Chłodny wiatr musnął mu sierść powodując, że przylgnął bardziej do futerka mamy. Była taka ciepła i pierwszy raz docenił to, że miał ją tak blisko. Kocica zajęła się w tym czasie pielęgnacją jego futerka, które lśniło czystością co dnia. Nie miał w końcu okazji na wybrudzenie się, ponieważ na takie zabawy miał kategoryczny zakaz. Po tym jak został ukarany za rozmowę z nierudym, pilnował się przy siostrach. Trochę było mu z tego powodu smutno, że nie darzył je zaufaniem, ale obawa, że naskarżą na niego tylko rosła i rosła, gdy w główce miał pomysły, które chciałby wykonać. Musiał je jednak odrzucać głęboko w zakamarki umysłu, aby nie palnąć czegoś nieodpowiedniego. Jedyną zaakceptowaną przez Ziębę zabawką jaką mógł się bawić było piórko. Nie widział czemu akurat one. Może dlatego, że nie miało żadnego zastosowania?
— Piasku — usłyszał głos mamy, która zakończyła jak na ten dzień mycie. — Chciałabym abyś powtórzył to czego ostatnio cię uczyłam.
Och... Matczyne łapy otuliły go co spowodowało, że przekręcił się na grzbiet. W takiej pozycji doskonale widział pysk kotki. Złączył łapki, kierując swój wzrok na sufit żłobka. Nie lubił takich powtórek. Słowa opuszczające jego pyszczek wtedy uświadamiały go w tym, że w zasadzie to nie miał żadnych praw i musiał słuchać się mamy w każdym aspekcie życia. A to wszystko otoczone było otoczką jego wyjątkowości i przyszłej wielkości, o której nawet nie marzył.
Zaczął recytować z pamięci nauki kocicy, widząc jak na jej pysku maluje się lekki uśmiech. Ten pełny zadowolenia jak i satysfakcji wzrok był nieco niepokojący, ale wolał to niż jej złe obliczę, którego się bał.
— Dobrze. Pamiętaj Piasku, że wszystko to co robię jest dlatego, bo cię kocham. Chce dla ciebie jak najlepiej, nie zapominaj.
— Wiem mamusiu... Ja też cię kocham — miauknął do kotki na co dostał od niej buziaka w czółko. Uśmiechnął się zadowolony i dumny, że mama go chwaliła.
— Jeżeli kochasz mamusie to musisz wiedzieć, że nie można mieć przede mną żadnych tajemnic, prawda?
Kiwnął łebkiem. Nie można było okłamywać mamy. To było złe i nieodpowiednie. Zawsze to kończyło się na karach i smutku, za którym tak bardzo nie przepadał.
— Tak... Przepraszam za tamto... Już nie będę kłamał... — obiecał.
Ruda przyglądała mu się jeszcze przez moment, ale zaakceptowała jego przeprosiny. Teraz nie mógł jej zawieść. Musiał być lepszym synem. Nie chciał krzywdzić swoich bliskich swoim zachowaniem. Zasługiwali na to. Westchnął ciężko, ponieważ w tak młodym wieku przyszło mu podjąć bardzo trudną decyzję. Trzeba było wyrzec się przyjemności i skupić bardziej na rodzinie.
***
Z tego co podsłuchał od przechodzących koło żłobka kotów, dowiedział się, że Różana Przełęcz niedługo dołączy do żłobka ze swoimi kociętami. To był dla niego szok. Czyli nie tylko on i rodzeństwo będą tutaj mieszkać? Ekscytacja przyśpieszała mu bicie serduszka. Ciekawe czy znajdzie sobie jakichś przyjaciół! Mogliby się wtedy bawić... A nie... Nie mógł, chyba że mamusia pozwoli. Dlatego też podbiegł do rudej kocicy, aby już teraz zdobyć od niej zgodę na możliwość wejścia w jakąkolwiek interakcje z młodszymi.
— Mamo, mamo! Bo pani zastępczyni będzie mamą, to jak przyjdą kociaki to będę mógł się z nimi zaprzyjaźnić? — zapytał, wbijając w nią błagalnie oczka.
— Zależy czy urodzą się rude, nierude nie są ciebie godne, pamiętaj.
Położył po sobie uszka, ale pokiwał łebkiem. Miał nadzieję, że zastępczyni urodzi same rudzielce! Wtedy nie musiałby się martwić mamusią. Bardzo chciał mieć przyjaciela, do którego nie będzie miała problemu. Och! I ile rzeczy by mogli razem porobić, oczywiście jak mama się zgodzi na to, by mógł się pobawić.
— Pani zastępczyni ma trochę rudego, to może będą po niej takie rudawe — zasugerował. — Ja i siostry w końcu wdaliśmy się w ciebie i tatę.
— Miejmy taką nadzieję Piasku. Mieszkanie z pospólstwem byłoby nieprzyjemne dla mnie jak i dla ciebie i twoich sióstr — powiedziała, przyciągając podekscytowanego syna do siebie.
— A kiedy przyjdą? — dopytywał, chcąc już zobaczyć kolegów i upewnić się, że mogli z nim rozmawiać.
— Jeszcze trochę. Pobaw się z siostrzyczkami piórkiem i na razie o tym tyle nie myśl. — Skierowała go w stronę Iskierki i Lew, które o czymś ze sobą rozmawiały.
No ale to były tylko siostry! Kochał je mocno, lecz chciał mieć też kogoś innego do zabawy. Przyjaciela. A wychodziło na to, że musiał jeszcze na niego poczekać. Nie wiedział ile to trochę, ale miał nadzieję, że szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz