Nie dość, że atmosfera w Klanie Klifu była dosyć napięta, to niedawno koty zaczęły szeptać o zaginięciu Ciemnej Doliny - babki Jaśminu i Pieguska. Naturalną kolejnością rzeczy byłoby zorganizowanie grupy poszukiwawczej, ale Miętowa Gwiazda nawet o tym nie myśli. Klanowicze usłyszeli jedynie, że "skoro chciała odejść to niech nie wraca". Zresztą, czego mogli się spodziewać? Rdzawe Futro miała zamiar porozmawiać o tym z Iskrzącym Krokiem, acz zastępczyni lidera wciąż była niedostępna. Żyła w ciągłym strachu, co było widać gołym okiem, jednakże utrzymywała, że wszystko jest dobrze i do końca dnia unikała rozmowy. Najwidoczniej, trzeba było wziąć sprawy w swoje łapy.
Czy Ciemna Dolina mogłaby ot tak zniknąć? Nie miałaby powodów do tego. Każdy z wojowników potwierdzi, że starsza kotka nie miała na co narzekać; że była zbyt przywiązana do swojego otoczenia. W skrócie, nic nie wskazywało na to, że mogłaby odejść dobrowolnie. Dlatego para rzuciła odważnym podejrzeniem - porwanie. Problem w tym, że najpierw musieli to udowodnić.
- Muszę poćwiczyć z Gorzką Łapą tropienie - oznajmiło Jaśminowy Sen, zwracając się do ukochanej. - Przy okazji spróbuję znaleźć jakieś wskazówki.
- Uważaj na siebie. - Wojownicy styknęli się nosami na pożegnanie i rozdzielili się.
***
Gorzka Łapa postawił uszy i zamknął oczy w skupieniu, gdy nagle w jego nos uderzył dziwny zapach. Podążył za wonią, zaś Jaśminowy Sen, poczuwszy to samo, wyprzedziło go pospiesznie, aby go zatrzymać.
Klan Nocy tu był.
- Co robisz? Musimy ich zatrzymać! - fuknął uczeń.
- Wracaj do obozu - rozkazało mentor, warcząc ostrzegawczo. - Ja to sprawdzę.
- Chcę iść z tobą! Może mógłbym się sprawdzić w walce?
- Jesteś jedyną osobą, która może poinformować Miętową Gwiazdę o obecności Nocniaków na naszym terenie, a śmiesz jeszcze dyskutować? Już cię nie widzę!
Gorzka Łapa odszedł, mrucząc pod nosem, ale przynajmniej bezpiecznie. Natomiast Jaśminowy Sen pobiegło w kierunku potencjalnego zagrożenia. Serce waliło jak szalone, mając na uwadze same czarne scenariusze, ale nie mogło się wycofać. Dla klanu.
No i przyszło niespodziewane.
Zapach doprowadził ich do samotnej szylkretki, spokojnie pijącej wodę nad strumykiem. Pierwszą myślą Jaśminu było słowo "pułapka", acz nie czuło, jakby woń rozpraszała się gdzieś blisko w ukryciu na kilka kotów. Skupiała się raczej na tylko niej. Wydawało im się, że mogłoby podejść, jednak nie wykluczało ewentualnej walki.
Wojowniczka nie pisnęła słowem na widok Klifiaka, tylko zastygła w bezruchu i uciekała wzrokiem zawstydzona. Uparte Jaśmin jednak nie dało się przekonać do jej postawy, choć pomyślało, że przed zabiciem jej chociaż zada parę pytań.
- Kim jesteś i co tu robisz? - warknęło w jej kierunku. - Nie powinno cię tu być.
- H-hej... - W końcu wydobyła z siebie jakiś dźwięk. - Zgubiłam się. J-Ja nie chciałam... Przepraszam...
Ta cała szylkretka naprawdę wyglądała na przerażoną i zagubioną. Każdy czasem się gubi, a to, że przybyła na teren wrogiego klanu to tylko zwykły pech.
Chociaż... nie, to przecież Nocniak. Jaśmin prawie dało się na to nabrać. Kiedyś przysięgło, że będzie bronić klanu za wszelką cenę. I co, jeśli wypuści ją wolno? Wróci tu z resztą bandy? A może ma jakieś cenne informacje o ich terenie, co zaraz przekaże Zbożowej Gwieździe? Przed ich oczami ukazały się mroczne obrazy - śmierć Rdzawego Futra, upadek Klanu. Obiecało, że będzie ich bronić za wszelką cenę.
Płomień wewnątrz nich rozprzestrzeniał się. Robił się coraz potężniejszy.
Złość. Strach. Nienawiść. Poczucie obowiązku. To wszystko kumulowało się w nich.
Nie mogło puścić jej wolno.
Dość!
Jaśminowy Sen powaliło obcą na ziemię i wbiło swoje pazury w jej szyję. Kotka nie dawała za wygraną i wierzgała się w panice, cisnąc Jaśmin na drzewo. Klifiak zaś ponowił natarcie i tym razem koty siłowały się, walcząc o przetrwanie. Zdarzyło się, że Jaśmin prawie wbiło w nią swoje kły, acz uparta kotka wciąż miała siły do prób ucieczki. Szynszylowe zaś nie miało zamiaru dać jej tak łatwo uciec.
W końcu Nocniak zaczął tracić siły, a Jaśmin było w idealnej pozycji, aby cisnąć nią z całej siły o ogromny głaz przy rzece. Kiedy kotka próbowała podnieść się nieudolnie, zrobiło to po raz kolejny i ostatni. Słyszało chrupnięcie w jej kości - pewnie złamanie. Wtedy mogło rozpruć jej gardło własnymi pazurami. Brudziło w jej krwi, aż przestała oddychać.
W końcu zastygła w bezruchu. Ucichła. Już było po wszystkim.
Zostało jeszcze zaciągnąć ciało na tereny Klanu Nocy. Orle Drzewo, znaczące granice między dwoma klanami znajdowało się całkiem niedaleko, a warto dać znać, co się stanie, jeśli ktokolwiek wkroczy na ich tereny. Im dłużej patrzyło na ostygłe ciało szylkretki, tym więcej "co by było, gdyby" przychodziło im do głowy. A w parze z wyrzutami sumienia było to bardzo męczące. Szkoda, że pomyślało dopiero po fakcie.
Wróciwszy do obozu, poinformowało Miętową Gwiazdę o tym, co się stało, a zaraz po tym odwiedziło Rdzawe Futro, w której ramionach zawsze mogło znaleźć słowa otuchy.
<Gdyby ktoś chciał odpisać to why not?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz