Ziółko się martwił i to bardzo. Jego ukochana matka zniknęła i nie pojawiała się od dłuższego czasu. Kocurek chciał kilka razy iść jej poszukać, ale Korowa Skóra zawsze stawała mu na drodze, nie pozwalając wyjść z obozu i mówiąc, że Rdzawy Ogon wróci. Zniknął również jego brat, oraz jeden z uczniów. Któregoś dnia do obozu weszła trójka kotów, niosąc ciało Błądzącej Łapy. Ziółko nie wiedząc co się dzieje, podszedł bliżej. Futro terminatora było poszarpane i pozlepiane jakąś czerwonawą mazią, a oczy miał puste. Żółtooki nieźle się przestraszył, gdy zobaczył wszystkie szczegóły, więc cofnął się, obserwując wszystko z wejścia do żłobka. Niektóre koty zaczęły płakać, niektóre po prostu milczały wpatrując się ze smutkiem w ziemię. Pod koniec oficjalnego pożegnania, wykorzystując chwilę nieuwagi swojej babci, Ziółko znowu chciał podejść, żeby usłyszeć o co chodziła, ale zatrzymała go Ciernista Łodyga. Kotka bez słowa po prostu chwyciła go za kark i zaniosła z powrotem do żłobka. Postawiła go na ziemi i również bez słowa wyszła. Niebieskiemu wydawało się to dziwne, nawet nie zdążył zapytać się jej, co z jego mamą. Szczerze mówiąc był już tym wszystkim zmęczony, więc postanowił ponowić próbę poszukiwania następnego dnia, a tymczasem położył się na posłaniu z mchu i zasnął.
*-*
Rano kocurek nie obudził się tym razem koło Korowej skóry, więc w pierwszej chwili ucieszył się, myśląc, że jego kochana mama wróciła, jednak gdy tylko odrobinę bardziej się rozbudził, uświadomił sobie, ze to nie jego rodzicielka, tylko jedna z wojowniczek klanu, Pręgowane Piórko i to ona od dwóch dni się nimi zajmuje, oraz o tym, że jego mama jest teraz z „Klanem Gwiazd”. Chociaż nic z tego nie rozumiał i chciał wiedzieć co dokładnie stało się z jego mamusią, niczego więcej od pręgowanej kotki się nie dowiedział. Spojrzał na nią i już miał zamiar wyjść, kiedy coś, a właściwie ktoś go zatrzymał.
- Ziółko, gdzie się wybierasz? – spytała Pręgowane Piórko.
- Wyjdę tylko przed żłobek, nigdzie dalej – odpowiedział lekceważąco.
-No… dobrze, ale nie oddalaj się na więcej niż parę kroków.
Ziółko tylko kiwnął głową. Wyszedł z legowiska i usiadł na trawie przed nim. Po chwili zaczęło mu się nudzić, więc poszedł w okolice wyjścia, nie za bardzo słuchając poleceń niebieskiej kotki. Przechodząc obok wejścia do obozu poczuł znajomy zapach. Bardzo wyblakły, ale skądś znajomy. To był… zapach jego matki? Nie był tego pewien, mógł to być jakiś stary zapach jakiegoś innego kota, ale wydawało mu się, że to był właśnie zapach jego rodzicielki. A więc Pręgowane Piórko kłamała! Nie myśląc, popędził za zapachem. Nie biegł długo, ponieważ trop urywał się w miejscu niedaleko obozu. Było tam kilkanaście kopczyków ziemi. Jeden z nich pachniał właśnie jego mamą. Usiadł na nim, zastanawiając się, o co chodzi, po chwili usłyszał jednak kroki. Odwrócił się i ujrzał dawną uczennicę Rdzawego Ogona. Przez chwilę się w nią wpatrywał bez słowa. Koteczka już miała coś powiedzieć, ale Ziółko ją uprzedził.
-C-co się stało z mamą?
<Cieeeerń?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz