Nie ogarniał za bardzo rzeczywistości. Śmierć jego matki i syna, pojawienie się Zajęczej Gwiazdy w jego córce, uznanie go za wariata przez Niezapominajkową Gwiazdę, a potem to niemiłe spotkanie z Zanikającym Echo, podczas którego ukrywał się przed wściekłą kotką w pustej kłodzie, sprawiło że miał powoli dość życia. Olbrzymi ciężar spadł na jego barki. Tak potworny, że z trudem go dźwigał, kiedy wychodził na polowanie. Wzburzony Potok po tej akcji z siostrą Rudzika, nie zostawiała na nim suchej nitki. Wciąż wyzywała, dawała głupie zadania, które miały na celu upokorzyć go w jej oczach, grożąc przy tym, że nieposłuszeństwo będzie karane donosem do Kruczej Gwiazdy.
Zdechłe ryby nad jeziorem dalej pływały, powodując okropny smród, który było czuć nawet w obozie. Był osłabiony, tak jak większość chorujących. Mimo nadejścia Pory Nowych Liści, po zwierzynie nadal nie było śladu. Już tak bardzo mu się nie chciało tego ciągnąć... Ale musiał. Dla Piaskowej Gwiazdy miał po co żyć. Dlatego też udał się do żłobka, by przez chwilę popilnować córek. Pech chciał, że biała ponownie mówiła do niego krzywdzące słowa. Ta cała frustracja i ból, który nosił w sercu, zaczęły się kumulować. To, że w końcu pękł było kwestią czasu.
- Daj mi w końcu spokój! Sama zdechnij, wronia strawo! - zasyczał na nią, dając jej łapą po pysku.
Nie spodziewał się, że Bławatkowy Potok to zauważy. Tak szybko wróciła? Zwykle zajmowało jej to więcej czasu. Wściekła królowa stanęła między nim a dzieckiem, jeżąc sierść.
- Jak możesz?! Co w ciebie wstąpiło! - uniosła głos.
Zaczął jej się tłumaczyć. Musiał wywlec wszystkie brudy córki na wierzch. Powiedział Bławatek o wszystkim co usłyszał od Zajączek, o jej kontaktach z Mroczną Puszczą, chęci zamordowania jego osoby i wiele innych. Gdy tak mówił, zauważył na jej pysku niedowierzanie i coraz większą złość.
- Jesteś idiotą! Nie wierzę, że ty i Brokułowa Łodyga byliście ze sobą spokrewnieni! - wykrzyczała mu w pysk. - Co ja w tobie widziałam? Nigdy nie sądziłam, że ci tak odbiję, że zechcesz skrzywdzić własne dziecko!
- To jej wina! - rzucił na swoją obronę.
- Oczywiście! Bo małe kocię na pewno chcę cię zabić! To już przestaje być śmieszne! To koniec. Póki się nie wyleczysz i nie ogarniesz, nie chcę cię widzieć na oczy! - Wypchnęła go ze żłobka.
Położył po sobie uszy, czując przeraźliwy ból w piersi. Ona... Ona wybrała tego małego demona zamiast niego?! To było chore. Pokręcił głową, czując łzy wzbierające mu w oczach. Zachował się jak tchórz. Powinien tam zostać, dalej się tłumaczyć, zawalczyć o jej miłość, a co zrobił? Uciekł. Zając rozwaliła im związek. To jej wina. Jej! Tej małej cholery.
Wleciał jak burza do legowiska wojowników, wylewając kolejną rzeszę łez. Co mu już pozostało? Nic. Ukochana osoba go zdradziła. Rodzina go nienawidziła. Był wariatem, który powoli tracił resztki zdrowego rozsądku. Już teraz ten ból w piersi, był stokroć gorszy od tego co przeżył w Klanie Burzy.
Pogrążał się dalej i dalej, aż jego łzy całkiem nie wyschły. Zimna i ciężka pustka przywitała go, zostając z nim na wiele kolejnych tygodni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz