- Nie dotykaj jej!
Uniósł głowę, chcąc odwarknąć temu mysiemu móżdżkowi, żeby się nie wtrącał, ale widząc zbliżających się do niego wojowników, tylko stał i patrzył. Zawęszył. Pachnieli znajomo. Czyżby...
- Klan Burzy?! - wyrwało się z jego pyska.
- Tak. A ty chyba jesteś samobójcą, skoro chcesz zjeść tą wronią strawę.
Usiadł, machając wkurzony ogonem. Nie będą go pouczać, co może jeść, a co nie! Już otwierał pysk, kiedy jakiś biały kocur się wtrącił.
- On chciał przez to powiedzieć, że padła przez zatrucie.
Zatrucie? No tak! Coś rozbłysło. Pamiętał. Klan Burzy miał w końcu te problemy z piszczkami. Jednak przez głód, prawie popełnił głupotę.
- Jestem, Potrójny Krok - przedstawił się obecnym, bo nie wiedział, czy go kojarzyli.- Medyk Klanu Wilka.
- Czemu medyk szuka pożywienia na naszym terenie? - fuknęła jakaś kotka.
- Coś mu chyba jest - Wskazał go ogonem biały. - Wygląda okropnie.
- Tak! Zaprowadźcie mnie do waszego lidera! To ważne. Mam wieści! - przerwał ich wymianę zdań.
Czuł się okropnie z tym, że był obgadywany. Czy naprawdę aż tak źle wyglądał? Patrol chwilę ze sobą rozmawiał stwierdzając, że nie był niebezpieczny z tym swoim kikutem zamiast łapy i skierowali się w stronę obozu. Pierwszy raz był na terenach burzaków. Miał nadzieję, że udzielą mu azylu i pomogą w kryzysie jaki dopadł jego klan. Wlókł się łapa za łapą, coraz wolniej i wolniej. Dyszał, czując że dalej już nie dotrze. Wojownicy coś go tam szturchali, ale przestał to rejestrować. Miał dość. Chciał zasnąć. Zjeść coś. Napić się. Odpocząć. Kiedy dotarli do obozu, już mu się mglił wzrok. Dostrzegł tylko czarno-białą asystentkę medyka, która zdziwiona zakrzyknęła jego imię. Nie wiedział co było później. Zemdlał.
<Konwalio?>
Czas na burzakową gościnność!
OdpowiedzUsuń