*Dwa wschody słońca przed trafieniem do Owocowego Lasu*.
Niebieski kocur odsiadywał właśnie karę przy płocie. Futro przy oczach było cały czas jeszcze mokre od płaczu, a ogon nerwowo odbijał się od ziemi niczym piłka. Rodzicielka, jak i płodziciel Pioruna zniknęli gdzieś, zostawiając jedynego syna przy ogrodzie, obok stawiając natomiast jego siostrę, aby ta pilnowała, czy rozemocjonowany braciszek na pewno usiedzi w miejscu (oczywiście bez dodatkowego jedzenia czy picia), aż oni nie wrócą i nie uznają, że odpokutował już karę. Chociaż zostawianie niespełna 2 księżycowego kocięcia na straży normalnie nie byłoby zbyt skuteczne, czarna dymna mocno wzięła to sobie do serca, nie dopuszczając go do źródła wody, którym była płytka kałuża wypełniona mulistą wodą, nie wspominając o tym, aby zrobił jakiś większy ruch. Piorun patrzył krytycznie na siostrę, co jakiś czas pokazując jej język czy cicho na nią fukając. Był mocno urażony, że siostra mimo wszystko stanęła po stronie rodziców, chociaż trochę ją rozumiał, bo gdyby jednak zignorowała prośbę rodziców mogłaby również nie być dopuszczona do kolacji, chociaż Tajfun mimo wszystko kręciła się w kółko nie umiejac pozostać bez ruchu. Ostatni raz spojrzał na siostrę, czując, że lekko się uspokoił po ówczesnym ataku złości.
Ziewnął szeroko, wyciągając łapy do przodu.
– Morfę is spać? – miauknął niepewnie w stronę siostry. Zaczynało robić się przyjemnie chłodno, więc były to warunki idealne do spania.
Siostra subtelnie skinęła głową, wgapiając się w schodzące ku dołowi słońce.
Niebieski syn Fleksografii wygrzał się zaledwie chwilę na słońcu, zanim kraina Morfeusza wciągnęła go od łap, do ogona.
***
Piorun był niesiony przez rudo-białego medyka który okazał się potem nazywać Wschodem, prosto do żłobka w Owocowym Lesie.
On, tak samo jak i Tajfun, byli ostro zdziwieni, bo przed chwilą mieli dom, a teraz dwójka bardzo nieprzyjemnie pachnących kotów niosła ich... gdzieś. Piorunek protestował, i to nawet bardzo, bardzo mocno, krzycząc i wyrywając się. Po kilku chwilach jednak przestał, przypominając sobie że nie znał swoich porywaczy i wolał się nie narażać, bo było ryzyko iż dostanie mu się w kuper. Poddał się więc, szykując się na wszystko, nawet na egzekucję. Ku jego zaskoczeniu, dotarli do przyjemnego, ciepłego miejsca. Był na tyle zmęczony całym zamieszaniem, że nie skupiał się na tym co mówią inni. Wyczuł tylko, że jego łapki dotknęły przyjemnego zielonego mchu. Gdy odstawiono go na ziemię przytłoczyła go ilość kotów w nie za dużym żłobku. Wtedy zaczął przysłuchiwać się dokładniej aby wywnioskować co w ogóle się wydarzyło. Przybliżył się do siostry, ciesząc się że chociaż ją jedną zna i nie musi się jej obawiać.
Przysiadł, słysząc cichą dyskusje o tym, kto zajmie się dwójką młodziaków, przynajmniej na jakiś czas, w tym samym czasie ktoś coś mówił do jego siostry i panował ogólny, duży harmider. Szybko ustalone zostało, że zajmie się nimi Sarnia Pręga.
– Och, witajcie maluchy. – Przywitała ich ciepłym, jednak niepewnym głosem. Okazało się, że ich 'przyrodnią' siostra zostanie Stokrotka. Piorun pogubił się w tym wszystkim i zaczął stawać się ogromnie nerwowy, mimo wszystko nie odzywał się za wiele.
Był jednak, no cóż, młody, więc... zasnął, sam z siebie nawet nie mając tego w planach.
Minął równo wschód słońca, odkąd dotarł z siostrą na teren Owocowego Lasu. Osłuchał się, o co w ogóle chodzi, poznał kilka kotów, zdążył zmienić nastrój dużo razy, i w tym momencie miał akurat lepszy humor.
Właśnie podczas tej jego myśli, przez próg żłobka weszła niebieska srebrna calico. Piorun cofnął się kilka kroków, jeżąc futerko.
Jako iż nikogo tu nie znał, mimo tłumaczeń starszych kotów każdego nowo przybyłego traktował jak wroga.
– Kifm jestfes? – fuknął nerwowo, nie wiedząc jeszcze, że kotka jest, no cóż, niema.
Zlustrował osobniczkę wzrokiem, po chwili, gdy spojrzał także na resztę kotów w żłobku, zobaczył, że wszyscy są spokojni, więc i on wygładził swoje futerko.
<Cicha? Krasnal zamierza zebrać informacje osobowe>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz