- Mokra Gwiazda, Mokra Gwiazda - mamrotał pod nosem. - Muszę iść do niego.
- Jeszcze nie. Musisz odpocząć. - odezwał się Jeżowa Ścieżka.
Nie! On nie rozumiał! Jego klan był w niebezpieczeństwie! Klan Gwiazd sprowadził go do sąsiadów, nie bez powodu! To, że udało mu się uciec i przeżyć było cudem!
- Musze... Mokra Gwiazda - Zaczął kuśtykać na zewnątrz.
Medycy starali się przemówić mu do rozsądku, że powinien zaniechać tej próby, bo lider sam go odwiedzi. Taaa... Tylko ile będzie czekał na jaśnie lidera?! Już wystarczająco dużo przespał!
Skrzywił się, rażony światłem. Zamrugał kilka razy i w końcu rozejrzał się po terenie. Dziwnie było patrzeć na obcy obóz, tak bardzo różniący się od tego, w którym dorastał. Ale, ale... Nie czas na zwiedzanie! Mokra Gwiazda...!
Szukał wzrokiem lidera Klanu Burzy. Kojarzył go ze skały. Był... Znaczy miał charakterystyczny szczegół. Jego ogon był prawie łysy. To łatwe. Tylko jak na złość, nigdzie go nie było widać!
Nagle coś mu mignęło. Impuls, a może Klan Gwiazd natchnął go do zajrzenia do jakiejś nory? Szybko sprawdził i z ulgą stwierdził, że zamieszkuje ją taki osobnik.
- Mokra Gwiazdo! To naprawdę ty! - zakrzyknął.
- Tak... Ja... A ty... Ty jesteś tym medykiem z Klanu Wilka...
- Tak! Musimy pogadać! Mój klan jest w niebezpieczeństwie! Zaatakowali nas jacyś zbóje! To była istna jatka! Musisz pomóc! Przodkowie mi świadkiem, że to poprawi nasze wzajemne stosunki! Nie wiem, co byś chciał w zamian. Jednak uważam, że jako lider, który kieruję się kodeksem zesłanym przez Klan Gwiazd rozumiesz, że istnienie czterech klanów, jest ważne dla równowagi świata. - Wziął głębszy oddech.
Serce przestało szalenie bić. Pewnie się zgodzi. Musi. Jeśli nie... To wyrwie mu kolejne kłaki z tego futrzastego zadka, nawet jeśli kosztowałoby go to wywaleniem na zbity pysk.
<Mokra Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz