– A-ale ni-nie ma ich… Przy m-mnie – szepnęła.
– Są! Są! – zawołał. – Patrzą na ciebie i nie chcą, byś płakała, ja też nie płaczę, popatrz na mnie. – miauknął, córka Leśnego Świtu przyjrzała mu się. – Znałem dobrze twojego tatę, był moim mentorem, szkolił mnie i na pewno nie chciałby, żebyś martwiła się jego śmiercią, marnujesz tylko te piękne chwile. - jej rodzice byli w gwiazdach, więc jak to możliwe, że byli przy młodej? Jednak to, że kocurek znał jej tatę, dodało jej otuchy. Czuła, że dzięki temu mogła mu zaufać i po raz pierwszy otworzyć się, choć troszeczkę. Mimo to wszystko, co czuła i jaka teraz była, zapragnęła jak nigdy w życiu się przytulić do wydawałoby się obcego kota. Nie zwracając uwagi, na to co będzie potem, wtuliła się w wojownika. Nie chciała być sama, a ten kot zdawał się rozumieć Skierkę. Nareszcie ktoś, kto nie będzie jej oceniał-miała taką nadzieję. Właśnie miała nadzieje-jest progres, bowiem wcześniej nie była w stanie zdobyć się na taki krok. Cieszyła się tą chwilą, po raz pierwszy od tak długiego czasu, poczuła się bezpiecznie. Starała się nie myśleć, co będzie potem i jak bardzo będzie na siebie zła, że okazała słabość. To się teraz nie liczyło. Chciała po prostu mieć kogoś przy sobie i tyle. Poza tym, skoro tatuś ją widział, to może teraz i on ją przytulał? Chciała mieć taką nadzieję. Czemu nie mógłby żyć? Dlaczego chciał odejść i zostawić małą i jej brata? Nie mógł zawalczyć, skoro ich kochał? Właśnie, kochał, a co dokładnie to znaczy? Skierka nie była pewna, bowiem gdy straciła rodziców miała jeden księżyc, a od tamtej pory nikt jej nie „kochał”, nikt się nią za bardzo nie interesował, nie przytulał ani nawet nie rozmawiał z kociakiem. No od czasu do czasu jej brat, ale tak to była sama. Zupełnie sama, a sama siebie nie kochała, więc co znaczyło to słowo, czy uczucie? Czym ono było? Miała wrażenie, że czymś miłym, ale czy Skierka umiała je poczuć? Czy je czuła? Czy potrafiła czuć cokolwiek innego niż pustkę, nienawiść i rozczarowanie? Poza tym jeszcze tęskniła, ale za czym? Nie wiedziała. Teoretycznie za rodzicami, ale czuła, że to nie wszystko. Brakowało jej czegoś jeszcze, ale czego?
– A-a powiedziałby mi p-pan coś o ta-tacie? – starała się uspokoić i wytrzeć łezki, jednak chyba nie do końca jej to wyszło. Wpadła poniekąd w coś, gdzie chciała tylko płakać. Nie wiedziała czemu, ale po prostu powstrzymywała się te wszystkie księżyce, było tego za dużo. Już nie dawała rady, ukrywać tego, co czuła. Przynajmniej nie teraz. – Czy… czy j-ja kocham t-tatę i ma-mamu-usię? – Była kociakiem, nie wiedziała, że wojownik nie wie wszystkiego, jednak miała nadzieję, że jej odpowie i powie coś o tacie, którego ledwie poznała, a już straciła…
<Kolec? <3 wybacz, że tyle to trwało… jak chcesz, możesz potem zrobić skipa ^^>
^^
OdpowiedzUsuń