*bardzo dawno temu*
— Tak jak — zaczęła ruda kotka, jednak zawahała się, a potem rzekła - Może tak, może nie — miauknęła zdawkowo, rozglądając się dookoła — Czy też polują, czy może patrolują? Nie wiem. Mogą nawet w tym momencie właśnie obserwować mnie niedaleko~ — tutaj już uśmiechnęła się niewinnie, przymykając oczy — I na pewno nie spodoba im się to, że ktoś mi przeszkadza w nauce.Bylica zdziwiła się, lecz nie dała po sobie tego poznać.
- Spryciula z ciebie. – miauknęła marszcząc nos, po czym zakrzyknęła – jeśli tu jesteście, to nie polecam walki ze mną - nie miała ochoty na konfrontację, ale jeśli będzie musiała, to skopie dupy.
Nasłuchiwała przez chwilę, jednak nie usłyszała niczego, co by wskazywało na obecność rodziców pointki, więc ponownie odwróciła się do niebieskookiej.
- Coś dziwne, że się nie odzywają, skoro mogą tu być – miauknęła – czyżby byli przygłusi? – spytała, z chytrym uśmieszkiem.
Ruda parsknęła wyzywająco, z delikatnym, ledwie widocznym uśmieszkiem na pysku.
— Nie powiedziałam, że są w pobliżu, ale mogą być — odparła olewczo pointka, wyraźnie zaznaczając słowo "mogą", liżąc przy okazji łapę — Przemyśl raz jeszcze, kto tutaj jest przygłuchawy.
Ah, rzesz! Faktycznie tak powiedziała. Tu ją miała. Nawet nieźle jej się rozmawiało z tym dzieciakiem, chociaż dalej była podminowana sprawą z jej własnymi kociętami. Po chwili niebieskooka wstała, po czym miauknęła:
— Zawsze możesz odpłacić za zepsucie mojego pierwszego samotnego polowania — odparła jakby z lekka chytro, szastając lekko krótkim ogonem — Znajdź mi coś innego do złapania i będziemy kwita~ - słysząc słowa małej, błękitna delikatnie parsknęła unosząc kąciki pyska delikatnie do góry.
- To było twoje pierwsze polowanie? – spytała, dalej z uśmieszkiem na pysku. – nieźle ci szło, póki nie zjawiła się pani niszczycielka łowów, czyli mua – miauknęła z typowo dla niej przymrużonymi oczami. – Dobra. Mogę spróbować coś ci znaleźć. – rzekła. Następnie uniosła pysk w górę i zaniuchała w powietrzu. – niedaleko jest drozd – powiedziała. – spróbuj wyczuć, gdzie dokładnie. Nie ma tak łatwo – miauknęła z uśmiechem, przyglądając się swymi intensywnie zielonymi ślipiami rudej koteczce.
Młodsza stuliła uszy, słysząc, że ma sobie sama znaleźć zdobycz. Widząc to kąciki ust Bylicy podniosły się jeszcze ciutkę wyżej.
— Drozd…? — jakby niepewnie mruknęła pod nosem ruda, po czym od razu zmieniła nastawienie pewne. Nie była pewna, że złapie? A zgrywała taką silną…to była ciekawa konwersacja— Hympf, oczywiście, że to łatwe.
Pointka uniosła pyszczek w górę i zaczęła węszyć, otwierając pyszczek. Jej uszy szybciej jednak zwróciły się w kierunku trelu ptaszka. Błękitna uważnie obserwowała kociaka, nie spuszczając go ani na chwilę ze spojrzenia przymrużonych ślipi. Mała uśmiechnęła się pod nosem, idąc w kierunku zapachu Drozda. Jak na razie szło jej dobrze. Bylica była ciekawa, czy uda jej się upolować czarnego ptaka. Pierwsze polowania nie rzadko nie szły po myśli kotom, szczególnie tak młodym, jak ruda.
Ruda po chwili zaczęła się skradać do ptaka. Wyskoczyła będąc blisko, ale aż za blisko – ptak szybko zareagował, odfruwając na kolejną gałąź. Mała syknęła pod nosem.
- Polowanie nie zawsze się udaje, moja droga. – rzekła szara wyłaniając się z pobliskich zarośli.
Futerko na grzbiecie koteczki podniosło się na nagły głos obok, na co fuknęła cicho.
— Nie, kiedy nie wiesz jak podejść coś, na co nigdy nie polowałaś — odpowiedziała na doczepkę, odwracając pyszczek i patrząc zła w kierunku ptaszka. Końcówka jej ogona drżała raz po raz, pokazując skrywaną irytację rudej.
Ach, cóż za uparte dziecko. Słodka była nawet.
- Spróbuj jeszcze raz, młoda - wymruczała z lekkim uśmieszkiem na pysku.
Nawet lubiła tego dzieciaka.
<Roso?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz