Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Z wody unosił się okropny fetor. Dziwił się, że mimo tego koty przychodziły tu gasić swoje pragnienie. On nigdy nie dotknął by tego świństwa językiem!
- Tak... Bo kałuża jest bezpieczna. Wiesz, co w tym błocie mogło być? Jakieś larwy i glizdy! Jeszcze więcej się pochoruje.
- No to co mamy pić?! - zapytał rozeźlony kocur.
- No jak to co? Myślisz, że to jedyne źródło w okolicy? Przy terenie zgromadzeń płynie przecież rzeka! - Pokręcił głową.
Ruszył wzdłuż strumyka, pnąc się w górę. Wojownik ruszył za nim.
- Po co idziemy dalej? Już wiemy, że woda jest zanieczyszczona. Szukamy sprawcy?
- Nie. Szukamy miejsca odkąd to się zaczyna - prychnął.
Czemu akurat trafił mu się do pomocy, taki nieogarnięty osobnik. Szli i szli, węsząc i sprawdzając wodę. Wyglądało na to, że została skażona na dość dużym terenie. Ciecz spływała w dół, więc to coś musiało być na samym szczycie. Nie patrzył na powoli zniżające się słońce. Może i nierozsądnym było przychodzić tu tylko we dwójkę, gdy za sąsiadów się ma klifiaków, ale musieli zbadać sprawę. W końcu to było dla dobra klanu. Po jakimś czasie dotarli w pobliże jaskini, gdzie Gwiezdni dzielili się snami. Na chwilę usiedli łapiąc oddech. Smród znad wody się wzmógł.
- Co tak śmierdzi? - skrzywił nos Kolczasta Skóra.
- Yh... - Zmusił się do wstania i podszedł za zapachem.
Kaszlnął raz i drugi raz, patrząc na dziwnie wyglądające plamy, które unosiły się na powierzchni wody. Tu i tam leżały jakieś zielone opakowania, ewidentnie należące do Dwunożnych.
- Fuj. Co to? - zapytał po raz kolejny wojownik.
- Śmierdzi okropnie, więc nic dziwnego, że się koty trują. - Znów kaszlnął.
- Nie umrzyj mi tu tylko - zażartował młodszy.
- Ty... Uważaj sobie. Ja jeszcze się nie wybieram na tamten świat - fuknął.
Obserwował jak z niektórych tych dziwnych przedmiotów, wycieka nadal jakiś płyn. Spróbował ją wyjąć z wody. Było to dość trudne, ponieważ nie miał zamiaru moczyć w tym świństwie łap ani pyska. Machnął ogonem na wojownika. W końcu po coś tu jest.
- Weź taką jedną.
Kolczasta Skóra coś tam pomarudził, ale chyba zdawał sobie sprawę z złożoności problemu, dlatego wyłowił zielone coś i położył przed trójłapym. Potrójny Krok uważnie się temu przyjrzał. Było to twarde, ale miększe od kamienia. No i lekkie, w końcu wojownik nie miał problemu, by to podnieść. Na nim znajdowały się jakieś znaki. Nie wiedział co one oznaczają, jednak domyślał się, że to nie był wytwór natury. Może gdyby tak oczyścili wodę, to problem by zniknął? Jednak nie ma co dziś się trudzić. Odkryli problem i potencjalnych sprawców. Będą musieli tu wrócić i się tym później zająć.
***
Nie dane im było podjąć kroków, które zaproponował medyk. Koty od tamtej pory chodziły pić nad rzekę, przecinając tereny Klanu Burzy. Nie ta decyzja jednak ich powstrzymała, a atak Stwórcy z jego pachołkami. Teraz on, Potrójny Krok był bezpieczny. Miał mnóstwo jedzenia; zatrutego przez coś, co nadal nie byli w stanie odkryć jego wybawcy, oraz miał mnóstwo wody! Jednak nadal myślami wracał do Klanu Wilka. Miał nadzieję, że Mokra Gwiazda niedługo ruszy ten swój wyliniały tyłek i odbije jego rodzinę, a wtedy zajmą się raz na zawszę, kwestią strumyczka.
<Kolczasta Skóro. Na razie zawieszamy, póki nie wróci>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz