- Złaź po dobroci albo ściągnę cię siłą!! - Krzyczała Płomień, stojąc pod drzewem. Skierka natomiast w szoku siedziała na najniższej gałęzi i płakała. Płakała, bo nie wiedziała, co zrobić. Płakała, bo się tak bardzo bała młodszej uczennicy. Płakała, ponieważ po raz pierwszy w życiu inny kot ją zranił fizycznie. Spojrzała na swoje rany na boku od pazurów Płonącej Łapy oraz zauważyła ciecz kapiącą z jej naderwanego lekko prawego ucha. Jeszcze bardziej bała się kotki. Była groźna! Na szczęście nie wlazła za nią na drzewo. A co jak jednak zachce wejść? Nie dopuszczała do siebie myśli, że gdyby mogła, już by to zrobiła. Trzęsła się, siedząc na gałęzi i nawet bojąc się spojrzeć w stronę wnuczki lidera Klanu Wilka. - Złaź ty wronia strawo! Nie nadajesz się na wojownika ani na nikogo! - Skierka aż lekko podskoczyła na dźwięk rozzłoszczonego głosu uczennicy. Skuliła się, nadal płacząc i żałując, że nie wzięła wtedy tego obrzydliwego i oślizgłego robala. - Ty głupia i okropna pokrako! Nie słyszysz, co do ciebie mówię? - chyba jej oprawczyni nie miała zamiaru udać się w swoją stronę i odejść od drzewa.
- I-idź so-sobie! - pisnęła cichutko z płaczem. Nie wiedziała, co robić. Była tak bardzo przerażona, że nie była w stanie myśleć. Miała tylko nadzieję, że ktoś się zjawi, kto ją wybawi od tej przerażającej kupy futra.
- Co? Nie słyszę! Tak ci wali z paszczy, że mi uszy zwiędły!
- Idź s-so-sobie! - nieco głośniej krzyknęła starsza.
- Jesteś tak bardzo żałosna, czy tak bardzo niema? Złaź boidupo i oszczędź mi czasu! Myślisz, że mam go dużo na takiego lisiego bobka, jak ty? - Skierkę jeszcze bardziej zabolały słowa uczennicy. Dotarło do niej, że ta robi z niej głupią. Łezki jedna po drugiej skapywały na ziemię z wysokości, na jakiej się znajdowała. Czy serio nie była nic warta? Pewnie tak... To wszystko przez rodziców! Zostawili ją! Teraz jest sama i musi sobie radzić z taką Płonącą Łapą! Na chwilę pomyślała o swoim bracie. On chyba ją lubił, nie?... Nie, musiało jej się wydawać. Była przecież nic niewarta.
Płonąca Łapa wbiła pazurki w korę drzewa przy ziemi i przez chwilę Skierka myślała, że jednak zachciało jej się dorwać liliową. Już po niej, już po niej... JUŻ PO NIEJ! Zakryła łapakami oczy, by tego nie widzieć, gdy ni stąd, ni zowąd młodsza wyjęła je z kory i oparła się dwoma łapkami o drzewo.
- Ty wronia strawo nigdy nie zostaniesz wojownikiem! Złaź i dokończ pojedynek!
- N-nie było po-ojedyn-nku! - pisnęła przerażona i po chwili dodała, by podkreślić wagę jej słów - żadnego. - Oprawczyni chyba nie wzięła sobie na poważnie słów starszej, bo tylko parsknęła śmiechem.
- Ty tak na poważnie? - Skierka odważyła się spojrzeć na śmiejącą Płomień, w końcu pierwszy raz zobaczyłaby taki widok. Ta siedziała, a gdy zauważyła liliową, wstała. - O namyśliłaś się?
- N-nie- odparła, po czym zachwiała się i jedna z jej łapek zleciała z gałęzi. Ta spanikowała i zaczęła się szamotać, przez co na jej "schronieniu" pozostały tylko dwie przednie łapki. Jej serduszko biło tak szaleńczo, aż Skierka myślała, że zaraz wybuchnie bądź wyjdzie z jej klatki piersiowej. Słyszała tylko szum i myślała o swoim końcu, spadając z drzewa. Żałosna śmierć - pomyślała i w tym momencie całkowicie straciła równowagę i zleciała. Wylądowała o dziwo na Płonącej Łapie. Nie umarła. Na razie, ale może się to za chwilę zmienić. Potrząsnęła głową, by trochę oprzytomnieć i po chwili zauważyła, że siedzi niemal na głowie uczennicy. Szybko i ze strachem z niej zeszła. Co, jeśli ją zabiła? Zrobiła duże oczy z przerażenia. Nie, nie, nie, nie! - miała w głowie, tylko to słowo i powoli zaczęła odsuwać się od kotki. Nie chciała jej zabić! Nie wiedziała, co robić, więc wpadła w kolejną panikę. Wołać o pomoc, czy może sama pobiec? A jak skojarzą fakty i dowiedzą się, że... Tu właśnie zauważyła, że Płonąca Łapa coś bardzo kaszlała. Znaczy żyła, znaczy, Skierka nie jest mordercą, co z kolei znaczy, Skierka musi wiać. Musi uciekać, póki jeszcze może! Nie wyobrażała sobie nawet gniewu młodszej o to wszytko, skoro była na nią wściekła za to, że ta po prostu żyła. A nie? Jak inaczej to tłumaczyć? W każdym razie nie zastanawiała się dłużej, tylko w ogromnym i kolejnym szoku, jakim się znalazła, zaczęła uciekać. Nie wiedziała, gdzie biegnie, ale biegła. W krzaki, za drzewa, w trawy, gdziekolwiek, byle jak najdalej od Płonącej Łapy!
<Płomień? Jak bardzo jesteś wkurzona?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz