Właściwie to już w połowie historii Kminek czuła się zaalarmowana. Coś było nie tak w tych mikro ruchach kotki, coś, co zapowiadało burzę nieznanych rozmiarów. Z tyłu głowy czuła jak unosi się jej sierść na grzbiecie i ciężko było jej usiedzieć w miejscu przez kumulowanie się niespokojnej energii. Nie wiedziała, co to oznaczało, więc to ignorowała, skupiając się na opowieści. Co jakiś czas troszkę się poprawiała, zerkając na rodzeństwo czy któreś z nich też czuje dziwne zaniepokojenie. Powietrze wydawało się aż ciężkie od napięcia. Reszta zdawała się jednak tego nie czuć- Fiołek był z pewnością sobą, obrażając się i odwracając od rodziny.
I wtedy wypowiedziana została pierwsza sugestia. Kminek drgnęła i tylko bliskość matki powstrzymała ją od wysunięcia łap spod klatki piersiowej. Chciała spojrzeć się w oczy Bylicy, ale matka wpatrywała się w korę, unikając ich spojrzeń. Może… może nie chodzi o nią. Może chodzi o któreś z rodzeństwa- nieważne które, bo Kminek i tak wciąż traktowałaby ich tak samo.
I wtedy, wśród szumu nieistniejącego wiatru, usłyszała swoje imię. Coś w jej umyśle pękło z głośnym Snap! trochę podobnym do dźwięku towarzyszącemu złamaniu się gałęzi, takiej jak ta, która niedawno zleciała kilka drzew dalej, strasząc kociaki. Przez trzeszczenie słyszała słowa, ale ich nie słuchała. Mgła przysłaniała jej wzrok, ale widziała matkę, która nie patrzyła na nich, zapewniając o swojej miłości. Położyła po sobie uszy. Czy jeśli zrobi coś źle, zostanie porzucona?
Były podobne do rodzonej matki. Czy były też podobne siłą życiową? Kotka musiała być osłabiona skoro umarła przy porodzie. Oczywiście, mogło to być przez głód, ale… Skowronek siedziała obok i Kminek mogła kątem oka zerknąć na nią, zbyt zaniepokojona całością, by badać jej reakcję. Nie chciała, żeby siostra umarła. Żeby ktokolwiek umarł, bo już się do nich przyzwyczaiła i nie mogła znieść myśli o tym, że z dnia na dzień mogą zniknąć.
Właściwie to po usłyszeniu historii miała wrażenie, że coś pamięta. Zimno, szukanie ciepła, by się od niego ukryć, nie słysząc nic ani nie widząc; zapach mokrej ziemi i metalicznej krwi, którą czasami czuje od zwierzyny i karmicielki. Brud, który ciążył na jej skórze, bo ich narodziny zabiły matkę.
Chciała oprzeć się o siostrę, ale zobaczyła, że robi to już Deszcz, w pocieszającym geście i stchórzyła, odchylając się w dalszy bok. Skowronek otworzyła pysk, jakby chciała coś powiedzieć, ale nic się z niego nie wydobyło. Zagubiona Kminek rozglądnęła się; Bylica właśnie odwracała głowę, by na nie spojrzeć i Kminek szybko uciekła spojrzeniem.
Nie myślała, że była zła. Zła na co? Że przeżyła, że jej mama umarła? Świadomie nie miała na to wpływu. Starała się przecież być miła, nie zabiłaby kogoś potencjalnie tak ważnego specjalnie!
Zamiast rozzłoszczenia, bardziej nie wiedziała co zrobić z tą informacją i przewracała ją w mentalnych łapkach. Umiała myśleć i nie mogła powiedzieć po prostu "fajnie" i ruszyć dalej z dniem.
Ojca nie było przy matce. Jakby był, czy poznałby je po oczach i sierści? Czy by je za to nienawidził? Że zabiły kotkę, którą kochał?
Wzdrygnęła się i ponownie zastygła, gdy poczuła trącenie nosem i pyszczek Krokus opierający się o jej.
Czy to coś zmieni?
Teraz dopiero poczuła się trochę zła, że Bylica powiedziała to przy wszystkich. Czy nie mogła powiedzieć tego tylko im? Teraz biologiczne córki Bylicy mogły je wspierać, ale co będzie w przyszłości? Czy nie będą kiedyś zazdrosne, że uwaga jest poświęcana także jakimś przypadkowym przybłędom? Siostry- a Fiołek? Dawno odsunął się i teraz nie mogła go dostrzec; ale zawsze był zimny wobec nich. Miała szczególnie złe przeczucia pod kątem ich relacji.
Przez szum w głowie przedzierało się miarowe mruczenie niebiologicznej siostry. Czuła wibrację dźwięku na głowie i skupiła się na nim, by uregulować przyśpieszony oddech. Wcisnęła pyszczek głębiej w bure futro i dla samoregulacji też wydała z siebie niestabilne mruczenie.
<Rodzinka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz