- Wracajmy już do obozu. - postanowił wnuk Sroczego Żaru.
Czuł jak piece go sierść. Najmniejszy włosek jego futra żądał o chwilę ciepła. Poruszył wąsami, wzdychając cicho, zanim ruszył w stronę powrotną do obozu klifiaków. Nawet się nie obejrzał, żeby się upewnić, czy Barwinkowy Podmuch podąża za nim. Spuścił łeb, myślami wracając do Kasztanowego Pnia, tęskniąc za swoim wychowankiem.
***
Zimno nie docierało do legowiska wojowników, przez co liliowy mógł pozostać pogrążony w sennej krainie, nie martwiąc się, że zamarznie. Śnił o ciepłej Porze Nowych Liści, gdzie gonił beztrosko za myszą. Prawie miał ją w swych łapach, gdy przywalił w niego kamień. Syn Żywicznej Mordki skoczył na równe łapy od razu, jeżąc sierść i wysuwając pazury. Prędko je jednak schował, oddychając z ulgą. To nie żaden wróg, tylko jego ciężarna siostra. Rumiankowa Pręga wpatrywała się oczekująco w brata. Koniuszek jej ogona bił o ziemię z podenerwowaniem. Szczawiowy Liść uniósł jedną brew. Oho, o co mogło chodzić?
- Chce wiewiórkę.
- Miodowa Chmura nie może ci złapać? - burknął liliowy kocur. Czym on był, posłańcem na każde zawołanie przyszłej matki?
Minęło sporo czasu, odkąd siostra zaszła w ciążę. Zdążył się już przyzwyczaić do jej humorków. Raz płakała, wtulając się w jego futro i narzekając na partnera (a Szczawik narzekał potem, że jego futro jest mokre), żeby innym razem z gniewem stwierdzić, że brat ją zaniedbuje. Tęsknił za znajomą osobowością siostry. Zerknął na jej gruby brzuch, w którym rozwijali się jego siostrzeńcy, bądź siostrzenice. Uśmiechnął się radośnie. Wkrótce zostanie wujkiem. Jeszcze trochę czasu.
- Nie, poszedł na patrol, egoista. - prychnęła. Zrobiła wielkie, słodkie oczka. - Szczawiczkuuu
- O nie, nie mam ochoty latać w tym zimnie, bo tobie się wiewiórki zachciało. - obruszył się wojownik, cofając o krok do tyłu.
Rumiankowa Pręga uderzyła ogonem o podłoże.
- Taki z ciebie brat!? Zawiodłam się, Szczawiku. Żal ci jednej małej wiewiórki, dla własnej, rodzonej siostry? - gniew błyskawicznie minął karmicielce, zastąpiony przez smutek, który wręcz lśnił w jej oczach.
Szczawiowy Liść westchnął ciężko.
- No zgoda. Zaraz dostaniesz wiewiórkę.
- I myszkę do tego! - zawołała za nim, gdy opuścił legowisko.
Liliowy kocur drgnął pod wpływem zimna. Stęknął niezadowolony, zmierzając w miarę szybkim krokiem do wyjścia. Ciężarne.. liczył, że gdyby w przyszłości Daliowy Pąk doczekała kociaków, nie będzie go tak ganiać po śniegu. Otworzył pysk, chcąc jak najlepiej wychwycić zapachy leśnej zdobyczy, kiedy tylko znalazł się poza obozem.
Usłyszał cichy szelest, więc spojrzał w tamtą stronę. Zachował jednak czujność. Dlatego zdążył odskoczyć, zanim Barwinkowy Podmuch skoczył w jego kierunku. O mały włos! Szczawiowy Liść wybuchł głośnym śmiechem, gdy czarny wpadł w zaspę śniegu, po nieudanej próbie zaskoczenia młodzika.
- Haha, żałuj, że nie widziałeś swojej miny! Wyglądasz jak bałwan! - wytarł koniuszkiem ogona łzy rozbawienia. Szybko przybrał na nowo stanowczy wyraz pyska. - Co tutaj robisz? Ciebie Rumiankowa Pręga też po żarcie wysłała?
<Barwinku? ❤️>
SZCZAWIK C-CZY TY SIĘ WŁAŚNIE ZASMIALES
OdpowiedzUsuńŚmiech to zdrowie!
UsuńU-uważaj bo się pochorujesz :/
Usuń