- Stiokrotka-wysepleniłam.
Może ta kotka chcę się pobawić? Strasznie nudno tu jest od mianowania Dreszcza na ucznia.
- Niudno mi tiu... - odrzekłam.
Spojrzałam na Tupot. Tak jakby się śmiała. Chciałam już zapytać ,, Co tu jest śmiesznego?'', gdy zobaczyłam swój ogon zrozumiałam. Ona podłożyła mi robala!!
Był wielki, obrzydliwy i miał jeszcze te swoje ,,małe, długie nóżki''. Zapiszczałam.
Potrząsam ogonem mnóstwo razy. Karaluch i tak nie chciał zejść. Jestem przerażona, a wszyscy wokół mnie się śmieją!!
- Ratunku robal!!! - wrzeszczę.
W końcu przychodzi ciocia Konwalia i pyta, dlaczego krzyczę.
****
Mam zły humor do wieczora. I jeszcze podchodzi do mnie ta żartownisia. Jeszcze czego?!
- Tak? - pytam.
- Oj to był tylko żart. Nie myślałam, że się tak bardzo obrazisz. - mówi.
Jeśli myśli, że może mnie drugi raz nabrać to się myli. Teraz moja kolej.
Łapię szybko bardzo małego zaskrońca i wkładam go w jej futro. I kto się teraz będzie śmiał?!
- Cos tiam masz w futrze. - piszczę.
- Gdzie?! Aaaaaa... - krzyczy. - Zdejmij gio ze mnie!
- Dobrze... Nie ruszaj się!
Delikatnie chwytam malutkiego węża w zęby i odkładam go na ziemię.
- Może jakieś ,,dziękuje'' czy coś? - miauczę.
- Nio dobrze... Pzepraszam i dziękiuje. - wysepleniła córka Orlikowego Szeptu. - Możemy razem zrobić komuś żart!
< Tupot? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz