W końcu, po tej całej nieprzespanej nocy, poczuła na futrze pierwsze, delikatne promyki słońca, które jeszcze nieśmiało wychylały się zza horyzontu. Na zewnątrz robiło się coraz widniej i widniej. Tańcząca zdała sobie sprawę, że pół nocy spędziła na zabawie z kocurem.
- Ale najpierw się wyśpię - mruknęła, kiedy uznała że czas jej niemego czuwania dobiegł końca.
Już bez zbędnych słów ruszyła ciężkim krokiem do legowiska wojowników. Na osty i ciernie, była cała przemoczona! No, trudno. Ułożyła się na swoim mchowym posłaniu, nawet nie czyszcząc krótkiej sierści. A tam, wyschnie kiedy będzie spała.
Kiedy obudziła się w miarę wypoczęta, szybko zorientowała się, że na szczęście nie przespała całego dnia. Wychyliła łeb z legowiska. Było może... Trochę po szczytowaniu słońca? Zawróciła, aby sprawdzić, czy Barwinkowy Podmuch jest w środku. Wciągnęła mocno powietrze do płuc. Nie było go tam. Wyszła, aby szybko znaleźć go przy stosie ze zwierzyną.
- Hej, Barwinku - rzuciła, podchodząc bliżej.
Czarny odwrócił łeb w jej stronę.
- To idziemy się... Pobawić? - sama prawie parsknęła śmiechem, słysząc jak idiotycznie to brzmi.
Barwinek chyba jednak ucieszył się, że jego prośba tak szybko wejdzie w życie i zostanie zrealizowana.
- Chodźmy! - szybko podniósł się do pozycji stojącej.
Gdy maszerowała już chwilę przy jego boku, zapytała:
- To... Co konkretnie chciałbyś robić?
- Możemy... Możemy zorganizować konkurs w łapaniu zwierzyny! O tak, kto pierwszy przyniesie w to miejsce, eee... Dziesięć piszczek, wygrywa! - zawołał.
Właściwie, takie zawody to mógł być niegłupi pomysł. Przynajmniej szybko przyniosą zwierzynę. Tylko, czy dziesięć piszczek jak na porę nagich drzew, to nie za dużo?
- Start! - krzyknął nagle długowłosy i rzucił się do biegu.
Tańcząca pokręciła z rozbawieniem głową. Ona zamiast biec jak głupia, zrobiła to, co zwykle - nasłuchiwała i węszyła. Przeszła kilka kroków, kiedy do jej uszu dotarł ten jeden dźwięk, warty uwagi. Ten jeden gryzoń nie zdążył się schować przed morderczyni kłami Tańczącej Pieśni - już po chwili zwisał bezwładnie z jej pyska. Może te dziesięć piszczek to jednak nie aż tak dużo?
<Barwinku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz