- A czy ja powiedziałem, że ma zostać rudy? Nie rudy nie zasługuje! Będzie zielony! Jak nic nieznacząca trawa! - wymiauczał pewnie.
- Zielony kot? No, no... chciałbym to zobaczyć. Może wtedy zmieni imię na żabka i zacznie kumkać? - zaśmiał się. - Z takiego idioty to aż żal się nie śmiać.
Potarmosił syna po łebku. Był z niego bardzo, ale to bardzo dumny. Wyrastał na prawdziwego rudego wojownika, który nie przyniesie ich rodzinie wstydu.
***
Ah tak... cudowna sprawiedliwość go dosięgła. A raczej... niesprawiedliwość. Głazowy Sus i Kwiecisty Pocałunek zadrwiły sobie z niego, składając Kamiennej Gwieździe fałszywe zeznania. Liderka oczywiście uwierzyła im, w końcu to takie cudowne wojowniczki, które nic nie mają za uszami. Nie to co on... Żałosny kawałek mięcha, który właśnie wypruwał z siebie siódme poty, by powiększyć dziurę, którą kopał już od kilku dni. Jak na złość, dzisiaj pilnowała go sprawczyni jego karnego imienia. Tak bardzo chciał rzucić jej się do gardła. Wbijał więc pazury mocno w ziemię, która zamarznięta z trudem ulegała jego sile. Jak na złość jeszcze napadało tyle śniegu, że musiał tą dziurę praktycznie od nowa rozkopywać, by oczyścić ją z tej bieli. Co jego pazury uderzały w grunt, przed oczami miał Kamienną Gwiazdę i jej ten zadowolony uśmieszek. Chciała szacunku? Ona od niego? Też mu coś!
Czując ból w łapie zaprzestał kopania, dysząc i obserwując swoje połamane pazury.
- Co się stało, Maleństwo? Zrobiłeś sobie kuku? - z góry dobiegł drwiący głos.
Wziął głęboki oddech, czując jak tam się skręca. Ta wredna menda wiedziała jak sprawić, by go zabolało. Wstyd to mało powiedziane co czuł, gdy wypowiadała jego imię. Wręcz chciał zniknąć, zapaść się pod ziemię, przy okazji rozrywając jej gardło.
Zignorował jej słowa, wracając do pracy. A walić krew, padnie to padnie. Babci raczej nie podobałoby się to myślenie, ale teraz jej tu nie było, a on cierpiał pokute. Zimny śnieg opadł mu na grzbiet. Strząsnął go z siebie, mordując wzrokiem Głazowy Sus, która świetnie się bawiła. Chciała go sprowokować... Jak nic... Wtedy mogłaby nagadać na niego kolejne kłamstwa. Chociaż niżej nie dało już się upaść. Był na samym dnie.
Wrócił do roboty, próbując nie rozszarpać, tym razem naprawdę swojej opiekunki. Co kopał, to ona zawracała ten śnieg na niego z powrotem. I co? Miał lecieć na skargę? Przecież i tak mu w to nie uwierzą! Uznają, że sam się guzdrze i tyle!
Mógłby męczyć się tam dalej, gdyby nie usłyszał głosu liderki. Wyszedł z dziury, słuchając co ma do powiedzenia. Z każdym jej słowem nie mógł uwierzyć, że ona nadal nimi przewodzi. Karała JEGO syna?! Za coś co niby zrobił, mając trzy księżyce?! Widząc jego minę Głaz się zaśmiała.
- Jaki ojciec, taki syn - skomentowała to tylko, poganiając go z powrotem do pracy.
***
Nigdy by nie przypuszczał, że jego syn trafi z karnym imieniem, tak jak on do żłobka. Kamienna Gwiazda już ostro przesadzała. Jego mogła sobie tak poniżać, ale jego syna?! Przecież dzieciak nic złego nie zrobił! Od razu odżył i tylko przez Tygrysią Smugę, jeszcze nie poszedł zagryźć liderki. Trzepał niezadowolony ogonem, mordując wyjście ze żłobka, czając się na tą pluskwę. Musiał przyznać, że niekomfortowo czuł się z faktem, że jego dzieciak tu był i widział jego upokorzenie. Nie pozwoli jednak tej wariatce go bardziej skrzywdzić. Leśna Łapa był niewinny!
Kocurek zaniepokojony zerkał co jakiś czas w jego kierunku, co nie uszło jego uwadze.
W końcu wydał z siebie warkot, pomieszany z westchnięciem, bo nic i tak nie mógł zrobić. Podszedł do syna, siadając tuż obok niego. Gdyby był może starszy, zaproponowałby mu naćpanie się kocimiętką lub zjedzenie fermentowanych jagód, lecz był na to zbytnio za młody; czego żałował, bo z chęcią sam by to zrobił. Pomasował się łapą po skroni, krzywiąc pysk.
- To na ile księżyców cię tu skazała? - dopytał dla pewności, bo jakoś nie zakodował tej informacji wcześniej.
Rudy westchnął, kładąc po sobie niepewnie uszy.
- Dwa. I oczywiście idiotka nie poskąpiła jeszcze nowym imieniem. Ale to pewnie słyszałeś... - mruknął niezadowolony. - A ty ile będziesz siedział?
Dwa?! Poszalała?! Pożar powinien się uczyć, by zostać silnym wojownikiem, a nie grzać tyłek przez ten czas w żłobku, tracąc całą swoją siłę! Na jego pytanie, żyłka mu zadrgała.
- Pewnie do śmierci - syknął, rozeźlony. - Chcę bym wyrzekł się Piaskowej Gwiazdy. Po tym anuluje mi wszystko. Nie uczynię tego jednak. Nie mógłbym później spojrzeć twojej prababci w pysk...
<Pożar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz