- Kamyczek, miło mi cię poznać - odpowiedział i się uśmiechnął. Kotka wymyśliła jakiś temat i zaczęła rozmowę:
- Jak ci idzie szkolenie?
Kamyczek nieśmiało zaczął opowiadać o swoim szkoleniu. Sówka dowiedziała się, że jego mentorką jest Truchło i że szkoli się na stróża. Tak szczerze uczennica uważała, że to najnudniejsza rola, lecz nic nie odpowiedziała. Sama już zaczęła myśleć, że na nic innego, niż stróż, się nie nadaje. Przecież nie umie wspinać się na drzewa, a próby zawsze kończą się wizytą u Witki, więc jak ma być zwiadowcą? Po chwili nie wiadomo jak rozmowa przeszła na temat pokoju na świecie.
- Może kiedyś to się uda - miauknęła Sówka i spojrzała na Kamyczka. Na jego pysku pojawił się uśmiech, a jego oczy zaczęły błyszczeć.
- Wiem i może uda mi się znaleźć na to jakiś sposób - odpowiedział, a po chwili zapytał - A jak tobie idzie?
- Dobrze - odparła. Nie chciała mówić o swoim szkoleniu. W ogóle nie chciała mówić o sobie, więc starała się zmienić temat - Masz jakieś rodzeństwo?
- Nie... Znaczy, miałem, ale nie...
- Przepraszam! Nie chciałam... - miauknęła i zjeżyła sierść. Nie chciałam trafić na taki temat! - pomyślała - To musi być straszne, stracić bliską osobę...
- Naprawdę... Ja... - nie wiedziała, co powiedzieć, zrobiło jej się przykro i było jej żal czarno-białego kocura.
- To nic - odpowiedział Kamyczek - Nie znałem go, byliśmy kociakami... Naprawdę małymi... To nic.
Sówka spojrzała na swoje łapy. Muszę zmienić temat! - pomyślała. Szukała w legowisku jakiegoś pomysłu, czegoś, na co mogłaby zmienić temat tej rozmowy. Spojrzała na łyse drzewa. Tak! To jest super pomysł! - zdecydowała.
- Lubisz liście? - zapytała i po chwili zaczęła opowiadać o rodzajach liści i o tym, czym się różnią, lub jakie mogą mieć choroby. Kamyczkowi chyba spodobała się ta rozmowa, więc jej nie przerywała. Gadała i gadała o swoim zainteresowaniu. O liściach może gadać wieki. Nie mówi o sobie, ani o nikim innym, mówi tylko o rodzajach liści. Spędzili tak dużo czasu, rozmawiając o liściach, aż w końcu śnieg przestał sypać, a na zewnątrz robiło się coraz lepiej. Rozmowę przerwał ich krzyk mentorów, którzy zaczęli wołać swoich uczniów na treningi, ponieważ pogoda się poprawiła. Sówka pożegnała się z Kamyczkiem i też poszła na trening.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz