Od kiedy tylko pamiętam, zawsze było mi ciepło, zawsze było ciemno i nie przejmowałam się tym, dopóki mama była obok. Jednak teraz było inaczej. Na chwilę tylko zniknęła wraz z mlekiem i ciepłem jej futra. Chwilę się siłowałam, ale w końcu powoli otworzyłam oczy. Na początku widziałam różne, jaśniejsze od zwykłej ciemności plamy, jednak po jakimś czasie zaczęłam widzieć więcej. Widziałam pięć małych kulek futra, tulących się do mchu, którym wyłożone było nasze miejsce. Chyba spały. Szturchnęłam małymi łapkami moje rodzeństwo. Chyba ja najdłużej nie otwierałam oczu z całej szóstki. Nieraz słyszałam: "A co, jeśli ona jest ślepa?", "Kiedy wreszcie otworzy oczy?", "Długo to trwa...", albo "Ona żyje w ogóle?". Wstałam na drobne łapki i rozejrzałam się po kociarni. W pewnym miejscu ujrzałam jakiś jasny punkcik. Odwróciłam się, ale od razu położyłam głowę na siostrze, po czym usiadłam i zamknęłam oczka. Znowu chciałam spać. Nie czekałam długo na sen. W końcu ja zawsze dużo śpię.
~*~
Obudziłam się wtulona w ciepłe futerko mamy. Zwróciłam wzrok w stronę wcześniejszego światełka, jednak nie było go tam. Wstałam i podeszłam do wyjścia. Postawiłam delikatnie jedną łapkę na twardej ziemi. Nie byłam przyzwyczajona do czegoś tak stabilnego, bo zawsze wszystko wokół nas było miękkie. Rozejrzałam się, czy przypadkiem mama mnie nie widzi i wyszłam za zewnątrz. Blask księżyca i Srebrnej Skórki oświetlał wszystko, co było wcześniej poza moim zasięgiem. Jako pierwszą zobaczyłam dziwną kulę z gałęzi, w której unosiły się i opadały futra innych kotów. Śpią. Weszłam powoli do legowiska większych kotów. Mój wzrok przykuła rudo-biała kotka, trochę mniejsza od reszty. Podeszłam do niej. Nagle jej ogon zaczął lekko drgać. Złap go. No złap!
Skoczyłam na ogon kotki i ugryzłam go. Kotka podniosła głowę i popatrzyła na mnie najpierw lekko przestraszona, a potem rozbawiona.
<Kryształowa Łzo? B) >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
30 czerwca 2016
29 czerwca 2016
Od Piaskowej Łapy CD Błyskającego Wąsa
Jej mentor dał jej bardzo ważne pytanie, przecież uczeń musi znać Kodeks Wojownika, marna była by wojowniczka z Piaskowej Łapy nie umiejąca Kodeksu.
- To proste! - Mruknęła terminatorka. Oczywiście nie myślała nad tym czy coś powie źle. - Broń klanu nawet kosztem życia. twoja lojalność musi pozostać przy własnym klanie, gdyż pewnego dnia przyjdzie ci walczyć z przyjacielem. Nie poluj na terenie innego klanu. Starszyzna i kocięta muszą zostać nakarmieni przed terminatorami. Terminatorom nie wolno jeść dopóki nie zapolują i nakarmią starszyznę. Nowo pasowany wojownik musi odbyć milczące czuwanie przez jedną noc po pasowaniu. Słowo przywódcy jest prawem. Żaden wojownik nie może opuścić kocięcia w bólu czy niebezpieczeństwie, nawet jeśli jest to kociak z innego Klanu. - Wymieniła punkty Kodeksu Wojownika. Błyskający Wąs spojrzał na nią dziwnie. Czyżby zapomniała czegoś wymienić? Najwyraźniej tak. Mina mentora była kwaśna, a zarazem zdziwiona. Terminatorka nie umiała całego Kodeksu.
- Pominęłaś parę ważnych rzeczy. - Odpowiedział Piaskowej Łapie.
- Co pominęłam?! - Zapytała oburzona.
<Błysku? brakus wenus>
- To proste! - Mruknęła terminatorka. Oczywiście nie myślała nad tym czy coś powie źle. - Broń klanu nawet kosztem życia. twoja lojalność musi pozostać przy własnym klanie, gdyż pewnego dnia przyjdzie ci walczyć z przyjacielem. Nie poluj na terenie innego klanu. Starszyzna i kocięta muszą zostać nakarmieni przed terminatorami. Terminatorom nie wolno jeść dopóki nie zapolują i nakarmią starszyznę. Nowo pasowany wojownik musi odbyć milczące czuwanie przez jedną noc po pasowaniu. Słowo przywódcy jest prawem. Żaden wojownik nie może opuścić kocięcia w bólu czy niebezpieczeństwie, nawet jeśli jest to kociak z innego Klanu. - Wymieniła punkty Kodeksu Wojownika. Błyskający Wąs spojrzał na nią dziwnie. Czyżby zapomniała czegoś wymienić? Najwyraźniej tak. Mina mentora była kwaśna, a zarazem zdziwiona. Terminatorka nie umiała całego Kodeksu.
- Pominęłaś parę ważnych rzeczy. - Odpowiedział Piaskowej Łapie.
- Co pominęłam?! - Zapytała oburzona.
<Błysku? brakus wenus>
28 czerwca 2016
Od Wieczornej Łapy CD Lodowej Łapy
Kotka trochę się uspokoiła, ale nadal była zaniepokojona. Położyłem się na nagrzany głaz i zamknąłem oczy. Było bardzo przyjemnie. Wtedy usłyszałem szelest.
- Wieczorna Łapo?... - zapytała kotka niespokojna i podeszła do mnie. Szybko wstałem i spojrzałem w kierunku krzaków. Nie wyczuwałem zapachu Klanu Wilka.
- Wróćmy do obozu. - powiedziałem i zaczęliśmy się powoli cofać. Wtedy wyskoczył na nas kot. Odskoczyłem i zacząłem syczeć. - Lodowa Łapo, odsuń się. - powiedziałem cicho. Nieznajomy zaczął nas okrążać. Rzucił się na mnie. Starałem się robić uniki. Kot zadrapał mnie w łapę. Rana była głęboka i wielka. Krew kapała na ziemię. Zacisnąłem zęby i rzuciłem się na przeciwnika. Zrobiłem mu małą ranę pod pyskiem. Krew kapnęła mu na łapę. Odepchnął mnie i podbiegł. Kiedy miał nie zabić Lodowa Łapa ugryzł go w ogon. Kot odwrócił się i odrzucił kotkę. Ponownie zwrócił się w moim kierunku. Jestem już prawie dorosły, jestem już prawie wojownikiem... Mogę walczyć! - powiedziałem do siebie w myślach. Kot niepostrzeżenie odsłonił brzuch. Wykorzystałem to i ugryzłem go w miękką skórę. Kot zasyczał. Wtedy inny rzucił się na niego. Czarny kocur z białym brzuchem - Czarna Gwiazda.
- Wracajcie do obozu. - powiedział szybko i zaczął walczyć z intruzem. Lodowa Łapa podbiegła do mnie i po chwili razem pobiegliśmy w stronę obozu.
<Lodowa Łapo?> brak weny
- Wieczorna Łapo?... - zapytała kotka niespokojna i podeszła do mnie. Szybko wstałem i spojrzałem w kierunku krzaków. Nie wyczuwałem zapachu Klanu Wilka.
- Wróćmy do obozu. - powiedziałem i zaczęliśmy się powoli cofać. Wtedy wyskoczył na nas kot. Odskoczyłem i zacząłem syczeć. - Lodowa Łapo, odsuń się. - powiedziałem cicho. Nieznajomy zaczął nas okrążać. Rzucił się na mnie. Starałem się robić uniki. Kot zadrapał mnie w łapę. Rana była głęboka i wielka. Krew kapała na ziemię. Zacisnąłem zęby i rzuciłem się na przeciwnika. Zrobiłem mu małą ranę pod pyskiem. Krew kapnęła mu na łapę. Odepchnął mnie i podbiegł. Kiedy miał nie zabić Lodowa Łapa ugryzł go w ogon. Kot odwrócił się i odrzucił kotkę. Ponownie zwrócił się w moim kierunku. Jestem już prawie dorosły, jestem już prawie wojownikiem... Mogę walczyć! - powiedziałem do siebie w myślach. Kot niepostrzeżenie odsłonił brzuch. Wykorzystałem to i ugryzłem go w miękką skórę. Kot zasyczał. Wtedy inny rzucił się na niego. Czarny kocur z białym brzuchem - Czarna Gwiazda.
- Wracajcie do obozu. - powiedział szybko i zaczął walczyć z intruzem. Lodowa Łapa podbiegła do mnie i po chwili razem pobiegliśmy w stronę obozu.
<Lodowa Łapo?> brak weny
Od Beżowej Duszy
Ostatnio zrobiłam się gruba... W sumie więcej jadłam i byłam leniwsza. Czy to może być ciąża? Postanowiłam pójść do Srebrnej Gwiazdy.
Widziałam, że Waleczne Serce teraz z nią rozmawia, więc poczekałam, aż odejdzie. Waleczny wyszedł z obozu. Wtedy podeszłam do liderki.+
- Witaj Srebrna Gwiazdo. - zaczęłam.
- Witaj Beżowa Duszo. - odparła.
- Chciałabym porozmawiać. - ciągnęłam. Nie wiedziałam jak to powiedzieć... - Chyba jestem w ciąży. - wydusiłam w końcu. Srebrna przyjrzała się mi.
- Możliwe... - powiedziała zamyślona. Przyglądała mi się uważnie jeszcze przez w chwilę. - Tak, jesteś w ciąży. - oznajmiła. Kiwnęłam głową i odeszłam. Czekałam, aż Waleczne Serce wróci z polowania.
Jakiś czas później wrócił z łupami. Kiedy odłożył je na resztę podszedł do mnie.
- Waleczne Serce, zostaniesz ojcem. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
<Waleczne Serce?> brak weny ;-;
Widziałam, że Waleczne Serce teraz z nią rozmawia, więc poczekałam, aż odejdzie. Waleczny wyszedł z obozu. Wtedy podeszłam do liderki.+
- Witaj Srebrna Gwiazdo. - zaczęłam.
- Witaj Beżowa Duszo. - odparła.
- Chciałabym porozmawiać. - ciągnęłam. Nie wiedziałam jak to powiedzieć... - Chyba jestem w ciąży. - wydusiłam w końcu. Srebrna przyjrzała się mi.
- Możliwe... - powiedziała zamyślona. Przyglądała mi się uważnie jeszcze przez w chwilę. - Tak, jesteś w ciąży. - oznajmiła. Kiwnęłam głową i odeszłam. Czekałam, aż Waleczne Serce wróci z polowania.
Jakiś czas później wrócił z łupami. Kiedy odłożył je na resztę podszedł do mnie.
- Waleczne Serce, zostaniesz ojcem. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
<Waleczne Serce?> brak weny ;-;
Od Szarego Kła CD Pustynnej Duszy
- Przytyłaś ostatnio. Powiedziałem oglądając kotkę. Brzuch miała odrobinę powiększony, a chyba nie jadła żadnych rzeczy od dwunogów? Wstałem powoli i usiadłem. Deszcz dudnił.
- Racja. Zgodziła się a po chwili siedziała zamyślona. Przez głowę przeleciała mi myśl że jest w ciąży. Ale myśl szybko zgasła, bo z odgałęzienia nory wyszła Tajemniczy Kwiat. Dała mi parę ziół i powiedziała że jak nie zjem, to umrę szybciej niż głupia mysz na polowaniu. Ja zjadłem kwaśne listki szybko a ona uśmiechnęła się, omiotła wzrokiem Pustynkę, a ja powiedziałem.
- Tajemniczy Kwiecie, naprawdę dobrze się czuję, mogę już iść? Zapytałem.
- Jeżeli chcesz, to idź, nie będę płakać gdy zginiesz. Odpowiedziała. Westchnąłem.
- Dobrze, zostanę jeszcze parę dni. Przyrzekłem uroczyście.
- Tajemniczy Kwiecie, mogę się coś ciebie zapytać? Zapytała Pustynna dusza. Tajemnicza kiwnęła głową i poszła do drugiego pomieszczenia... Wtedy położyłem się spać na moje miękkie posłanie z liści i zasnąłem.
*Jeden wschód słońca dalej*
Obudziłem się przez moją partnerkę. Uśmiechnęła się do mnie niepewnie.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Powiedziała i usiadła przy mnie, a ja z trudem uniosłem się na cztery łapy. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem że mój ogon wyglądał jak jeleni. Potrząsnąłem nim i upadłem na posłanie.
- Nic ci nie jest? Zapytała Pustynka.
- Nie. Odpowiedziałem i podźwignąłem się i usiadłem.
- Powrócę do tamtego tematu. Powiedziała a po chwili dokończyła.
- Klan powiększy się o kocięta. Powiedziała, uśmiechnąłem się.
- Która kotka jest w ciąży? Pustynna jakby się delikatnie obruszyła. - Kto doczekał się kociąt? Zapytałem tym razem kierując się w myślach do kocurów.
- Szary Kle. Tutaj głos jej się trochę załamał - To ty zostaniesz ojcem kociąt. Przez chwilę nawet ptaki przestały ćwierkać. Siedziałem jak wryty gdy nagle zdałem sobie sprawę...
- Zostanę ojcem kociąt? Zapytałem.
- Tak. Odpowiedziała Pustynka. Wstałem i pokuśtykałem w jej stronkę i polizałem jej policzek.
- To wspaniale! Powiedziałem z uśmiechem. Pustynna przytuliła się do mnie.
- Racja. Zgodziła się a po chwili siedziała zamyślona. Przez głowę przeleciała mi myśl że jest w ciąży. Ale myśl szybko zgasła, bo z odgałęzienia nory wyszła Tajemniczy Kwiat. Dała mi parę ziół i powiedziała że jak nie zjem, to umrę szybciej niż głupia mysz na polowaniu. Ja zjadłem kwaśne listki szybko a ona uśmiechnęła się, omiotła wzrokiem Pustynkę, a ja powiedziałem.
- Tajemniczy Kwiecie, naprawdę dobrze się czuję, mogę już iść? Zapytałem.
- Jeżeli chcesz, to idź, nie będę płakać gdy zginiesz. Odpowiedziała. Westchnąłem.
- Dobrze, zostanę jeszcze parę dni. Przyrzekłem uroczyście.
- Tajemniczy Kwiecie, mogę się coś ciebie zapytać? Zapytała Pustynna dusza. Tajemnicza kiwnęła głową i poszła do drugiego pomieszczenia... Wtedy położyłem się spać na moje miękkie posłanie z liści i zasnąłem.
*Jeden wschód słońca dalej*
Obudziłem się przez moją partnerkę. Uśmiechnęła się do mnie niepewnie.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Powiedziała i usiadła przy mnie, a ja z trudem uniosłem się na cztery łapy. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem że mój ogon wyglądał jak jeleni. Potrząsnąłem nim i upadłem na posłanie.
- Nic ci nie jest? Zapytała Pustynka.
- Nie. Odpowiedziałem i podźwignąłem się i usiadłem.
- Powrócę do tamtego tematu. Powiedziała a po chwili dokończyła.
- Klan powiększy się o kocięta. Powiedziała, uśmiechnąłem się.
- Która kotka jest w ciąży? Pustynna jakby się delikatnie obruszyła. - Kto doczekał się kociąt? Zapytałem tym razem kierując się w myślach do kocurów.
- Szary Kle. Tutaj głos jej się trochę załamał - To ty zostaniesz ojcem kociąt. Przez chwilę nawet ptaki przestały ćwierkać. Siedziałem jak wryty gdy nagle zdałem sobie sprawę...
- Zostanę ojcem kociąt? Zapytałem.
- Tak. Odpowiedziała Pustynka. Wstałem i pokuśtykałem w jej stronkę i polizałem jej policzek.
- To wspaniale! Powiedziałem z uśmiechem. Pustynna przytuliła się do mnie.
< Pustynna duszo ? :> >
27 czerwca 2016
Od Tajemniczego Kwiatu C.D Lodowej Łapy
Kodeks Medyka również jest niezwykle ważny - to w końcu zasady, których każdy medyk musi przestrzegać. Jej akurat się to udawało i nie zamierzała złamać jakiegokolwiek zakazu. Medyczka skinęła lekko łebkiem swojej terminatorce.
- Powiem ci. - miauknęła. Tajemniczy Kwiat chciała najpierw dokończyć to, co zaczęła, ale postanowiła opowiedzieć o Kodeksie Medyka, skoro terminatorka tego chce.
- Medyk nie może mieć partnera ani kociąt. Obowiązki medyka są ważniejsze od uczuć, a medyk nie walczy z innymi Klanami. Medyk może być trenowany jak wojownik przed byciem medykiem, lecz medyk nie może zostać normalnym wojownikiem. Mimo tego, że medycy nie walczą z innymi Klanami, muszą znać podstawowe ataki. Medyk musi umieć zinterpretować wizje od Gwiezdnego Klanu. Medyk nie może wyrzucać rannego kota, oraz musi zrobić wszystko, by takiego kota uratować. Medyk odda życie by uratować kota. - skończyła i uśmiechnęła się lekko do Lodowej Łapy. - Możesz jeszcze nie rozumieć, to normalne. Masz jakieś pytania? Wytłumaczyć coś lepiej? - zapytała. Sama na początku nie potrafiła zapamiętać tych wszystkich zasad, ale w końcu udało się. Dopilnuje, żeby Lodowa Łapa nigdy nie zapomniała ani jednego słowa. Ale wszystko na spokojnie, mają dużo czasu na naukę.
- Powiem ci. - miauknęła. Tajemniczy Kwiat chciała najpierw dokończyć to, co zaczęła, ale postanowiła opowiedzieć o Kodeksie Medyka, skoro terminatorka tego chce.
- Medyk nie może mieć partnera ani kociąt. Obowiązki medyka są ważniejsze od uczuć, a medyk nie walczy z innymi Klanami. Medyk może być trenowany jak wojownik przed byciem medykiem, lecz medyk nie może zostać normalnym wojownikiem. Mimo tego, że medycy nie walczą z innymi Klanami, muszą znać podstawowe ataki. Medyk musi umieć zinterpretować wizje od Gwiezdnego Klanu. Medyk nie może wyrzucać rannego kota, oraz musi zrobić wszystko, by takiego kota uratować. Medyk odda życie by uratować kota. - skończyła i uśmiechnęła się lekko do Lodowej Łapy. - Możesz jeszcze nie rozumieć, to normalne. Masz jakieś pytania? Wytłumaczyć coś lepiej? - zapytała. Sama na początku nie potrafiła zapamiętać tych wszystkich zasad, ale w końcu udało się. Dopilnuje, żeby Lodowa Łapa nigdy nie zapomniała ani jednego słowa. Ale wszystko na spokojnie, mają dużo czasu na naukę.
Lodowa Łapo?
26 czerwca 2016
Od Lodowej Łapy C.D. Wieczornej Łapy
-To pewnie przez twoją inteligencję. - Odparłam z dużym kocim uśmiechem.
-Nie przesadzaj. - Powiedział Wieczorna Łapa i wiedziałam, że gdyby nie miał futra byłby czerwony.
-Nie przesadzam. - Zaśmiałam się cicho. - Ale wracając do tematu, to gdzie proponujesz się przejść? - Spytałam.
-Myślę, że możemy przejść się nad Słoneczne Skały. - Po chwili ciszy rzekł Wieczorna Łapa.
-Dobrze. - Odparłam na jego słowa, patrząc przez chwilę przed siebie. Pierwszy raz wychodziłam z obozu od chwili gdy dołączyłam do Klanu Nocy.
Jednak zdałam sobie sprawę, że nie mogę gapić się cały czas przed siebie, więc ruszyłam w przód. Trzcina wokół mnie ruszała się w rytm ciepłego wiatru, a słońce raziło mnie w żółte oczy. Delikatna trawa gładziła mnie w łapy.
Już po chwili byliśmy przy Słonecznych Skałach. Jako pierwsza wskoczyłam na nagrzany głaz i zamknęłam oczy. Szybko zaczęłam wydawać gardłowe dźwięki nazywane też mruczeniem.
Nagle zauważyłam, że mój nos nie wyczuwał zapachu Wieczornej Łapy. Szybko podniosłam wzrok jednak kocur cały czas tutaj był. Jego czarne futro błyszczało w blasku słońca...
-Wieczorna Łapo... Czuję zapach Klanu Wilka. - Miauknęłam i spojrzałam na niego lekko przestraszona.
-Wiadomo. Przecież tuż obok są ich tereny. - Wymruczał spokojnie terminator.
<Wieczorna Łapo?>
-Nie przesadzaj. - Powiedział Wieczorna Łapa i wiedziałam, że gdyby nie miał futra byłby czerwony.
-Nie przesadzam. - Zaśmiałam się cicho. - Ale wracając do tematu, to gdzie proponujesz się przejść? - Spytałam.
-Myślę, że możemy przejść się nad Słoneczne Skały. - Po chwili ciszy rzekł Wieczorna Łapa.
-Dobrze. - Odparłam na jego słowa, patrząc przez chwilę przed siebie. Pierwszy raz wychodziłam z obozu od chwili gdy dołączyłam do Klanu Nocy.
Jednak zdałam sobie sprawę, że nie mogę gapić się cały czas przed siebie, więc ruszyłam w przód. Trzcina wokół mnie ruszała się w rytm ciepłego wiatru, a słońce raziło mnie w żółte oczy. Delikatna trawa gładziła mnie w łapy.
Już po chwili byliśmy przy Słonecznych Skałach. Jako pierwsza wskoczyłam na nagrzany głaz i zamknęłam oczy. Szybko zaczęłam wydawać gardłowe dźwięki nazywane też mruczeniem.
Nagle zauważyłam, że mój nos nie wyczuwał zapachu Wieczornej Łapy. Szybko podniosłam wzrok jednak kocur cały czas tutaj był. Jego czarne futro błyszczało w blasku słońca...
-Wieczorna Łapo... Czuję zapach Klanu Wilka. - Miauknęłam i spojrzałam na niego lekko przestraszona.
-Wiadomo. Przecież tuż obok są ich tereny. - Wymruczał spokojnie terminator.
<Wieczorna Łapo?>
Od Lodowej Łapy C.D. Tajemniczego Kwiatu
-Pajęczyna do tamowania krwawienia, a mięta zwalcza zielony kaszel, za to kocie ziele pomaga kiedy blog brzuch. Tak? - Miauknęłam.
-Nie. Ale byłaś blisko. Kocie ziele jest na zielony kaszel, a mięta na ból brzucha. - Wymruczała spokojnie.
-Jest jeszcze coś co musiałabym wiedzieć? - Zaindagowałam po raz kolejny dzisiaj.
-Na razie zostańmy przy tym. Ja będę wymieniała a ty próbuj wszystko zapamiętać. - Powiedziała Tajemniczy Kwiat i zaczęła wymieniać jak się co nazywa, a do czego działa. Bla, bla, bla...
-A jest coś łatwiejszego w medycynie? - Spytałam z nadzieją.
-Kodeks medyka. - Przyznała moja mentorka.
-Opowiedz mi o nim! - Poprosiłam zaciekawiona.
-Nie znasz go? - Spytała zdziwiona.
-Nie. - Odpowiedziałam i z iskierką nadziei spojrzałam na medyczkę.
> Tajemniczy Kwiecie? < Pospolitus Brakus Wenus
-Nie. Ale byłaś blisko. Kocie ziele jest na zielony kaszel, a mięta na ból brzucha. - Wymruczała spokojnie.
-Jest jeszcze coś co musiałabym wiedzieć? - Zaindagowałam po raz kolejny dzisiaj.
-Na razie zostańmy przy tym. Ja będę wymieniała a ty próbuj wszystko zapamiętać. - Powiedziała Tajemniczy Kwiat i zaczęła wymieniać jak się co nazywa, a do czego działa. Bla, bla, bla...
-A jest coś łatwiejszego w medycynie? - Spytałam z nadzieją.
-Kodeks medyka. - Przyznała moja mentorka.
-Opowiedz mi o nim! - Poprosiłam zaciekawiona.
-Nie znasz go? - Spytała zdziwiona.
-Nie. - Odpowiedziałam i z iskierką nadziei spojrzałam na medyczkę.
> Tajemniczy Kwiecie? < Pospolitus Brakus Wenus
Nowi wojownicy Klanu Wilka
Miodowa Łapa i Kryształowa Łapa właśnie ukończyły trening! Od dziś będą znane jako:
Miodowe Futerko
Kryształowa Łza
Miejmy nadzieję, że osiągną w życiu wiele oraz zostaną wierni swojemu klanowi oraz Kodeksowi Wojownika.
Od Błyskającego Wąsa CD Piaskowej Łapy
Błyskający uśmiechnął się do Piaskowej Łapy. Trening szedł jej naprawdę dobrze, a to znaczy, że za niedługo uczennica zakończy trening i stanie się terminatorem. Kocur był z niej bardzo dumny, w końcu jest bardzo zdolna.
- Skoro atak na wroga mamy zaliczony, tak z samo z polowaniem, to czas na omówienie Kodeksu Wojownika — powiedział z poważnym głosem.
Kocur dokładnie pamiętał Kodeks, Wyraźne Niebo i Borsucza Gwiazda uczyli go tego na pamięć, zresztą każdy uczeń powinien go znać.
- Porozmawiamy też o rangach, Klanach, Gwiezdnym Klanie itd. - powiedział — mamy wiele rzeczy do nadrobienia.
Kocur wywnioskował, że Dzika Burza nie nauczyła kotki zbyt wiele, ale w końcu trening Piaskowej Łapy z kotką nie trwał zbyt długo. Błyskający Wąs miał nadzieję, że trening skończy się dość szybko i Piaskowa Łapa zostanie wojowniczką, Klan Klifu potrzebuje wojowników. Spojrzał na nią z łagodnym wzrokiem.
- Więc może zacznijmy od Kodeksu Wojownika — zaczął mówić.
Po chwili dodał:
- Znasz Kodeks Wojownika?- zapytał — Jeśli tak, wymień mi wszystkie punkty.
< Piaskowa Łapo?>
- Skoro atak na wroga mamy zaliczony, tak z samo z polowaniem, to czas na omówienie Kodeksu Wojownika — powiedział z poważnym głosem.
Kocur dokładnie pamiętał Kodeks, Wyraźne Niebo i Borsucza Gwiazda uczyli go tego na pamięć, zresztą każdy uczeń powinien go znać.
- Porozmawiamy też o rangach, Klanach, Gwiezdnym Klanie itd. - powiedział — mamy wiele rzeczy do nadrobienia.
Kocur wywnioskował, że Dzika Burza nie nauczyła kotki zbyt wiele, ale w końcu trening Piaskowej Łapy z kotką nie trwał zbyt długo. Błyskający Wąs miał nadzieję, że trening skończy się dość szybko i Piaskowa Łapa zostanie wojowniczką, Klan Klifu potrzebuje wojowników. Spojrzał na nią z łagodnym wzrokiem.
- Więc może zacznijmy od Kodeksu Wojownika — zaczął mówić.
Po chwili dodał:
- Znasz Kodeks Wojownika?- zapytał — Jeśli tak, wymień mi wszystkie punkty.
< Piaskowa Łapo?>
23 czerwca 2016
Od Błękitnej Łapy C.D. Nakrapianego Kwiatu
Udaliśmy się w drogę powrotną do obozu.
Czułem się winny. Skrzywdziłem Nakrapiany Kwiat. Jest twarda i
dobrze udaje, że nic jej nie jest.
– Hej! Nakrapiany Kwiecie! – zawołałem.
Kotka odwróciła pyszczek w moim kierunku.
– Nic mi nie jest – syknęła.
– Ale nie o to chodzi… – mruknąłem z
oburzeniem. – Czy kiedy byłaś uczniem czekałaś na dzień
zostania wojownikiem?
Kotka zaśmiała się.
– Oczywiście! Każdego dnia zastanawiałam
się, jakie będzie moje imię. W końcu nadszedł dzień, w którym
Mokra Gwiazda* mianował mnie wojownikiem.
– Czemu odeszłaś od starego klanu? –
dociekałem.
– To opowieść na inną okazję – mruknęła
kotka. Niedługo potem dotarliśmy do obozu.
~*~
– Bracie? – mruknąłem na widok Wodnej
Łapy. Był wściekły. Siedział wewnątrz obozu i nerwowo uderzał
ogonem.
– Czego chcesz? – warknął. Mimo groźby
podszedłem bliżej.
– Coś ci się stało? – zapytałem.
– Nie – to było bardziej niż wyraźne, że
kłamie. – To przez Czarną Gwiazdę.
– Pokłóciliście się? – ciągnąłem.
– To… bardzo skomplikowane. Zostaw mnie.
– Wiesz, jeżeli coś cię trapi zawsze
możemy pogadać. Bez względu na wszystko jesteśmy braćmi.
Zgodnie z wolą Wodnej Łapy odeszłam. Kot
wstał i odszedł bliżej ściany obozu, gdzie się położył.
Obserwowałem go idąc, nawet nie zauważyłem jak wpadłem na Lodową
Łapę.
– Przepraszam – mruknąłem. – Co robisz?
– Dostałam zadanie. Mam nazbierać maku.
– Rośnie go sporo na siedlisku koni.
Zaprowadzić cię?
– Nie trzeba. Byłam już tam z Wieczorną
Łapą.
Z Wieczorną Łapą?! Hmm… Bardzo szybko się
zaprzyjaźnili. Pewnie oprowadził ją już po całym terytorium.
– Mimo wszystko pójdę z tobą –
mruknąłem. – Dla bezpieczeństwa przydałoby ci się towarzystwo
wojownika.
– Nie jesteś wojownikiem.
– Ale będę! Nakrapiany Kwiat mówi, że
równie dobrym, co moja matka!
Sierść kotki się zjeżyła na dźwięk tego
słowa. Zapomniałem, lider zabił jej matkę.
– Umarła kiedy zacząłem trening –
przyznałem. – Zabił ją kocur z Klanu Klifu, Onyksowy Łowca. Ale
dziś wszystkie koty w lesie i w Klanie Gwiazd mówią na niego
Onyksowa Gwiazda. Nasz klan nienawidzi teraz Klanu Klifu. Nie tylko
przez śmierć mojej mamy, ale też przez samego ich lidera. Mama
wspominała go jako miłego i życzliwego pieszczocha dwunogów, ale
teraz stał się okrutny i zimny. Zdradził nawet Klan Wilka, z
którym miał sojusz.
Kotka uspokoiła się lekko. Wyraz jej pyszczka
nabrał współczucia.
– Czarna Gwiazda może i jest surowy, ale
jest też lojalny. Pachniałyście terenami Klanu Klifu, więc wziął
was za wrogów. Musisz wybaczyć mojemu ojcu.
– Wybaczyłam – odpowiedziała szybko. –
I przykro mi z powodu twojej mamy. Mam nadzieję że jest teraz razem
z moją w Klanie Gwiazd.
– Nie martw się. Ona, Długoszka i Cicha
Łapa pewnie już się zaprzyjaźnili z twoją mamą.
<Lodowa Łapo?>
Niezabijajmniezatoopowiadanie,naktóremusiszterazodpisywaćchoćmaszjużnagłowiedwa.
* - bo Nakrapiana jest z Klanu Lasu, który
sąsiadował z Klanem Strumienia, w którym urodziła się Poranna
Rosa i w PR biografii było że liderem Klanu Lasu był Mokra
Gwiazda, a niedługo potem Płonąca Gwiazda, ale Nakrapiana odeszła
wyraźnie przed jego śmiercią.
Od Czarnej Gwiazdy CD Wodnej Łapy
Zamknąłem oczy na chwilę. Wziąłem głęboki oddech i ponownie spojrzałem na Wodną Łapę.
- Jak to? - zapytałem.
- Kiedy Poranna Rosa umierała, powiedziała mi, że moim ojcem jest Kamienny Pazur. Mówiła, żebym ci tego nie mówił. - odpowiedział uczeń. Widziałem w jego oczach, że nie kłamie. Ogarnął mnie smutek i gniew.
- Dobra, ale jak to ma się do tego, że zaatakowałeś Lodową Łapę? - zapytałem.
- On chyba mówi do mnie z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Dzisiaj mnie opętał. - odpowiedział. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Dobrze, możesz już iść. - oznajmiłem. Kot wyszedł, a za nim wszedł Szary Kieł.
- I co Czarna Gwiazdo? - zapytał.
- Później o tym porozmawiamy. Czy możesz zostawić mnie na chwilę samego?
Zastępca kiwnął głową i wyszedł. To się składa w jedno. Jest najjaśniejszy ze wszystkich. Jeżeli naprawdę Kamienny Pazur naprawdę jest jego ojcem zapłaci mi za to... w końcu, trafię tam gdzie on.
<Wodna Łapo?>
- Jak to? - zapytałem.
- Kiedy Poranna Rosa umierała, powiedziała mi, że moim ojcem jest Kamienny Pazur. Mówiła, żebym ci tego nie mówił. - odpowiedział uczeń. Widziałem w jego oczach, że nie kłamie. Ogarnął mnie smutek i gniew.
- Dobra, ale jak to ma się do tego, że zaatakowałeś Lodową Łapę? - zapytałem.
- On chyba mówi do mnie z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Dzisiaj mnie opętał. - odpowiedział. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Dobrze, możesz już iść. - oznajmiłem. Kot wyszedł, a za nim wszedł Szary Kieł.
- I co Czarna Gwiazdo? - zapytał.
- Później o tym porozmawiamy. Czy możesz zostawić mnie na chwilę samego?
Zastępca kiwnął głową i wyszedł. To się składa w jedno. Jest najjaśniejszy ze wszystkich. Jeżeli naprawdę Kamienny Pazur naprawdę jest jego ojcem zapłaci mi za to... w końcu, trafię tam gdzie on.
<Wodna Łapo?>
22 czerwca 2016
Od Piaskowej Łapy CD Ducha
Jego naderwane uszko nadal pachniało krwią, było mi go żal.
- Spopielony Kwiecie, zaprowadźmy go do Zakrzywionego Oka. - Zaproponowałam.
- Właśnie chciałam to zrobić. - Mruknęła kotka. Duch nadal wydawał się być przestraszony. Weszliśmy do jaskini medyka.
- Gdzie jest Zakrzywione Oko? - Zapytałam Jelenią Łapę układającą zioła.
- Właśnie wchodzi.- Powiedziała, skierowaliśmy wszyscy wzrok w stronę wejścia do jaskini. Powoli wchodził do nas medyk.
- Co się stało? - Zapytał.
- Znaleźliśmy kociaka z naderwanym uchem. - Powiedziała szybko Spopielony Kwiat. Medyk przyjrzał się maluchowi.
- Coś się znajdzie. - Oznajmił i zaczął krążyć między ziołami szukając odpowiedniego. Wziął pajęczynę i ziarenko maku na uszko kociaka.
- Czy to mu pomoże? - Zapytałam podenerwowana.
- Tak, aha jeszcze coś, ziarenko maku łagodzi ból, a po jakimś czasie Duch zaśnie. Oczywiście nie długo. - Mruknął i spojrzał na kociaka.
<Duch, Zakrzywiony, Spopielona?>
- Spopielony Kwiecie, zaprowadźmy go do Zakrzywionego Oka. - Zaproponowałam.
- Właśnie chciałam to zrobić. - Mruknęła kotka. Duch nadal wydawał się być przestraszony. Weszliśmy do jaskini medyka.
- Gdzie jest Zakrzywione Oko? - Zapytałam Jelenią Łapę układającą zioła.
- Właśnie wchodzi.- Powiedziała, skierowaliśmy wszyscy wzrok w stronę wejścia do jaskini. Powoli wchodził do nas medyk.
- Co się stało? - Zapytał.
- Znaleźliśmy kociaka z naderwanym uchem. - Powiedziała szybko Spopielony Kwiat. Medyk przyjrzał się maluchowi.
- Coś się znajdzie. - Oznajmił i zaczął krążyć między ziołami szukając odpowiedniego. Wziął pajęczynę i ziarenko maku na uszko kociaka.
- Czy to mu pomoże? - Zapytałam podenerwowana.
- Tak, aha jeszcze coś, ziarenko maku łagodzi ból, a po jakimś czasie Duch zaśnie. Oczywiście nie długo. - Mruknął i spojrzał na kociaka.
<Duch, Zakrzywiony, Spopielona?>
Od Sowiego Skrzydła CD Zakrzywione Oko
Liznęłam delikatnie kocura po nosie ku jemu zaskoczeniu. Potem zwróciłam wzrok w stronę nieba.
- Dostałam ucznia - rzekłam. - Jest synem Cętkowanego Ogona, ma na imię Widmowa Łapa.
Kocur zrobił pytającą minę.
- I dzisiaj ocaliłam go przed cisem - kontynuowałam.
Zakrzywiony zachichotał cicho. Kociaki, myślą, że trening na medyka to zbieranie roślinek i patrzenie, jak inni walczą, podczas gdy to ranga niewiele mniejsza wartościowo od lidera. Rozejrzałam się dookoła. Ta okolica... dawniej była rzadko kiedy odwiedzana przez nasz klan. Teraz chodzimy tu codziennie. Poczułam nagły przypływ wściekłości. Położyłam łapę na palcach Zakrzywionego Oka. Niczego się nie spodziewał. Nagle wyciągnęłam pazury i wbiłam je w skórę pręgowanego kota. Syknął z bólu, nastroszył sierść i szarpnął łapą. Kapała z niej krew.
- Sowie Skrzydło, co się stało?
Bez słowa wstałam, spojrzałam na kota i zaczęłam iść w stronę obozu. Medyk jest ważny. On mógł temu zaradzić.
<Krzywy? Game of bida :'C >
- Dostałam ucznia - rzekłam. - Jest synem Cętkowanego Ogona, ma na imię Widmowa Łapa.
Kocur zrobił pytającą minę.
- I dzisiaj ocaliłam go przed cisem - kontynuowałam.
Zakrzywiony zachichotał cicho. Kociaki, myślą, że trening na medyka to zbieranie roślinek i patrzenie, jak inni walczą, podczas gdy to ranga niewiele mniejsza wartościowo od lidera. Rozejrzałam się dookoła. Ta okolica... dawniej była rzadko kiedy odwiedzana przez nasz klan. Teraz chodzimy tu codziennie. Poczułam nagły przypływ wściekłości. Położyłam łapę na palcach Zakrzywionego Oka. Niczego się nie spodziewał. Nagle wyciągnęłam pazury i wbiłam je w skórę pręgowanego kota. Syknął z bólu, nastroszył sierść i szarpnął łapą. Kapała z niej krew.
- Sowie Skrzydło, co się stało?
Bez słowa wstałam, spojrzałam na kota i zaczęłam iść w stronę obozu. Medyk jest ważny. On mógł temu zaradzić.
<Krzywy? Game of bida :'C >
Od Wodnej Łapy CD Czarna Gwiazda
Zmrużyłem oczy. Chce prawdy? Spoko, tylko nie wiem, jak na nią zareaguje.
- Szary Kieł ma stąd wyjść - powiedziałem spokojnie, ale stanowczo.
Czarna Gwiazda spojrzał na mnie wściekle.
- Szary Kieł jest zastępcą, i ma prawo wiedzieć o sprawach klanu, szczególnie takich jak ta. Gdy będzie liderem, nie będzie wychodził na twoje życzenie, byś ty zwierzał się komu tylko chcesz.
Zamknąłem ślepia. Westchnąłem cicho i szepnąłem:
- W takim razie nic nie powiem.
Zapadła niepokojąca cisza. Lider świdrował mnie nierozumiejącym, ale jednocześnie wściekłym wzrokiem. Zastępca miał zjeżoną sierść. W końcu Czarna Gwiazda skinął delikatnie mu głową, i szary kocur, najwyraźniej lekko zawiedziony wyszedł powoli z legowiska. Lider otworzył pysk by coś powiedzieć, ale byłem szybszy.
- Zapewne pamiętasz śmierć Porannej Rosy. Byłem przy tym, widziałem to. I możesz mnie teraz za to wyrzucić, możesz mi nie wierzyć, możesz mnie zabić, ale nie chcę, byś całe życie żył w kłamstwie. Czarna Gwiazdo... nie jesteś moim ojcem.
<Czarny? Dum, dum, dummm! :o>
- Szary Kieł ma stąd wyjść - powiedziałem spokojnie, ale stanowczo.
Czarna Gwiazda spojrzał na mnie wściekle.
- Szary Kieł jest zastępcą, i ma prawo wiedzieć o sprawach klanu, szczególnie takich jak ta. Gdy będzie liderem, nie będzie wychodził na twoje życzenie, byś ty zwierzał się komu tylko chcesz.
Zamknąłem ślepia. Westchnąłem cicho i szepnąłem:
- W takim razie nic nie powiem.
Zapadła niepokojąca cisza. Lider świdrował mnie nierozumiejącym, ale jednocześnie wściekłym wzrokiem. Zastępca miał zjeżoną sierść. W końcu Czarna Gwiazda skinął delikatnie mu głową, i szary kocur, najwyraźniej lekko zawiedziony wyszedł powoli z legowiska. Lider otworzył pysk by coś powiedzieć, ale byłem szybszy.
- Zapewne pamiętasz śmierć Porannej Rosy. Byłem przy tym, widziałem to. I możesz mnie teraz za to wyrzucić, możesz mi nie wierzyć, możesz mnie zabić, ale nie chcę, byś całe życie żył w kłamstwie. Czarna Gwiazdo... nie jesteś moim ojcem.
<Czarny? Dum, dum, dummm! :o>
21 czerwca 2016
Od Czarnej Gwiady CD Lodowej Łapy
To co wyprawiał Wodna Łapa było obrzydliwe! Żeby atakować członków? W dodatku ucznia medyka, który w przyszłości być może uratuje mu życie! Po chwili Tajemniczy Kwiat i Wodan Łapa byli już w moim legowisku. Spojrzałem surowo na syna.
- Dlaczego to zrobiłeś? - w moim głosie słychać było tylko gniew. Terminator trochę posmutniał.
- Nie wiem. - odpowiedział.
- Dlaczego? - powtórzyłem i spojrzałem mu prosto w oczy lodowatym spojrzeniem.
- Coś mi kazało to zrobić... - odpowiedział cichutko. Nagle jego oczy stały się zamglone. Wpatrywał się w moją łapę. Dziwne... Wyglądał jakby z czymś walczył. W końcu wyciągnął pazury i zamachnął się. W ostatniej chwili podniosłem łapę, a Wodna Łapa trafił w zwisającą sierść z mojej łapy. Spojrzałem na niego jeszcze surowiej. Świdrowałem w nim zimnym spojrzeniem. Kocur spojrzał na mnie w końcu przerażony.
- Szary Kle, wyjdź z nim na chwilę i pilnuj, żeby niczego nie zrobił. Za chwilę was zawołam. - powiedziałem. Zastępca wyszedł z Wodną Łapą przed legowisko. Spojrzałem zmartwiony na Lodową Łapę.
- Opowiedz co się stało. - poleciłem.
- Rozmawialiśmy i nagle rzucił się na mnie. Później zaczął coś mówić o medykach, że nic ich nie chroni i o Onyksowej Gwieździe. Kazał mi iść do Tajemniczego Kwiatu. - opowiedziała krótko. Przyjrzałem się ranom uczennicy. Nadal leciała z nich krew.
- Tajemniczy Kwiecie, zaopiekuj się nią. Później przyjdź do mnie. - powiedziałem. Kotka wyszła razem ze swoją terminatorką. Zawołałem Szarego Kła. Wszedł, a za nim podążył Wodna Łapa. Widać było, że jest mu smutno.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem. - Bez żadnych kłamstw, jeżeli dowiem się, że skłamałeś przez dwa wschody słońca nie dostaniesz jedzenia i twoje treningi zostaną zatrzymane. - powiedziałem surowo. W moim tonie nie dało się wyczuć ani kropli zawahania. Byłem gotów to zrobić.
<Wodna Łapo?>
- Dlaczego to zrobiłeś? - w moim głosie słychać było tylko gniew. Terminator trochę posmutniał.
- Nie wiem. - odpowiedział.
- Dlaczego? - powtórzyłem i spojrzałem mu prosto w oczy lodowatym spojrzeniem.
- Coś mi kazało to zrobić... - odpowiedział cichutko. Nagle jego oczy stały się zamglone. Wpatrywał się w moją łapę. Dziwne... Wyglądał jakby z czymś walczył. W końcu wyciągnął pazury i zamachnął się. W ostatniej chwili podniosłem łapę, a Wodna Łapa trafił w zwisającą sierść z mojej łapy. Spojrzałem na niego jeszcze surowiej. Świdrowałem w nim zimnym spojrzeniem. Kocur spojrzał na mnie w końcu przerażony.
- Szary Kle, wyjdź z nim na chwilę i pilnuj, żeby niczego nie zrobił. Za chwilę was zawołam. - powiedziałem. Zastępca wyszedł z Wodną Łapą przed legowisko. Spojrzałem zmartwiony na Lodową Łapę.
- Opowiedz co się stało. - poleciłem.
- Rozmawialiśmy i nagle rzucił się na mnie. Później zaczął coś mówić o medykach, że nic ich nie chroni i o Onyksowej Gwieździe. Kazał mi iść do Tajemniczego Kwiatu. - opowiedziała krótko. Przyjrzałem się ranom uczennicy. Nadal leciała z nich krew.
- Tajemniczy Kwiecie, zaopiekuj się nią. Później przyjdź do mnie. - powiedziałem. Kotka wyszła razem ze swoją terminatorką. Zawołałem Szarego Kła. Wszedł, a za nim podążył Wodna Łapa. Widać było, że jest mu smutno.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem. - Bez żadnych kłamstw, jeżeli dowiem się, że skłamałeś przez dwa wschody słońca nie dostaniesz jedzenia i twoje treningi zostaną zatrzymane. - powiedziałem surowo. W moim tonie nie dało się wyczuć ani kropli zawahania. Byłem gotów to zrobić.
<Wodna Łapo?>
Od Wieczornej Łapy CD Lodowej Łapy
Czy Szary Kieł słyszał naszą całą rozmowę? Oby nie. Uśmiechnąłem się blado udając, że nic nie knujemy.
- Szary Kle, czy mógłbym wyjść z Lodową Łapą poza obóz? - zapytałem. - Chcę jej pokazać tereny, przy okazji mniej więcej dowie się gdzie rosną jakie rośliny. - dodałem szybko.
- Rozumiem, że mam iść z wami? - zapytał Szary Kieł z uśmiechem. Widać było, że jest mu do śmiechu. Chyba słyszał naszą rozmowę.
- Nie, poradzimy sobie. - odpowiedziałem.
- Na pewno?
- Tak. - powiedziałem znudzony zachowaniem mentora.
- Idźcie. - oznajmił i poszedł w swoją stronę. Zwróciłem łebek w stronę kotki z uśmiechem i ruszyłem błyskawicznie do wyjścia. Kotka nie do końca wiedziała co tu się właśnie stało, ale podążyła za mną.
- Mówiłem, że uda się. - powiedziałem kiedy wyszła z obozu i stanęła obok. - Mi zawsze wszystko się udaje. No... prawie zawsze. - dodałem.
<Lodowa Łapo?>
- Szary Kle, czy mógłbym wyjść z Lodową Łapą poza obóz? - zapytałem. - Chcę jej pokazać tereny, przy okazji mniej więcej dowie się gdzie rosną jakie rośliny. - dodałem szybko.
- Rozumiem, że mam iść z wami? - zapytał Szary Kieł z uśmiechem. Widać było, że jest mu do śmiechu. Chyba słyszał naszą rozmowę.
- Nie, poradzimy sobie. - odpowiedziałem.
- Na pewno?
- Tak. - powiedziałem znudzony zachowaniem mentora.
- Idźcie. - oznajmił i poszedł w swoją stronę. Zwróciłem łebek w stronę kotki z uśmiechem i ruszyłem błyskawicznie do wyjścia. Kotka nie do końca wiedziała co tu się właśnie stało, ale podążyła za mną.
- Mówiłem, że uda się. - powiedziałem kiedy wyszła z obozu i stanęła obok. - Mi zawsze wszystko się udaje. No... prawie zawsze. - dodałem.
<Lodowa Łapo?>
Od Tajemniczego Kwiatu C.D Lodowej Łapy
Kotka po raz kolejny delikatnie się uśmiechnęła.
- Spokojnie, obiecuję, że będzie dobrze. Nie martw się tym, stres wcale nie pomaga. Nie zawiedziesz mnie tak łatwo. Ja nauczyłam się wszystkiego co dotąd wiem o leczeniu jeszcze zanim dołączyłam do Klanu Nocy. Uczyła mnie matka, lecz potem moje umiejętności stawały się coraz lepsze tylko dzięki mnie. Nauka trwała krótko. Jeśli będę ci pomagać, tobie będzie jeszcze łatwiej niż mi było. - miauknęła cicho, po czym znów zajęła się przyglądaniem różnym roślinom.
Od której by tu zacząć? Chciała wybrać coś prostego, ale w zasadzie wszystkie są takie same, jeśli o zapamiętywanie chodzi. Przynajmniej dla niej. Wreszcie wybrała i pokazała na dwie rośliny leżące obok siebie przednią łapką.
- To rumianek, a roślina obok to tymianek. Obydwa sprawiają, że kot się uspokaja. - potem wskazała na miód. - Jak na pewno wiesz, to jest miód. Jest na podrażnione gardło. - no dobrze, teraz wystarczy, że Lodowa Łapa to zapamięta. Tajemniczy Kwiat postanowiła, że zapyta ją o to na następnym treningu. Ale teraz pora na naukę jeszcze kilku rzeczy.
Terminatorka miała chwilę na powtórzenie nazw roślin i tego, do czego służą, a po chwili mistrzyni znów zaczęła mówić, wskazując łapką na to, o czym opowiada:
- Pajęczyna tamuje krwawienie, to bardzo ważne. Mięta pomaga, kiedy boli brzuch. To jest skrzyp, który zapobiega infekcji, a to kocie ziele, zwalczające biały i zielony kaszel oraz uspokajające. Gwiazdnica pomaga w leczeniu zielonego kaszlu. - spojrzała na terminatorkę. - Nie za dużo powiedziałam? Nie chcę cię martwić ani zniechęcać, mamy dużo czasu. Może to za dużo na dzisiaj? Spokojnie, nie zawiedziesz mnie.
- Spokojnie, obiecuję, że będzie dobrze. Nie martw się tym, stres wcale nie pomaga. Nie zawiedziesz mnie tak łatwo. Ja nauczyłam się wszystkiego co dotąd wiem o leczeniu jeszcze zanim dołączyłam do Klanu Nocy. Uczyła mnie matka, lecz potem moje umiejętności stawały się coraz lepsze tylko dzięki mnie. Nauka trwała krótko. Jeśli będę ci pomagać, tobie będzie jeszcze łatwiej niż mi było. - miauknęła cicho, po czym znów zajęła się przyglądaniem różnym roślinom.
Od której by tu zacząć? Chciała wybrać coś prostego, ale w zasadzie wszystkie są takie same, jeśli o zapamiętywanie chodzi. Przynajmniej dla niej. Wreszcie wybrała i pokazała na dwie rośliny leżące obok siebie przednią łapką.
- To rumianek, a roślina obok to tymianek. Obydwa sprawiają, że kot się uspokaja. - potem wskazała na miód. - Jak na pewno wiesz, to jest miód. Jest na podrażnione gardło. - no dobrze, teraz wystarczy, że Lodowa Łapa to zapamięta. Tajemniczy Kwiat postanowiła, że zapyta ją o to na następnym treningu. Ale teraz pora na naukę jeszcze kilku rzeczy.
Terminatorka miała chwilę na powtórzenie nazw roślin i tego, do czego służą, a po chwili mistrzyni znów zaczęła mówić, wskazując łapką na to, o czym opowiada:
- Pajęczyna tamuje krwawienie, to bardzo ważne. Mięta pomaga, kiedy boli brzuch. To jest skrzyp, który zapobiega infekcji, a to kocie ziele, zwalczające biały i zielony kaszel oraz uspokajające. Gwiazdnica pomaga w leczeniu zielonego kaszlu. - spojrzała na terminatorkę. - Nie za dużo powiedziałam? Nie chcę cię martwić ani zniechęcać, mamy dużo czasu. Może to za dużo na dzisiaj? Spokojnie, nie zawiedziesz mnie.
Lodowa Łapo?
Od Lodowej Łapy CD Wodna Łapa
Nie poszłam do medyka. Nie miałam najmniejszego zamiaru nawet ruszyć się z miejsca. Po prostu siedziałam i parzyłam na kocura.
-No dalej! Idź! Do medyka! - Wrzeszczał zdenerwowany Wodna Łapa.
-Nie. - Powiedziałam spokojnie.
-Nie? Czy ty powiedziałaś "nie"?! - Warknął w moją stronę.
-Dobrze usłyszałeś. - Zapewniłam terminatora.
-Ty mysi móżdżku! - Krzyknął i skoczył w moją stronę, ale ja odsunęłam się na bok, przez co kocur uderzył w ziemię. Gdy się otrzepał kolejny raz skoczył w moją stronę z kłami na wierzchu. Nie zdołałam zrobić uniku, przez co już po chwili na mojej prawej przedniej łapie pojawiła się lekka rana. Wodna Łapa leżał dysząc. Jego szare futro lśniło, a mała rana na grzbiecie odbijała promienie słońca, wpadające do jaskini uczniów.
-Może nie umiem walczyć, ale z unikami u mnie dobrze. - Mruknęłam cicho i zostawiając kota samego zaczęłam iść przed siebie. Na moim ciele było zostawione pełno ran. Na mim lewym oku widniały trzy czerwone linie, na grzbiecie miałam zastygniętą krew, a mój ogon był wygięty w dziwną stronę.
Mój niezgrabny chód prowadził do skały na której lider wygłaszał przemówienia, a dokładniej do jego legowiska. Zastałam jednak Czarną Gwiazdę przed posłaniem.
-Lodowa Łapo! Co się stało?! - Spytał zmartwiony.
-Chyba co się stało Wodnej Łapie. - Burknęłam i zaczęłam oblizywać ranę.
-Mojemu synowi? Cóż takiego? - Zadał kolejne pytanie.
-Chciał mnie zabić. Nie tyle co zabić! Pozbawić duszy. Zachowywał się jakbym była jego największym wrogiem. - Wytłumaczyłam i pisnęłam gdy poczułam przeszywający ból w mojej ranie na grzbiecie.
-Szary Kle. Możesz zawołać Tajemniczy Kwiat i Wodną Łapę? - Spytał Czarna Gwiazda swojego zastępcę.
-Tak, Czarno Gwiazdo. - Powiedział kocur i można by powiedzieć, że rozpłynął się w powietrzu.
< Czarno Gwiazdo? Wodna Łapo?>
-No dalej! Idź! Do medyka! - Wrzeszczał zdenerwowany Wodna Łapa.
-Nie. - Powiedziałam spokojnie.
-Nie? Czy ty powiedziałaś "nie"?! - Warknął w moją stronę.
-Dobrze usłyszałeś. - Zapewniłam terminatora.
-Ty mysi móżdżku! - Krzyknął i skoczył w moją stronę, ale ja odsunęłam się na bok, przez co kocur uderzył w ziemię. Gdy się otrzepał kolejny raz skoczył w moją stronę z kłami na wierzchu. Nie zdołałam zrobić uniku, przez co już po chwili na mojej prawej przedniej łapie pojawiła się lekka rana. Wodna Łapa leżał dysząc. Jego szare futro lśniło, a mała rana na grzbiecie odbijała promienie słońca, wpadające do jaskini uczniów.
-Może nie umiem walczyć, ale z unikami u mnie dobrze. - Mruknęłam cicho i zostawiając kota samego zaczęłam iść przed siebie. Na moim ciele było zostawione pełno ran. Na mim lewym oku widniały trzy czerwone linie, na grzbiecie miałam zastygniętą krew, a mój ogon był wygięty w dziwną stronę.
Mój niezgrabny chód prowadził do skały na której lider wygłaszał przemówienia, a dokładniej do jego legowiska. Zastałam jednak Czarną Gwiazdę przed posłaniem.
-Lodowa Łapo! Co się stało?! - Spytał zmartwiony.
-Chyba co się stało Wodnej Łapie. - Burknęłam i zaczęłam oblizywać ranę.
-Mojemu synowi? Cóż takiego? - Zadał kolejne pytanie.
-Chciał mnie zabić. Nie tyle co zabić! Pozbawić duszy. Zachowywał się jakbym była jego największym wrogiem. - Wytłumaczyłam i pisnęłam gdy poczułam przeszywający ból w mojej ranie na grzbiecie.
-Szary Kle. Możesz zawołać Tajemniczy Kwiat i Wodną Łapę? - Spytał Czarna Gwiazda swojego zastępcę.
-Tak, Czarno Gwiazdo. - Powiedział kocur i można by powiedzieć, że rozpłynął się w powietrzu.
< Czarno Gwiazdo? Wodna Łapo?>
Od Lodowej Łapy CD Tajemniczy Kwiat
-To pewnie są ziarenka maku. - Powiedziałam do mojej nowej nauczycielki i wskazałam na małe ziarenka.
-A wiesz do czego one służą? - Spytała powoli patrząc w moje oczy.
-Hm... Eee... - Zastanawiałam się. - Do łagodzenia bólu? - Spytałam Tajemniczy Kwiat.
-Dobrze. A wiesz do czego służy pokrzywa? - Zaindagowała po chwili.
-Nie mam pojęcia. - Przyznałam.
-A może wiesz co to jest? - Spytała mnie kotka i pokazała żółtą maź.
-To mysia żółć i służy do usuwania kleszczy. - Odparłam spokojnie.
-Brawo! Na pewno musiałaś się już kiedyś uczyć medycyny. - Pochwaliła mnie.
-Tak. Jednak i tak znam tylko te zioła. - Uśmiechnęłam się. Miałam wielką nadzieję, że wyrosnę na dobrą medyczkę. Nie chciałam zawieść Tajemniczego Kwiatu. Poza tym, fajne byłoby leczyć koty z Klanu Nocy.
Nagle spojrzałam na stertę ziół lezących obok mojej mentorki. Były tak różne zioła od dziwnych liści, aż po pięknie pachnący miód.
-"Och... Miód. Ciekawe do czego on jest?" - Pomyślałam i poczułam przeszywający mnie dreszcz. Musiałam się tego wszystkiego nauczyć!
-Spokojnie. Zaczynamy od podstaw, nie będzie trudno. - Przekonała mnie kotka jak zwykle spokojnym melodyjnym głosem.
-Wiem, ale nie chcę Cię zawieść... - Mruknęłam i spuściłam łebek smutna.
< Tajemniczy Kwiecie?>
-A wiesz do czego one służą? - Spytała powoli patrząc w moje oczy.
-Hm... Eee... - Zastanawiałam się. - Do łagodzenia bólu? - Spytałam Tajemniczy Kwiat.
-Dobrze. A wiesz do czego służy pokrzywa? - Zaindagowała po chwili.
-Nie mam pojęcia. - Przyznałam.
-A może wiesz co to jest? - Spytała mnie kotka i pokazała żółtą maź.
-To mysia żółć i służy do usuwania kleszczy. - Odparłam spokojnie.
-Brawo! Na pewno musiałaś się już kiedyś uczyć medycyny. - Pochwaliła mnie.
-Tak. Jednak i tak znam tylko te zioła. - Uśmiechnęłam się. Miałam wielką nadzieję, że wyrosnę na dobrą medyczkę. Nie chciałam zawieść Tajemniczego Kwiatu. Poza tym, fajne byłoby leczyć koty z Klanu Nocy.
Nagle spojrzałam na stertę ziół lezących obok mojej mentorki. Były tak różne zioła od dziwnych liści, aż po pięknie pachnący miód.
-"Och... Miód. Ciekawe do czego on jest?" - Pomyślałam i poczułam przeszywający mnie dreszcz. Musiałam się tego wszystkiego nauczyć!
-Spokojnie. Zaczynamy od podstaw, nie będzie trudno. - Przekonała mnie kotka jak zwykle spokojnym melodyjnym głosem.
-Wiem, ale nie chcę Cię zawieść... - Mruknęłam i spuściłam łebek smutna.
< Tajemniczy Kwiecie?>
Od Wodnej Łapy
Lodowa Łapa, ta?
Znudzony spojrzałem po raz setny na czarną kotkę. Szok mną dominował cały czas od śmierci mamy... i to nie przez samą jej śmierć, ale to, co mi powiedziała. Kamienny Pazur moim ojcem? W sumie... całe moje rodzeństwo było w ciemnych kolorach szarości, a nawet czarne, a ja? Oprócz nieżyjącej Długoszki byłem najjaśniejszy z kociąt Porannej Rosy. I jako jedyny miałem pręgi. Przyjrzałem się swoim pazurom i znowu przeniosłem wzrok na Lodową Łapę. Siedziała przed wyjściem z obozu, zapewne czekając na Wieczorną Łapę. Zapisałem sobie w myślach, żeby życzyć dla mojego brata szczęścia na nowej drodze życia. Niezgrabnie wstałem i przeciągnąłem się. Schowałem pazury i równie elegancko jak borsuk z biegunką podszedłem do ucznia medyczki.
- Ee... hej. - Burknąłem
Kotka cofnęła uszy, gdyż zaskoczyłem ją od tyłu, ale zaraz odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła przyjacielsko.
- Cześć! Ja jestem Lodowa Łapa, ale chyba już wiesz, a ty? - Wypaliła. Zatkało mnie. Jak można tak szybko mówić?
- Wodna Łapa. - Odpowiedziałem cicho.
- Jesteś uczniem! Kto jest twoim mentorem? - Znowu zadała pytanie.
Westchnąłem. Jakaś cząstka mnie kazała po prostu sobie iść.
- Mój ojczy... ojciec, Czarna Gwiazda.
Ojej. Prawie palnąłem głupotę.
- Ona już usłyszała, Wodny. Teraz wszystkim to przekaże, a ty zostaniesz wygnany z klanu.
Potrząsnąłem łbem. Ten głos nie dawał mi spokoju od śmierci Kamiennego Pazura. Szeptał mi jakieś rzeczy, a raz przyłapałem się na tym, że omal kogoś nie zaatakowałem.
- Coś się stało? - Spytała Lodowa.
Wzdrygnąłem się uniosłem łeb ku górze.
- Nienicsięniestało.
Kotka otworzyła pyszczek, jakby w zamiarze powiedzenia czegoś.
- Ona jest twoim wrogiem, Wodny Ogonie.
- Wodny Ogon? - odpowiedziałem w myślach.
- Wykorzysta każdą okazję, żeby cię stąd wyrzucili. Wie, że twoim mentorem jest Czarna Gwiazda. On zabił jej matkę. Chce, żeby on stracił ucznia, żeby stracił ten szacunek i przywilej. - tajemniczy głos całkowicie zignorował moje pytanie. Oczy zaszły mi mgłą. Z dzikim błyskiem zwróciłem wzrok na Lodową Łapę. Otworzyłem pysk i wyciągnąłem pazury. Ja byłem doświadczony i prawie 12 księżycy starszy. Nie miała szans. Wystrzeliłem w jej kierunku i zamachnąłem się obiema przednimi łapami. Usłyszałem pisk, który sprowadził mnie na ziemię. Uczennica medyka leżała skulona, a jej źrenice zajmowały całą powierzchnię oka. Nad jej lewym okiem przebiegały trzy paskudne szramy, s których sączyła się czerwona ciecz. Była przerażona. Szybko zacząłem myśleć, jak można usprawiedliwić ten atak. "Przepraszam, nagle opętał mnie kot z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Nic ci nie jest?" - poleci jak przestraszony wróbel bo egzorcystów. Głos w głowie niespodziewanie ucichł. Szybciej... Tak!
- To, że jesteś będziesz medykiem, nie daje ci żadnej ochrony! - syknąłem. - Kiedy widzisz, że kot cię atakuje, uciekaj, a nie stoisz jak drzewo! Wiesz co zrobił Onyksowa Gwiazda?! - warknąłem jej prosto w "twarz". - Zabił Uschniętego Liścia, medyczkę, tylko dlatego, że jej Klan był sprzymierzony z nami! A teraz do medyka!
<Lodowa Łapo?>
Znudzony spojrzałem po raz setny na czarną kotkę. Szok mną dominował cały czas od śmierci mamy... i to nie przez samą jej śmierć, ale to, co mi powiedziała. Kamienny Pazur moim ojcem? W sumie... całe moje rodzeństwo było w ciemnych kolorach szarości, a nawet czarne, a ja? Oprócz nieżyjącej Długoszki byłem najjaśniejszy z kociąt Porannej Rosy. I jako jedyny miałem pręgi. Przyjrzałem się swoim pazurom i znowu przeniosłem wzrok na Lodową Łapę. Siedziała przed wyjściem z obozu, zapewne czekając na Wieczorną Łapę. Zapisałem sobie w myślach, żeby życzyć dla mojego brata szczęścia na nowej drodze życia. Niezgrabnie wstałem i przeciągnąłem się. Schowałem pazury i równie elegancko jak borsuk z biegunką podszedłem do ucznia medyczki.
- Ee... hej. - Burknąłem
Kotka cofnęła uszy, gdyż zaskoczyłem ją od tyłu, ale zaraz odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła przyjacielsko.
- Cześć! Ja jestem Lodowa Łapa, ale chyba już wiesz, a ty? - Wypaliła. Zatkało mnie. Jak można tak szybko mówić?
- Wodna Łapa. - Odpowiedziałem cicho.
- Jesteś uczniem! Kto jest twoim mentorem? - Znowu zadała pytanie.
Westchnąłem. Jakaś cząstka mnie kazała po prostu sobie iść.
- Mój ojczy... ojciec, Czarna Gwiazda.
Ojej. Prawie palnąłem głupotę.
- Ona już usłyszała, Wodny. Teraz wszystkim to przekaże, a ty zostaniesz wygnany z klanu.
Potrząsnąłem łbem. Ten głos nie dawał mi spokoju od śmierci Kamiennego Pazura. Szeptał mi jakieś rzeczy, a raz przyłapałem się na tym, że omal kogoś nie zaatakowałem.
- Coś się stało? - Spytała Lodowa.
Wzdrygnąłem się uniosłem łeb ku górze.
- Nienicsięniestało.
Kotka otworzyła pyszczek, jakby w zamiarze powiedzenia czegoś.
- Ona jest twoim wrogiem, Wodny Ogonie.
- Wodny Ogon? - odpowiedziałem w myślach.
- Wykorzysta każdą okazję, żeby cię stąd wyrzucili. Wie, że twoim mentorem jest Czarna Gwiazda. On zabił jej matkę. Chce, żeby on stracił ucznia, żeby stracił ten szacunek i przywilej. - tajemniczy głos całkowicie zignorował moje pytanie. Oczy zaszły mi mgłą. Z dzikim błyskiem zwróciłem wzrok na Lodową Łapę. Otworzyłem pysk i wyciągnąłem pazury. Ja byłem doświadczony i prawie 12 księżycy starszy. Nie miała szans. Wystrzeliłem w jej kierunku i zamachnąłem się obiema przednimi łapami. Usłyszałem pisk, który sprowadził mnie na ziemię. Uczennica medyka leżała skulona, a jej źrenice zajmowały całą powierzchnię oka. Nad jej lewym okiem przebiegały trzy paskudne szramy, s których sączyła się czerwona ciecz. Była przerażona. Szybko zacząłem myśleć, jak można usprawiedliwić ten atak. "Przepraszam, nagle opętał mnie kot z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Nic ci nie jest?" - poleci jak przestraszony wróbel bo egzorcystów. Głos w głowie niespodziewanie ucichł. Szybciej... Tak!
- To, że jesteś będziesz medykiem, nie daje ci żadnej ochrony! - syknąłem. - Kiedy widzisz, że kot cię atakuje, uciekaj, a nie stoisz jak drzewo! Wiesz co zrobił Onyksowa Gwiazda?! - warknąłem jej prosto w "twarz". - Zabił Uschniętego Liścia, medyczkę, tylko dlatego, że jej Klan był sprzymierzony z nami! A teraz do medyka!
<Lodowa Łapo?>
Od Tajemniczego Kwiatu C.D Lodowej Łapy
Kotka cieszyła się, że ma swojego terminatora. Wreszcie mogła z kimś porozmawiać o ziołach, nauczyć go i być dumną z tego, że uczeń zapamiętuje nowe rzeczy. Mogła wiedzieć, że kiedyś ktoś ją zastąpi i będzie pomagać kotom z Klanu, tak jak ona robi teraz. Uśmiechnęła się delikatnie do Lodowej Łapy i usiadła, czekając, aż młodsza kotka również wejdzie do środka. No dobrze, w takim razie pora zaczynać. Spojrzała na terminatorkę.
- Więc, Lodowa Łapo, jak pewnie już wiesz, jestem Tajemniczy Kwiat. Mam nadzieję, że twój trening nie będzie nudny i kiedyś zostaniesz bardzo dobrym medykiem. - powiedziała. Dobrze jest zacząć od przedstawienia się. Tajemniczy Kwiat chciała uczyć jak najlepiej. W końcu to bardzo ważne.
Potem przeniosła wzrok na zebrane wcześniej rośliny i inne rzeczy potrzebne do leczenia, przy okazji układając w dobre miejsca te, które były pomieszane. Teraz trzeba dowiedzieć się, od czego powinna zacząć naukę. Spojrzała na terminatorkę.
- Uczyłaś się już kiedyś o roślinach, wiesz coś o przynajmniej jednej z nich? - spytała. Pora sprawdzić, czy Lodowa Łapa zna którąkolwiek. Tajemniczy Kwiat miała tam aktualnie tymianek, skrzyp, rumianek, ziarenka maku, pokrzywę, miętę, gwiazdnicę, kocią miętę, pokrzywę, mysią żółć, miód i jeszcze kilka innych. Wszystkie są potrzebne i wszystkie trzeba znać, bez wyjątku. Właśnie od nauki tego prawdopodobnie zaczną. Ale teraz kotka czekała na odpowiedź terminatorki.
- Więc, Lodowa Łapo, jak pewnie już wiesz, jestem Tajemniczy Kwiat. Mam nadzieję, że twój trening nie będzie nudny i kiedyś zostaniesz bardzo dobrym medykiem. - powiedziała. Dobrze jest zacząć od przedstawienia się. Tajemniczy Kwiat chciała uczyć jak najlepiej. W końcu to bardzo ważne.
Potem przeniosła wzrok na zebrane wcześniej rośliny i inne rzeczy potrzebne do leczenia, przy okazji układając w dobre miejsca te, które były pomieszane. Teraz trzeba dowiedzieć się, od czego powinna zacząć naukę. Spojrzała na terminatorkę.
- Uczyłaś się już kiedyś o roślinach, wiesz coś o przynajmniej jednej z nich? - spytała. Pora sprawdzić, czy Lodowa Łapa zna którąkolwiek. Tajemniczy Kwiat miała tam aktualnie tymianek, skrzyp, rumianek, ziarenka maku, pokrzywę, miętę, gwiazdnicę, kocią miętę, pokrzywę, mysią żółć, miód i jeszcze kilka innych. Wszystkie są potrzebne i wszystkie trzeba znać, bez wyjątku. Właśnie od nauki tego prawdopodobnie zaczną. Ale teraz kotka czekała na odpowiedź terminatorki.
Lodowa Łapo?
Od Lodowej Łapy CD Wieczorna Łapa
-Naprawdę? - Spytałam zdziwiona i zafascynowana.
-Tak! - Wykrzyknął Wieczorna Łapa.
-To super. Coś jeszcze się działo?! - Spytałam i z fascynacji biłam ogonem o ziemię.
-No nic, ale zobaczyliśmy lisa. - Przyznał.
-Och... Szkoda, że ja nie jestem wojowniczką. - Odparłam smutna.
-Ale możesz nią być. - Pocieszył mnie kocurek.
-No tak... Ale... Tajemniczy Kwiat. Widziałam jak się cieszy, kiedy dowiedziała się, że będę jej uczennicą. Nie zawiodę jej. - Powiedziałam i skierowałam oczy w górę. - Klan Gwiazd mnie tak prowadzi. Czuję to... - Mruknęłam, a moje oczy wypełniły się mgłą. Patrzyłam w niebo, jednak go nie widziałam.
-Wieczorna Łapa do Lodowej Łapy! Lodowa Łapa do Wieczornej Łapy! - Mój nowy znajomy machnął mi przed pyszczkiem, a ja odskoczyłam do tyłu i z rozpędu przygniotłam kocurka do ziemi, który od razu mnie z siebie zrzucił. - Siły do ty nie masz. - Mruknął i zaczął lizać sobie łapkę, gdyby nigdy nic.
-Wiem. A może się przejdziemy? A nie... Pewnie bez wojownika przy sobie, żaden kot nie może wychodzić. - Myślałam głośno.
-Powiemy, że po prostu chcemy wyjść. Przecież jesteśmy już prawie dorośli. - Podpowiedział Wieczorna Łapa.
-Tak! To może pójdziemy do tego kocura. Wygląda na dobrego wojownika. - Odparłam i wskazałam szarego kota, który stał około cztery królicze skoki od nich.
-To Szary Kieł, mój mentor. - Przedstawił kota.
-Dziękuje, że mnie przedstawiasz Wieczorna Łapo. - Uśmiechnął się kocur słysząc to co mówimy.
-Tak! - Wykrzyknął Wieczorna Łapa.
-To super. Coś jeszcze się działo?! - Spytałam i z fascynacji biłam ogonem o ziemię.
-No nic, ale zobaczyliśmy lisa. - Przyznał.
-Och... Szkoda, że ja nie jestem wojowniczką. - Odparłam smutna.
-Ale możesz nią być. - Pocieszył mnie kocurek.
-No tak... Ale... Tajemniczy Kwiat. Widziałam jak się cieszy, kiedy dowiedziała się, że będę jej uczennicą. Nie zawiodę jej. - Powiedziałam i skierowałam oczy w górę. - Klan Gwiazd mnie tak prowadzi. Czuję to... - Mruknęłam, a moje oczy wypełniły się mgłą. Patrzyłam w niebo, jednak go nie widziałam.
-Wieczorna Łapa do Lodowej Łapy! Lodowa Łapa do Wieczornej Łapy! - Mój nowy znajomy machnął mi przed pyszczkiem, a ja odskoczyłam do tyłu i z rozpędu przygniotłam kocurka do ziemi, który od razu mnie z siebie zrzucił. - Siły do ty nie masz. - Mruknął i zaczął lizać sobie łapkę, gdyby nigdy nic.
-Wiem. A może się przejdziemy? A nie... Pewnie bez wojownika przy sobie, żaden kot nie może wychodzić. - Myślałam głośno.
-Powiemy, że po prostu chcemy wyjść. Przecież jesteśmy już prawie dorośli. - Podpowiedział Wieczorna Łapa.
-Tak! To może pójdziemy do tego kocura. Wygląda na dobrego wojownika. - Odparłam i wskazałam szarego kota, który stał około cztery królicze skoki od nich.
-To Szary Kieł, mój mentor. - Przedstawił kota.
-Dziękuje, że mnie przedstawiasz Wieczorna Łapo. - Uśmiechnął się kocur słysząc to co mówimy.
Od Wieczornej Łapy CD Lodowa Łapa
Czarna kotka odeszła. Spojrzałem za nią, a potem znów spojrzałem ponownie na Czarną Gwiazdę. Po chwili stałem już z Nakrapianym Kwiatem, Szarym Kłem i Błękitną Łapą przy wyjściu, czekaliśmy na tatę.
Wyszliśmy już z obozu. Kiedy wyszliśmy poza terytorium zwolniliśmy. Czarna Gwiazda rozejrzał się. Coś poruszało się w krzakach przed nami. Po chwili wyskoczyła z nich żółta kotka z czarnymi plamami. Unosił się na niej stary zapach Klanu Klifu. Kojarzyłem ją z naszego ataku na ich klan. Szybko uporaliśmy się z intruzem, który uciekł wgłąb nterenów samotników. Szybko uwinęliśmy się z zaznaczeniem terenów do Piaszczystych Rozpadlin i Sowiego Drzewa.
Kiedy wróciliśmy zobaczyłem Lodową Łapę. Widać było, że czeka na mnie. Podszedłem do niej.
- Było super! - powiedziałem powstrzymując się, żeby nie krzyczeć. - Spotkaliśmy samotniczkę, która kiedyś była w Klanie Klifu!
<Lodowa Łapo?>
Wyszliśmy już z obozu. Kiedy wyszliśmy poza terytorium zwolniliśmy. Czarna Gwiazda rozejrzał się. Coś poruszało się w krzakach przed nami. Po chwili wyskoczyła z nich żółta kotka z czarnymi plamami. Unosił się na niej stary zapach Klanu Klifu. Kojarzyłem ją z naszego ataku na ich klan. Szybko uporaliśmy się z intruzem, który uciekł wgłąb nterenów samotników. Szybko uwinęliśmy się z zaznaczeniem terenów do Piaszczystych Rozpadlin i Sowiego Drzewa.
Kiedy wróciliśmy zobaczyłem Lodową Łapę. Widać było, że czeka na mnie. Podszedłem do niej.
- Było super! - powiedziałem powstrzymując się, żeby nie krzyczeć. - Spotkaliśmy samotniczkę, która kiedyś była w Klanie Klifu!
<Lodowa Łapo?>
Od Lodowej Łapy CD Wieczorna Łapa
Czarna Gwiazda spojrzał znacząco na terminatora obok mnie. Ja też skierowałam tam wzrok i zobaczyłam kocura, którego poznałam dzisiaj ranem. Był to Wieczorna Łapa.
-Postaramy się też przyśpieszyć szkolenie. - Powiedział lider. - Ale nie możemy tez łamać Kodeksu Wojownika, więc będzie to bardzo mała zmiana. - Dodał poważnie gdy zobaczył podniecenie w oczach niektórych uczniów.
Westchnęłam lekko załamana. Dopiero co dołączyłam do Klanu Nocy, a już musiało się coś dziać.
-Czy ja przynoszę pecha? - Spytałam cicho Wieczorną Łapę.
-Oczywiście, że nie. To wszystko trwa już dosyć długo. - Odszepnął.
-Więc, mogę tu zostać? - Indagowałam cicho.
-Tak! - Wykrzyknął, a wszystkie koty spojrzały w naszą stronę. Poczułam, że się czerwienię.
-Spotkamy się w o porze szczytowania słońca, dobrze? - wypowiedziałam kolejne pytanie, chcąc jak najszybciej gdzieś się schować.
-Ok. Opowiem Ci wtedy jak było na patrolu. Pa! - Pożegnał się, a ja odpowiedziałam mu jedynie jednym cichym "Do zobaczenia."
< Wieczorna Łapa?>
-Postaramy się też przyśpieszyć szkolenie. - Powiedział lider. - Ale nie możemy tez łamać Kodeksu Wojownika, więc będzie to bardzo mała zmiana. - Dodał poważnie gdy zobaczył podniecenie w oczach niektórych uczniów.
Westchnęłam lekko załamana. Dopiero co dołączyłam do Klanu Nocy, a już musiało się coś dziać.
-Czy ja przynoszę pecha? - Spytałam cicho Wieczorną Łapę.
-Oczywiście, że nie. To wszystko trwa już dosyć długo. - Odszepnął.
-Więc, mogę tu zostać? - Indagowałam cicho.
-Tak! - Wykrzyknął, a wszystkie koty spojrzały w naszą stronę. Poczułam, że się czerwienię.
-Spotkamy się w o porze szczytowania słońca, dobrze? - wypowiedziałam kolejne pytanie, chcąc jak najszybciej gdzieś się schować.
-Ok. Opowiem Ci wtedy jak było na patrolu. Pa! - Pożegnał się, a ja odpowiedziałam mu jedynie jednym cichym "Do zobaczenia."
< Wieczorna Łapa?>
Od Lodowej Łapy
Leżałam w jaskini razem z innymi uczniami Klanu Nocy. Była pora szczytowania księżyca, przynajmniej tak mi się wydawało. Straszne cienie w jaskini, opatulały mnie jak koc. Jednak to co było w około, nie wywoływało we mnie strachu. Strach wywoływały same moje myśli. ,,Gdyby moja matka jeszcze żyła...'' Ta myśl krążyła mi po głowie. Od momentu kiedy zobaczyłam Czarną Gwiazdę wbijającego kły w ciało mojej rodzicielki, zachowywałam do niego dystans, przez strach do niego jestem mu też bardziej posłuszna.
Moje oczy skierowały się w stronę wyjścia z "mieszkania" terminatorów. Małe białe kropki, mrugające do mnie pocieszająco. Gwiazdy. Jedna mała gwiazda, odczepiła się od pozostałych i zaczęła spadać. Wyobraziłam sobie Klan Gwiazd na niebie.
- Och... Tamta mała gwiazdka to pewnie moja matka. Niech trzyma Klan Nocy w opiece. - Mruknęłam szczęśliwa obserwując piękne ciała niebieskie.
Ciekawe czy gwiazdy... To naprawdę zmarłe koty?
-Lodowa Łapo... - Usłyszałam głos i szybko odwróciłam wzrok w tamtą stronę.
Błękitna Łapa spojrzał na mnie pytająco.
-Wiesz... Ja nie mogę spać. Muszę sobie wszystko przemyśleć, śpij. Przecież wiesz, że jutro masz trening. - Przekonałam cicho kocurka.
-Ty też masz. Ale rozumiem Cię. - Zamruczał i znowu ułożył się do snu.
~~*~~
Moje powieki gładziły delikatne promienie słońca. Pierw otworzyłam lewę, a zaraz potem prawe oko.
-Ty śpiochu! Chyba nie chcesz spóźnić się na pierwszy trening. - Usłyszałam nieznany mi śmiech.
-Kto tam? - Spytałam przeciągając się i z zaciekawieniem patrząc na około.
-Wieczorna Łapa, się zwę! - Usłyszałam udawaną powagę w głosie nowego znajomego, a później poczułam jak jakiś ciężar wskakuje na mój grzbiet.
-Przestań! - Zaśmiałam się i wyskoczyłam z jaskini uczniów. Zaczęłam biegać po obozie, aż nagle wpadłam na Tajemniczy Kwiat.
-Szukałam Ciebie. Słyszałam, że będę Cię uczyć. Lodowa Łapa nieprawdaż? - Spytała kocica.
-Tak. - Odpowiedziałam krótko i na temat.
-A więc zapraszam Cię do mojej jaskini. - Zaproponowała moja nowa nauczycielka - Wieczorna Łapo! Zaraz spóźnisz się na lekcje. - Skarciła jeszcze mojego "jeźdźca".
< Tajemniczy Kwiecie?>
Moje oczy skierowały się w stronę wyjścia z "mieszkania" terminatorów. Małe białe kropki, mrugające do mnie pocieszająco. Gwiazdy. Jedna mała gwiazda, odczepiła się od pozostałych i zaczęła spadać. Wyobraziłam sobie Klan Gwiazd na niebie.
- Och... Tamta mała gwiazdka to pewnie moja matka. Niech trzyma Klan Nocy w opiece. - Mruknęłam szczęśliwa obserwując piękne ciała niebieskie.
Ciekawe czy gwiazdy... To naprawdę zmarłe koty?
-Lodowa Łapo... - Usłyszałam głos i szybko odwróciłam wzrok w tamtą stronę.
Błękitna Łapa spojrzał na mnie pytająco.
-Wiesz... Ja nie mogę spać. Muszę sobie wszystko przemyśleć, śpij. Przecież wiesz, że jutro masz trening. - Przekonałam cicho kocurka.
-Ty też masz. Ale rozumiem Cię. - Zamruczał i znowu ułożył się do snu.
~~*~~
Moje powieki gładziły delikatne promienie słońca. Pierw otworzyłam lewę, a zaraz potem prawe oko.
-Ty śpiochu! Chyba nie chcesz spóźnić się na pierwszy trening. - Usłyszałam nieznany mi śmiech.
-Kto tam? - Spytałam przeciągając się i z zaciekawieniem patrząc na około.
-Wieczorna Łapa, się zwę! - Usłyszałam udawaną powagę w głosie nowego znajomego, a później poczułam jak jakiś ciężar wskakuje na mój grzbiet.
-Przestań! - Zaśmiałam się i wyskoczyłam z jaskini uczniów. Zaczęłam biegać po obozie, aż nagle wpadłam na Tajemniczy Kwiat.
-Szukałam Ciebie. Słyszałam, że będę Cię uczyć. Lodowa Łapa nieprawdaż? - Spytała kocica.
-Tak. - Odpowiedziałam krótko i na temat.
-A więc zapraszam Cię do mojej jaskini. - Zaproponowała moja nowa nauczycielka - Wieczorna Łapo! Zaraz spóźnisz się na lekcje. - Skarciła jeszcze mojego "jeźdźca".
< Tajemniczy Kwiecie?>
Od Jeleniej Łapy
W naszym obozie było jakieś małe zamieszanie. Wstałam ze swojego legowiska i poszłam się rozejrzeć. Zauważyłam Onyksową Gwiazdę i jakiegoś małego, nieznajomego kociaka. „Czyżby nowy towarzysz?” – zastanawiałam się.
Chodziłam po obozie, trzymając się jak najbardziej na uboczu i próbowałam dowiedzieć się jakichkolwiek informacji. Doszło do mnie tylko, że kociak nazywa się Duch i był przerażony patrząc na otaczające go obce koty. Szybko wyczułam krew i nie za długo zajęło mi zorientowanie się, że niejaki Duch ma zranione ucho, co oznaczało z kolei robotę dla Zakrzywionego Oka.
„Skoro dla Zakrzywionego Oka…to może dla mnie też!” – pomyślałam. Zachowałam jednak radość dla siebie i udając, że nie wiem o co chodzi – podeszłam bliżej. Co prawda jeszcze niewiele umiałam, ale każda okazja do nauczenia się czegoś nowego i okazania jakiejkolwiek pomocy wydawała mi się dobrą szansą na poprawienie opinii u mojego mentora.
Zaczęłam się baczniej przysłuchiwać i wyczekiwać dobrej okazji, aby zgłosić się z pomocą. Zagubienie w lesie z naderwanym uchem coś mi przypominało. To wszystka była czysta ciekawość. Tylko z ciekawości podeszłam bliżej, aby dowiedzieć się czegoś więcej.
Chodziłam po obozie, trzymając się jak najbardziej na uboczu i próbowałam dowiedzieć się jakichkolwiek informacji. Doszło do mnie tylko, że kociak nazywa się Duch i był przerażony patrząc na otaczające go obce koty. Szybko wyczułam krew i nie za długo zajęło mi zorientowanie się, że niejaki Duch ma zranione ucho, co oznaczało z kolei robotę dla Zakrzywionego Oka.
„Skoro dla Zakrzywionego Oka…to może dla mnie też!” – pomyślałam. Zachowałam jednak radość dla siebie i udając, że nie wiem o co chodzi – podeszłam bliżej. Co prawda jeszcze niewiele umiałam, ale każda okazja do nauczenia się czegoś nowego i okazania jakiejkolwiek pomocy wydawała mi się dobrą szansą na poprawienie opinii u mojego mentora.
Zaczęłam się baczniej przysłuchiwać i wyczekiwać dobrej okazji, aby zgłosić się z pomocą. Zagubienie w lesie z naderwanym uchem coś mi przypominało. To wszystka była czysta ciekawość. Tylko z ciekawości podeszłam bliżej, aby dowiedzieć się czegoś więcej.
Od Piaskowej Łapy CD Błyskającego Wąsa
Rano przyszedł po mnie Błyskający Wąs.
- Na początek może powiesz, czego uczyłaś się z Dziką Burzą? - Zapytał mnie.
Szybko sobie przypomniałam o polowaniu z byłą mentorką.
- Uczyła mnie jak polować na ptaki, ćwiczyłam skradanie i polowanie na myszy. - Powiedziałam wszystko czego uczyła mnie Dzika Burza. Smutno mi się zrobiło, bo bardzo dobrze się dogadywałyśmy.
- Nie ćwiczyłaś ataku na wroga? - Spytał zdziwiony Błyskający Wąs. - Powinnaś to już umieć, masz 15 księżyców!
- No nie ćwiczyłam. - Przyznałam się. Kocur pokręcił głową. Wyszliśmy z obozu by uczuć się ataku.
- Dobrze, pamiętaj, nigdy nie ustawiaj się z wiatrem i nie patrz w punkt który chcesz zaatakować. - Powiedział rudy pręgowany kocur. Kiwnęłam głową i zaczęłam się skradać, najpierw cofając się o kilka kroków od mentora. Łapy miałam naprężone do skoku, a oczy spoglądały na jego pysk, chciałam zaatakować w pierś. Odbiłam się od ziemi i niechcący spojrzałam na miejsce w jakie miałam zaatakować Błyskającego Wąsa, jednak on to zauważył i z łatwością odepchnął mnie łapą.
- Widzisz? Patrzyłaś w punkt ataku. - Oznajmił rozczarowany.
- Wiem, niechcący spojrzałam, ale najpierw patrzałam na twój pysk. - Mruknęłam.
- W takim razie spróbujmy jeszcze raz, dam ci fory. - Powiedział i cofnął się. Przycisnęłam się do podłoża, tym razem nie wyskakiwałam, tylko wybiegłam jak szybko mogłam i zaatakowałam mentora w prawy policzek. Kocur chciał zrobić unik, ale nie zdążył.
- Widzisz? O to chodzi! - Pochwalił i uśmiechnął się do mnie.
- To skoro test zaliczony to co teraz będziemy się uczyć? - Zapytałam z uśmiechem na pyszczku.
<Błyskający Wąsie?>
- Na początek może powiesz, czego uczyłaś się z Dziką Burzą? - Zapytał mnie.
Szybko sobie przypomniałam o polowaniu z byłą mentorką.
- Uczyła mnie jak polować na ptaki, ćwiczyłam skradanie i polowanie na myszy. - Powiedziałam wszystko czego uczyła mnie Dzika Burza. Smutno mi się zrobiło, bo bardzo dobrze się dogadywałyśmy.
- Nie ćwiczyłaś ataku na wroga? - Spytał zdziwiony Błyskający Wąs. - Powinnaś to już umieć, masz 15 księżyców!
- No nie ćwiczyłam. - Przyznałam się. Kocur pokręcił głową. Wyszliśmy z obozu by uczuć się ataku.
- Dobrze, pamiętaj, nigdy nie ustawiaj się z wiatrem i nie patrz w punkt który chcesz zaatakować. - Powiedział rudy pręgowany kocur. Kiwnęłam głową i zaczęłam się skradać, najpierw cofając się o kilka kroków od mentora. Łapy miałam naprężone do skoku, a oczy spoglądały na jego pysk, chciałam zaatakować w pierś. Odbiłam się od ziemi i niechcący spojrzałam na miejsce w jakie miałam zaatakować Błyskającego Wąsa, jednak on to zauważył i z łatwością odepchnął mnie łapą.
- Widzisz? Patrzyłaś w punkt ataku. - Oznajmił rozczarowany.
- Wiem, niechcący spojrzałam, ale najpierw patrzałam na twój pysk. - Mruknęłam.
- W takim razie spróbujmy jeszcze raz, dam ci fory. - Powiedział i cofnął się. Przycisnęłam się do podłoża, tym razem nie wyskakiwałam, tylko wybiegłam jak szybko mogłam i zaatakowałam mentora w prawy policzek. Kocur chciał zrobić unik, ale nie zdążył.
- Widzisz? O to chodzi! - Pochwalił i uśmiechnął się do mnie.
- To skoro test zaliczony to co teraz będziemy się uczyć? - Zapytałam z uśmiechem na pyszczku.
<Błyskający Wąsie?>
Od Wieczornej Łapy
Uważam, że Szary Kieł nie powinien być zastępcą. Moim zdaniem na jego miejsce powinna przyjść Nakrapiany Kwiat. Słyszałem, że mentor zdradził klan z samotniczką. Często nie uczę się niczego nowego na treningach, tylko wciąż przerabiamy temat myszy... Lubię Szarego Kła, ale mógłby mnie czasami nauczyć jak się bronić czy walczyć.
Po krótkim przemyśleniu niektórych rzeczy zdecydowałem w końcu położyć się spać. Cały klan już dawno zniknął w swoich legowiskach. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.
Obudził mnie dopiero jeden z pierwszych promieni słońca. Rozejrzałem się. Moi bracia też powoli się budzili. Przeciągnąłem się i wyszedłem razem z Błękitną Łapą. Zauwarzyłem, że cały klan zebrał się w jedym miejscu i rozmawiał. Dziwne, jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Spojrzałem na Wodną Łapę. Też był tym zaciekawiony. Wtedy Czarna Gwiazda wskoczył na kopczyk i zawołał wszystkich.
- Planuję przejąć tereny nie należące do żadnego z klanów. Jako, że mogą tam być samotnicy, zajmiemy na razie tylko tereny do Piaszczystej Rozpadliny i Sowie Drzewo. Nasza granica z Klanem Wilka stanie się dłuższa, dlatego musimy bardzo uważać na ich reakcję. Dziś zaznaczyć nowe granice pójdą Szary Kieł, Nakrapiany Kwiat, Błękitna Łapa i Wieczorna Łapa. Bardzo możliwe, że do was dołączę. - tata spojrzał na nas. Skoro idzieny tam tak wielką grupą, naprawdę musi być tam niebezpiecznie.
<Ktoś z KN?>
Po krótkim przemyśleniu niektórych rzeczy zdecydowałem w końcu położyć się spać. Cały klan już dawno zniknął w swoich legowiskach. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.
Obudził mnie dopiero jeden z pierwszych promieni słońca. Rozejrzałem się. Moi bracia też powoli się budzili. Przeciągnąłem się i wyszedłem razem z Błękitną Łapą. Zauwarzyłem, że cały klan zebrał się w jedym miejscu i rozmawiał. Dziwne, jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Spojrzałem na Wodną Łapę. Też był tym zaciekawiony. Wtedy Czarna Gwiazda wskoczył na kopczyk i zawołał wszystkich.
- Planuję przejąć tereny nie należące do żadnego z klanów. Jako, że mogą tam być samotnicy, zajmiemy na razie tylko tereny do Piaszczystej Rozpadliny i Sowie Drzewo. Nasza granica z Klanem Wilka stanie się dłuższa, dlatego musimy bardzo uważać na ich reakcję. Dziś zaznaczyć nowe granice pójdą Szary Kieł, Nakrapiany Kwiat, Błękitna Łapa i Wieczorna Łapa. Bardzo możliwe, że do was dołączę. - tata spojrzał na nas. Skoro idzieny tam tak wielką grupą, naprawdę musi być tam niebezpiecznie.
<Ktoś z KN?>
20 czerwca 2016
Od Nakrapianego Kwiatu cd. Błękitnej Łapy
Po ataku Błękitnej Łapy trochę mnie bolały łapy, ale inne rany również. Kocurek już od minimum trzech księżyców powinien być wojownikiem, ale jeszcze nie dokończyliśmy treningu. Mimo to dobrze sobie radzi. Byłam z niego dumna.
- Teraz nauczysz się obrony i wykorzystania... - przerwałam na chwilę i rozejrzałam się, by udawać zamyśloną, po czym oddaliłam się od mojego ucznia. - ataku z zaskoczenia! - zaczęłam biec w jego stronę. Chwilę mu zajęło, żeby zrozumieć, co się dzieje, ale sprawnie uniknął mojego ataku i obrócił go przeciwko mnie - uskoczył w bok, po czym wybił się z tylnych łap i przewrócił mnie, gdy biegłam przebiegałam obok niego, zanim w ogóle zdążyłam spróbować ataku. Coraz lepiej sobie radzi! Stał nade mną i uśmiechał się. Też się cieszył, że mu się udało, ale wykorzystałam jego chwilę nieuwagi i kopnęłam go w brzuch na tyle mocno, aby odleciał parę długości ogona ode mnie, ale nie tak mocno, żeby nie zrobić mu krzywdy. Wstałam na łapy i popatrzyłam na ucznia, który wstał chwilę po mnie.
- Kolejny błąd - uśmiechnęłam się - zapomniałeś, że masz odsłonięty brzuch. Gdy stoisz nad przeciwnikiem, to albo atakuj w brzuch, albo spróbuj podejść od innej strony. Nigdy nie pozwól, aby wróg miał twój brzuch na wyciągnięcie łap. Nawet, jeśli teraz tylko ćwiczymy, to musisz o tym pamiętać. - usiadłam i zaczęłam lizać lekko ranną łapę. - Chcesz jeszcze potrenować, czy wolisz zrobić sobie przerwę? - spytałam.
Błękitna Łapa chwilę się zastanawiał, po czym rozpędził się i spróbował mnie zaatakować. Uniknęłam jego szarży i złapałam zębami za ogon. Pociągnęłam go do siebie i wskoczyłam mu na grzbiet, przyszpilając go do ziemi. Ten próbował się wyszarpać, jednak po chwili przestał. Wiedziałam, co planuje, dlatego i ja rozluźniłam uścisk, gdy ten nagle obrócił się na plecy i kopnął mnie w brzuch. Przygotowałam się na to, więc nie bolało aż tak bardzo, jednak odleciałam na parę ładnych długości lisa. Uderzyłam o twardą ziemię i z trudem się podniosłam. Może mój uczeń nie jest najsilniejszy, jednak nadrabia sprytem. Nie mogłam długo utrzymać się na łapach, więc usiadłam.
- Dobrze. Bardzo dobrze! Większość kotów da się łatwo na ten sposób nabrać, jednak nie wszystkie. - uśmiechnęłam się z trudem. Gwiezdny Klanie, Błękitna Łapa serio potrafi mocno zaatakować, jeśli tylko chce. Ciężko mi było trzymać się na łapach, jednak starałam się to ukryć. - Wracajmy do obozu, odpoczniemy, a potem pójdziemy potrenować dalej. - wstałam. I to był mój błąd. Łapy odmawiały mi posłuszeństwa i upadłam na ziemię.
- Nakrapiany Kwiecie! - uczeń podbiegł do mnie zaniepokojony. Z trudem się podniosłam do siadu. - Wszystko w porządku? - spytał niepewnie.
- W porządku, muszę tylko chwilę odpocząć. Bardzo dobrze sobie radzisz. - popatrzyłam w niebo. - Już niedługo powinieneś zostać wojownikiem. Bardzo dobrze walczysz, polujesz coraz lepiej. Musimy tylko potrenować, żebyś nie popełniał tych samych błędów i prawdopodobnie Czarna Gwiazda mianuje cię wojownikiem. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję. - również się uśmiechnął. - Na pewno wszystko w porządku? Dasz radę dojść do obozu? - po chwili znów spytał.
- Tak, dam. - przytaknęłam i wstałam. Tym razem poszło mi lepiej. Zachwiałam się trochę i stanęłam stabilniej. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę obozu, a Błękitna Łapa szedł obok mnie.
<Błękitna Łapo? Możemy po drodze poćwiczyć polowanie ^^ >
- Teraz nauczysz się obrony i wykorzystania... - przerwałam na chwilę i rozejrzałam się, by udawać zamyśloną, po czym oddaliłam się od mojego ucznia. - ataku z zaskoczenia! - zaczęłam biec w jego stronę. Chwilę mu zajęło, żeby zrozumieć, co się dzieje, ale sprawnie uniknął mojego ataku i obrócił go przeciwko mnie - uskoczył w bok, po czym wybił się z tylnych łap i przewrócił mnie, gdy biegłam przebiegałam obok niego, zanim w ogóle zdążyłam spróbować ataku. Coraz lepiej sobie radzi! Stał nade mną i uśmiechał się. Też się cieszył, że mu się udało, ale wykorzystałam jego chwilę nieuwagi i kopnęłam go w brzuch na tyle mocno, aby odleciał parę długości ogona ode mnie, ale nie tak mocno, żeby nie zrobić mu krzywdy. Wstałam na łapy i popatrzyłam na ucznia, który wstał chwilę po mnie.
- Kolejny błąd - uśmiechnęłam się - zapomniałeś, że masz odsłonięty brzuch. Gdy stoisz nad przeciwnikiem, to albo atakuj w brzuch, albo spróbuj podejść od innej strony. Nigdy nie pozwól, aby wróg miał twój brzuch na wyciągnięcie łap. Nawet, jeśli teraz tylko ćwiczymy, to musisz o tym pamiętać. - usiadłam i zaczęłam lizać lekko ranną łapę. - Chcesz jeszcze potrenować, czy wolisz zrobić sobie przerwę? - spytałam.
Błękitna Łapa chwilę się zastanawiał, po czym rozpędził się i spróbował mnie zaatakować. Uniknęłam jego szarży i złapałam zębami za ogon. Pociągnęłam go do siebie i wskoczyłam mu na grzbiet, przyszpilając go do ziemi. Ten próbował się wyszarpać, jednak po chwili przestał. Wiedziałam, co planuje, dlatego i ja rozluźniłam uścisk, gdy ten nagle obrócił się na plecy i kopnął mnie w brzuch. Przygotowałam się na to, więc nie bolało aż tak bardzo, jednak odleciałam na parę ładnych długości lisa. Uderzyłam o twardą ziemię i z trudem się podniosłam. Może mój uczeń nie jest najsilniejszy, jednak nadrabia sprytem. Nie mogłam długo utrzymać się na łapach, więc usiadłam.
- Dobrze. Bardzo dobrze! Większość kotów da się łatwo na ten sposób nabrać, jednak nie wszystkie. - uśmiechnęłam się z trudem. Gwiezdny Klanie, Błękitna Łapa serio potrafi mocno zaatakować, jeśli tylko chce. Ciężko mi było trzymać się na łapach, jednak starałam się to ukryć. - Wracajmy do obozu, odpoczniemy, a potem pójdziemy potrenować dalej. - wstałam. I to był mój błąd. Łapy odmawiały mi posłuszeństwa i upadłam na ziemię.
- Nakrapiany Kwiecie! - uczeń podbiegł do mnie zaniepokojony. Z trudem się podniosłam do siadu. - Wszystko w porządku? - spytał niepewnie.
- W porządku, muszę tylko chwilę odpocząć. Bardzo dobrze sobie radzisz. - popatrzyłam w niebo. - Już niedługo powinieneś zostać wojownikiem. Bardzo dobrze walczysz, polujesz coraz lepiej. Musimy tylko potrenować, żebyś nie popełniał tych samych błędów i prawdopodobnie Czarna Gwiazda mianuje cię wojownikiem. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję. - również się uśmiechnął. - Na pewno wszystko w porządku? Dasz radę dojść do obozu? - po chwili znów spytał.
- Tak, dam. - przytaknęłam i wstałam. Tym razem poszło mi lepiej. Zachwiałam się trochę i stanęłam stabilniej. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę obozu, a Błękitna Łapa szedł obok mnie.
<Błękitna Łapo? Możemy po drodze poćwiczyć polowanie ^^ >
Od Zakrzywionego Oka CD Sowiego Skrzydła
W powietrzu unosił się zapach deszczu, to pewnie przez fakt, że niedawno padało, albo jeszcze nie przyzwyczaiłem się do mieszkania na mokradłach. Wyszedłem z jaskini i otrzepałem futro. Jelenia Łapka podreptała za mną, miałem ją dzisiaj uczyć rozróżniać niektóre zioła. Kotka nie wiedziała jak wygląda cierń, więc nasza droga do dobrego medyka będzie długa, już to czułem. Wyszliśmy z obozu i pokierowaliśmy się w stronę małego lasku, to tam rosło najwięcej roślin. Zamierzałem pokazać jej to od czego i ja zaczynałem.
- Dobrze, powiedz mi co to za krzaczek- odparłem i usiadłem koło niepozornego krzaka. Jego woń była tak silna, że kotka nie mogła jej nie rozpoznać. Jelenia Łapa usiadła naprzeciw i powąchała krzak. Wyczuła coś, znała tą roślinę.
- To...mięta?- odparła niepewnie i trochę się cofnęła. Wyszczerzyłem kły w uśmiech i kiwnąłem głową z entuzjazmem.
- Tak!- wręcz wrzasnąłem chwaląc uczennicę- co prawda, to najprostsza roślina, ale jestem dumny! Wiesz na co pomaga mięta?
- Ból brzucha...?- odpowiedziała jakby już troszkę ośmielona. Kiwnąłem głową i wstałem.
- Bardzo dobrze. Chodź, pokarzę ci też inne rośliny- zachęciłem ją by szła za mną. Kotka oczywiście w mig znalazła się przy mnie. Była pełna determinacji i szczęśliwa, chyba muszę ją częściej chwalić.
Nauczyłem ją gdzie można znaleźć dużo pajęczyny oraz poznałem ją z innymi podstawowymi roślinami. Kotka chłonęła każde moje słowo jak spragniona roślina deszcz. W końcu, udało mi się ją zaciekawić! Powiedziałem, że pod żadnym pozorem ma jeszcze nie leczyć kotów, jeżeli jakiś poszkodowany przyjdzie, ma mnie zawołać.
- Jesteś jeszcze niedoświadczona moja droga, musisz uważać. Zawszę ci pomogę jakbyś czegoś nie wiedziała- powiedziałem i spojrzałem na młodą uczennicę. Kiwnęła głowę trochę smutna. Otarłem się o nią pyskiem i zaśmiałem.
- Nie martw się, będziesz kiedyś tak dobra jak ja, chyba- odparłem i uderzyłem ją ogonem, lekko, tak dla śmiechu. Kotka uśmiechnęła się i poszła za mną.
Idąc wzdłuż Drogi Grzmotu zauważyłem parę zielonych ślepi. Przeszył mnie dreszcz, czy to Sowa?! Zatrzymałem się osłupiały i wpatrzyłem w punkt. Zauważyła mnie. Kiwnęła głową i przywołała mnie do siebie.
- Czy coś się...
- Idź do obozu. Zaraz wrócę, muszę coś nazbierać, no uciekaj!- ponagliłem ją nie przestając się uśmiechać. Jelenia Łapa uciekła szybko w stronę obozu. Gdy upewniłem się, że kotka jest daleko przeskoczyłem przez Drogę Grzmotu. Znalazłem się po drugiej jej stronie, wytropienie Sowy nie było ciężkie. Znalazłem ją niedaleko krzaków w których ją zobaczyłem. Na powitanie otarłem się z nią pyskiem po czym usiadłem patrząc na nią.
- Chciałeś mnie widzieć?- spytałem.
<<Sowie Skrzydło?>>
- Dobrze, powiedz mi co to za krzaczek- odparłem i usiadłem koło niepozornego krzaka. Jego woń była tak silna, że kotka nie mogła jej nie rozpoznać. Jelenia Łapa usiadła naprzeciw i powąchała krzak. Wyczuła coś, znała tą roślinę.
- To...mięta?- odparła niepewnie i trochę się cofnęła. Wyszczerzyłem kły w uśmiech i kiwnąłem głową z entuzjazmem.
- Tak!- wręcz wrzasnąłem chwaląc uczennicę- co prawda, to najprostsza roślina, ale jestem dumny! Wiesz na co pomaga mięta?
- Ból brzucha...?- odpowiedziała jakby już troszkę ośmielona. Kiwnąłem głową i wstałem.
- Bardzo dobrze. Chodź, pokarzę ci też inne rośliny- zachęciłem ją by szła za mną. Kotka oczywiście w mig znalazła się przy mnie. Była pełna determinacji i szczęśliwa, chyba muszę ją częściej chwalić.
Nauczyłem ją gdzie można znaleźć dużo pajęczyny oraz poznałem ją z innymi podstawowymi roślinami. Kotka chłonęła każde moje słowo jak spragniona roślina deszcz. W końcu, udało mi się ją zaciekawić! Powiedziałem, że pod żadnym pozorem ma jeszcze nie leczyć kotów, jeżeli jakiś poszkodowany przyjdzie, ma mnie zawołać.
- Jesteś jeszcze niedoświadczona moja droga, musisz uważać. Zawszę ci pomogę jakbyś czegoś nie wiedziała- powiedziałem i spojrzałem na młodą uczennicę. Kiwnęła głowę trochę smutna. Otarłem się o nią pyskiem i zaśmiałem.
- Nie martw się, będziesz kiedyś tak dobra jak ja, chyba- odparłem i uderzyłem ją ogonem, lekko, tak dla śmiechu. Kotka uśmiechnęła się i poszła za mną.
Idąc wzdłuż Drogi Grzmotu zauważyłem parę zielonych ślepi. Przeszył mnie dreszcz, czy to Sowa?! Zatrzymałem się osłupiały i wpatrzyłem w punkt. Zauważyła mnie. Kiwnęła głową i przywołała mnie do siebie.
- Czy coś się...
- Idź do obozu. Zaraz wrócę, muszę coś nazbierać, no uciekaj!- ponagliłem ją nie przestając się uśmiechać. Jelenia Łapa uciekła szybko w stronę obozu. Gdy upewniłem się, że kotka jest daleko przeskoczyłem przez Drogę Grzmotu. Znalazłem się po drugiej jej stronie, wytropienie Sowy nie było ciężkie. Znalazłem ją niedaleko krzaków w których ją zobaczyłem. Na powitanie otarłem się z nią pyskiem po czym usiadłem patrząc na nią.
- Chciałeś mnie widzieć?- spytałem.
<<Sowie Skrzydło?>>
19 czerwca 2016
Od Kruczej Stopy CD Kryształowej Łapy
Krucza Stopa popatrzył na uczennicę. Chciała spać? Tu? Byli poza klanem, więc chciał ją obudzić. Kryształowa Łapa spała jak kamień, kruczo czarno biały kocur próbował ją obudzić szturchając łapą. Wojownik zauważył, że z jej oczu poleciała łezka a kotka uśmiechała się przez sen. Nie chciał jej przerywać, ale musiał. Był dopiero jeden dzień kotem z klanu Wilka, a już rozrabia z terminatorką.
- Hej, Kryształowa Łapo, wstawaj. - Szepnął lecz pól głosem. Ta zaczęła otwierać oczy.
- Jeszcze chwilka mamo. - Mruknęła. Czy ona powiedziała mamo czy tylko Krukowi się zdawało?!
Kotka widząc Kruczą Stopę, przypomniała sobie, że nie jest w obozie.
- Krucza Stopo! Co się stało?! - Wykrzyknęła na cały głos.
- Powiedziałaś do mnie mamo! - Oburzył się kocur. Kotka przechyliła głowę na bok.
- Byłam zaspana. - Zaśmiała się. - Po co mnie budziłeś? - Zapytała po chwili.
- Nie powinniśmy tu spać. - Mruknął czarny wojownik. - Ty powinnaś być wśród uczniów, a ja wśród wojowników. - Stwierdził. Kotka kiwnęła i podreptała w stronę wyjścia z nory. Krucza Stopa pobiegł za nią ledwo dysząc.
Przedzierając się przez drzewa dotarli do obozu klanu Wilka. Krucza Stopa był już naprawdę zaspany, Kryształowa Łapa też. Obozu pilnowała Jeleni Róg.
- Kryształowa Łapo? Dlaczego byłaś poza obozem o tej porze? - Spytała zdenerwowana wojowniczka pilnująca wejścia.
- Bo mogłam. - Uśmiechnęła się rudo szaro biała kotka i pobiegła do legowiska uczniów. Czarno biały kocur podreptał do legowiska wojowników. Miło było znów zasnąć...
kilka dni później
Czarny wojownik wstał jeszcze zaspany, i rozciągnął się. Słońce już górowało. Tak długo spał? Niestety tak, ale tak to jest gdy cały dzień spędzi się na ''rozmowie'' z terminatorką. Nagle znów przyszła Kryształowa Łapa. Uwzięła się na niego czy co? Kocur przymykając oczy spoglądał na kotkę.
- Ooo.... Cześć. - Powiedział ziewając. Terminatorka się uśmiechnęła.
<Kryształowa Łapo? Tylko nie zamęcz Kruka na śmierć xD>
- Hej, Kryształowa Łapo, wstawaj. - Szepnął lecz pól głosem. Ta zaczęła otwierać oczy.
- Jeszcze chwilka mamo. - Mruknęła. Czy ona powiedziała mamo czy tylko Krukowi się zdawało?!
Kotka widząc Kruczą Stopę, przypomniała sobie, że nie jest w obozie.
- Krucza Stopo! Co się stało?! - Wykrzyknęła na cały głos.
- Powiedziałaś do mnie mamo! - Oburzył się kocur. Kotka przechyliła głowę na bok.
- Byłam zaspana. - Zaśmiała się. - Po co mnie budziłeś? - Zapytała po chwili.
- Nie powinniśmy tu spać. - Mruknął czarny wojownik. - Ty powinnaś być wśród uczniów, a ja wśród wojowników. - Stwierdził. Kotka kiwnęła i podreptała w stronę wyjścia z nory. Krucza Stopa pobiegł za nią ledwo dysząc.
Przedzierając się przez drzewa dotarli do obozu klanu Wilka. Krucza Stopa był już naprawdę zaspany, Kryształowa Łapa też. Obozu pilnowała Jeleni Róg.
- Kryształowa Łapo? Dlaczego byłaś poza obozem o tej porze? - Spytała zdenerwowana wojowniczka pilnująca wejścia.
- Bo mogłam. - Uśmiechnęła się rudo szaro biała kotka i pobiegła do legowiska uczniów. Czarno biały kocur podreptał do legowiska wojowników. Miło było znów zasnąć...
kilka dni później
Czarny wojownik wstał jeszcze zaspany, i rozciągnął się. Słońce już górowało. Tak długo spał? Niestety tak, ale tak to jest gdy cały dzień spędzi się na ''rozmowie'' z terminatorką. Nagle znów przyszła Kryształowa Łapa. Uwzięła się na niego czy co? Kocur przymykając oczy spoglądał na kotkę.
- Ooo.... Cześć. - Powiedział ziewając. Terminatorka się uśmiechnęła.
<Kryształowa Łapo? Tylko nie zamęcz Kruka na śmierć xD>
Od Kryształowej Łapy C.D Krucza Stopa
Ruda postać wyskoczyła z krzaku. A za nią czarno-biały kocur. Przed nimi rosło wielkie drzewo, w którym była wydrążona dziupla. Która lata temu należała do sowy. To co przetrwało od tamtego czasu była nazwa.
Sowie Drzewo.
Dwójka klanowiczów była poza terenami swojego klanu. Bo kto im zabroni? No kto? Fioletowo-turkusowe oczy spoczęły na opuszczonej norze, wykopanej pomiędzy korzeniami drzewa. Pachniało tam lisem czy czymś innym. Lecz zapach był wywietrzały i stary. Kotka pewnie weszła do dziury o dosyć pokaźnych rozmiarach. Kocur za to, najwidoczniej miał wątpliwości. Ale po chwili podążył za terminatorką. Okazało się że wewnątrz są jeszcze dwie mniejsze "komory". Nora była opustoszała. Kryształowa usiadła pod jedną ze ścian i uśmiechnęła się do, już porządnie zmęczonego, kocura.
-No to dobranoc- Mruknęła i ziewnęła. Przed chwilą wydawało się że jest pełna energii, a teraz? Najwidoczniej cała energia z niej uleciała. Przeciągnęła się i zwinęła w kłębek, zapadając w drzemkę. A co jej się śniło? Jej bracia i ojciec. Za Szczurkiem i Szarym chyba tęskniła najbardziej. Nie wiedziała że gdy ujrzała trzy postacie z pod powiek wydostała się łza... szczęścia. A jej drzewka zamieniła się w sen.
Sowie Drzewo.
Dwójka klanowiczów była poza terenami swojego klanu. Bo kto im zabroni? No kto? Fioletowo-turkusowe oczy spoczęły na opuszczonej norze, wykopanej pomiędzy korzeniami drzewa. Pachniało tam lisem czy czymś innym. Lecz zapach był wywietrzały i stary. Kotka pewnie weszła do dziury o dosyć pokaźnych rozmiarach. Kocur za to, najwidoczniej miał wątpliwości. Ale po chwili podążył za terminatorką. Okazało się że wewnątrz są jeszcze dwie mniejsze "komory". Nora była opustoszała. Kryształowa usiadła pod jedną ze ścian i uśmiechnęła się do, już porządnie zmęczonego, kocura.
-No to dobranoc- Mruknęła i ziewnęła. Przed chwilą wydawało się że jest pełna energii, a teraz? Najwidoczniej cała energia z niej uleciała. Przeciągnęła się i zwinęła w kłębek, zapadając w drzemkę. A co jej się śniło? Jej bracia i ojciec. Za Szczurkiem i Szarym chyba tęskniła najbardziej. Nie wiedziała że gdy ujrzała trzy postacie z pod powiek wydostała się łza... szczęścia. A jej drzewka zamieniła się w sen.
<Kruczek?>
Od Ducha C.D Onyksowej Gwiazdy
Te koty wyglądały nawet przyjaźnie. Kocurek miał nadzieję, że nie udają, czekając, aż przestanie być czujny. Nie mógł zapanować nad tym, że się trzęsie. Chciał być spokojny, lecz nie dawał sobie rady. Wciąż patrzył na wszystko wokół.
- Gdzie jestem? - zapytał dwie kotki, które próbowały go uspokoić. W końcu nie wiedział, co to za miejsce. Chciał wiedzieć dlaczego jest tutaj tyle kotów. To raczej nie jest normalne, choć nie był pewien, bo w końcu nie wie nawet skąd wziął się przy Grzmiącej Ścieżce. W dodatku dlaczego ma naderwanie ucho? Co, jeśli to coś poważnego? Zaczął drżeć jeszcze bardziej. Bał się, że coś mu się stanie. Do tego czuł duży głód, nie wiadomo, kiedy ostatnio cokolwiek jadł i pił. Nie chciał wyglądać jednak na jakiegoś słabego przy tych dużych kotach, więc pomimo trzęsących się łapek wyprostował się. Trzeba być spokojnym.
- Boli. - miauknął. Dotknął łapką naderwane ucho i stwierdził, że może nie jest aż tak źle i wyzdrowieje. Te koty są duże, ale miłe, więc... może mu pomogą? Tak! Pewnie po prostu mu się wydawało, że są groźne, a tak naprawdę chcą mu pomóc. W końcu tak mówili, prawda? Powoli podszedł do dwóch kocurów i popatrzył w górę, na nich. Są ogromni! Czy zamierzają mu pomóc w jakikolwiek sposób? Może dlatego zabrali go ze sobą w to miejsce? Do tego zaczął zastanawiać się, czy oni są po prostu tacy ogromni, czy to on jest malutki, czy on też będzie taki duży, czy może on pozostanie takim małym kocurkiem? To byłoby dziwne, bardzo! Nie chciał być mały.
- Gdzie jestem? - zapytał dwie kotki, które próbowały go uspokoić. W końcu nie wiedział, co to za miejsce. Chciał wiedzieć dlaczego jest tutaj tyle kotów. To raczej nie jest normalne, choć nie był pewien, bo w końcu nie wie nawet skąd wziął się przy Grzmiącej Ścieżce. W dodatku dlaczego ma naderwanie ucho? Co, jeśli to coś poważnego? Zaczął drżeć jeszcze bardziej. Bał się, że coś mu się stanie. Do tego czuł duży głód, nie wiadomo, kiedy ostatnio cokolwiek jadł i pił. Nie chciał wyglądać jednak na jakiegoś słabego przy tych dużych kotach, więc pomimo trzęsących się łapek wyprostował się. Trzeba być spokojnym.
- Boli. - miauknął. Dotknął łapką naderwane ucho i stwierdził, że może nie jest aż tak źle i wyzdrowieje. Te koty są duże, ale miłe, więc... może mu pomogą? Tak! Pewnie po prostu mu się wydawało, że są groźne, a tak naprawdę chcą mu pomóc. W końcu tak mówili, prawda? Powoli podszedł do dwóch kocurów i popatrzył w górę, na nich. Są ogromni! Czy zamierzają mu pomóc w jakikolwiek sposób? Może dlatego zabrali go ze sobą w to miejsce? Do tego zaczął zastanawiać się, czy oni są po prostu tacy ogromni, czy to on jest malutki, czy on też będzie taki duży, czy może on pozostanie takim małym kocurkiem? To byłoby dziwne, bardzo! Nie chciał być mały.
Onyks? Popiół? Błysk? Piaskowa?
18 czerwca 2016
Od Błękitnej Łapy
Wstałem bardzo
wcześnie, by wraz z Nakrapianym Kwiatem udać się na trening walki. Nie lubiłem
ich. Łapy strasznie mnie bolą po ostatnim, nie mówiąc już o plecach wymęczonych
przez mentorkę. Gdy tylko opuściłem legowisko uczniów zobaczyłem Tajemniczy Kwiat.
Kotka czyściła swoje łapy przed legowiskiem medyka. Posłałem jej uśmiech, który
ta odwzajemniła.
– Gotowy na
dzisiejszy trening? – usłyszałem głos Nakrapianego Kwiatu. Szylkretowa kotka
podeszła do mnie i polizała mnie między uszami. – Nie martw się, dziś pójdzie
ci lepiej niż wczoraj.
Ale nie to mnie
martwiło. Kiedy byłem małym kociakiem bardzo pragnąłem zostać wojownikiem, a w
przyszłości liderem, jak mój tata. Ta sama idea przyświecała mi też kiedy
zostałem uczniem, i trzymała się mnie nawet po śmierci mamy. Wtedy była nawet
silniejsza. Rządza zemsty na wojowniku, który pozbawił ja życia napędzała mnie
każdego dnia treningu. Ale od spotkania z tym samotnikiem w lesie… Straciłem
chęć do walki.
Udaliśmy się w
miejsce, gdzie zawsze trenowaliśmy. Była to mała polanka nad rzeką. Spokojna i
wręcz idealna do ćwiczeń. Nakrapiany Kwiat usiadła pośrodku niej, a ja
schowałem się wśród trzcin. Tak zaczynaliśmy treningi walki.
Ostrożnie
skradałem się, próbując zachować jak największą ciszę. W końcu znalazłem odpowiednie
miejsce do ataku. Byłem z tyłu Nakrapianego Kwiatu, więc mnie nie widziała.
Chciałem uderzyć w jej wygięty grzbiet, aby powalić jej ciało na ziemię.
Położyłem się na ziemi i zaatakowałem. Szybki unik mentorki i leżałem na
twardej ziemi, a jej łapa z wysuniętymi pazurami przyduszała mnie do ziemi.
– Co zrobiłeś
źle? – spytała kotka.
– Eeeeee…
– Stanąłeś z
wiatrem! – wyjaśniła. – Poczułam twój zapach i wiedziałam, że zaatakujesz mnie
od tyłu, zanim nawet pomyślałeś o skoku!
Kotka wypuściła
mnie, a ja podniosłem się do siadu.
– Teraz nieco
walki otwartej. Ty zacznij!
Przybrałem bojową
pozę i wysunąłem pazury. Nakrapiany Kwiat postąpiła tak samo. Zaczęliśmy krążyć
w oczekiwaniu na ruch, mój ruch. Oceniłem pozę przeciwniczki. Wiedziałem, ze
jest ode mnie silniejsza i szybsza, ale miałem też świadomość, że mam
zgrabniejsze ruchy i silniejsze tylne łapy. Muszę je wykorzystać.
Wybiłem się, do
prowokacyjnego skoku. Przeciwniczka zdążyła uciec i zaatakowała mnie
machnięciem pazurów. Chwyciłem jej łapę w pysk, a ona zaatakowała mnie drugą.
Wtedy zrobiłem ruch bardziej instynktowny, niż planowany. Wybiłem się od ziemi
i całym ciałem rzuciłem na tułów mentorki, wspierany jedynie przez tylne łapy.
Kotka upadła na ziemię i syknęła z bólu. Puściłem jej łapę i rzuciłem się na
odsłonięty, miękki brzuch.
– Widzę postęp –
mruknęła z dumą. – Kto cię nauczył tej techniki?
– Nie wiem. Samo
tak mi przyszło… – mruknąłem wstydliwie. Kotka podniosła się z ziemi.
– Nie jesteś zbyt
silny, ale mądrze wykorzystałeś ciężar swojego ciała. Moja równowaga była
zachwiana, a ty to wykorzystałeś.
<Nakrapiany
Kwiecie?>
Od Onyksowej Gwiazdy CD Ducha
Popatrzyłem na małego chudego kociaka. Bał się, każdego.
- Po co go tu przywlekliście? - Zapytałem lekko zdenerwowany.
- Sądziliśmy, że mu pomożemy. - Odpowiedziała Spopielony Kwiat. Kociak mamrotał coś sam do siebie.
- Eh, w końcu to kocię. - Mruknąłem i przyjrzałem się małej pokrace. Wyglądał tak biednie, że po prostu kruszył serce. Nawet moje. Po chwili podeszła do nas Piaskowa Łapa.
- Kto to? - Zapytała uśmiechając się do kociaka.
- To Duch. - Oznajmił Błyskający Wąs uśmiechający się do kociaka. Nie rozumiałem skąd się wziął. Wygląda jakby nic nie pamiętał. Przynajmniej można uda się go wyszkolić na wojownika od nowa. Oczywiście jak podrośnie.
- Nie chcemy ci zrobić krzywdy. - Uśmiechnęła się Piaskowa Łapa do Ducha. Mały kocurek uśmiechnął się, lecz prawie uśmiech ten był niedostrzegalny. Moja córka była tak łagodna jak Ametystowa Chmura. Odziedziczyła urodę po swojej matce. Znów spojrzałem na malucha, był troszkę nieufny. Ponownie zaczął się trząść. Spopielony Kwiat i Piaskowa Łapa próbowały go uspokoić. Błyskający Wąs siedział obok mnie czekając na reakcję Ducha.
<Błyskający Wąsie, Spopielony Kwiecie, Duchu?Piaskowa Łapo xD>
- Po co go tu przywlekliście? - Zapytałem lekko zdenerwowany.
- Sądziliśmy, że mu pomożemy. - Odpowiedziała Spopielony Kwiat. Kociak mamrotał coś sam do siebie.
- Eh, w końcu to kocię. - Mruknąłem i przyjrzałem się małej pokrace. Wyglądał tak biednie, że po prostu kruszył serce. Nawet moje. Po chwili podeszła do nas Piaskowa Łapa.
- Kto to? - Zapytała uśmiechając się do kociaka.
- To Duch. - Oznajmił Błyskający Wąs uśmiechający się do kociaka. Nie rozumiałem skąd się wziął. Wygląda jakby nic nie pamiętał. Przynajmniej można uda się go wyszkolić na wojownika od nowa. Oczywiście jak podrośnie.
- Nie chcemy ci zrobić krzywdy. - Uśmiechnęła się Piaskowa Łapa do Ducha. Mały kocurek uśmiechnął się, lecz prawie uśmiech ten był niedostrzegalny. Moja córka była tak łagodna jak Ametystowa Chmura. Odziedziczyła urodę po swojej matce. Znów spojrzałem na malucha, był troszkę nieufny. Ponownie zaczął się trząść. Spopielony Kwiat i Piaskowa Łapa próbowały go uspokoić. Błyskający Wąs siedział obok mnie czekając na reakcję Ducha.
<Błyskający Wąsie, Spopielony Kwiecie, Duchu?
Od Ducha C.D Spopielonego Kwiatu
Kocurek wciąż cały drżał. Wystraszył się jeszcze bardziej, kiedy wojowniczka go złapała, ale na szczęście nie chciała zrobić mu krzywdy. W końcu zaczynał czuć coraz mocniejsze zapachy. Gdzie te koty go prowadzą? Czy to jakieś niebezpieczne miejsce? Postanowił nic nie mówić, bo nie lubił tego robić. Nie miał wyjścia, bo nie uciekłby nawet, jakby bardzo chciał. Ci nieznajomi mogą go zabić w każdej chwili, a żeby tak się nie stało, on pewnie musi ich słuchać.
Znaleźli się w jakimś dziwnym miejscu, w którym były zapachy różnych kotów. Duch rozglądał się przerażonym wzrokiem. Co chwilę patrzył na Spopielony Kwiat. Dlaczego w ogóle tutaj są? Nagle przed nimi zobaczył rudego kocura. Zaczął drżeć jeszcze bardziej. Do tego kociak był chudy i trochę zakrwawiony. Musiał wyglądać okropnie.
- Boję się... - miauknął cicho do samego siebie. Nie chciał tutaj być. Nie znał tych wszystkich kotów. Czego oni od niego chcą? Starał się uspokoić, ale nie dawał rady. Zaczął przyglądać się kotom wokół. Są o wiele większe od niego, czyli na pewno silniejsze! Mogą łatwo zrobić mu krzywdę. Te myśli jeszcze tylko pogarszały to wszystko i kociak bał się jeszcze bardziej. Po chwili dopiero zorientował się, że koty ze sobą rozmawiały.
Znaleźli się w jakimś dziwnym miejscu, w którym były zapachy różnych kotów. Duch rozglądał się przerażonym wzrokiem. Co chwilę patrzył na Spopielony Kwiat. Dlaczego w ogóle tutaj są? Nagle przed nimi zobaczył rudego kocura. Zaczął drżeć jeszcze bardziej. Do tego kociak był chudy i trochę zakrwawiony. Musiał wyglądać okropnie.
- Boję się... - miauknął cicho do samego siebie. Nie chciał tutaj być. Nie znał tych wszystkich kotów. Czego oni od niego chcą? Starał się uspokoić, ale nie dawał rady. Zaczął przyglądać się kotom wokół. Są o wiele większe od niego, czyli na pewno silniejsze! Mogą łatwo zrobić mu krzywdę. Te myśli jeszcze tylko pogarszały to wszystko i kociak bał się jeszcze bardziej. Po chwili dopiero zorientował się, że koty ze sobą rozmawiały.
Onyks? Popiołek? Błysk?
Od Kruczej Stopy CD Kryształowej Łapy
Byłem już tak zmęczony, że co kilka bić serca ziewałem. Kotka była tak energiczna mimo, że słońce powoli układało się do snu. Ogon trzymała w górze, najwyraźniej bardzo zadowolona z tego, że może oprowadzać wojownika po terenie. Ale czym ja się tak wywyższałem? Przecież jesteśmy prawie w tym samym wieku. Mówiła o jakimś fajnym miejscu. Ciekawe o co jej chodziło? Dreptałem za kotką dość zmęczony. Ta szła równym wesołym krokiem.
- O jakie ci miejsce chodzi? - Zapytałem uczennice ziewając.
- Zaraz się dowiesz! - Wykrzyknęła z uśmiechem na pyszczku. Oczy mi się już prawie zamykały, byłem strasznie zmęczony.
- Może jednak wracajmy. - Mruknąłem pod nosem. Rudo szara kotka przechyliła łepek.
- No chodź ty leniu! Nie czas na spanie. - Syknęła po czym wskoczyła w krzaki. Skoczyłem za nią.
<Kryształowa Łapo? Kruk naprawdę chce spać xD>
- O jakie ci miejsce chodzi? - Zapytałem uczennice ziewając.
- Zaraz się dowiesz! - Wykrzyknęła z uśmiechem na pyszczku. Oczy mi się już prawie zamykały, byłem strasznie zmęczony.
- Może jednak wracajmy. - Mruknąłem pod nosem. Rudo szara kotka przechyliła łepek.
- No chodź ty leniu! Nie czas na spanie. - Syknęła po czym wskoczyła w krzaki. Skoczyłem za nią.
<Kryształowa Łapo? Kruk naprawdę chce spać xD>
Od Sowiego Skrzydła CD Widmowa Łapa
Kotek wydawał się być taki zdezorientowany. Przyjacielsko liznęłam go w ucho i ruszyłam przed siebie. Machnęłam ogonem na znak, żeby poszedł za mną, a on posłusznie zaczął maszerować. Wróciły do mnie wspomnienia, gdy ja natychmiastowo wykonywałam każde polecenie Suchej Paproci. Teraz ja mam taką pręgowaną kluchę dla siebie!
- Chodź, młody - rzuciłam przez łopatkę po dłuższej chwili chodu. - Jeśli chcesz w przyszłości ratować koty, musisz umieć rozróżniać najmniejsze szczegóły. Chwila nieuwagi, i zamiast borówek będziesz jadł cis niczego nieświadomy. Oprócz cisu jest też... PSIANKA! - ryknęłam na ucznia, który zaciekawiony obwąchiwał podłużne liście. Skokiem zmieniłam miejsce, gdzie stałam, i głucho wylądowałam obok kota. Nadepnęłam mu na ogon i spiorunowałam oskarżycielskim wzrokiem.
- C-coś zrobiłem źle? - wyjąkał Widmowa Łapa.
Moje spojrzenie nieco złagodniało.
- Widmowa Łapo, te jagody to psianka. Wyglądają bardzo smakowicie i być może takie są, ale nigdy ich nie jadłam.
- Czemu? - spytał się pręgowany kotek, spoglądając to na roślinę, to na mnie.
- Bo widzisz, drogi młodzieńcze... nawet dwie jagody psianki mogą spowodować odejście do innego klanu.
- Są aż takie złe? Kodeks wojownika zabrania jeść psianki?
Zaśmiałam się.
- Kodeks nie, ale żeby skrócić cierpienia chętnie zabierze nas Gwiezdny Klan, i już nie wypuści - oznajmiłam.
Kocurowi opadły wąsy i odruchowo odsunął się od zielska.
- A może pouczymy się czegoś o jakichś dobrych ziołach? - zaproponował.
Skinęłam głową, wstałam i ruszyłam przed siebie.
- Wróć na razie do obozu - rozkazałam. - Zaraz do ciebie dołączę, muszę coś sprawdzić.
I nie czekając na reakcję ucznia pokłusowałam w stronę Drogi Grzmotu. Oddech potworów gryzł mnie w oczy, ale położyłam się i cierpliwie czekałam. Musiałam spotkać się z Zakrzywionym Okiem.
<Widmo, Krzywyryj?>
- Chodź, młody - rzuciłam przez łopatkę po dłuższej chwili chodu. - Jeśli chcesz w przyszłości ratować koty, musisz umieć rozróżniać najmniejsze szczegóły. Chwila nieuwagi, i zamiast borówek będziesz jadł cis niczego nieświadomy. Oprócz cisu jest też... PSIANKA! - ryknęłam na ucznia, który zaciekawiony obwąchiwał podłużne liście. Skokiem zmieniłam miejsce, gdzie stałam, i głucho wylądowałam obok kota. Nadepnęłam mu na ogon i spiorunowałam oskarżycielskim wzrokiem.
- C-coś zrobiłem źle? - wyjąkał Widmowa Łapa.
Moje spojrzenie nieco złagodniało.
- Widmowa Łapo, te jagody to psianka. Wyglądają bardzo smakowicie i być może takie są, ale nigdy ich nie jadłam.
- Czemu? - spytał się pręgowany kotek, spoglądając to na roślinę, to na mnie.
- Bo widzisz, drogi młodzieńcze... nawet dwie jagody psianki mogą spowodować odejście do innego klanu.
- Są aż takie złe? Kodeks wojownika zabrania jeść psianki?
Zaśmiałam się.
- Kodeks nie, ale żeby skrócić cierpienia chętnie zabierze nas Gwiezdny Klan, i już nie wypuści - oznajmiłam.
Kocurowi opadły wąsy i odruchowo odsunął się od zielska.
- A może pouczymy się czegoś o jakichś dobrych ziołach? - zaproponował.
Skinęłam głową, wstałam i ruszyłam przed siebie.
- Wróć na razie do obozu - rozkazałam. - Zaraz do ciebie dołączę, muszę coś sprawdzić.
I nie czekając na reakcję ucznia pokłusowałam w stronę Drogi Grzmotu. Oddech potworów gryzł mnie w oczy, ale położyłam się i cierpliwie czekałam. Musiałam spotkać się z Zakrzywionym Okiem.
<Widmo, Krzywyryj?>
17 czerwca 2016
Od Kryształowej Łapy C.D Krucza Stopa
Zastawiła mu drogę. Niech sobie nie myśli że pozwoli mu iść spać. Mieli robote. Tuż po tym jak Kruk skończył jeść, liderka podeszła do niej i poprosiła ją o to by zabrała nowego na patrol.
Zmrużyła oczy i trzepnęła długą kitą. Wzbijając w powietrze piach. Usiadła przed nim i uniosła głowę. Dobra, fakt nie była wysoka. Ale nie była mikrusem, przynajmniej w porównaniu z Miodkiem. A z Krukiem, była niższa o całe 8cm. Ale może jeszcze urośnie? Zobaczymy. Kocur zmrużył ślepia. Wiedział że coś się szykuje.
-Wojenna Gwiazda, powiedziała że mamy iść na patrol.- Mruknęła stanowczo. Na jej pyszczku gościł uśmiech. Dobra, polubiła kocura... był zabawny?
-Musze?- Mrukną, ziewając. Ruda łepetynka się przekrzywiła -Myślałem że patrole liczą 3 koty-
Rudo-szaro-biała owinęła ogon wokół łap
-Mysi Wąs, moja siostra Miodowa Łapa i Lisia Łapa patrolują już granice. I wrócą niedługo. A Cętkowany Ogon i Mglisty Cień gdzieś się zawieruszyli. Ale i tak chyba nie masz zbyt wielkiego wyboru.- Miauknęła patrząc na wejście do obozu. Miała nadzieje że zobaczy jeszcze siostre. Lecz tak się nie stało. -Zresztą znam fajne miejse na odpoczynek- Uśmiechnęła się idąc w stronę wyjścia. Kocur nie miał wyboru i ruszył za nią, kręcąc głową.
Zmrużyła oczy i trzepnęła długą kitą. Wzbijając w powietrze piach. Usiadła przed nim i uniosła głowę. Dobra, fakt nie była wysoka. Ale nie była mikrusem, przynajmniej w porównaniu z Miodkiem. A z Krukiem, była niższa o całe 8cm. Ale może jeszcze urośnie? Zobaczymy. Kocur zmrużył ślepia. Wiedział że coś się szykuje.
-Wojenna Gwiazda, powiedziała że mamy iść na patrol.- Mruknęła stanowczo. Na jej pyszczku gościł uśmiech. Dobra, polubiła kocura... był zabawny?
-Musze?- Mrukną, ziewając. Ruda łepetynka się przekrzywiła -Myślałem że patrole liczą 3 koty-
Rudo-szaro-biała owinęła ogon wokół łap
-Mysi Wąs, moja siostra Miodowa Łapa i Lisia Łapa patrolują już granice. I wrócą niedługo. A Cętkowany Ogon i Mglisty Cień gdzieś się zawieruszyli. Ale i tak chyba nie masz zbyt wielkiego wyboru.- Miauknęła patrząc na wejście do obozu. Miała nadzieje że zobaczy jeszcze siostre. Lecz tak się nie stało. -Zresztą znam fajne miejse na odpoczynek- Uśmiechnęła się idąc w stronę wyjścia. Kocur nie miał wyboru i ruszył za nią, kręcąc głową.
<Kruczku?>
Od Spopielonego Kwiatu C.D Duch
Onyxowa Gwiazda kazał Spopielonemu Kwiatu iść na patrol. Miała wybrać sobie towarzysza więc wybrała. Razem z Błyskającym ruszyli w stronę Drogi Grzmotu. Rozmawiali o różnych rzeczach. W połowie drogi usłyszała piski. Spojrzała na Błyska które mówiło "Poczekaj". Wlazła w krzaczory i zobaczyła kociaka. Mała czarna kulka kuliła się piszcząc coś. Zniecierpliony wojownik dołączył do współklanowiczki. Widząc kociaka zmarszczył brwi.
-Co on tu robi?- burkną. Kotka spojrzała na niego, unosząc pytająco brwi. No niby skąd miała to wiedzieć? No skąd?
-Jak masz na imię?- Miauknęła. Przykucając.
- Ja.. mam na imię… Duch- Pisną. Kotka uśmiechnęła się przyjaźnie. Machnęła burym ogonem. Rudy kocur zrobił ktok do przodu i zrównał się z wojowniczką. Gdy kotek wstał dopiero wtedy zauważyła jego stan. Zmrużyła oczy i dostrzegła błysk szkarłatu na jego czarnym futerku.
-Zabierzemy cię do Zakrzywionego Oka. Pomoże ci.- Miałknęła cicho. Błyskający Wąs chciał się sprzeciwić ale gdy ujrzał ranę na uchu kociaka kiwną głową. Duszek postawił uszy na sztroc.
-Choć. - Bąkną, ewidentnie był nie w chymorze. Może to dla tego że przerwała mu drzemke? Kto go tam wie. Ruszyli. Rudy wojownik na przodzie, kociak w środku, a Popiołek na końcu. Czujnym okiem obserwowała kociaka. W pewnym momęcie kociak się potką, a zanim upadł kotka złapała go za skure na karku. Tak dotarli do obozu.
-Co on tu robi?- burkną. Kotka spojrzała na niego, unosząc pytająco brwi. No niby skąd miała to wiedzieć? No skąd?
-Jak masz na imię?- Miauknęła. Przykucając.
- Ja.. mam na imię… Duch- Pisną. Kotka uśmiechnęła się przyjaźnie. Machnęła burym ogonem. Rudy kocur zrobił ktok do przodu i zrównał się z wojowniczką. Gdy kotek wstał dopiero wtedy zauważyła jego stan. Zmrużyła oczy i dostrzegła błysk szkarłatu na jego czarnym futerku.
-Zabierzemy cię do Zakrzywionego Oka. Pomoże ci.- Miałknęła cicho. Błyskający Wąs chciał się sprzeciwić ale gdy ujrzał ranę na uchu kociaka kiwną głową. Duszek postawił uszy na sztroc.
-Choć. - Bąkną, ewidentnie był nie w chymorze. Może to dla tego że przerwała mu drzemke? Kto go tam wie. Ruszyli. Rudy wojownik na przodzie, kociak w środku, a Popiołek na końcu. Czujnym okiem obserwowała kociaka. W pewnym momęcie kociak się potką, a zanim upadł kotka złapała go za skure na karku. Tak dotarli do obozu.
<Duchałke? Fleshałke?>
Od Ducha
Widzę go, mamo... Widzę go! To... jest...
- Duch! - pisnął kociak, po czym zerwał się na łapki i dysząc ciężko zaczął patrzeć wokół. Znajdował się w nieznanym mu miejscu, przy Grzmiącej Ścieżce. Po chwili poczuł, że boli go ucho. Widząc krew na ziemi tam, gdzie leżał, stwierdził, że pewnie jest ranny. Nie przejął się tym za bardzo, a raczej nie zdążył, bo tuż za nim przemknął Potwór Dwunogów, a kociak zapiszczał po raz kolejny i bez zastanowienia rzucił się do ucieczki, sam nawet nie wiedział gdzie. Pomimo tego, że był słaby i chudy, pędził nawet szybko, aż nie stracił sił i nie musiał usiąść. Wciąż dyszał i miał wielkie oczy z przerażenia, ale powoli mu przechodziło. Teraz wokół panował spokój. Odpoczywał jeszcze chwilę, po czym wstał powoli i ruszył przed siebie, co chwilę się zatrzymując, bo coś go przestraszyło. Po raz kolejny usłyszał jakby kroki i przestał iść. Zwykle po chwili to ustawało, ale nie tym razem. Ktoś idzie w jego stronę! Jest gdzieś przed nim! Nagle kocurek zobaczył sylwetki dwóch kotów. Były bardzo blisko. Padł na ziemię i zaczął krzyczeć:
- Proszę, proszę, nie róbcie mi krzywdy! Ja nie wiem gdzie jestem, boję się! - zakrył przednimi łapkami pyszczek i leżał tak, cały drżąc. Koty coś mówiły, ale on zrozumiał tylko ,,nic ci nie zrobimy'' i ,,jak masz na imię''.
- Ja... mam na imię... - nie pamiętał, więc stwierdził, że jego imię to pewnie pierwsze słowo, które wypowiedział po obudzeniu się. - Duch.
Podniósł się z ziemi, ale dalej był przerażony i drżał. Popatrzył na dwa koty. Są takie ogromne! Cofnął się kilka kroków.
- Duch! - pisnął kociak, po czym zerwał się na łapki i dysząc ciężko zaczął patrzeć wokół. Znajdował się w nieznanym mu miejscu, przy Grzmiącej Ścieżce. Po chwili poczuł, że boli go ucho. Widząc krew na ziemi tam, gdzie leżał, stwierdził, że pewnie jest ranny. Nie przejął się tym za bardzo, a raczej nie zdążył, bo tuż za nim przemknął Potwór Dwunogów, a kociak zapiszczał po raz kolejny i bez zastanowienia rzucił się do ucieczki, sam nawet nie wiedział gdzie. Pomimo tego, że był słaby i chudy, pędził nawet szybko, aż nie stracił sił i nie musiał usiąść. Wciąż dyszał i miał wielkie oczy z przerażenia, ale powoli mu przechodziło. Teraz wokół panował spokój. Odpoczywał jeszcze chwilę, po czym wstał powoli i ruszył przed siebie, co chwilę się zatrzymując, bo coś go przestraszyło. Po raz kolejny usłyszał jakby kroki i przestał iść. Zwykle po chwili to ustawało, ale nie tym razem. Ktoś idzie w jego stronę! Jest gdzieś przed nim! Nagle kocurek zobaczył sylwetki dwóch kotów. Były bardzo blisko. Padł na ziemię i zaczął krzyczeć:
- Proszę, proszę, nie róbcie mi krzywdy! Ja nie wiem gdzie jestem, boję się! - zakrył przednimi łapkami pyszczek i leżał tak, cały drżąc. Koty coś mówiły, ale on zrozumiał tylko ,,nic ci nie zrobimy'' i ,,jak masz na imię''.
- Ja... mam na imię... - nie pamiętał, więc stwierdził, że jego imię to pewnie pierwsze słowo, które wypowiedział po obudzeniu się. - Duch.
Podniósł się z ziemi, ale dalej był przerażony i drżał. Popatrzył na dwa koty. Są takie ogromne! Cofnął się kilka kroków.
Popiołek lub Błysk?
Od Kruczej Stopy CD Kryształowej Łapy
Popatrzyłem na kotkę. Jak ona zdążyła złapać takiego królika?
- Może lepiej go też weźmy dla innych. - Powiedziałem. - My jemy dopiero kiedy nam pozwolą. - Dodałem po chwili z uśmiechem. Zwróciłem się w stronę obozu, a uczennica podreptała za mną wesołym krokiem.
w obozie
Wszedłem i postawiłem zdobycz na kamieniu, kiedy wszyscy usiedli i zaczęli jeść, ja również zacząłem. Kryształowa Łapa ciamkała nogę królika tak niezgrabnie. Popatrzyłem na liderkę, która jadła powoli. Przestałem obchodzić się jak jedzą inni, i sam zabrałem się do kończenia myszy. Poczułem, że coś miękkiego przejeżdża mi po łapie, był to rudy ogonek uczennicy.
- Możesz trzymać go przy sobie? - Zapytałem zniecierpliwiony.
- Mogę, ale czy zrobię to już inna sprawa. - Dogryzła mi.
Usiadłem krok dalej i zacząłem jeść. Ta znów się przysunęła a koty patrzyły na nią dziwacznie. Po posiłku chciałem się zdrzemnąć, lecz przede mnie wbiegła Kryształowa Łapa szybka jak zawsze.
<Krysiu? :P>
- Może lepiej go też weźmy dla innych. - Powiedziałem. - My jemy dopiero kiedy nam pozwolą. - Dodałem po chwili z uśmiechem. Zwróciłem się w stronę obozu, a uczennica podreptała za mną wesołym krokiem.
w obozie
Wszedłem i postawiłem zdobycz na kamieniu, kiedy wszyscy usiedli i zaczęli jeść, ja również zacząłem. Kryształowa Łapa ciamkała nogę królika tak niezgrabnie. Popatrzyłem na liderkę, która jadła powoli. Przestałem obchodzić się jak jedzą inni, i sam zabrałem się do kończenia myszy. Poczułem, że coś miękkiego przejeżdża mi po łapie, był to rudy ogonek uczennicy.
- Możesz trzymać go przy sobie? - Zapytałem zniecierpliwiony.
- Mogę, ale czy zrobię to już inna sprawa. - Dogryzła mi.
Usiadłem krok dalej i zacząłem jeść. Ta znów się przysunęła a koty patrzyły na nią dziwacznie. Po posiłku chciałem się zdrzemnąć, lecz przede mnie wbiegła Kryształowa Łapa szybka jak zawsze.
<Krysiu? :P>
16 czerwca 2016
Od Błyskającego Wąsa CD Onyksowej Gwiazdy
Spojrzałem z lekkim zakłopotaniem na przywódcę klanu. Chciałem mieć
ucznia, to oczywiste, ale nie teraz, nie w tym momencie. Niedawno
straciłem ucznia Promienistą Łapę, chociaż jego śmierć nie była moją
winą, to czasem myślałem, że to wszytko moja wina. No cóż, co się stało,
to się nie odstanie, przynajmniej wiemy, że Promienisty jest teraz w
lepszy miejscu. Posłałem nowej nowej uczennicy uśmiech, miałem
nadzieję, że uda mi się wyszkolić ją na świetną wojowniczkę, w końcu
aktualnie Klan Klifu jest niezwykle mały i potrzebuje wojowników.
Wiedziałem, że Piaskowa Łapa jest zdolna, więc trening raczej trening
pójdzie dobrze, a przynajmniej ma taką nadzieję.
- Ja też — uśmiechnąłem się blado — z pewnością nasz trening pójdzie świetnie!
Zdecydowanie rozchmurzyłem się, zrobiłem kilka kroków i podszedłem do Onyksowej Gwiazdy.
- Postaram się wytrenować twoją córkę najlepiej, jak tylko umiem — powiedziałem.
Postawiłem sobie wyzwanie, trenować córkę przywódcy jak najlepiej bym umiał, miałem jakieś doświadczenie z uczniami, bo oprócz Piaskowej i Promienistej Łapy w rodzinnym klanie też miałem swojego ucznia, którego wyszkoliłem na świetnego wojownika.
Kilka dni później wstałem dość wcześnie i od razu podbiegłem do swojej uczennicy.
- Na początek może powiesz, czego uczyłaś się z Dziką Burzą? - zapytałem.
< Piaskowa Łapo?>
- Ja też — uśmiechnąłem się blado — z pewnością nasz trening pójdzie świetnie!
Zdecydowanie rozchmurzyłem się, zrobiłem kilka kroków i podszedłem do Onyksowej Gwiazdy.
- Postaram się wytrenować twoją córkę najlepiej, jak tylko umiem — powiedziałem.
Postawiłem sobie wyzwanie, trenować córkę przywódcy jak najlepiej bym umiał, miałem jakieś doświadczenie z uczniami, bo oprócz Piaskowej i Promienistej Łapy w rodzinnym klanie też miałem swojego ucznia, którego wyszkoliłem na świetnego wojownika.
Kilka dni później wstałem dość wcześnie i od razu podbiegłem do swojej uczennicy.
- Na początek może powiesz, czego uczyłaś się z Dziką Burzą? - zapytałem.
< Piaskowa Łapo?>
Od Kryształowej Łapy C.D Krucza Stopa
Uśmiechnęła się. Może byłaby szybciej gdyby nie odeszła gdzie najczęściej widziała żerujące gryzonie. Złapała gryzonie za ogony i ruszyła za Krukiem do obozu. W połowie drogi, rude uszy drgnęły. Czarno-biały kocur był pochłonięty myślami i nie zauważył że jego towarzyszka zatrzymała się. Odłożyła powoli i cicho piszczki i ruszyła w stronę dźwięku. Stąpała miękko po mchu, po chwili ujrzała nie wielkiego zająca. Uśmiechnęła się pod nosem, Skradała się przez chwilę, a gdy była wystarczając blisko - ruszyła w pogoń. Jak się spodziewała, wielki gryzoń ruszył zygzakiem. A ona? Przecinała mu drogę. W końcu go dopadła. Wróciła po myszy, i dogoniła Kruczego. Który gdy zobaczył ją z wysoko uniesionym pyskiem w którym niosła zająca i myszy, staną w miejscu.
-Jak?!- Zapytał. Rozglądając się zdezorientowany.
-Dzając jest da nas- Mruknęła przez zdobycz trzymaną w pyszczku.
-Jak?!- Zapytał. Rozglądając się zdezorientowany.
-Dzając jest da nas- Mruknęła przez zdobycz trzymaną w pyszczku.
<Baletnico w czarnej kiecce? Kruk?>
AVE SATAN!
666 opublikowanych postów.
Napisała go Kryształowa.
Czyżby jeden z kotów zamiast w myszach gustuje w innych kotach?
W "nagrodę" Kryształowa se może pomalować imię xD
SowełOd Kruczej Stopy CD Kryształowej Łapy
Kotka wdrapała się na drzewo. Szybko za nią pognałem i byłem już na drzewie.
- Zapomniałaś że byłem najlepszym wojownikiem w moim klanie! - Uśmiechnąłem się złośliwie do uczennicy. Ona chciała przewodzić mi? Mogła pójść po swoją mamę lub kogoś innego.
- Widzisz granice prawda? - Zapytała.
- Ta.
Wskazywała noskiem Drogę Grzmotu. Wyglądała na zadowoloną, w końcu nie każdy uczeń mógł przewodzić wojownikowi. Nagle kotka opuściła drzewo i znalazła się na trawie. Była szybka. Zeskoczyłem z drzewa i pobiegłem za nią. Chciała się bawić? To była prawda.
- Okej! Robimy wyścigi w polowaniu, każdy z nas ma zebrać po pięć mysz. - Ucieszyła się kotka. Zdziwiłem się ale mogliśmy przy okazji coś upolować.
- Start! - Wykrzyknęła i zniknęła w krzakach. Ja też pognałem szybko w krzaki i zacząłem polować.
Zebrałem pięć myszy tak jak powiedziała ruda kotka i odstawiłam na miejscu startu. Kilka bić serca później szybko zjawiła się Kryształowa Łapa.
- Jesteś? To chodźmy odnieść je do obozu. - Mruknąłem i zacząłem iść w stronę obozu klanu Wilka.
- Długo czekałeś? - Zapytała zaciekawiona.
- Nie, bardzo szybko przyszłaś. - Odpowiedziałem.
<Kryształowa Łapo? A kup mi wene bo zużyłam na pierwsze opowiadanie od Kruka xD>
- Zapomniałaś że byłem najlepszym wojownikiem w moim klanie! - Uśmiechnąłem się złośliwie do uczennicy. Ona chciała przewodzić mi? Mogła pójść po swoją mamę lub kogoś innego.
- Widzisz granice prawda? - Zapytała.
- Ta.
Wskazywała noskiem Drogę Grzmotu. Wyglądała na zadowoloną, w końcu nie każdy uczeń mógł przewodzić wojownikowi. Nagle kotka opuściła drzewo i znalazła się na trawie. Była szybka. Zeskoczyłem z drzewa i pobiegłem za nią. Chciała się bawić? To była prawda.
- Okej! Robimy wyścigi w polowaniu, każdy z nas ma zebrać po pięć mysz. - Ucieszyła się kotka. Zdziwiłem się ale mogliśmy przy okazji coś upolować.
- Start! - Wykrzyknęła i zniknęła w krzakach. Ja też pognałem szybko w krzaki i zacząłem polować.
Zebrałem pięć myszy tak jak powiedziała ruda kotka i odstawiłam na miejscu startu. Kilka bić serca później szybko zjawiła się Kryształowa Łapa.
- Jesteś? To chodźmy odnieść je do obozu. - Mruknąłem i zacząłem iść w stronę obozu klanu Wilka.
- Długo czekałeś? - Zapytała zaciekawiona.
- Nie, bardzo szybko przyszłaś. - Odpowiedziałem.
<Kryształowa Łapo? A kup mi wene bo zużyłam na pierwsze opowiadanie od Kruka xD>
Od Kryształowej Łapy C.D Krucza Stopa
Uśmiechnęła się do niego złośliwie. Machnęła rudym ogonem z białą końcówką. W oczach błysnęły jej iskierki. Każdy kot który znał Kryształową, wiedział że czekają go kłopoty.
Zobaczmy na co go stać, siostro! W jej głowie rozległ się znajomy głos. Kiwnęła ledwo dostrzegalnie głową na głos brata. Który siedział w jej głowie od 2 księżyca życia. Czasami mogła zobaczyć go we snach. Był w tedy podobny do niej, Nie. Był n i ą! Tylko że był kocurem.
-Choć, panie Skaczący- Krzyknęła truchtając w stronę wejścia. Kocur już się podnosił, ale zmarszczył czoło i krzykną za nią.
-Po co?- Burkną. Stojąca w wejściu rudo-szaro-biała kotka uśmiechnęła się i wyszła. A kocur? Nie miał wyjścia i za nią podążył. Nie wielka kotka poruszał się szybko. W końcu dotarła do wybranego miejsca. Wielki Jawor. Wdrapała się na jedną z niższych gałęzi i czekała aż zjawi się nowy. Nie musiała czekać długo. Gdy tylko kocur ją dostrzegł odezwała się głośno:
-Na naszych terenach żyją cztery klany! Klan Klifu, Nocy, Burzy i my czyli Klan Wilka!- Kocur chyba zrozumiał o co jej chodziło. Chciała go zapoznać z terenami, a potem (czego jeszcze nie wiedział) miała zamiar urządzić zawody w polowaniu. To były jej tereny. Na nich się urodziła. To on był nowy. -Mam zamiar pokazać ci nasze tereny!- Miauknęła wesoło. Teraz ona była przewodniczką!
Zobaczmy na co go stać, siostro! W jej głowie rozległ się znajomy głos. Kiwnęła ledwo dostrzegalnie głową na głos brata. Który siedział w jej głowie od 2 księżyca życia. Czasami mogła zobaczyć go we snach. Był w tedy podobny do niej, Nie. Był n i ą! Tylko że był kocurem.
-Choć, panie Skaczący- Krzyknęła truchtając w stronę wejścia. Kocur już się podnosił, ale zmarszczył czoło i krzykną za nią.
-Po co?- Burkną. Stojąca w wejściu rudo-szaro-biała kotka uśmiechnęła się i wyszła. A kocur? Nie miał wyjścia i za nią podążył. Nie wielka kotka poruszał się szybko. W końcu dotarła do wybranego miejsca. Wielki Jawor. Wdrapała się na jedną z niższych gałęzi i czekała aż zjawi się nowy. Nie musiała czekać długo. Gdy tylko kocur ją dostrzegł odezwała się głośno:
-Na naszych terenach żyją cztery klany! Klan Klifu, Nocy, Burzy i my czyli Klan Wilka!- Kocur chyba zrozumiał o co jej chodziło. Chciała go zapoznać z terenami, a potem (czego jeszcze nie wiedział) miała zamiar urządzić zawody w polowaniu. To były jej tereny. Na nich się urodziła. To on był nowy. -Mam zamiar pokazać ci nasze tereny!- Miauknęła wesoło. Teraz ona była przewodniczką!
<Krucza Baletnico? XD>
Od Kruczej Stopy
Słońce grzało przyjemnie, właśnie szedłem do Piaszczystej Rozpadliny. Czemu? Nie wiedziałem sam, po prostu tak mi się zachciało. Obok właśnie tego miejsca zacząłem polować. Spokojnie zdążyłem złapać ze dwie myszy. Nawet zdążyłem je zjeść. Polowałem sobie spokojnie do czasu kiedy słońce zachodziło. Podszedłem do rzeczki i zacząłem chłeptać wodę. Machnąłem raz uchem by usłyszeć, że ktoś się zbliża. Były to jakieś koty. Wskoczyłem na drzewo i zacząłem obserwować. Była to grupa trzech kotów. Pamiętałem, że takie grupy do były patrole. To klany jeszcze są? Byłem zdziwiony. Zszedłem z drzewa i spojrzałem prosto na cętkowaną kotkę z patrolu.
- Hej jest tu miejsce dla mnie? - Zapytałem ironicznie. Cętkowana obróciła oczami i spojrzała na kocura stojącego obok niej.
- Kim jesteś?! Nie potrzebny nam kolejny śmieć! - Wypluł pręgowany.
- Nie szukam guza. Spokojnie. - Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej ironicznie niż gdy zadałem pytanie. Kocur chciał się zamachnąć gdy powstrzymała go kotka.
- Widzisz? Laleczka wie, że nie warto walczyć. - Zaśmiałem się. Mina kocura zrobiła się gorzka.
- To po co tu jesteś? - Zapytała się rudawa uczennica.
- Dzieci i ryby głosu nie mają. - Powiedziałem żartobliwie. Kotka się naburmuszyła. Ich zachowanie było po prostu śmieszne!
- Za to ja mam. - Ponowiła cętkowana.
- Zatem słucham. - Usiadłem i czekałem na pytanie.
- Co tutaj robisz i skąd jesteś? - Zapytała.
- Przesłuchanie? - Zaśmiałem się.
- Nie. - Odpowiedziała kotka. Usiadłem i się uspokoiłem. Nie było po co denerwować ich coraz bardziej.
- Jestem Krucza Stopa, nie mam klanu. - Powiedziałem i zacząłem wylizywać prawą łapę.
- Widzisz skarbie? Da się z nim rozmawiać. - Powiedziała do kocura obok siebie. Skarbie? Aha, czyli ma partnera.
- Ja jestem Cętkowany Ogon, po mojej prawej jest Mglisty Cień a ta kotka przede mną to Kryształowa Łapa. Jeszcze trochę i zostanie wojowniczką. - Przedstawiła się i innych. Kryształowa Łapa się uśmiechnęła gdy Cętkowany Ogon to powiedziała.
- Wy jesteście rodziną? - Zapytałem z ciekawości
- Oh nie, Cętkowany Ogon i Mglisty Cień są parą, ale mają swoje kocięta. Moją mamą jest Mysi Wąs. - Uśmiechnęła się Kryształowa Łapa.
- Przedstawimy cię liderce. Może będziesz mógł dołączyć. - Mruknął Mglisty Cień.
- Dobrze skaczę! Na pewno na coś się przydam. - Zawołałem. Patrol ruszył prawdopodobnie w stronę obozu, ja poszedłem za nimi.
***
Byliśmy na miejscu. Szliśmy w stronę bodajże jaskini lidera.
- Kim on jest? - Zapytała pręgowana liderka.
- To Krucza Stopa, chce do nas dołączyć, Wojenna Gwiazdo. - Powiedziała Cętkowany Ogon.
Kotka imieniem Wojenna Gwiazda popatrzyła na mnie dziwnie.
- Umiesz w ogóle walczyć? - Zapytała.
- W swoim poprzednim klanie byłem najlepszym wojownikiem. - Pochwaliłem się.
- Nie wyglądasz na dorosłego wojownika. - Stwierdziła. Oburzyłem się gdy to powiedziała.
- Może nie wyglądam, bo mam ledwo 16 księżyców, ale i tak byłem jednym z lepszych. - Parsknąłem. Wojenna Gwiazda zmierzyła mnie wzrokiem.
- To czemu opuściłeś stary klan? - Zapytała. Zawstydziłem się, bo musiałem to powiedzieć.
- Miałem tam zostać zastępcą, a po tym stopniu jest się liderem. - Mruknąłem już nie było się czym chwalić...
- Co? Każdy kot chciałby być liderem. - Oburzył się Mglisty Cień. Liderka skarciła go wzrokiem i zamilkł. Popatrzyłem nerwowo na swoje łapy. Trzęsły się.
- Rozumiem. Chyba mogę dać ci szansę. Ale pamiętaj. Jeśli zrobisz coś przeciwko swemu klanowi czyli klanowi Wilka. Wylecisz stąd z podwiniętym ogonem. - Powiedziała gorzko i odeszła.
- Już nie taki chwalipięta co? - Zadrwił sobie Mglisty Cień i odszedł. Nie zrobiłem na nim największego wrażenia. Taki już jestem. Cętkowany Ogon odeszła w stronę legowiska królowych, chyba. Jedyny kto został to Kryształowa Łapa. Właśnie miała odejść, gdy ją zatrzymałem.
- Dokąd uciekasz? - Uśmiechnąłem się chytrze. - Dziękuję, że mnie przyjęliście. - Powiedziałam. Kotka się uśmiechnęła.
- Ile masz księżyców? - Zapytałem.
- 13 a co? - Zdziwiła się kotka.
- Będziesz dobrą wojowniczką. - Mruknąłem. Kotka się uśmiechnęła.
<Kryształowa Łapo?>
- Hej jest tu miejsce dla mnie? - Zapytałem ironicznie. Cętkowana obróciła oczami i spojrzała na kocura stojącego obok niej.
- Kim jesteś?! Nie potrzebny nam kolejny śmieć! - Wypluł pręgowany.
- Nie szukam guza. Spokojnie. - Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej ironicznie niż gdy zadałem pytanie. Kocur chciał się zamachnąć gdy powstrzymała go kotka.
- Widzisz? Laleczka wie, że nie warto walczyć. - Zaśmiałem się. Mina kocura zrobiła się gorzka.
- To po co tu jesteś? - Zapytała się rudawa uczennica.
- Dzieci i ryby głosu nie mają. - Powiedziałem żartobliwie. Kotka się naburmuszyła. Ich zachowanie było po prostu śmieszne!
- Za to ja mam. - Ponowiła cętkowana.
- Zatem słucham. - Usiadłem i czekałem na pytanie.
- Co tutaj robisz i skąd jesteś? - Zapytała.
- Przesłuchanie? - Zaśmiałem się.
- Nie. - Odpowiedziała kotka. Usiadłem i się uspokoiłem. Nie było po co denerwować ich coraz bardziej.
- Jestem Krucza Stopa, nie mam klanu. - Powiedziałem i zacząłem wylizywać prawą łapę.
- Widzisz skarbie? Da się z nim rozmawiać. - Powiedziała do kocura obok siebie. Skarbie? Aha, czyli ma partnera.
- Ja jestem Cętkowany Ogon, po mojej prawej jest Mglisty Cień a ta kotka przede mną to Kryształowa Łapa. Jeszcze trochę i zostanie wojowniczką. - Przedstawiła się i innych. Kryształowa Łapa się uśmiechnęła gdy Cętkowany Ogon to powiedziała.
- Wy jesteście rodziną? - Zapytałem z ciekawości
- Oh nie, Cętkowany Ogon i Mglisty Cień są parą, ale mają swoje kocięta. Moją mamą jest Mysi Wąs. - Uśmiechnęła się Kryształowa Łapa.
- Przedstawimy cię liderce. Może będziesz mógł dołączyć. - Mruknął Mglisty Cień.
- Dobrze skaczę! Na pewno na coś się przydam. - Zawołałem. Patrol ruszył prawdopodobnie w stronę obozu, ja poszedłem za nimi.
***
Byliśmy na miejscu. Szliśmy w stronę bodajże jaskini lidera.
- Kim on jest? - Zapytała pręgowana liderka.
- To Krucza Stopa, chce do nas dołączyć, Wojenna Gwiazdo. - Powiedziała Cętkowany Ogon.
Kotka imieniem Wojenna Gwiazda popatrzyła na mnie dziwnie.
- Umiesz w ogóle walczyć? - Zapytała.
- W swoim poprzednim klanie byłem najlepszym wojownikiem. - Pochwaliłem się.
- Nie wyglądasz na dorosłego wojownika. - Stwierdziła. Oburzyłem się gdy to powiedziała.
- Może nie wyglądam, bo mam ledwo 16 księżyców, ale i tak byłem jednym z lepszych. - Parsknąłem. Wojenna Gwiazda zmierzyła mnie wzrokiem.
- To czemu opuściłeś stary klan? - Zapytała. Zawstydziłem się, bo musiałem to powiedzieć.
- Miałem tam zostać zastępcą, a po tym stopniu jest się liderem. - Mruknąłem już nie było się czym chwalić...
- Co? Każdy kot chciałby być liderem. - Oburzył się Mglisty Cień. Liderka skarciła go wzrokiem i zamilkł. Popatrzyłem nerwowo na swoje łapy. Trzęsły się.
- Rozumiem. Chyba mogę dać ci szansę. Ale pamiętaj. Jeśli zrobisz coś przeciwko swemu klanowi czyli klanowi Wilka. Wylecisz stąd z podwiniętym ogonem. - Powiedziała gorzko i odeszła.
- Już nie taki chwalipięta co? - Zadrwił sobie Mglisty Cień i odszedł. Nie zrobiłem na nim największego wrażenia. Taki już jestem. Cętkowany Ogon odeszła w stronę legowiska królowych, chyba. Jedyny kto został to Kryształowa Łapa. Właśnie miała odejść, gdy ją zatrzymałem.
- Dokąd uciekasz? - Uśmiechnąłem się chytrze. - Dziękuję, że mnie przyjęliście. - Powiedziałam. Kotka się uśmiechnęła.
- Ile masz księżyców? - Zapytałem.
- 13 a co? - Zdziwiła się kotka.
- Będziesz dobrą wojowniczką. - Mruknąłem. Kotka się uśmiechnęła.
<Kryształowa Łapo?>
Nowy członek klanu Gwiazd!
Szary Płomień
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Przyczyna śmierci: Zabity przez psa
Odszedł do Klanu Gwiazd
15 czerwca 2016
Od Miodowej Łapy C.D Kryształowej Łapy
Najważniejsze
było to, że przynajmniej one są razem. Teraz Miodowa Łapa zacznie to bardziej
doceniać. Może stanie się milsza w stosunku do siostry? Bardzo możliwe.
Wiedziała, że Szczurza Łapa na pewno jest szczęśliwy, a w dodatku jeszcze go
spotkają.
~~~
~~~
Kilka dni potem
Miodowa Łapa i Kryształowa Łapa poszły razem na polowanie. W końcu Klan Wilka
potrzebował jedzenia, a one miały szansę poćwiczyć. Miodowa Łapa upolowała dwie
myszy, a Kryształowa Łapa złapała ptaka. Wszystko było w porządku. Zakopały
swoje zdobycze żeby potem po nie wrócić, ale najpierw upolować jeszcze więcej.
Były blisko granicy nowych terenów Klanu Klifu, ale raczej za bardzo nie
zwracały na to uwagi. Panował spokój, więc mogły się skupić. Nagle jednak
usłyszały szczekanie i warczenie. Miodowa Łapa natychmiast popatrzyła w tamtym
kierunku. W ich stronę pędził duży pies. Kotki wymieniły spojrzenia, wysuwając
pazury. Musiały się bronić, bo tak łatwo przed tak dużym zwierzęciem nie
uciekną. Kryształowa Łapa cofnęła się kilka kroków, ale jej siostra zasyczała i
od razu rzuciła się w stronę psa. Skoczyła na niego i uniknęła jego kłów, po
czym wbiła pazury w kark wielkiego zwierzęcia, przy czym zaczęła na nim wisieć.
Chciała go przegonić jak najszybciej. Pies zawarczał z wściekłością, kiedy
kotka mocniej wbiła pazury i zaczął próby zrzucenia jej z siebie. Zaczął skakać
wokół, aż terminatorka nie wytrzymała i spadła na ziemię, na cztery łapy.
Przeciwnik próbował ją ugryźć, ale przeszkodziła mu w tym Kryształowa Łapa,
która najwyraźniej postanowiła pomóc siostrze. Pies skupił uwagę na niej.
Miodowa Łapa chciała go zaatakować, ale on był zbyt szybki i zdążył już ugryźć
Kryształową Łapę, którą potem rzucił na bok. To jeszcze bardziej zdenerwowało
Miodową Łapę. Skoczyła na pysk psa, drapiąc go po nim. Trafiła idealnie w oko,
a zwierzę pisnęło. Uśmiechnęła się, zadowolona, ale zapomniała o tym, że wisząc
na pysku psa może zostać przez niego ugryziona. Zorientowała się za późno.
Została zrzucona na ziemię. Zwierzę próbowało ugryźć ją w odsłonięty brzuch, ale
zasłoniła się lewą przednią łapą. Pies zamiast ugryźć jej brzuch, ugryzł jej
łapę. Kotka myślała, że za chwilę przeciwnik połamie jej kości, lecz to się nie
stało. Mimo tego poczuła okropny ból. Krzyknęła i nie dała rady podrapać psa,
który chwilę po tym szarpnął nią i puścił tak, że poturlała się po ziemi.
Próbowała wstać, ale nie dała rady przez okropnie bolącą łapę. Krwawiła.
Popatrzyła na psa, który aktualnie walczył z Kryształową Łapą. Chciała pomóc
siostrze i kilka razy próbowała wstać, ale za każdym razem kończyło się to
upadkiem i chwilowym jeszcze większym bólem. Kryształowa Łapa ponownie została
odrzucona na bok. Pies po raz kolejny ją ugryzł, ale nie zdążył zrobić nic
więcej, bo ktoś mu przeszkodził. Szary Płomień! Wojownik skoczył na psa, który
zajął się obroną, zostawiając Kryształową Łapę w spokoju. Miodowa Łapa
spróbowała wstać po raz kolejny, lecz znów upadła. Chciała pomóc!
Czas dłużył się, choć
walka Szarego Płomienia z psem wcale nie trwała długo. Duże zwierzę było ranne
jeszcze przez pazury i kły terminatorek. W końcu nie dało już rady, zaszczekało
jeszcze kilka razy i uciekło. Miodowa Łapa ucieszyła się, ale wciąż nie mogła
wstać. Wręcz doczołgała się do Szarego Płomienia, który siedział i dyszał.
Kryształowa Łapa już tam była.
- Tato... –
powiedziała cicho. Kocur popatrzył na nią i uśmiechnął się lekko. Miodowa Łapa
przytuliła go z łzami w oczach.
- Dlaczego to
zrobiłeś? Przecież teraz jesteś ranny. Mogłeś nas zostawić. – wiedziała, że
rany Szarego Płomienia są poważne i nawet medyk raczej by mu nie pomógł, a
nawet jeśli tak, to nie zdążyłby dotrzeć tutaj na czas. Widać było, że wojownik
ledwo siedzi i prawdopodobnie zaraz upadnie. Był bardzo słaby.
- Nie zostawiłbym
was. – odpowiedział. – I... chciałem przeprosić. Za wszystko. Ja też zaatakowałem
wasz Klan. Chciałem to powstrzymać, ale przywódca nie zmienił zdania.
Przepraszam za wszystko.
- My ci wybaczamy,
tato! – miauknęła Kryształowa Łapa. Ona też była ranna, na barku i kilku innych
miejscach. Miodowa Łapa nie zwracała w tamtej chwili uwagi na to, że łapa
bardzo ją boli. To nie było dla niej ważne. Nagle Szary Płomień upadł. Kotka
położyła się obok niego, wtulając pyszczek w jego futro. Wojownik popatrzył na
niebo. Kotki zrobiły to samo. Miodowa Łapa dopiero wtedy zorientowała się, że
jest już noc. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi. Na niebie było pełno gwiazd.
Terminatorka przeniosła wzrok na ojca.
-To pożegnanie,
prawda? – poczuła, że po jej pyszczku spływają łzy. Nie wierzyła już, że
wszystko będzie dobrze. Rany Szarego Płomienia były zbyt poważne.
- Prawda. – westchnął
wojownik. – Chciałbym wam powiedzieć... nie wiem, czy zasługuję na dostanie się
do Gwiezdnego Klanu, więc nie wiadomo, czy mnie tam spotkacie. Ale musicie mi
obiecać, że będziecie dobrymi wojowniczkami. Nie zapomnijcie o Klanie, ale
pamiętajcie, że rodzina jest najważniejsza. Opiekujcie się sobą nawzajem.
Jestem z was dumny. – po tych słowach zamknął oczy, ale wciąż oddychał. Miodowa
Łapa płakała jeszcze bardziej.
- Dobrze, obiecuję.
Nie musisz się o to martwić. I nawet nie mów, że nie zasługujesz na bycie w
Gwiezdnym Klanie. Nie wiem, co byłoby nie tak z kotami stamtąd, gdyby cię nie
przyjęły. – wymusiła uśmiech. Szary Płomień też się lekko uśmiechnął.
Kryształowa Łapa cały ten czas milczała, patrząc na wojownika. Miodowa Łapa również milczała, wiedząc, że w każdej chwili Szary Płomień może przestać oddychać. Nie
wiedziała, ile to już trwało, ale nagle kocur przestał się ruszać. Terminatorka
jeszcze chwilę leżała wtulona w jego futro, czekając, aż ten znów zacznie
oddychać, ale to się nie stało. Kryształowa Łapa popatrzyła na nią.
- On... nie żyje... –
powiedziała cicho Miodowa Łapa. Zaczęła płakać jeszcze bardziej, mocniej
wtulając nos w futro ojca. To nie mogło się tak skończyć! Nie! Muszą się
jeszcze spotkać!
- Dziękuję... –
usłyszała szept siostry, ale go zignorowała.
Nie miała siły nawet
wstać. Zostaną tam pewnie aż ktoś ich nie znajdzie, lub aż i one nie będą zbyt
słabe. Miodowa Łapa i tak chciała jeszcze zostać z Szarym Płomieniem.
Mysz?
14 czerwca 2016
Od Onyksowej Gwiazdy
Przez to, że Dzika Burza odeszła moja córka nie miała mentora. Musiałem mianować kogoś innego jej mentorem więc zwołałem zebranie. Wskoczyłem na najwyższy kamień i powiedziałem.
- Piaskowa Łapa otrzyma dziś nowego mentora. - Oznajmiłem. Wzrok mój padł na Błyskającego Wąsa.
- Błyskający Wąsie, będziesz nowym mentorem Piaskowej Łapy. Rudy kocur kiwnął głową i podszedł do uczennicy. Dotknęli się powoli nosami.
- Po pierwsze: Musimy wznowić trening Piaskowej Łapy, niedługo powinna zostać wojownikiem ale ucierpiały by na tym jej zdolności. - Syknąłem do Błyskającego Wąsa.
- Ponadto, powinienem wybrać mojego zastępcę. Nie jestem do końca pewny kogo wybrać, ale tego dowiecie się niedługo. - Powiedziałem i zeszedłem z kamienia kończąc zebranie. Było dość krótkie, ale to dlatego, że nie było dużo do mówienia. Podszedłem do rudego wojownika.
- Błyskający Wąsie. Zaraz wyruszysz trenować moją córkę. - Parsknąłem. Kocur nie był przekonany do mojego zachowania. - Właściwie to jesteś chyba jedynym członkiem klanu któremu mogę zaufać. Błyskający Wąs uśmiechnął się i podszedł do Piaskowej Łapy.
- Już nie mogę się doczekać treningu z tobą! - Ucieszyła się uczennica. Błyskający Wąs też wydawał się być szczęśliwy.
<Błyskający Wąsie? twoje opowiadanie będzie dokańczać Piaskowa :P>
- Piaskowa Łapa otrzyma dziś nowego mentora. - Oznajmiłem. Wzrok mój padł na Błyskającego Wąsa.
- Błyskający Wąsie, będziesz nowym mentorem Piaskowej Łapy. Rudy kocur kiwnął głową i podszedł do uczennicy. Dotknęli się powoli nosami.
- Po pierwsze: Musimy wznowić trening Piaskowej Łapy, niedługo powinna zostać wojownikiem ale ucierpiały by na tym jej zdolności. - Syknąłem do Błyskającego Wąsa.
- Ponadto, powinienem wybrać mojego zastępcę. Nie jestem do końca pewny kogo wybrać, ale tego dowiecie się niedługo. - Powiedziałem i zeszedłem z kamienia kończąc zebranie. Było dość krótkie, ale to dlatego, że nie było dużo do mówienia. Podszedłem do rudego wojownika.
- Błyskający Wąsie. Zaraz wyruszysz trenować moją córkę. - Parsknąłem. Kocur nie był przekonany do mojego zachowania. - Właściwie to jesteś chyba jedynym członkiem klanu któremu mogę zaufać. Błyskający Wąs uśmiechnął się i podszedł do Piaskowej Łapy.
- Już nie mogę się doczekać treningu z tobą! - Ucieszyła się uczennica. Błyskający Wąs też wydawał się być szczęśliwy.
<Błyskający Wąsie? twoje opowiadanie będzie dokańczać Piaskowa :P>
Od Kryształowej Łapy C.D Miodowa Łapa
To nie mogło się dziać! To nie miało się w ogóle zdarzyć! Ale jednak, się stało. Ich brat nie żył. Jego dusza odpłynęła, zostawiając ciało na ziemi. By zostało pochowane z szacunkiem. Cieszyła się przynajmniej z tego że, jej brat zginą walcząc za klan. Oczami wyobraźni (a może oczami "brata w jej głowie"), widziała ducha Szczurka. Stał obok nich, uśmiechając się przez łzy. Czego? Szczęścia? Nie wiedziała. Choć pragnęła wiedzieć, nie mogła. Jedynym sposobem było dołączenie do niego. Nie. Jeszcze nie czas. Miała tu jeszcze coś do zrobienia. Kolorowe futro jej brata połyskiwało w świetle księżyca. Jego wzrok zdawał się mówić "Nie rozstajemy się na zawsze, niedługo się zobaczymy". Iluzja a może duch jej brata zaczą się rozmywać i po chwili całkowicie zniknął. Uniosła wysoko głowę i zaczęła coś mruczeć. Nie przypominało to żadnych słów, lecz melodie. Zarwał się wiatr. Zamknęła oczy, pozwalając by samotna łza, pod wpływem ciśnienia, spłynęła po jej policzku. Spadła na głowę Mioduszki. Teraz nie liczyły się żale przeszłości, wszystkie zniknęły. Zostały wymazane z pamięci. Podniosła się na łapy. Może i była o 2-3 centymetry mniejsza od Mioduszki ale wciąż rosła. Bura kotka podniosła wzrok na kotkę. W oczach Kryształki nie było żalu, w przeciwieństwie do siostry nie pragnęła aż tak zemsty. Bura zmarszczyła brwi, ale w odpowiedzi dostała uśmiech który nie zawierał tylko smutku, ale i zrozumienie. Poruszała się zwinnie i w jednym susie dotarła do ciała braciszka. Liznęła jego sztywne ucho. I wyszeptała.
-Do zobaczenia.- Jej szept był tak cichy że nikt z zebranych nie mógł jej usłyszeć. Owiał ją ciepły wiatr. Uśmiechnęła się w duchu. Czyżby Szczur jednak ją usłyszał. Był tu z nimi. Lecz w centrum obozu, nie był jedynym zmarłym. Razem z nim odszedł Borsuczy Pazur. Przy którym siedziała Sowie Skrzydło. Przyjrzała jej się. Jakby świadoma tego że ktoś na nią patrzy, podniosła wzrok i spojrzała na lisiastą. Ta postąpiła kilka kroków i gdy była wystarczająco blisko wyszeptała.
- Oni są zawsze nami - Odsunęła od medyczki i się do niej uśmiechnęła.brązowa kotka zmarszczyła brwi, ale po chwili się uśmiechnęła. Podeszła jeszcze na chwile do ciała brata, i liznęła go po sztywnej sierści na czole. Jego ciało było sztywne. Jedna łza skapnęła na zamknięte powieki zmarłego kocurka. Przez chwile wydawało jej się że się uśmiecha. Podniosła się i ruszyła do siostry. Kotka ciągle marszczyła brwi. Liznęła siostrę w nos z łobuzerskim uśmiechem . Buraska wydała z siebie cichy chichot.
<Miodek?>
-Do zobaczenia.- Jej szept był tak cichy że nikt z zebranych nie mógł jej usłyszeć. Owiał ją ciepły wiatr. Uśmiechnęła się w duchu. Czyżby Szczur jednak ją usłyszał. Był tu z nimi. Lecz w centrum obozu, nie był jedynym zmarłym. Razem z nim odszedł Borsuczy Pazur. Przy którym siedziała Sowie Skrzydło. Przyjrzała jej się. Jakby świadoma tego że ktoś na nią patrzy, podniosła wzrok i spojrzała na lisiastą. Ta postąpiła kilka kroków i gdy była wystarczająco blisko wyszeptała.
- Oni są zawsze nami - Odsunęła od medyczki i się do niej uśmiechnęła.brązowa kotka zmarszczyła brwi, ale po chwili się uśmiechnęła. Podeszła jeszcze na chwile do ciała brata, i liznęła go po sztywnej sierści na czole. Jego ciało było sztywne. Jedna łza skapnęła na zamknięte powieki zmarłego kocurka. Przez chwile wydawało jej się że się uśmiecha. Podniosła się i ruszyła do siostry. Kotka ciągle marszczyła brwi. Liznęła siostrę w nos z łobuzerskim uśmiechem . Buraska wydała z siebie cichy chichot.
<Miodek?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)