Deszcz już dawno lunął na ziemię, tworząc pobielaną poświatę utrudniającą widoczność na dalekie odległości. Jednak dopiero pod jego koniec, przemoknięta kotka wróciła do obozu z ogonem zwieszonym niżej niż zazwyczaj, patrząc pod łapy pustym wzrokiem. Nie doszła do żadnego logicznego punktu. Przez cały czas kręciła się w kółko jak na karuzeli, tylko od czasu do czasu będąc blisko zatrzymania. A jej logiczny tok myślenia zepsuła świadomość, że jednak to ,,złe miejsce dla złych kotów” istniało naprawdę, łącznie z Piasek. To oznaczało, że cała reszta paplaniny Kamień mogła mieć jakiś sens. Mogła być realna. Ale w jakim stopniu? Róża na chwilę obecną utknęła w jednej wielkiej niewiadomej z równą możliwością prawdopodobieństwa tego, że Węgielek był reinkarnacją a oni pochodzili od dawno zmarłego złoczyńcy. Czyli: to albo prawda, albo nie. Nie widziała tu przewagi na żadną ze stron. Poza tym, myśląc o swoich narodzinach tylko się zirytowała. Powtarzając coś, co już od dawna miała w głowie: skoro byli z gwałtu, wystarczyło ich zabić.
Białe futro zostało przyciągnięte do obozu w momencie, w którym Różana akurat w nim przebywała, więc miała doskonały widok na całą sytuację. Najpierw pomyślała, że Zając po prostu jest w złym stanie, jednak zaraz dotarł do niej charakterystyczny zapach, przez który każdy włosek na jej ogonie powoli zaczął się prostować. Zerknęła na czarne futro Kamień, wiercąc wzrokiem dziury w jej ciele, podczas gdy z każdym jej kolejny słowem, które miały to całe zajście wyjaśnić, do jej umysłu zaczął napływać szok i niedowierzanie. Więc TO był ten sposób? Zabicie ciała wraz z Piasek w środku? ,,Przejęła jego rządy” Na dźwięk tych słów ogon wojowniczki drgnął, by zaraz potem powtórzyć ruch, tyle, że intensywniej. Ah… więc chodziło o przejęcie władzy w Klanie Burzy? Tylko o to? Nie… to niemożliwe, Kamienna Agonia nie była aż tak zapyziała… prawda? Jej wzrok powędrował znów na białe, oczyszczone futro, jednak szylkretka czuła czystą pustkę. Nie miała celu, na którym mogłaby się skupić, Piasek z ciała została wygnana, ciało martwe. Nie czuła satysfakcji, nie wiedziała gdzie ulokować swoje uczucia i jakie one powinny być. Zająca stracili już dawno, teraz po prostu nikt nie steruje jego ciałem. Nie będzie sztucznej marionetki, która podtrzymywała w niej jakąś nadzieję, a to przecież dobrze! Jej wzrok znów płynnie powędrował na Kamień, podczas gdy przez nos kotki wyszedł krótki i cichy, głuchy świst. Kłamca. Ewentualnie słaby wykonawca zadania, co jednak na chwilę obecną nie pojawiło się w głowie Róży. Kamienna Agonia skłamała mówiąc, że jest sposób. Czemu nie poczekała, czemu nie znalazła kolejnej sposobności. Zatrzymała wszystko na ZŁY sposób. Zaraz po końcówce tłumaczeń szylkretka zniknęła w szmerającym tłumie, kładąc po sobie nisko uszy, by skierować swoje kroki poza obóz.
Obserwowała w pozycji siedzącej, jak Kamienna Gwiazda wywołuje Tygrysią Smugę na swojego zastępcę, nie ruszając się przy tym sprzed wejścia do legowiska. Sama nie wiedziała, czy czuła bardziej irytację czy zadowolenie z wyboru Tygrysiej na to stanowisko. A może po prostu to tylko uczucie zmęczenia? Nie znała rudej kotki, przez co miała wrażenie, że znów jej coś umyka i nie ma pojęcia, co się dzieje. Przymknęła oczy, przez chwilowy, gryzący ból głowy, przez który zaraz zniknęła od nowa w legowisku, by już dzień potem przez kilka następnych wschodów słońca brać Lisią Łapę poza obóz rankiem i wracać późnym wieczorem, chociaż najchętniej by uczennicę spławiła, doczepiając do jakiegoś patrolu. Nie miała specjalnie siły i ochoty by z młodą trenować, jednak pewnie jeśli by tego nie zrobiła, zaczęłaby zbyt bardzo pogrążać się w chaosie swoich myśli, który pojawił się na chwilę na nowo, kiedy jej oczy dostrzegły futro nowej przywódczyni, przebywającej poza obozem. I to właśnie do niej, wojowniczka skierowała swoje kroki.
- Dobrze się bawisz, na nowym stanowisku? - Spytała będąc już bliżej, beznamiętnym głosem. Chciała kotkę wyminąć i po prostu iść dalej, jakby ta była cieniem, lub jakąś mało istotną zjawą, jednak zachowywanie się jak obrażony kociak niczego nie zmieni, prawda? A Różana chciała wiedzieć, dlaczego jeden z ważniejszych powodów wyciągnięcia Piasek z ciała Zająca poszedł się walić.
<Kamień?>
‧▪꙳◈◃♦――♜――♦▹◈꙳▪‧
Białe futro zostało przyciągnięte do obozu w momencie, w którym Różana akurat w nim przebywała, więc miała doskonały widok na całą sytuację. Najpierw pomyślała, że Zając po prostu jest w złym stanie, jednak zaraz dotarł do niej charakterystyczny zapach, przez który każdy włosek na jej ogonie powoli zaczął się prostować. Zerknęła na czarne futro Kamień, wiercąc wzrokiem dziury w jej ciele, podczas gdy z każdym jej kolejny słowem, które miały to całe zajście wyjaśnić, do jej umysłu zaczął napływać szok i niedowierzanie. Więc TO był ten sposób? Zabicie ciała wraz z Piasek w środku? ,,Przejęła jego rządy” Na dźwięk tych słów ogon wojowniczki drgnął, by zaraz potem powtórzyć ruch, tyle, że intensywniej. Ah… więc chodziło o przejęcie władzy w Klanie Burzy? Tylko o to? Nie… to niemożliwe, Kamienna Agonia nie była aż tak zapyziała… prawda? Jej wzrok powędrował znów na białe, oczyszczone futro, jednak szylkretka czuła czystą pustkę. Nie miała celu, na którym mogłaby się skupić, Piasek z ciała została wygnana, ciało martwe. Nie czuła satysfakcji, nie wiedziała gdzie ulokować swoje uczucia i jakie one powinny być. Zająca stracili już dawno, teraz po prostu nikt nie steruje jego ciałem. Nie będzie sztucznej marionetki, która podtrzymywała w niej jakąś nadzieję, a to przecież dobrze! Jej wzrok znów płynnie powędrował na Kamień, podczas gdy przez nos kotki wyszedł krótki i cichy, głuchy świst. Kłamca. Ewentualnie słaby wykonawca zadania, co jednak na chwilę obecną nie pojawiło się w głowie Róży. Kamienna Agonia skłamała mówiąc, że jest sposób. Czemu nie poczekała, czemu nie znalazła kolejnej sposobności. Zatrzymała wszystko na ZŁY sposób. Zaraz po końcówce tłumaczeń szylkretka zniknęła w szmerającym tłumie, kładąc po sobie nisko uszy, by skierować swoje kroki poza obóz.
‧▪꙳◈◃♦――♜――♦▹◈꙳▪‧
Obserwowała w pozycji siedzącej, jak Kamienna Gwiazda wywołuje Tygrysią Smugę na swojego zastępcę, nie ruszając się przy tym sprzed wejścia do legowiska. Sama nie wiedziała, czy czuła bardziej irytację czy zadowolenie z wyboru Tygrysiej na to stanowisko. A może po prostu to tylko uczucie zmęczenia? Nie znała rudej kotki, przez co miała wrażenie, że znów jej coś umyka i nie ma pojęcia, co się dzieje. Przymknęła oczy, przez chwilowy, gryzący ból głowy, przez który zaraz zniknęła od nowa w legowisku, by już dzień potem przez kilka następnych wschodów słońca brać Lisią Łapę poza obóz rankiem i wracać późnym wieczorem, chociaż najchętniej by uczennicę spławiła, doczepiając do jakiegoś patrolu. Nie miała specjalnie siły i ochoty by z młodą trenować, jednak pewnie jeśli by tego nie zrobiła, zaczęłaby zbyt bardzo pogrążać się w chaosie swoich myśli, który pojawił się na chwilę na nowo, kiedy jej oczy dostrzegły futro nowej przywódczyni, przebywającej poza obozem. I to właśnie do niej, wojowniczka skierowała swoje kroki.
- Dobrze się bawisz, na nowym stanowisku? - Spytała będąc już bliżej, beznamiętnym głosem. Chciała kotkę wyminąć i po prostu iść dalej, jakby ta była cieniem, lub jakąś mało istotną zjawą, jednak zachowywanie się jak obrażony kociak niczego nie zmieni, prawda? A Różana chciała wiedzieć, dlaczego jeden z ważniejszych powodów wyciągnięcia Piasek z ciała Zająca poszedł się walić.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz