-Gepardzia Łapo, wstawaj. Idziemy na trening- miauknął kocur z głową w wejściu do legowiska uczniów.
- A nie możemy później. Byłem na zgromadzeniu i chce się wyspać- odparł kocurek po czy zaczął się przeciągać.
- No chodź. Dzisiaj nie będzie polowania tylko- Górski Szczyt zrobił dramatyczną pauzę -walka!
Na te słowa Gepardzia Łapa od razu zerwał się z posłania i wybiegł z legowiska gotów na trening.
-Wiedziałem, że się ucieszysz- powiedział wojownik po czym ruszył truchtem w stronę wyjścia z obozu.
-Jesteśmy- miauknął mentor kiedy znaleźli się w środku lasu.
- Co najpierw?- odparł podekscytowany uczeń.
- Ja zostanę tu, a ty masz z zaskoczenia na mnie skoczyć- Górski Szczyt usiadł i zaczął nasłuchiwać gdzie Gepardzia Łapa jest.
Nagle jakaś gałązka pękła przez co wojownik zastrzyk uchem. Myślał że to jego uczeń, ale nagle kocurek wyskoczył z krzaków. Mentor tego się nie spodziewał przez co został powalony na ziemię.
-Doskonale, widzę że to nie było dla ciebie wyzwaniem. Teraz spróbuj mnie zaatakować- miauknął wojownik, a Gepardzia Łapa się wycofał i przygotowywał do ataku. Ruszył do przodu, ale śnieg go spowalniał. Skoczył w stronę Górskiego Szczytu, ale on jedynie schylił głowy i potem łapą uderzył ucznia, przez co poleciał o długości lisa od wojownika.
- Jesteś zwinniejszy ode mnie, wykorzystaj to. Jeszcze raz.
- Teraz cię załatwię- powiedział uczeń w myślach.
Od razu skoczył na mentora, wiedział teraz że go uderzy łapą więc, uczeń wygiął się w powietrzu i wyglądował na grzbiecie kocura. Wbił w niego swoje pazury i trzymał się ciągle kiedy wojownik próbował go dosięgnąć łapą bądź zrzucić.
-Dobra, wystarczy. Dobrze sobie poradziłeś- odparł lekko zdyszany kocur.
- Coś jeszcze? Bo przyznam że trochę zgłodniałem- Gepardzia Łapa zszedł z wojownika i czekał aż powie że idą na polowanie.
- Na dziś z technik walki nie, ale możemy zapolować- miauknął wojownik po czym ruszył w stronę obozu.
Podczas drogi znaleźli z dwie narnice i jednego ptaka. Właśnie wchodzili do obozu aż nagle przybiegła jakaś kotka. Gepardzia Łapa trzymał się z tyłu przez co na początku kociak go nie zauważył.
*Dialog z opowiadania Płomień*
-Zanieś to na stos zwierzyny, a ja ją muszę odprowadzić do żłobka- miauknął wojownik po czym wziął kotkę w zęby i zaniósł ją do żłobka. Uczeń położył zwierzynę na stosie, a potem poszedł do legowiska uczniów na swoje posłanie z mchu. Cały czas myślał kim była ta kotka podobna do jedynej karmicielki. Zdał sobie sprawę, że ona nazwała jego mentora tatą, czyli wiadomo już było że to jego córka, ale czemu przypominała Wężowy Wrzask. Tego domyślił się po dłuższym zastonowieniu.
-Przecież Wężowy Wrzask ostatnio rodziła- zdał sobie sprawę -czyli ona jest matką tej kotki, a Górski Szczyt jej ojcem. No tego się nie spodziewałem- powiedział w myślach.
<Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz