Nie spodziewała się takiego burdelu w swoim legowisku, gdy wróciła po dosłownie krótkiej przerwie. A jakby tego było mało, sprawczynią tego bezczelnego zamieszania była córka Tygrysiej Smugi. Mogłaby przyrzec na więcej niż Klan Gwiazdy, że tylko zmęczenie po ciężkim dniu powstrzymywało ją od rzucenia się na tego dzieciaka. I tak by jej oczywiście nie skrzywdziła. Bachory takie były. Ona też taka była za młodu. Nie wiedziała gdzie znaleźć granice. Ale to było co innego! Wkurwianie Piasek to nie to samo co wkurwianie jej. Nie była tyranką, więc nie rozumiała o co jej chodzi.
— Matka cię kultury nie nauczyła? — warknęła niemal od razu, gdy otrząsnęła się z zaskoczenia.
Diament rzuciła jej oburzone spojrzenie i wzięła wdech, jakby już szykowała się do rzucenia kolejnych obelg w stronę przywódczyni, jednak ta zbyła ją, łapiąc niesforne kocię za kark i wynosząc ze swojego legowiska, zmierzając ku kociarni. Nie zwracała uwagi na szarpiące się łapki kocięcia. Nie spodziewałaby się takiego demona po Tygrysiej Smudze, kotce, która potrafiła tak idealnie ukrywać swoje emocje i powstrzymać gniew, gdy było to konieczne.
Podirytowana przywódczyni odwiedziła żłobek i odstawiła szylkretowe kocię na miejsce, spoglądając twardo na Tygrysią Smugę.
— Pilnuj swoich dzieci, Tygrys. Twoja córka zdemolowała moje legowisko — rzuciła. — A jakby tego nie było mało, poczęstowała mnie soczystymi wyzwiskami. Naucz swoje dzieci szacunku do starszych — prychnęła.
Ruda uniosła wzrok na liderkę, a potem spojrzała niepewnie na Diament.
— Oh... Ale jesteś pewna, że to ona? — spytała. — Wiesz, zawsze to ktoś inny mógł zrobić bałagan, a ona po prostu pojawiła się w złym miejscu o złej porze — stwierdziła.
Czarna zmrużyła oczy i strzepnęła ogonem.
— Tygrysia Smugo, widziałam ją w moim legowisku, gdy zrobiła cały ten burdel. To nie mógł być nikt inny — miauknęła sucho. — Spokojnie, nie ukaram jej. To jeszcze kociak, kociaki mają pstro w głowie. Też byłam taka wścibska w jej wieku. Co nie zmienia faktu, że powinny znać granice w swoim zachowaniu. A od swojej zastępczyni oczekiwałabym większej obiektywności. Nie możesz faworyzować swoich dzieci.
— Nie faworyzuje jej — oburzyła się Tygrys. — Tylko sama spójrz, jak to brzmi. Kilkuksiężycowe kocię rozwala całe legowisko. W życiu bym w to nie uwierzyła, więc albo tego nie zrobiła, albo ktoś z nią współpracował — mruknęła. — Ja wiem, że z niej niezłe ziółko, ale nie jest aż taka... Głupia. — Ściszyła głos, by nie obudzić w Diament kolejne stadium diabła.
Czarna kątem oka spoglądała na kotkę, która z oburzeniem się im przypatrywała. Liderkę irytowało, że Tygrys tak usprawiedliwiała swoje dzieci. Diament powinna dostać opieprz, a nie być jeszcze lizana po dupie za takie wybryki. Kotka westchnęła, kręcąc głową.
— Dzieci są do tego zdolne, Tygrys. Gdyby nie to, że Piasek rozszarpałaby mnie na miejscu, sama zrobiłabym to samo. — miauknęła, nieprzekonana słowami karmicielki. — Wystarczy popatrzeć na jej charakter. Byłaby do tego zdolna. Wiem co mówię, Tygrysia Smugo. Widziałam jak kończyła swoje dzieło w legowisku — prychnęła. — Naucz tej młodej szacunku do starszych i będziemy kwita, dopóki znowu coś nie nabroi. Nie będziesz mogła wiecznie bronić swoich dzieci Tygrys, nawet jeśli je bardzo kochasz. Jeśli zrobią w przyszłości coś złego, zostaną ukarane bez względu na to, czy są dziećmi zastępcy.
Ruda skrzywiła się mimowolnie, obracając pysk w bok.
— Rozumiem Kamienna Gwiazdo, tylko... — zaczęła. — Wiesz, muszę pilnować jeszcze Żara i prowadzić z nim terapię. Idzie nam dobrze, ale nie mogę się wiecznie rozdwajać i mieć jeszcze na oku dzieci. Powinnaś to trochę lepiej rozplanować, albo załatwić kogoś porządnego do opieki — zasugerowała.
Kotka uniosła brew.
— Sądziłam, że wyrobisz. Jeśli miałaś problem, wystarczyło przyjść do mnie wcześniej. Ale rozumiem — miauknęła. — Mam jednak nadzieję, że mimo Żara masz też czas na własne dzieci. Poświęcasz mu dużo uwagi. A przecież mógłby ci pomóc pilnować dzieciaki. Wtedy przynajmniej byłby jakkolwiek do czegoś przydatny.
Westchnęła, czując ulgę, że ma szansę zejść z tematu jej dzieci.
— Jest i tak wyjątkowo grzeczny i bywa pomocny. Mój syn go lubi, bo bawi się z nim w testowanie patyków i ocenia ich jakoś — stwierdziła z lekkim rozbawieniem. — Mam nadzieję, że w końcu odpuści sobie oddanie Piasek i zobaczy, jak to jest żyć normalnie.
Skinęła głową.
— Dostał karę, bo pobił swoje opiekunki, ale nie mam wątpliwości, że jest lepszym kotem niż wcześniej. Cieszę się, że mu pomagasz. Nie potrzebujemy kolejnych rasistów w klanie — miauknęła tylko. — Skoro dobrze dogaduje się z Jelonkiem, to może ci pomóc się nimi zajmować. To przy okazji sprawi, że może bardziej zsocjalizuje się z dzieciakami, przy których trzeba być delikatnym. — miauknęła, po chwili jednak spojrzała za siebie. Widząc miejsce, w którym było słońce, skinęła tylko głową. — Muszę już iść Tygrys, obowiązki wzywają. Pamiętaj co mówiłam na temat twoich dzieci. — rzuciła jeszcze na odchodne.
— Będę pamiętać — mruknęła, kryjąc niechęć w głosie.
Kamień opuściła legowisko z miłą chęcią i położyła po sobie uszy, zirytowana i zażenowana, gdy na pożegnanie dostała od Diamentu triumfalne spojrzenie.
* * *
Ta półruda pizda nasrała na jej legowisko. Właściwie czarna nie miała dowodu, że to ona była tego sprawką, ale kto inny mógłby to zrobić?
Jak od czasów bycia zastępczynią czarna zdążyła dość spoważnieć i uspokoić swoje chaotyczne nerwy, tak teraz krew tak jej pulsowała w żyłach, że zastanawiała się, czy jej w końcu nie pękną.
Musiała ogarniać to legowisko z bratem, sprzątając to co kotka zrobiła. Normalnie pewnie nakazałaby to sprzątnąć Leśnej Łapie, czy teraz bardziej Pszczółce, ale pewnie sprawiłaby tym jedynie, że ten zacznie jej bardziej nienawidzić, a Żar zacznie srać (na ironię) żarem. Nie miała siły na kolejne pseudo-kłótnie z tymi bezmózgami, więc wolała załatwić to sama.
Dopiero, gdy w legowisko wyglądało już lepiej i pozbyła się całego tego bajzlu, ruszyła do kociarni. Żar zajmował się kopaniem dołów, Tygrys sobie smacznie spała, Pożar siedział w kącie i czarna nawet nie wiedziała, czy spał, czy jednak siedział tam obrażony jak niedojrzałe kocię, które obraziło się na matkę, bo dała mu szlaban.
W każdym bądź razie, odszukała Diament leżącą u boku matki obok swojego brata.
— To co zastałam w legowisku to też twoja sprawka? — mruknęła. Choć ton głosu był spokojny, łatwo było rozpoznać poddenerwowanie czarnej.
<Diament?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz