Kolejny dzień od powrotu Zboża i Wieczornika z "odwiedzin", czy też jak to określała bengalka, "misji poszukiwawczej", zapowiadał się niesamowicie leniwie. Poszli na trening z uczniami, później na patrol i... jakoś tak zleciało. Teraz oboje wylegiwali się nad rzeką w ciepłym słoneczku, najedzeni i zupełnie szczęśliwi. Co prawda Zboże co jakiś czas mamrotała jak to się spasła i jej bebech wydęło, w dodatku marudziła, że zeżarcie całego wielkiego pstrąga nie było najlepszym pomysłem, jednakże ostatecznie skwitowała to słowami, że ona właściwie to niczego nie żałuje i dlaczego ma sobie odmawiać chociaż odrobiny luksusu oraz przyjemności.
— Te, Wieczorniczuniu — miauknęła bengalka, rozciągając swoje cielsko w najlepsze. Zamruczała przy tym niczym małe kocię myte przez matkę — A wiesz ty co? — palnęła, klepiąc się po wydętym brzuchu
— No? Wal śmiało
— Ja to chyba lesba jestem, wiesz? — burknęła pod nosem, zaś jej łeb ponownie opadł na bok przyjaciela. Westchnęła cicho, przeciągając się kolejny raz. Rudzielec w tym czasie milczał, wpatrując się uważnie w pysk kotki, marszcząc przy tym zabawnie nos. Wyglądał przez to jak mała świnka.
— A wiesz, że nawet masz ryj jak lesba? — Wieczornik ogłosił dumnie swój werdykt, aż wąsy mu zadrżały. Bengalka prychnęła, zaraz jednak zerwała się na równe łapy, truchtając w stronę wody. Popatrzyła na swoje odbicie, marszcząc brwi.
— O cholera, masz racę! — wykrzyknęła, jakby odkryła coś zupełnie nowego i niesamowitego. Zaraz jednak szok zszedł z jej pyska, zastąpiony przez niezadowolenie — Czemu żeś nie powiedział, żem z pyska lesba, ciulu jeden? — mówiąc to, podcięła mu łapy, wrzucając rudzielca do wody. Ten jednak w ostatniej chwili złapał ją za ogon, pociągając za sobą ku otchłani rozpaczy.
Obrażona wojowniczka wychyliła łeb ponad taflę wody, opluwając tego łajdaka mokrą cieczą. Zaraz jednak ponownie zanurzyła łeb tak, ze widać jej było jedynie nos, oczy oraz uszy.
— Lepiej uważaj! Jestem groźna śmierdząca bura dupo-gwiazda! — zawołała, wystawiając na moment pysk ponad powierzchnię — Tu dum, tu dum, tu dum, tu duuuuum — mruczała, podpływając w stronę syna Deszczowej Gwiazdy i rzucając mu przy tym zadziorne spojrzenie.
< Wieczornik? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz