Uwielbiała zmiany. Koniec z monotonią, od teraz więcej frajdy i nieprzewidywalnych przygód. Będzie mogła wstawać skoro świt i od razu lecieć do legowiska wojowników, obudzić mentora i wyciągnąć go na trening. Upoluje masę stworzonek, obejdzie wszystkie tereny, a potem nauczy się porządnie walczyć. Nadmiar zalet aż zapierał jej dech w piersi.
A reszta spała, co było według niej nie do pomyślenia. Mama mówiła, że trzeba oszczędzać siły na nowy i tak ważny dzień, ale przecież ona miała duże pokłady energii.
Zamruczała, gdy zobaczyła jakiekolwiek poruszenie. Wilcza Pogoń przeciągnęła się, więc Aksamitka rzuciła się do jej przednich łap, przewracając się na grzbiet i pacając ja w pysk od dołu.
— To już dzisiaj! — zamruczała z ekscytacji.
— Wiem skarbie, nie dajesz mi o tym zapomnieć — westchnęła, delikatnie ją odsuwając.
— Myślisz, że dostanę najlepszego mentora? — zapytała.
— Każdy mentor będzie dobry, nie ma lepszych i gorszych — wyjaśniła spokojnie karmicielka, liżąc ją czule w czubek głowy.
— Masz rację! Zapomniałam — miauknęła zawstydzona i podbiegła do wyjścia ze żłobka.
Dzisiaj podbije cały obóz.
***
Cętkowana Gwiazda zwołała cały klan. Wojownicy stanęli na środku, obserwując z zainteresowaniem gromadę pociech Wilczej. Podobno dawno nie było tylu kociąt, więc wielu musiało być ciekawych, czy uda im się zdobyć nowego ucznia.
Aksamitka niecierpliwie czekała na swoją kolej. Obserwowała, jak jej rodzeństwo powoli zostawia za sobą niewinne księżyce młodości i wstępuje w pierwszy etap ku dorosłości.
Gdy tylko przywołano ją, wystrzeliła jak torpeda, zatrzymując się przed obliczem liderki.
Niemalże weszła na nią, bo znajdowała się zdecydowanie za blisko. Zadarła wysoko podbródek, spoglądając w wypełnione spokojem ślepia kotki.
- Aksamitko, ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Aksamitna Łapa.
Słysząc to, wydała z siebie głośny okaz zachwytu. Jak ślicznie brzmiało jej nowe mienie!
- Twoim mentorem będę ja sama — dodała, na co pointka omal nie zeszła na zawał. Liderka! Cętkowana Gwiazda będzie ją szkoliła!
Zamruczała głośno, czekając na moment, w którym mogła styknąć się z nią nosem. Nie odsuwała się, dopóki liliowa nie kaszlnęła cicho, dając jej znać, że już wystarczy.
Aksamitka popędziła do mamy, pusząc się jak paw z dumy. Wilcza Pogoń uśmiechała się do niej, gotowa na wysłuchanie monologu córki, przepełnionego ekscytacją.
— Widziałaś to? — ćwierkotała. — Sama liderka została moją mentorką!
— Wszystko widziałam skarbie, stałam tu cały czas. — Uśmiechnęła się delikatnie.
Pointka skakała z radości w miejscu, obiegając rodzeństwo i obgadując z nimi nowych mentorów. Zdążyła w przeciągu krótkiej chwili 10 razy wspomnieć, że będzie szkoliła ją sama liderka.
A gdy nastała ciemność, znalazła w legowisku najwygodniejsze posłanie i zajęła je. Z początku spało jej się wygodnie, ale po chwili zatęskniła za bliskością i przez całą noc wędrowała między rodziną, tuląc się co chwilę do innego kota.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz