Specjalnie wstał nieco wcześniej niż zwykle, aby zacząć trening z Drżącą Łapą, spędzić chwilę czasu z własnymi dziećmi, a następnie posiedzieć przez chociaż chwilę w samotności. Udał się do legowiska uczniów i szybko zauważył kremowego wśród powoli wybudzających się rówieśników.
Stanął nad nim i potrząsnął delikatnie ciałem ucznia. Niedawno mianowany otworzył oczy w ułamku chwili. Orlikowy Szept zauważył w nich strach. Ogromny i nieopanowany. Nieco zwątpił, słysząc od syna Piaskowej Ścieżki, że Jeżowa Ścieżka bardzo mu pomógł. Czekoladowy spędzał dużo czasu ze swoim bratankiem, lecz niestety nadal nie znalazł żadnego rozwiązania, aby pozbyć się ataków strachu i halucynacji u małego.
Na szczęście, słysząc głos białego, kremowy uspokoił się i wstąpiła w niego nowa energia. Biały zdołał przygotować się psychicznie przez noc na możliwe wybuchy Drżącej Łapy. Miał już nieco doświadczenia z kocurkiem. Mentorowanie takiemu uroczemu kotu może nie będzie należeć do łatwych zadań, ale przynajmniej zdołają zawrzeć jakąś nić porozumienia.
- Pokażę ci teren. Chodź - miauknął.
We dwójkę udali się poza granice obozu. Drżącej Łapie podobało się pierwsze opuszczenie dotychczas zamieszkiwanego domu, ponieważ rozglądał się ciekawie. Orlikowy Szept uśmiechnął się pod nosem. Sam pamiętał, jak pierwszy raz wyszedł z Narcyzowym Pyłem. Nie potrafił przyzwyczaić się do zapatrzonego w siebie kocura, z czasem zdołał przekonać się do niebieskiego.
- Trzymaj się blisko mnie, inaczej się zgubisz. W wysokich trawach trudno się szuka, a możesz przez przypadek wpaść do króliczej nory. To nieprzyjemne doświadczenie - mówił do swojego ucznia. Nadal nie potrafił w to uwierzyć. Dostał podopiecznego. On! Właśnie on! Machnął ogonem z zadowoleniem.
- Dobrze - odpowiedział krótko Drżąca Łapa.
Przez chwilę szli przez wysokie trawy, aż dotarli do traktora.
- Najlepiej widać nasze terytorium ze szczytu tej... Metalowej góry. Nazywa się ją traktorem. Jak byłem mały, przyszedłem tutaj z moją mamą i siostrą. Z tą drugą bawiliśmy się w środku i wróciliśmy do obozu cali zabrudzeni - opowiadał kremowemu biały. Przez chwilę zdawało mu się, że widzi rozbawione spojrzenie Mniszkowego Kwiatu, wychodzącej z traktora i śmiejącej się w głos. Podniósł lekko kącik ust. Pierwsza, pamiętna wyprawa poza obóz, pełna zabawy i szczęścia. Bez żadnej wrogości.
- Mamy... Tam wejść? - zapytał się niepewnie Dreszcz.
- Tak. Nie martw się, pomogę ci. Znam drogę, dzięki której dasz radę - powiedział ochoczo Orlikowy Szept, żeby nie zniechęcać ucznia.
Po kilku minutach udało im się dojść na górę. Biały z dużą dozą cierpliwości wskazywał ogonem miejsca, na które miał wskakiwać kremowy. Raz uczeń był bliski spadnięcia na ziemię, ale wojownik w porę chwycił go za kark i postawił w pionie.
- Dobrze... Zobacz. To wszytko wokoło nas to nasze terytorium. Na tej ziemi żyje więcej kocich klanów - opowiadał Orlik. - Nad rzeką mieszkają spożywające ryby koty z Klanu Nocy. Tam, gdzie las, żyje Klan Wilka. Mniej więcej tam... - Biały wskazał ogonem odpowiedni kierunek. -... przebywa Klan Klifu. Istniał jeszcze Klan Lisa, ale ślad po nich zaginął, a obóz został zatopiony... Długa historia. W każdym razie. Żyje nas więcej. Żadne z obcych kotów nie może zapuścić się na nasze terytorium. Nauczę cię rozpoznawania ich po woni. To jedna z podstawowych umiejętności, bo potem musisz określić w raporcie przed liderem, kto śmiał wkroczyć na obcy teren. Jakieś pytania?
Stanął nad nim i potrząsnął delikatnie ciałem ucznia. Niedawno mianowany otworzył oczy w ułamku chwili. Orlikowy Szept zauważył w nich strach. Ogromny i nieopanowany. Nieco zwątpił, słysząc od syna Piaskowej Ścieżki, że Jeżowa Ścieżka bardzo mu pomógł. Czekoladowy spędzał dużo czasu ze swoim bratankiem, lecz niestety nadal nie znalazł żadnego rozwiązania, aby pozbyć się ataków strachu i halucynacji u małego.
Na szczęście, słysząc głos białego, kremowy uspokoił się i wstąpiła w niego nowa energia. Biały zdołał przygotować się psychicznie przez noc na możliwe wybuchy Drżącej Łapy. Miał już nieco doświadczenia z kocurkiem. Mentorowanie takiemu uroczemu kotu może nie będzie należeć do łatwych zadań, ale przynajmniej zdołają zawrzeć jakąś nić porozumienia.
- Pokażę ci teren. Chodź - miauknął.
We dwójkę udali się poza granice obozu. Drżącej Łapie podobało się pierwsze opuszczenie dotychczas zamieszkiwanego domu, ponieważ rozglądał się ciekawie. Orlikowy Szept uśmiechnął się pod nosem. Sam pamiętał, jak pierwszy raz wyszedł z Narcyzowym Pyłem. Nie potrafił przyzwyczaić się do zapatrzonego w siebie kocura, z czasem zdołał przekonać się do niebieskiego.
- Trzymaj się blisko mnie, inaczej się zgubisz. W wysokich trawach trudno się szuka, a możesz przez przypadek wpaść do króliczej nory. To nieprzyjemne doświadczenie - mówił do swojego ucznia. Nadal nie potrafił w to uwierzyć. Dostał podopiecznego. On! Właśnie on! Machnął ogonem z zadowoleniem.
- Dobrze - odpowiedział krótko Drżąca Łapa.
Przez chwilę szli przez wysokie trawy, aż dotarli do traktora.
- Najlepiej widać nasze terytorium ze szczytu tej... Metalowej góry. Nazywa się ją traktorem. Jak byłem mały, przyszedłem tutaj z moją mamą i siostrą. Z tą drugą bawiliśmy się w środku i wróciliśmy do obozu cali zabrudzeni - opowiadał kremowemu biały. Przez chwilę zdawało mu się, że widzi rozbawione spojrzenie Mniszkowego Kwiatu, wychodzącej z traktora i śmiejącej się w głos. Podniósł lekko kącik ust. Pierwsza, pamiętna wyprawa poza obóz, pełna zabawy i szczęścia. Bez żadnej wrogości.
- Mamy... Tam wejść? - zapytał się niepewnie Dreszcz.
- Tak. Nie martw się, pomogę ci. Znam drogę, dzięki której dasz radę - powiedział ochoczo Orlikowy Szept, żeby nie zniechęcać ucznia.
Po kilku minutach udało im się dojść na górę. Biały z dużą dozą cierpliwości wskazywał ogonem miejsca, na które miał wskakiwać kremowy. Raz uczeń był bliski spadnięcia na ziemię, ale wojownik w porę chwycił go za kark i postawił w pionie.
- Dobrze... Zobacz. To wszytko wokoło nas to nasze terytorium. Na tej ziemi żyje więcej kocich klanów - opowiadał Orlik. - Nad rzeką mieszkają spożywające ryby koty z Klanu Nocy. Tam, gdzie las, żyje Klan Wilka. Mniej więcej tam... - Biały wskazał ogonem odpowiedni kierunek. -... przebywa Klan Klifu. Istniał jeszcze Klan Lisa, ale ślad po nich zaginął, a obóz został zatopiony... Długa historia. W każdym razie. Żyje nas więcej. Żadne z obcych kotów nie może zapuścić się na nasze terytorium. Nauczę cię rozpoznawania ich po woni. To jedna z podstawowych umiejętności, bo potem musisz określić w raporcie przed liderem, kto śmiał wkroczyć na obcy teren. Jakieś pytania?
<Drżąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz