Kto jednak dopuścił się takich czynów, by dwu księżycowe kocie chciało się go pozbyć? Jabłko. Pieprzone, niedojrzałe jabłko wzięło walnęło go w łeb, gdy wychylił się z kociarni. I to nie samo z siebie, ale któryś z kotów nieumiejętnie wszedł na drzewo i stracił owoc. Na szczęście Piorun się tego nie domyślił. Wziął je więc w zęby, wtargał do środka i zaczął uskuteczniać egzekucję. Ofiara bardzo się szamotała, jednak bohater owocowego nie miał zamiaru się poddawać, póki napastnik nie skończy sok wyciskany. Drapał, rzucał, rozcinał i przygniatał, czasem pomagając sobie i zębami. Był praktycznie dwa razy większy od jabłka (co i tak był mało) jednak przeciwnik był cholernie twardy. Fizycznie. Gdy w końcu przebił się do jego środka, uśmiechnął się i triumfalnie i dał sobie już z tym spokój. Przeciągnął się, ziewnął i podczas obracania się, zauważył że przy wejściu do żłobka stała Szyszka, która przyglądała się całemu zajściu z lekkim uśmiechem na pysku. Piorun od razu cofnął się kilka kroków, nastroszył sierść i syknął w stronę czarnej kotki. Było czuć jego strach i nie dało się nie przyznać iż jest boidupą, szczególnie właśnie gdy widzi kogoś nowego.
Żółto-oka zmarszczyła brwi, sprawiając wrażenie że przez chwilę nad czymś myślała, chwilę później lekko się uśmiechnęła.
– Nic ci nie zrobię. – miauknęła neutralnym tonem głosu, starając się brzmieć jak najbardziej ufnie. Niebieski wbił oczy w liderkę i wygładził futro sprawiając wrażenie bardziej pewnego, jednak jego łapy nadal się trzęsły. Starsza kotka wyglądała dla niego.. strasznie. Mimo iż Szyszka nie była ani wielka, ani bardzo przypakowana, czuł po prostu, że ta w każdej chwili może zechcieć go unicestwić, niczym on jabłko. A jeśli ona chciała zjeść to jabłko?
–Przeciesz sje ne boe! – Miauknął oskarżycielsko.
<Szyszka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz