Wtedy było tak dużo krwii.
I śmierci.
Bała się tego od czasu, gdy umarł Śnieżna Chmura. Kiedy jej łapy po części były splamione czerwoną mazią i była odpowiedzialna za jego śmierć. Nie zrobiła tego specjalnie, ale w końcu jednak nie pomogła mu dostatecznie. Mogła go uratować. To mogło się nigdy nie stać.
Nie chciała z nikim rozmawiać, nawet jeżeli przyszedł do niej ktoś bliski jak teraz. Bała się, wstydziła oraz jeszcze raz bała. Na treningi wychodziła z trudem a i tak niewiele z nich wynosiła. Ta cała kara mocno osłabiła jej umysł, podobnie ostatnie Zgromadzenie. Trzęsła się za każdym razem gdy widziała kogoś blisko. W miarę spokojna była tylko w nocy. Choć śniły jej się koszmary, to było lepiej niż na co dzień.
Na treningach nie chciała niczego robić, bo to wszystko zmierzało do śmierci, zabijania i tak dalej. Walka by zabić, polowanie by zabić. Tropienie by znaleźć i zabić. Wpadła w paranoję i na widok martwego zwierzęcia brało ją na wymioty oraz chciało jej się ryczeć. Teraz widząc Niezapominajka przypomniało się jej znowu to, jak musieli ją wraz z Jesiotrem ciągnąć. Czuła taki wstyd.
Po prostu się odsunęła, obróciła i zaczęła płakać. Za dużo rzeczy się działo. Drżała na całym ciele, a całe jej futro było mokre od łez. Nie potrafiła. Nie potrafiła się kontaktować. Kiedyś to było prostsze. Kiedy była kociakiem… To było prostsze. Próba zwiedzania świata. Zamartwieni rodzice. Teraz jakby ich nie było. Kiedy się było kociakiem, każdy zwracał na ciebie uwagę, bo było się głupim i nierozważnym. Dalej miała coś z kociaka. Chyba najbardziej ten płacz.
- Tu jesteście! Wszyscy was szukają! Ojciec od zmysłów odchodzi.
I śmierci.
Bała się tego od czasu, gdy umarł Śnieżna Chmura. Kiedy jej łapy po części były splamione czerwoną mazią i była odpowiedzialna za jego śmierć. Nie zrobiła tego specjalnie, ale w końcu jednak nie pomogła mu dostatecznie. Mogła go uratować. To mogło się nigdy nie stać.
Nie chciała z nikim rozmawiać, nawet jeżeli przyszedł do niej ktoś bliski jak teraz. Bała się, wstydziła oraz jeszcze raz bała. Na treningi wychodziła z trudem a i tak niewiele z nich wynosiła. Ta cała kara mocno osłabiła jej umysł, podobnie ostatnie Zgromadzenie. Trzęsła się za każdym razem gdy widziała kogoś blisko. W miarę spokojna była tylko w nocy. Choć śniły jej się koszmary, to było lepiej niż na co dzień.
Na treningach nie chciała niczego robić, bo to wszystko zmierzało do śmierci, zabijania i tak dalej. Walka by zabić, polowanie by zabić. Tropienie by znaleźć i zabić. Wpadła w paranoję i na widok martwego zwierzęcia brało ją na wymioty oraz chciało jej się ryczeć. Teraz widząc Niezapominajka przypomniało się jej znowu to, jak musieli ją wraz z Jesiotrem ciągnąć. Czuła taki wstyd.
Po prostu się odsunęła, obróciła i zaczęła płakać. Za dużo rzeczy się działo. Drżała na całym ciele, a całe jej futro było mokre od łez. Nie potrafiła. Nie potrafiła się kontaktować. Kiedyś to było prostsze. Kiedy była kociakiem… To było prostsze. Próba zwiedzania świata. Zamartwieni rodzice. Teraz jakby ich nie było. Kiedy się było kociakiem, każdy zwracał na ciebie uwagę, bo było się głupim i nierozważnym. Dalej miała coś z kociaka. Chyba najbardziej ten płacz.
- Tu jesteście! Wszyscy was szukają! Ojciec od zmysłów odchodzi.
- Tak. Już koniec.
- A co się stało? - zapytała? Powinna dodać jeszcze słowo "później" lecz nie chciało jej się powtarzać.
- Kiedy?
- Później!
Położyła instynktownie łapy na głowę.
- Czemu nie bawisz się z rodzeństwem, Echo?
-G-g-gdzie i-idziesz?
Oni tam wtedy byli a teraz znikli, bo każdy miał swoje życie i nie chciała się wtrącać.
Chciała, by było tak jak kiedyś. Chciała móc się czuć bezpiecznie, z dala od problemów, które obecnie tak bardzo ją przytłaczały. Nie potrafiła sobie z nimi radzić, to było takie trudne. Każdy moment w jej życiu był zmarnowany, każde jej westchnienie nie miało sensu. Jej istnienie nie miało sensu, nie zrobiła niczego dobrego, jedynie przez nią inni mieli problemy. Łkała coraz głośniej, z każdą chwilą coraz częściej wydawało się jakby z trudem łapała oddech. Niezapominajek mówił coś, ale nie wychwytywała jego głosu. Znajdowała się w ciasnej, czarnej przestrzeni. Wszędzie widziała tylko to, czego się bała. Martwe ptaki takie jak na Zgromadzeniu. Słyszała huk, gdy jej głowa walnęła o podłoże, gdy jej wujek i Jesiotr musieli ją uspokoić. Padła wtedy nieprzytomna, dlatego nie wiedziała dokładnie co się działo potem. Jakim cudem znalazła się u Kaczego Pióra. Jednak pamiętała strach, który przejął wtedy całym jej ciałem. Pourywane krzyki rozlegały się wtedy po całej polanie.
Jakim cudem to się działo? Dlaczego spotykały ją tragedie?
A co najważniejsze, czemu teraz nie było przy niej nikogo? Rudzik znikł, był teraz wojownikiem. Rodzice jakby się ulotnili. A Rzeczka nie żył. Opuścił ich rodzinę. Nie doczekał się mianowania. Dlatego została sama. Sama jak palec, gdy wszystko wokół było tak straszne. Nawet gdyby ktoś chciał ją uspokoić, to to zaszło za daleko. Już się nie dało aż tak bardzo jej uspokoić. Chciała ciepła, ale nie potrafiła dopuścić do czyjejś bliskości. Nie potrafiła. Po prostu nie potrafiła. Bała się wszystkiego, co ją otacza.
Jeszcze głośniej ryczała, zwijając się najciaśniej jak umiała. Straciła nad sobą całkowicie kontrolę. Nie potrafiła się uspokoić. To było za trudne.
Chciała, by było tak jak kiedyś. Chciała móc się czuć bezpiecznie, z dala od problemów, które obecnie tak bardzo ją przytłaczały. Nie potrafiła sobie z nimi radzić, to było takie trudne. Każdy moment w jej życiu był zmarnowany, każde jej westchnienie nie miało sensu. Jej istnienie nie miało sensu, nie zrobiła niczego dobrego, jedynie przez nią inni mieli problemy. Łkała coraz głośniej, z każdą chwilą coraz częściej wydawało się jakby z trudem łapała oddech. Niezapominajek mówił coś, ale nie wychwytywała jego głosu. Znajdowała się w ciasnej, czarnej przestrzeni. Wszędzie widziała tylko to, czego się bała. Martwe ptaki takie jak na Zgromadzeniu. Słyszała huk, gdy jej głowa walnęła o podłoże, gdy jej wujek i Jesiotr musieli ją uspokoić. Padła wtedy nieprzytomna, dlatego nie wiedziała dokładnie co się działo potem. Jakim cudem znalazła się u Kaczego Pióra. Jednak pamiętała strach, który przejął wtedy całym jej ciałem. Pourywane krzyki rozlegały się wtedy po całej polanie.
Jakim cudem to się działo? Dlaczego spotykały ją tragedie?
A co najważniejsze, czemu teraz nie było przy niej nikogo? Rudzik znikł, był teraz wojownikiem. Rodzice jakby się ulotnili. A Rzeczka nie żył. Opuścił ich rodzinę. Nie doczekał się mianowania. Dlatego została sama. Sama jak palec, gdy wszystko wokół było tak straszne. Nawet gdyby ktoś chciał ją uspokoić, to to zaszło za daleko. Już się nie dało aż tak bardzo jej uspokoić. Chciała ciepła, ale nie potrafiła dopuścić do czyjejś bliskości. Nie potrafiła. Po prostu nie potrafiła. Bała się wszystkiego, co ją otacza.
Jeszcze głośniej ryczała, zwijając się najciaśniej jak umiała. Straciła nad sobą całkowicie kontrolę. Nie potrafiła się uspokoić. To było za trudne.
<Niezapominajku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz