Przerwał pracę, gdy usłyszał to prześmiewcze imię, jakim go teraz wszyscy nazywali. Miał ochotę wyrwać jej kłaki, zakopać żywcem albo targnąć się na swoje życie, bo wręcz dusił się, gdy je słyszał. Pierwsze dwa pomysły jednak odpadały. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przegrali, a nowa liderka triumfowała. Zjeżył więc tylko sierść i rzucił Kamiennej Gwieździe mordercze spojrzenie.
— Są u Wiśniowej Iskry — syknął tylko, nie mając zamiaru dyskutować z kotką.
Jak chciała odwiedzać swoją psiapsi, to niech ruszy tyłek właśnie tam.
— Może nie przyszłam tu do nich, tylko do ciebie — miauknęła, przyglądając się mu. — Tygrysia Smuga nie uczyła cię szacunku do starszych?
Chciał wspomnieć jej, że skoro uważała się za staruchę, to może czas przejść na emeryturę, ale ugryzł się w język. Kto wie co by zaraz mu dowaliła, gdyby coś jej ponownie nie podpasowało.
— Przepraszam, Kamienna Gwiazdo — wycedził, wracając do pracy. — Jestem zajęty, przyjdź kiedy indziej.
— To mi wcale nie przeszkadza, Maleństwo. Mogę siedzieć i patrzeć. Obserwować twoją robotę — miauknęła, a po chwili milczenia jej pysk spoważniał. — Właśnie to czułam gdy twoja babunia postanowiła wsadzić mnie do żłobka bez powodu. I musiałam robić to co ty teraz. Przyjemne uczucie, prawda? — parsknęła sarkastycznie. — Nie musisz się tak spinać. Nic ci nie zrobię o ile mnie porządnie nie wkurzysz. Sam sobie toczysz drogę. Równie dobrze mógłbyś po prostu wyrzec się tej pizdy i żyć wygodnie, bez przymusu siedzenia tutaj z upokarzającym imieniem i zmieniania posłań.
Położył po sobie ucho. Czyli to po prostu była zemsta? Zemsta za krzywdy wyrządzone JEJ, przez JEGO babcie? Och, wspaniale. Nie on był winny trafieniem czarnej do żłobka, ale z racji tego, że był spokrewniony z Piaskową Gwiazdą, dostawało mu się też za nią. Cudownie.
— Nie jest przyjemne — mruknął. — Mógłbym to zrobić... — przyznał jej rację. — Jednak dobrze wiemy, że to się nie stanie. Tak jak ty nie chciałabyś wyrzec się swojej matki, ja nie wyrzeknę się swojej. Nieważne co mi zrobisz i jak bardzo byłoby to upokarzające. — stwierdził, nie mając zamiaru dając jej poczuć satysfakcji.
— Nie zrobiłam ci tego tylko po to, by cię upokorzyć, Żar. Zasłużyłeś na to, wiemy to dobrze oboje — odparła po chwili. — Moja matka przynajmniej nie była tyranką i nie dyskryminowała kotów ze względu na ich kolor futra. Spójrz prawdzie w oczy, powinnam cię już dawno wypierdolić na zbity pysk, ale nie zrobiłam tego. Czemu? Bo wciąż możesz zmądrzeć i przestać popierać Piasek. Nie odrzuciłabym cię, stanąłbyś w szeregach wojowników i żył jak każdy inny. Nie jestem taka jak ona. Daję ci szansę, bo to ONA cię zepsuła. To ONA jest winna temu że w tym klanie są rasiści. Nie widzisz tego jak ci od początku mydliła oczy? — prychnęła. — I tak jest już martwa, nic ci nie zrobi
— Przecież przez te księżyce, gdy byłem uczniem, sprawowałem się dobrze! Byłem szczery, nie kłamałem i byłem tym kim chciałaś bym był. Pracowałem, nawet nie spiskowałem z nikim. Ale wrobili mnie, a ty im oczywiście wierzysz, bo według ciebie zawsze będę tym winnym. Nie dziwię się, bo w końcu nie byłem dla ciebie miły. Masz prawo mnie nienawidzić. Ja także cię nienawidzę. Nic się pod tym względem nie zmieni, nieważne co powie Tygrysia Smuga. Po co ci więc jeszcze wyrzeknięcie się jedynego kota, który znaczy dla mnie tak wiele? Była zła, ale ja też jestem zły. Dajesz mi szansę, ale za jaką cenę? Gdybym to zrobił, nigdy bym sobie nie wybaczył. Skrzywdziłbym siebie. I to tak, że nie byłbym już sobą. Co to za cena, by przepaść, zniknąć dla życia wojownika, które będzie pełne samotności? I nic mi nie mydliła. Ty tego nie zrozumiesz. Jeżeli chcesz prawdy to zapytaj Wiśniową Iskrę. Ona rozumie, dlaczego nie chcę tego zrobić.
— Wiśniowa Iskra też była pokrzywdzona przez Piasek, a jeszcze cię popiera? — mruknęła czarna niechętnie. — Jesteś zły, wiesz to, zdajesz sobie z tego sprawę i nie chcesz się zmienić. Jaki to ma sens? Będziesz się gotować w Mrocznej Puszczy razem z nią, cierpieć już zawsze, podczas gdy możesz wybrać dla siebie lepszą drogę. Może byłeś pracowity, ale to nie zmienia faktu, że szydziłeś z nas i nie omieszkałeś się skarżyć Piaskowej Gwieździe o najmniejszy szczegół. Wystarczyło się na ciebie krzywo spojrzeć. Ona tobą manipulowała, Żar, zauważ to wreszcie. Zamordowała moją matkę, zleciła mordowanie wielu niewinnych kotów, zabiła Zajęczą Gwiazdę za pierwszym razem, przeorała jego bok, zaatakowała mojego brata, który był całkiem niewinny. Po prostu przechodził koło niej, a ona chciała się wyżyć! Wplotła dyskryminację w historię Klanu Burzy, sprawiła, że wiele kotów każdego dnia miało wątpliwości, czy dożyje do jutra. Sprawiła, że nieruda część klanu chodziła jak żywe szkielety, siedząc z buzią na kłódkę, bo każdy protest był uciszany przemocą. Wydłubała oko mojej partnerce, zgwałciła mnie, zostawiła na mnie permanentny znak, szydziła ze mnie gdy miałam najgorszy okres. Nie bałeś się, że pewnego dnia będzie mieć gorszy dzień i sama cię skrzywdzi? Ktoś taki jak ona nie może kochać. Nie może być dobrym kotem pod jakimkolwiek względem. A miałam do czynienia z już niejednym psychopatą — mruknęła ciszej dodając ostatnie zdanie.
— Racja. Brzmi to strasznie, jednak ty też masz sporo za uszami, ja również. Wszyscy będziemy w Mrocznej Puszczy. Jednak mylisz się co do tego czy kochała. Potrafiła to. A wiesz czemu wiem? Bo Rudzik zarzucił mi to samo, co ty jej. Że tylko nim manipulowałem, że to nie była miłość, bo nie potrafię kochać i nie wiem co to znaczy. Potwory mają również uczucia. Ona kochała. Szczerze. Zdradziłem ją, gdy zakochałem się w Rudziku. Byłem w stanie zrobić dla niego wiele. Nawet ją porzucić. Mimo to, wybaczyła mi. To ja powiedziałem, by go wypuściła, bez żadnej krzywdy. Spełniła moją prośbę. Nie skrzywdziłaby mnie nigdy. Nie bałem się jej. Miałem większy wpływ na nią, niż ona na mnie. — I rzeczywiście w to wierzył. Żadna głupia Kamień nie zmieni mu światopoglądu, bo uważa odmiennie od niego. To ona jest ślepa, a nie on.
— Łżesz — prychnęła. — Nawet jeśli jest w stanie jakkolwiek kochać, jest okrutna i to, że mięknie jej serce na widok jej bombelka jej nie usprawiedliwia — miauknęła, zadzierając pysk. — Ale proszę, tkwij dalej w swojej bańce i łykaj kłamstwa, którymi cię karmiła za życia. Skoro wolisz być Maleństwem zamiast Rozżarzonym Płomieniem. Może opowiedzieć ci bajeczkę na dobranoc? — zadrwiła.
Zasyczał na nią, machając zdenerwowany ogonem. Już zaczęła podnosić mu coraz bardziej ciśnienie. Wredna jędza. Niech udławi się tymi drwinami i zdechnie jak najszybciej!
— Ciekawe o czym? O złej Piaskowej Gwieździe i bohaterskiej Kamiennej Gwieździe, która ukróciła jej rządy? — prychnął. — Lepiej wracaj do swoich obowiązków. Ja mam zajęcie. — warknął, chcąc by dała mu już spokój.
— Nie zapomnij, że równie dobrze mogłabym odesłać się daleko poza Klan Burzy — prychnęła i wyszła, zostawiając go samego.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz