Kocica w trakcie swych rozmyślań nagle usłyszała jakieś rozmowy, przez co nadstawiła ucho i spojrzała w kierunku, z którego wydobywał się dźwięk. Po chwili zza rogu wyszła dwójka kocurów, których od razu poznała. To byli ci, którzy zaatakowali jej córkę i skrzywdzili Wypłosza. Byli to Śruba i jeszcze jeden kmiotek. Przysłuchiwała się ich rozmowie, aż nie usłyszała wzmianki o walce o władzę z powodu czyjejś śmierci. Hm…może dało by się to jakoś wykorzystać…na korzyść jej rodziny?
- Hm... ciekawe, ciekawe kochaniutcy - miauknęła do kocurów, którzy natychmiast zwrócili na nią zdziwione spojrzenia. - powiecie coś więcej w tym temacie? - spytała z chytrym uśmieszkiem.
- O to ty - zwrócił się Śruba do starszej. - Wynosimy się nie bój żaby, tylko słyszeliśmy, że Nornica padła i musieliśmy to sprawdzić.
- Kim jest Nornica? - spytała srebrna, zaintrygowana.
- Taka stara królowa ulicy. Rasistka jakich mało. Skrzyknęła sobie koty i zaczęła rządzić tu po tym jak zabiła Kukułkę, poprzedniczkę. No i tera tron bez królowej i wszyscy walczą, by go zdobyć.
Ta informacja była bardzo przydatna. Jeśli ktoś podobny przejąłby władzę, mogliby mieć jakieś z nim problemy, ale że jak na razie nikt nie był na tej pozycji…
- Uuuuuu...a ilu jest tych wszystkich i którzy są najbliżej stołka? - spytała zielonooka. Chciała wiedzieć więcej o tych, którzy są najbliżej wygranej.
- A wiemy to? Nie wiemy. – te słowa nieco ją zawiodły, czego nie dała po sobie poznać - Leją się tam na arenie. Jak ciekawa to zajrzyj. My zwiewamy. Nam władza taka nie potrzebna.
Arena? Wiedziała, co znaczy to słowo, ale nie znała jej dokładnej lokalizacji. Ale skoro tutaj to tak powszechna wiedza, to na pewno uda jej się tego prędzej czy później dowiedzieć. Tym czasem…w jej głowie zaczął kiełkować…plan.
Nie chciała wyjść na głupią, ale musiała spytać kocurów o pewną bardzo ważną rzecz.
- Czy są w tym jakieś zasady? Czy typowo dla tutejszych kto silniejszy ten wygrywa? - spytała.
- Kto silniejszy ten zgarnia wszystko. Zasad nie ma. Nawet otruć możesz wszystkich, padną a ty miaukniesz, że użyłaś mocy swej i pozabijasz resztę jeżeli będą kozaczyć. No i jak ma się więcej zwolenników tym lepsza kontrola tego syfu. – słysząc to, ów kiełkujący plan wypuścił liście.
- Och, czyli takie buty. - miauknęła dziko pręgowana. - a więc, dzieki za info i byeeeeeeeeee~! - rzekła, po czym zeskoczyła z murka i oddaliła się.
Już wiedziała, co zrobi.
***
- A więc, jak smakuje ci posiłek? – słowa rozbrzmiały w małej, ciemnej uliczce.- Mmmm…jakie pyszne…od tak dawna…nie jadłom czegoś tak przysznego…mmm – miauknęło nowo poznany przez srebrną kot.
- A więc, czy teraz mogę otrzymać od ciebie małą przysługę? – spytała błękitna.
- Tak, tak, pytaj o co chcesz. – odparło Leming, oblizując pysk z resztek pożywienia.
- A więc…z tego co wiem, jest tu trochę gangów w okolicy…powiesz mi coś o nich więcej? Gdzie się znajdują na przykład, ile jest kotów w nich?
- Hmmm…cóż… - zaczęło liliowe - Jest kilka grup. Każda usiana w innej części miasta. Spotykają się wspólnie tylko na arenie. To miejsce dla każdego. Można się polać i obstawiać zakłady kto wygra. Znam pięć gangów w okolicy. Niezbyt przyjemne typy. – miauknęło żółtookie. Pięć gangów…ciekawe… już po kilku uderzeniach serca Bylica zadała kolejne pytanie:
- Hm...a jaki jest najbliższy? - spytała błękitna.
Bicolor oblizało pysk, po czym odpowiedziało na pytanie srebrnej kocicy.
- Gang Pazura. Są tam dwa kocury i jedna kotka. Ich teren jest kilka przecznic stąd.
- Hm, a w którą to stronę? Opiszesz mi drogę? - spytała.
- Musisz iść prosto, potem w lewo i cały czas prosto, aż nie zobaczysz śmietników po prawej. Tam musisz skręcić - uważnie wysłuchała instrukcji Lemiga, powtarzając sobie w głowie każdy ich kawałek.
- Bardzo ci dziękuję. – rzekła dziko pręgowana - Jak na razie to wszystko, czego mi trzeba. Jeśli będę potrzebowała jeszcze jakiejś informacji, to się odezwę, Lemingu - miauknęła z uśmiechem.
Żółtookie pokiwało głową, dalej zajadając mysz. Bylica tym czasem odwróciła się, po czym ruszyła w stronę wyjścia z zaułka.
W plan który zakiełkował w jej głowie przy ostatnim spotkaniu ze Śrubą i jednym z jego kolesi, teraz wypuszczał kolejne liście i pierwsze pączki. Jak na razie wciąż było to niewiele więcej niż kiełek, ale z małego ziarenka może wyrosnąć wielki krzew, a nawet potężne drzewo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz