- Chwała ci, o chwała tatusiu. - zakończyła. Tulipanowy Płatek posłała jej ciepłe spojrzenie, wyglądała na bardzo dumną z córki, czego nie można był niestety powiedzieć o synu. Ten poirytowany zanurkował w brzuszku mamy, by napić się mleka.
***
Od jakiegoś czasu rozgadany niegdyś Nastroszony leżał przy mamie, jakby się czegoś obawiał. Mgiełka szybko dostrzegła dziwne zachowanie brata.
- Mgiełko, widzisz to zgniłe jajo? - Wskazał jej kocię o białej sierści i liliowych łatach zdobiących ucho i ogon. - To ona! Ona chciała urwać mi ogonek! - miauknął smutno. Zerknęła w domniemanym kierunku po chwili mierząc spojrzeniem brata.
- Urwać ci ogon? - zapytała.
- Tak. Wyglądałbym wtedy jak ty i mama - Napuszył się niezadowolony, tuląc do siebie ogon. - Ledwo go ocaliłem. To wariatka! Nie wiesz co mówiła o naszej mamie!
Mina jej skwaśniała, gdy usłyszała obelgę z ust brata. Co to miało niby znaczyć?
- I co w tym niby strasznego? Mam krótki ogonek i żyje, jakby ci urwała to nic by się takiego nie stało. - fuknęła.
- Ale ja lubię swój ogonek! Jest taki miękki i milusi. Bez niego byłoby mi smutno - burknął pod nosem. - No i... i jakbym jej pozwolił urwać, to wyszłoby na to, że jestem słabiak! Nie broń jej!
- A co tam się właściwie stało? - zapytała z ciekawością.- No... gapiła się na mnie dziwnie, to podszedłem, by się dowiedzieć czego chcę. Zwyzywała mnie, że jestem brzydki, że strzelam ogniem z tyłka, bo jestem z Gwiazdek i drwiła z mamy, że jest wariatką i powinno ją się wrzucić do dziury i jak będę z nią przebywać, to skończe tak jak ona. A ja wtedy też ją zwyzywałem i ona mnie zaatakowała! - poskarżył się siostrze.
- Co takiego?! - oburzyła się nadymając swoje policzki. - Ja z nią sobie porozmawiam! - syknęła strosząc futerko na karku. Nikt, ale to nikt nie miał prawa obrażać jej brata z uwagi na jego pochodzenia. Ta kocica po prostu była zazdrosna, że oni są wyjątkowi!- Może cię też zaatakować! Jest niebezpieczna! - ostrzegł ją. - Jej tata to zdrajca, a ona jest dziwna. Lepiej uważaj.
- Nie boję się, poza tym jestem twoją starszą siostrą i moim obowiązkiem jest cię chronić. Następnym razem od razu przyjdź do mnie. - poleciła. Kocurek otworzył zaskoczony pyszczek, zaraz go zamykając.- Przyszedłem do mamy... Bo jest większa. Ale jak mi udowodnisz, że dasz radę okiełznać tą pleśń - Wskazał na Zając. - To już zawsze będę przychodził do ciebie.
- Czemu pleśń? - zapytała przekrzywiając łebek. Dziwnie ją nazywał.- B-bo mnie nazwała ptasią kupą oraz Niechcianym, to ona będzie pleśnią, grzybem, bo ma taki liliowy nalot na sierści - fuknął. Najwidoczniej nie zrozumiała aluzji, ale nie zamierzała się o to bardziej dopytywać.
- Nie wiem co ci naopowiadała jeszcze, ale nie wyglądasz jak ptasia kupa. Masz bardzo ładne futerko po mamie tak jak ja. - uśmiechnęła się eksponując pręgi na grzbiecie.
<brat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz