- Dziś potrenujemy polowanie. - zarządziła mentorka, rozglądając się.
Szylkretka stęknęła. Nie lubiła powolnych i wymagających cierpliwości ćwiczeń. Wolała działać szybko i sprawnie. I mieć to z głowy.
- Zmień wyraz pyska albo popołudnie spędzisz wyciągając Jabłku kleszcze. - zagroziła biała, machając ogonem.
Mleczyk stęknęła jeszcze głośniej, byle na złość mentorce. Świt tupnęła łapą.
- Okay. Sama tego chciałaś. Wracamy do obozowiska, lisi pomiocie. - syknęła, popychając kotkę. - Czeka cię zabawa z kleszczami.
Szylkretka wkurzona ruszyła przed siebie. Nie miała najmniejszej ochoty spojrzeć w pysk Świt. Nienawidziła babci za przydzielenie jej takiej jędzy jako mentorkę!
* * *
- Może chciałabyś o czymś posłuchać? - zaproponował kremowy kocur, kładąc się na legowisku.
Śmierdział starością i śmiercią. Z pyska jeszcze gorzej mu waliło. Mleczyk żałowała każdego uderzenia serca tu.
- Nie chcę słuchać twoich historii. Pewnie są nudne i głupie. - syknęła.
Kocur westchnął, zerkając na nią.
- Zupełnie jakbym słyszał Brzoskwinie. - zaśmiał się smutno.
Mleczyk zjeżyła się.
- Nie obrażaj mnie! - prychnęła. - Brzoskwinia jest głupia, brzydka, śmierdzi i jej nienawidzę. Zabrała mi mamę. Nie wybaczę jej tego. - oznajmiła starszemu. Poczuła jak kocur się spina. Lecz po zaczerpnięciu powietrza jego mięśnie się rozluźniają.
- Nie oceniaj kotów, których nie znasz, przez ich czyny. Nie wiesz czym się kierowała twoja babcia. Działała w słusznej sprawie. - wyjaśnił jej Jabłko.
Mleczyk myślała, że zaraz szlag ją trafi.
- Wyrwała mojej mamie wąsy w słusznej sprawie? - powtórzyła głupie słowa kocura. - Oddzieliła ją ode mnie w słusznej sprawie? Wy macie coś z łbem. Nie mogę tego dłużej słuchać. - pisnęła zła i wyszła z legowiska starszyzny. Nie zamierzała tu już nigdy wrócić.
[przyznane 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz