Topikowa Łapa krzątał się w legowiskiem medyka wykonując to co należało do jego obowiązków. Pilnował, aby legowisko lśniło, wręcz raziło po oczach czystością. Każdego dnia trenował zapamiętywanie i rozróżniane ziół, które kazała mu się nauczyć Strzyżykowy Promyk. Recytował jej z radością to czego się nauczył. Chciał, aby ruda dostrzegła, że naprawdę podchodzi do tego poważnie. W końcu nie mógł się doczekać kiedy przyjdzie mu leczyć pierwszego pacjenta.
— Strzyżykowy Promyku, jesteś nam potrzebna... — słysząc głos Borsuczego Języka, sierść Topika całą się zjeżyła
Schował się za medyczką, mając nadzieję, że nie został zauważony. Obawiał się wrendych komentarzy w swoją stronę, tak też wolał się nie wychylać. Przyglądał się w ciszy dwóm pacjentkom. Pierwszą z nich była czarna kotka, i to z jej winy bicolor skręciła tylną łapę, gdy próbowała donieść do legowiska medyków Kawcze Serce.
— Przez chwilę myślałam, że zdechła... — wyznała Borsuk zerkając na Strzyżyk, po czym zerknęła na Topika, który kitrał się z tyłu za kamieniem. Tak jak lubiła błękit oczu córki Daliowego Pąku, tak nie przepadał za odcieniem oczu Borsuk. Dostrzegł jej błysk w oku, gdy mówiła słowo "zdechła". — Nie dawała żadnego znaku życia, po czym nagle zaczęła na mnie wołać "Słoneczko". No słoneczko to ją chyba nieco faktycznie przygrzało, ostatnio cały czas zgłaszała się na patrole, więc pewnie padła z wycieńczenia... chociaż wątpie, że to tylko to. — zerknęła z pożałowaniem na nieprzytomną wojowniczkę
— Odwodniła się — poinformowała kotka sucho , tak jakby to był pikuś, coś czym nie powinno jej zawracać się głowy — Wystarczy, że poda jej się wody. Topiku, bądź tak miły i przenieść wodę, dobrze? A za ten czas zajmę się twoją łapą Borsuku. — zwróciła się do bicolor
Tak jak ruda poleciła, tak też Topik uczynił. Ostrożnie przeniósł głęboki liść wypełniony wodą w stronę Kawczego Serca, dostrzegając, że wróciła jej świadomości polecił jej, aby pomału się napiła. Gdy pacjentka pomału spijała wodę, Topik przypatrywał się jak Strzyżyk raz dwa zajęła się łapą drugiej kotki. Zrobiła jej okład z przeżutych liści bzu, tak też słodki zapach wypełnił cały kącik medyka.
Nim udało się kotce uporać z drugą pacjentką, do legowiska cudem dotarła liliowa kotka. Dostrzegł jak jej głowa opada, grawitacja ciągnęła jej prosto w dół, aż Morelowa Łapa się nie przewróciła, przy okazji nie zgniatając małego Topika, który chciał uchronić przed upadkiem kolejną pacjentkę. Jak się okazało, uczennica padła ze zmęczenia prosto w wejściu do legowiska medyka, a z jej pyszczka wydobywało się ciche pochrapywanie. Na jej przypadłość nie było innego lekarstwa, jak pozwolić jej ciału całkowicie wypocząć, po czym upomnieć, aby się nie przemęczała. Topik westchnął nie dowierzając, że starsze od niego koty były tak bardzo nieodpowiedzialne.
W całym tym chaosie, pracowitym dniu, nawet jedna z mam Topika zawitała do niego, czy też raczej do Strzyżyk. Kociak ucieszył się na widok Tonącego Pasikonika, jednak po chwili posmutniał zdając sobie sprawę, że przecież na pewno nie przyszła od tak do niego w odwiedziny. Coś musiało jej się stać. I miał rację. Kotka wybiła bark. Uważnie obserwował jak mentorka nastawia kotce bark, po tym jak przyniósł na złagodzenie bólu liście wierzby białej. A potem towarzyszył kotce przez chwilę, gdy ta dochodziła do siebie, nalegając aby zbyt szybko nie wróciła do swoich zajęć. Martwił się, znów mogłoby jej się coś stać. A tego chciał uniknąć.
Przez resztę dnia kontynuował niesienie pomocy i pozostałym kotom, które zawitały w skromne progi dwójki cudotwórców.
Wyleczeni: Kawcze Serce, Borsuczy Język (NPC), Morelowa Łapa, Tonący Pasikonik
[549 słów - trening med + leczenie NPC]
[Przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz