— W-wcale nie! — pisnął, wpatrując się w niebieskiego kocurka.
Skąd szczyl mógł to wiedzieć?
Niedźwiedzie Futro nie żył już dobre paręnaście księżyców.
— A właśnie, że tak, wyrzygany kłaku! — odpowiedział mu Imbir.
Aronia zjeżył się. Miał ochotę zedrzeć mu z pyska ten cwany uśmiech.
— No chyba ty — warknął na syna Owczego Futerka.
Imbir pokazał mu język.
— To co teraz mi wierzysz? — mruknął, wbijając parę niebieskich ślipi w zastępce.
Aroniowy Podmuch zawiesił się na uderzenie serca. Imbir nie mógł wiedzieć tych wszystkich rzeczy. Nawet jeśli mógł zgadywać jakieś ich przygody z Dębowym Futrem to szansa, że od tak idealnie zgadł imię Niedźwiedziego Futra była niewielka. Aronia przegryzł wargę. Nie wiedział sam co robić. Wszystko wskazywało na to, że Imbir jest jego siostrą Porzeczkową Łapą, ale czemu? Szylkretka zmarła wiele księżyców temu. Skąd wzięła się w ciałku małego kocurka?
W co sobie pogrywali Gwiezdni?
— Może — burknął Aronia w końcu — Mówiłeś... znaczy mówiłaś już o tym komuś? — sam nie wierzył, że te słowa wyszły z jego pyska.
Wszystko było takie dziwne. Sam ledwo w to wierzył. Nie miał pojęcia co zrobić teraz z Imbirem, znaczy z Porzeczkową Łapą. Czy powinni poradzić się klifiańskiego medyka? A może powiedzieć o tym Pstrągowej Gwieździe? Czy ktokolwiek spotkał się już z taką sytuacją? Aronia coraz bardziej nie wiedział co powinien robić.
Siedzieć cicho, czy szukać odpowiedzi?
— Nie — mruknął Imbir.
— Hmm — mruknął jedynie, kierując łapy w stronę wyjścia.
— Przyjdziesz... przyjdziesz jeszcze kiedyś do mnie? — zawołał Imbir, widząc zmierzającego do wyjścia kocura.
Aronia zatrzymał się. Miał taki mętlik we łbie. Sam nie do końca wierzył jeszcze w to wszystko. Znaczy wierzył, ale jego rozum nadal nie dopuszczał tego do siebie. To wszystko było.. było takie dziwne.
— Może — mruknął cicho, wybiegając pospiesznie.
Uniósł łeb ku górze, by spojrzeć na niebo. Nie rozumiał czemu Gwiezdni znów robi mu miazgę uczuć. Dopiero co stracił całą rodzinę, jedyną przyjaciółkę i prawie ukochanego, a oni teraz zsyłali na ziemię jego siostrę w ciele kocurka.
Co to wszystko miało znaczyć?
* * *
Porzeczkowa Łapa została Imbirową Łapą szybciej niż Aronia się obejrzał. Kocurek dostał na swoją mentorkę Zbożowy Kłos. Zastępcy średnio podobał się ten wybór.
A co jeśli ta utopi mu siostrę niczym swojego mentora?
Aronia pokręcił łbem, odrzucając tą myśl. Nie mógł stracić jej w ten sam idiotyczny pomysł. Widząc wracających z treningu koty, podszedł do nich.
— Witaj, Aroniowy Podmuchu — mruknęła Zbożowy Kłos. — Coś nie tak? — zapytała, widząc jego wzrok.
— Muszę porozmawiać z Imbirową Łapą — wyjaśnił, dając niebieskiemu znać, żeby podszedł z nim.
Imbir spojrzał na niego zdziwiony i podążył za nim.
— Co jest? — zapytał. — Coś się stało?
W niebieskich ślipiach pojawiło się lekkie zdezorientowanie.
— Zbożowy Kłos uczyła cię już pływania? — burknął poważnym tonem.
<Imbir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz