- Chodź Sówko, póki śnieg nie sypie! - krzyknęła Krucha sprzed wyjścia z obozu. Dziś był idealny dzień na trening! Było niewielkie słońce, śnieg nie padał i było w miarę ciepło. Dobro, z tym ostatnim to nie prawda, było zimno i to bardzo, ale pogoda była ładna. Sówka niechętnie wyszła z legowiska uczniów i podreptała za mentorką. Wyszły z obozu i skierowały się w stronę Owocowego Lasku. Droga przez śnieg była bardzo utrudniona, ale nikt nie narzekał. W końcu dotarły. Na miejscu Sówka poczuła głód, spowodowany niezjedzeniem jeszcze śniadania.
- Może zapolujemy? - zaproponowała uczennica.
- Nie, dziś będziesz rozpoznawać gatunki drzew - oznajmiła Krucha i wskazała ogonem pierwsze drzewo. Sówka chwilę się zastanowiła.
- To jest Jabłoń.
- Nie... To drzewo Wiśni. Można je rozpoznać dzięki luźnej korze z cienkimi gałązkami - wyjaśniła i wskazała kolejne drzewo. To już bardziej przypominało jabłoń.
- To jest drzewo Czereśni?
- Dobrze! Można je rozpoznać dzięki łuszczącej i gładkiej korze, oraz prostemu pniu.
I tak zleciał cały trening. Wróciły do obozu dość późno, miały szczęście, że po drodze nie złapała ich zamieć śnieżna. Gdy tylko weszły do obozu, Sówka pobiegła do stosu zwierzyny. Pusty! Usiadła i wlepiła wzrok w stos, na którym powinna być zwierzyna.
- Jak ja nie lubię pory Nagich Drzew! - krzyknęła - Nie ma liści, nie ma jedzenia i jest zimno! - gdy się trochę uspokoiła, poszła z powrotem do swojej mentorki. Przerwała jej, cokolwiek co robiła i zaczęła pytać się czy może pójść na polowanie.
- Sama nie - usłyszała w odpowiedzi.
- A pójdziesz ze mną? - zapytała z nadzieją w głosie, lecz Krucha podkręciła przecząco głową. Sówka miała dwa wyjścia, albo znaleźć kogoś, kto z nią pójdzie, albo dać sobie spokój. Oczywiście, że wybrała opcję pierwszą. Rozejrzała się po obozie, w poszukiwaniu kogoś znajomego i lubianego. Pierwszą osobą, którą zobaczyła, był Żbik, jej ojciec. Podbiegła do niego, przerywając mu rozmowę z jakimś kotem.
- Cześć tato! - przywitała się - Bo wiesz, stos zwierzyny jest pusty... Możesz pójść ze mną na polowanie? Wiesz, Sadzawce przyda się jedzenie, by nakarmić kociaki!
- Teraz nie mogę Sówko, jestem zajęty - odparł bez emocji i wrócił do rozmowy. Na pysku uczennicy pojawił się grymas niezadowolenia, ale nie zamierzała się poddać. Zaczęła chodzić po obozie w poszukiwaniu kotów. Po jakimś czasie znalazła Mniszka. Może on pójdzie ze mną na polowanie? Jestem taka głodna! - pomyślała. Podeszła do niego i zaczęła pytać, czy z nią pójdzie. On niestety też się nie zgodził, co było do przewidzenia. Może mama? - przeszło jej przez myśl na widok albinoski siedzącej w jednym z legowisk.
- Cześć! - przywitała się i usiadła obok Jarząb.
- Witaj Sówko! Jak twoje szkolenie? Dajesz radę?
Sówka niechętnie zaczęła odpowiadać na zadane pytania. Po chwili rozmowy niewiadomo jak zaczęły rozmawiać o gwiazdach, ulubionym temacie Jarząb. Sówka lubiła te opowieści, ale teraz zależało jej na ominięciu tego szczegółu.
- Pójdziesz ze mną na polowanie? - zapytała, gdy tylko Jarząb przestała mówić o gwiazdozbiorach. Albinoska przez chwilę się zastanawiała, lecz w ostateczności odmówiła. No to dziś będę głodna! - pomyślała niezadowolona i położyła głowę na łapach. Jarząb mówiła dalej, a Sówka jakby była zaczarowana, słuchała i nie miała zamiaru się ruszyć. Czemu w porze Nagich Drzew wszystko nagle się utrudnia?
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz