Nowa rutyna wydawała się odmienna od tego, w czym żyli kiedyś. Kamienna Agonia mogła teraz chodzić po obozie, nie napinając mięśni w obawie przed idiotami od Piaskowej Gwiazdy, takimi jak Wiewiórczy Pazur. Wiedziała, jak często patrzył się na nią, piorunując ją wzrokiem. I nie dziwiła się temu. Ktoś taki jak on powinien mieć oczy dookoła głowy. Tylko cholerni głupcy mogli go lubić.
**
Poczuła za sobą powiew powietrza, i westchnęła, gdy rozszedł się za nią znajomy zapach.
- Możesz, do cholery, nie podchodzić do mnie od tyłu? - Syknęła na widok Słonecznikowej Łodygi. Włoski na jej karku się zjeżyły. - Klanie Gwiazdy, powtarzam to w kółko, a wy nigdy się nie nauczycie!
Kremowy cofnął się niepewnie i wymamrotał niezrozumiałe przeprosiny, a potem rzucił jej pod łapy królika. Kamienna Agonia zmrużyła oczy. Nie spodziewała się, że ktokolwiek oprócz brata lub Jałowego Pyłu podszedłby do niej z własnej woli, a tym bardziej dał jej zwierzynę.
- Czego chcesz? - Warknęła pod nosem.
- Muszę czegoś chcieć? - Odpowiedział Słonecznikowa Łodyga. - Ucieślam relacje. To chyba dobrze.
Strzepnęła ogonem na te słowa. Nie dziwiła mu się w pewnym sensie. W klanie po śmierci Piaskowej Gwiazdy wciąż panowała napięta atmosfera. Wiele rudych kotów mogło mieć urazę do nierudych i odwrotnie. Nie była zaskoczona, że pokojowy Słonecznik chciał rozluźnić się po tym wszystkim, przez co przeszli.
- Teraz przynajmniej nie musisz się martwić, że Piaskowa Gwiazda odbierze ci każdego, z kim rozmawiasz. - Mruknęła z irytacją. - Przyrzekam, że resztkami sił powstrzymuję się od rozdrapania oczu tym wstrętnym powielnikom Piasek! Powinni zostać wygnani, tak jak Wiewiór i Drżący.
Poczuła, jak stroszy jej się futro. W klanie wciąż było mnóstwo niewygodnych rudych osób. Marchewkowy Grzbiet, Szczypiorkowa Łodyga, Rozżarzony Płomień i miliard takich kotów!
- Właśnie dlatego staram się być miły dla innych - Mruknął Słonecznikowa Łodyga. - dla innych rudych, mimo wszystko też. Nie każdy jest zły.
Kamienna Agonia wciąż nie ufała rudym. Dziwiła się, że Słonecznik pierdoli takie głupoty, skoro sam doświadczył, jak był oskarżany przez Żara o zabicie Pszczoły!
- Nie każdy? - Prychnęła czarna zastępczyni. - Większość klanu to pierdoleni rudzielce, którzy myślą, że wszystko im wolno!
Wstała, nie tknęła nawet królika od Słonecznikowej Łodygi. Chciała sama coś upolować. Czuła się jak pasożyt, gdy nic nie robiła. Kotka, patrząc na świeże równouprawnienie między rudymi i nierudymi, żałowała, że pozycje się nie odwróciły. Czerpałaby niewiarygodną przyjemność, widząc rudych, którzy czołgają się po ziemi, byleby upolować chociaż jednego królika dla nierudych. Wzdrygnęła się jednak po tych myślach, przypominając sobie, że takim samym tokiem myślenia posługiwała się Piaskowa Gwiazda.
Czarna wyszła z obozu i wychodząc na tereny Klanu Burzy, niemal od razu otworzyła pysk, pozwalając, by różnorodne zapachy wpłynęły do jej pyska. Gdy zlokalizowała królika nieświadomego czyhającej na niego kotki, przysiadła do skoku, po czym odbiła się na silnych kończynach i przygwoździła zwierzynę do ziemi, przebijając kłami jej tętnicę.
Złapała zdobycz w zęby i niespiesznie wróciła do obozu, by położyć ją na stercie. Mimowolnie splunęła, widząc Szczypiorkową Łodygę zajętą konsumpcją tłustego królika.
- Możesz robić cokolwiek oprócz jedzenia i nie robienia niczego? - Warknęła kotka poirytowana. - Nie starczyło ci wystarczająco czasu na lenistwo za panowania Piaskowej Gwiazdy?
- Nie - Odpowiedziała Szczypiorek, jak gdyby nigdy nic. - Dlatego odejdź z tą swoją obrzydliwą czarną sierścią i daj mi zjeść.
- Uważasz się za lepszą, bo masz kilka rudych plameczek na futrze? - Fuknęła zastępczyni.
- Tak, dokładnie. - Szczypiorkowa Łodyga podniosła dumnie brodę. - Zazdrościsz? Masz czego.
Kamienna Agonia prychnęła. Ta sukińsyńska imitacja prawdziwego Burzaka straciła obojgu rodziców, a wciąż była tępa jak pizda i nie nauczyła się niczego o życiu! Przecież miały tyle wspólnego, a jedynie córka Królik miała jakiekolwiek pojęcie o świecie! Pojęcie o tym, że to, że rudzi byli faworyzowani nie znaczy, że wolno im się obijać!
- Dziwię się, że córka Zwęglonego Futra może być tak idiotyczna - Syknęła czarna.
- A, tak, ojciec - Mruknęła Szczypior znudzonym tonem, jakby chciała, by czarna w końcu się od niej odczepiła. - Był niezły, łatwo się nim manipulowało.
- Kretynka. Dobrze, że ci matka zginęła. - Kamienna Agonia sama doznała straty, ale nie mogła się powstrzymać od tych słów.
- Zabita przez twoją! - Odpowiedziała Szczypiorkowa Łodyga, strosząc futro. - Jak świetnie, że nie masz już ojca. I matki.
Kamienna Agonia poczuła skurcz w żołądku i niepowstrzymaną chęć urwania głowy tej jebanej piździe.
- Idź na patrol łowiecki - Wysyczała przez zaciśnięte zęby. - I zejdź mi z oczu.
- Bo co? - Warknęła córka Miodowej. - Wyślesz na mnie swoją armię nierudych idiotów pokroju Jałowego Pyłu, Wrzosowej Łapy czy Wilczej Zamieci?
Świetnie. Nie dość, że plotki o niej i Jałowym, to jeszcze będą ją kojarzyć ze wszystkimi, z którymi rozmawiała choć raz. Córka Świerszcza prychnęła.
- Bo tak mówię - Odpowiedziała, starając się wydychać spokojnie powietrze, żeby powstrzymać się od pewnych plugawych czynności związanych z burą szylkretką. - A ty już i tak nażarłaś swoje pierdolone grube dupsko za czasów Piasek!
- Zajęcze gówno postawił cię o krok wyżej i już się rządzisz - Prychnęła Szczypiorkowa Łodyga. - O, a poza tym, jeśli chcesz wiedzieć, to niektórzy rudzi mówią, że nie zasługujesz na nic, co dostałaś, i powinnaś tkwić dalej w kociarni jako Pyskatka. To jedyne imię, które do ciebie pasuje.
To było ostatnie zdanie, które wypłynęło z ust Szczypior, zanim mimo wszystko podniosła się i wypełniła polecenie Kamiennej Agonii. Czarna jednak wiedziała, że zrobiła to z własnego grymasu. Powieka jej zadrgała, gdy poczuła ból psychiczny, który rozdarł na moment jej pierś. Po chwili odetchnęła i wyciągnęła głowę wysoko, wysuwając pazury i próbując uspokoić nerwy. Co taka Szczypior może wiedzieć? Gówno znaczy. Najlepiej, jakby zniknęła z tego świata. Jej zdanie jest niczym. A ty jesteś silna i nie powinnaś słuchać takich idiotów. To banda cholernych pojebańców popierających Piasek, oni zawsze będą robić ci na przekór!
Z głośnym, zdenerwowanym prychnięciem zawróciła się do legowiska wojowników, a gdy gwałtownie wparowała ze złością wymalowaną na pysku, parę kotów w środku podniosło łby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz