Dzisiaj nie miałem humoru na nic. Miedziana Iskra wręcz na treningu się do mnie nie odzywała, mówiła tylko półsłówkami widząc najpewniej w jakim jestem stanie. I wcale nie miałem zamiaru na siłę udawać szczęśliwego. Ruszyłem dobrze znaną mi ścieżką, gdzie zawsze znaleźć można było najwięcej mchu. Chciałem pomóc w czymś podczas czego nie będę musiał angażować innych kotów, dlatego wymienienie ściółki w legowisku starszyzny wydawała się idealnym rozwiązaniem. Moją głowę zaprzątały różne myśli, przez które nie zwracałem uwagi na otoczenie. Wiedziałem, że nie było to zbyt mądre, jednakże nie miałem wtedy do tego głowy.
Mocne uderzenie od tyłu zbiło mnie z nóg. Uderzyłem plecami w ziemię, aż zobaczyłem rudą kulę górującą nade mną - jeszcze jej mi tu brakowało. Leżałem spokojnie, nie mając dzisiaj na nią siły. Jak zwykle próbowała mnie przestraszyć, próbując wyglądać na straszną, ale gdy wbiła we mnie pazury moje szczątki cierpliwości na dzisiaj się wykończyły. Uderzyłem ją z zaskoczenia w brzuch tylnymi nogami, aż poleciała na pobliską kępę trawy.
- Po pierwsze, uspokój się i bądź bardziej miła - mruknąłem, próbując pozbyć się pyłu ze swojego futra. - Po drugie nawet nie miałem nikomu mówić - kotka wyszła na równą ziemię, patrząc na mnie rozszerzonymi oczami. - A po trzecie, lepiej nie rzucaj się na tych z którymi wiesz, że nie masz szans, być może ich na początku zaskoczysz, ale później będziesz miała wielki problem.
Płonąca Łapa patrzyła na mnie bez słowa. Wiedziałem, że była zaskoczona, najpewniej spodziewała się, że skulę się w sobie i nie wyduszę słowa. Jednakże dla siostry musiałem stać się silny i nie mogłem dać się zastraszać, by stać się jej oparciem, by czuła się ze mną bezpieczna.
- Ty-! - chciała na mnie skoczyć, lecz stanąłem pewnie na nogach, wysuwając pazury.
- Wracaj do obozu - zanim zdążyła mi odpowiedzieć, kilkoma susłami zniknąłem między drzewami. Zdobyłem nieco mchu i wróciłem do obozu. Już miałem ruszyć do legowiska starszyzny, gdy zobaczyłem Skierkę wpadającą na rozpędzie do legowiska uczniów, dlatego też położyłem mech na uboczu i ruszyłem za nią. Siostra drżała na całym ciele, ale co najbardziej co mnie zszokowało to ślady pazurów na jej boku.
- Kto ci to zrobił?! - podbiegłem do niej oglądając z każdej strony.
- N-nikt - cicho załkała, ale nadal widziałem strach jej w oczach. W jej sierści znajdowały się kawałki gałązek i liści, przez co wiedziałem, że w lesie spędziła dość dużo czasu.
- A więc tutaj jesteś lisi bobku - usłyszałem dobrze znany mi głos za swoimi plecami. Płonąca Łapa weszła do środka. - Olej ten kawałek gówna, nie jest tego warta.
Złość zaczęła krążyć w moich żyłach, sierść wręcz sama się najeżyła. Zasłoniłem Skierkę własnym ciałem, by odgrodzić ją od Płonącej.
- Co ty powiedziałaś? - mój głos był zimny i oschły, chyba pierwszy raz się tak do kogoś odezwałem, ale kotka przekroczyła wszelkie granice.
Mocne uderzenie od tyłu zbiło mnie z nóg. Uderzyłem plecami w ziemię, aż zobaczyłem rudą kulę górującą nade mną - jeszcze jej mi tu brakowało. Leżałem spokojnie, nie mając dzisiaj na nią siły. Jak zwykle próbowała mnie przestraszyć, próbując wyglądać na straszną, ale gdy wbiła we mnie pazury moje szczątki cierpliwości na dzisiaj się wykończyły. Uderzyłem ją z zaskoczenia w brzuch tylnymi nogami, aż poleciała na pobliską kępę trawy.
- Po pierwsze, uspokój się i bądź bardziej miła - mruknąłem, próbując pozbyć się pyłu ze swojego futra. - Po drugie nawet nie miałem nikomu mówić - kotka wyszła na równą ziemię, patrząc na mnie rozszerzonymi oczami. - A po trzecie, lepiej nie rzucaj się na tych z którymi wiesz, że nie masz szans, być może ich na początku zaskoczysz, ale później będziesz miała wielki problem.
Płonąca Łapa patrzyła na mnie bez słowa. Wiedziałem, że była zaskoczona, najpewniej spodziewała się, że skulę się w sobie i nie wyduszę słowa. Jednakże dla siostry musiałem stać się silny i nie mogłem dać się zastraszać, by stać się jej oparciem, by czuła się ze mną bezpieczna.
- Ty-! - chciała na mnie skoczyć, lecz stanąłem pewnie na nogach, wysuwając pazury.
- Wracaj do obozu - zanim zdążyła mi odpowiedzieć, kilkoma susłami zniknąłem między drzewami. Zdobyłem nieco mchu i wróciłem do obozu. Już miałem ruszyć do legowiska starszyzny, gdy zobaczyłem Skierkę wpadającą na rozpędzie do legowiska uczniów, dlatego też położyłem mech na uboczu i ruszyłem za nią. Siostra drżała na całym ciele, ale co najbardziej co mnie zszokowało to ślady pazurów na jej boku.
- Kto ci to zrobił?! - podbiegłem do niej oglądając z każdej strony.
- N-nikt - cicho załkała, ale nadal widziałem strach jej w oczach. W jej sierści znajdowały się kawałki gałązek i liści, przez co wiedziałem, że w lesie spędziła dość dużo czasu.
- A więc tutaj jesteś lisi bobku - usłyszałem dobrze znany mi głos za swoimi plecami. Płonąca Łapa weszła do środka. - Olej ten kawałek gówna, nie jest tego warta.
Złość zaczęła krążyć w moich żyłach, sierść wręcz sama się najeżyła. Zasłoniłem Skierkę własnym ciałem, by odgrodzić ją od Płonącej.
- Co ty powiedziałaś? - mój głos był zimny i oschły, chyba pierwszy raz się tak do kogoś odezwałem, ale kotka przekroczyła wszelkie granice.
<Płonąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz