Czarna strzepnęła ogonem. Myślała, że rozmowy o miłości miała już za sobą. Ale wojowniczka zrozumiała, że ciocia pewnie nie da jej spokoju.
- Nie, nie kocham się w nikim, Niebiański Kwiecie - Miauknęła poirytowana. - Nie wierzę w istnienie miłości. Można wierzyć, skoro kogokolwiek bym nie polubiła, wszyscy i tak kończą w grobie?
Niebiański Kwiat spochmurniała.
- Rozumiem, tylko zapytałam. - Odpowiedziała. - Bo ostatnio, wiesz, dużo kotów mówi, że ty i Jałowy Pył jesteście... razem?
Kamienna Agonia prychnęła pod nosem. Wiedziała, że gdy komuś zaufa, to tak będzie. Miała ochotę poderżnąć bratu gardło za to, że rozpowszechniał te durne plotki.
- Nic nas nie łączy! - Warknęła czarna. - To tylko głupie plotki! Nie wierzę, że ktoś w ogóle może wierzyć w te bzdury!
Niebiański Kwiat westchnęła cicho, przyzwyczajona do wybuchów swojej bratanicy.
- Jeśli będziesz chciała porozmawiać o tym, to zawsze możesz do mnie przyjść.
**
Kamienna Agonia konsumowała jakąś porzuconą piszczkę. Liczyła, że jak będzie siedzieć w ustronnym miejscu, to żaden głupi rudy idiota nie każe jej iść na patrol czy inne gówno. Tym razem los był wystarczająco szczodry, a kotka mogła nacieszyć się chwilą spokoju. Tylko, że te chwile spokoju były jednocześnie chwilami smutku, bo ilekroć nie zaprzątała sobie niczym głowy, zawsze na myśl przychodziło jej wszystko, co złe. Przypominała jej się egzekucja matki, krew płynąca z karku morderczyni. Nieruchome, zamglone oczy Zwęglonego Futra, zastygłe w nagłym przerażeniu, i żałobę, jaką odczuwała wtedy czarna kotka. Świerszczowy Skok, pogodny, uśmiechnięty, a potem przygnębiony, aż w końcu - martwy. Zamordowany przez mordercę, o którym nic nie wiedziała!
Ostatnie spojrzenie Pszczelego Pyłku, gdy czarna topiła ją w rzece. Szyderstwa Szczypiorkowej Łodygi, które musiała znosić niemal każdego dnia.
Nie zostało jej wiele rodziny. Gliniane Ucho i Niebiański Kwiat byli jedynymi kotami z ogromnej przecież rodziny, których czarna znała dobrze. Którym ufała. Dobrze wiedziała, jak ogromną miała rodzinę, jak wiele kotów z Klanu Burzy i nie tylko dzieliło z nią korzenie. Więc dlaczego tak ciężko było jej podejść do kogoś i wyznać to, co czuje? Bo wstydziła się swojej słabości. Bo była silna, ale słaba jednocześnie.
Zajrzała do legowiska wojowników, jednak ani Glinianego Ucha, ani dziadka nie było. Strzepnęła ogonem. Od ostatniej rozmowy z ciotką minęło trochę czasu, ale nikogo innego nie miała. Czarna liczyła tylko w duchu, że liliowa nie zacznie znowu zadawać pytań o miłość.
Kamienna Agonia znalazła ciocię siedzącą przy jednej ze skał w obozie, dającej spory cień. Słońce, owszem, prażyło, jednak w porze zielonych liści mnóstwo było również suchych burz. A chmury wskazywały wyraźnie, że niedługo pewnie takowa nadejdzie. Niebiański Kwiat uśmiechnęła się lekko, widząc bratanicę.
- Cześć - Mruknęła pod nosem kotka. - Masz czas, by porozmawiać?
Nie za bardzo wiedziała, po co. W środku jej umysł już na nią wrzeszczał. Krzyczał, że jest pierdoloną idiotką, i powinna wziąć się w garść, a nie się rozczulać i jeszcze pokazywać to przy innych. Ale zbyt bardzo chciała wyrzucić z siebie wszystko, co dręczyło ją w samotności.
- Cześć - Miauknęła Niebiański Kwiat. - O czym chciałaś porozmawiać?
Kamienna Agonia westchnęła, wysunęła pazury i z hukiem zadrapała skałę. Nie miała na czym się wyżywać.
- Nie wiem! - Prychnęła. - Po prostu wszystko jest spierdolone! Mam dość tego wszystkiego. Dość tego cholernego piekła, które dzieje się w Klanie Burzy!
Miała ochotę wścieknąć się na dobre i rozwalić wszystko, co było na jej drodze. Problemy ciągle narastały. Ciągle było ich jeszcze więcej. Dokładała je z każdym dniem Piaskowa Gwiazda i jej poplecznicy, a wojowniczka miała już dosyć tej pierdolonej dyskryminacji. Gdy patrzyła na rudych idiotów, korciło ją, by ich wszystkich zajebać. Rzucić na stos i podpalić ciała! Tylko na to te skurwysyny zasługiwały. Kamienna Agonia mogła się tego wypierać, ale od początku swojego życia wychowywała się w czasach Piaskowej Gwiazdy. I chciała, żeby to się już skończyło.
<Niebiański Kwiat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz