Czarna obudziła się dość wcześnie, przez miarowe chrapanie jakiegoś wojownika. Nie chciała w to wnikać. Spojrzała się na światło, które padało z dość ciepłego słońca. Gorące promienie słoneczne odbijały się od ścian legowiska. Czarne, zmierzwione futro wojowniczki aż prażyło od gorąca, a Kamienna Agonia zaczynała powoli żałować, że ciemna sierść jeszcze bardziej przyciągała ciepło. Oczywiście, pora zielonych liści sprzyjała, obfita w zwierzynę, a patrole były przyjemniejsze, gdy nie musiało się stąpać poduszkami łap o nieprzyjemną, suchą trawę, czy wręcz przeciwnie, zmrożoną śniegiem lub oblaną poranną rosą.
Córka Króliczego Susa rozciągnęła się i wyszła z legowiska. Nie wszystko mogło trwać wiecznie, również odpoczynek. Strzepnęła ogonem, czując, jak nieprzyjemna bryza powietrza uderza w jej pysk, gdy tylko puściła leże wojowników. Mogłoby się wydawać, że podczas takiej pogody bycie szczęśliwym było łatwe, ale nie w przypadku czarnej.
- Poranny patrol poprowadzi Słonecznikowa Łodyga. Pójdą z nim Szumiące Wzgórze i Orlikowa Łapa - Miauknęła kotka na tyle głośno, by wymienione koty usłyszały, a gdy upewniła się, że patrol wyrusza, podeszła do sterty i złapała zębami piszczkę. Czuła za sobą nieprzyjemne szepty. Wiedziała, że klan został podzielony, i można było się tego domyśleć. Ale szczerze - gdzieś miała, co mówili o niej inni. Wystarczyło jej małe grono bliskich.
**
Kły zaplamione krwią konsumowały królika. Kamienna Agonia rozkoszowała się posmakiem krwistego mięsa w pysku, którego nie miała okazji czuć zbyt długo za panowania Piaskowej Gwiazdy. Jadła powoli, by móc w pełnej okazałości zaznać smaku zwierzyny. Parę lisich odległości od niej jadł Zajęcza Gwiazda, a jeszcze dalej, Gliniane Ucho szedł już do swojego partnera.
Zbliżał się wieczór, a czarna słyszała dobrze odgłosy świerszczy, które hałasowały niemiłosiernie, sprawiając, że Kamienna Agonia powstrzymywała się od zabicia ich wszystkich jednocześnie.
Podniesienie się sprawiło jej wiele kłopotów, bo chciała jeszcze zjeść, choć wiedziała dobrze, że nie może. Musiała jeszcze rozplanować wieczorny patrol, choć była już zmęczona. Warknęła z poirytowaniem, gdy Blady Zmierzch przez przypadek nadepnęła na jej łapę. Kremowa wzdrygnęła się niespodziewanym odgłosem i przyspieszyła kroku.
- Na wieczorny patrol pójdę ja, Blady Zmierzch, Cisowa Łapa i Borówkowa Mordka. - Miauknęła, wybierając przypadkowe koty. Nie miała chęci do ruszania się z obozu.
Czarne łapy przemierzały terytorium Klanu Burzy. Zastępczyni prowadziła patrol koło granicy Klanu Nocy. Uwagę przykuła jednak samotniczka. Samotniczka, której Kamienna Agonia zbyt nie kojarzyła. Poirytowana trzepnęła ogonem.
- Kto tutaj wpuszcza samotników? - Warknęła. - Idioci!
Miała ochotę trzasnąć tą samotniczkę w łeb, ale nie było takiej potrzeby. Niebieska, podstarzała kotka wydawała się nie mieć nawet wystarczająco siły, by odpowiedzieć na prowokację czarnej. Z jej pyska rozdarł się ledwo słyszalny dźwięk, ale z takiej odległości ciężko było go zarejestrować. Wydawała się słaba i krucha. Leżała na trawie niemal nieruchomo, położyła jedynie uszy na dźwięk dobiegający z patrolu.
- Jest stara - Miauknęła z tyłu Blady Zmierzch, a Kamienna Agonia prychnęła, słysząc litość w głosie kremowej.
- Nie udawaj milutkiej - Syknęła zastępczyni. - Zostawmy ją i tyle, i tak wiele czasu jej nie zostało.
Faktycznie, ledwo, co kotka się odwróciła, by patrol poszedł za nią, usłyszała, jak ciało staruszki opadło obezwładnione. Kotka nawet się nie odwróciła. Na każdego przyjdzie taki czas, a ona nie mogła pokazywać słabości tylko ze względu na jakąś samotniczkę, której nawet nie znała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz