Kotka wybuchła płaczem. Rozumiałem, że to dla niej za dużo. Bała się o siebie, ale co ciekawsze o mnie. Nie pomyślałem o tym, ale to prawda, Onyks mnie zabije. Nie będę potrafił mu spojrzeć w oczy i skłamać, jestem szczery. W pewnej chwili pomyślałem o ucieczce, lecz zaraz przypomniałem sobie, że oba nasze klany nie mają medyków. Co prawda mam uczennicę, ale jest oporna. Nie umie odróżnić ciernia od innej rzeczy. Zostawić ją samą z klanem pełnym kotów jest istnym szaleństwem! Nie miałem żadnego pomysłu więc po prostu przytuliłem Sowę i powtórzyłem po raz setny ,,będzie dobrze". Czułem się potwornie winny za to co się dzieje. Spojrzałem w górę na niebo na którym górowało właśnie słońce. Było takie czyste i piękne. Nagle usłyszałem szelest w krzakach obok. Zwróciłem tam swą głowę i ujrzałem go, Błotnisty Liść. Za nim stała piękna jasna kotka z zielonymi oczami. Obok niej stanął masywny kocur z ciemnym futrem rozdartym przez ogromną bliznę ciągnącą się od pyska aż po palce prawej łapy. Moja rodzina. To oni. Każdy patrzy na mnie inaczej. Matka ma smutek wypisany na pysku, jakby się bardzo martwiła, ojciec odwraca wzrok jakby nie chcąc na mnie patrzeć, a mój mentor świdruje mnie spojrzeniem pełnym wściekłości. Są źli, bardzo. Zza nich wystaje jasna kotka z wielką brązową plamą...moja siostra! Przepchnęła się między rodziną i rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Ona jedyna mną nie gardziła. Tak szybko jak się pojawili tak i zniknęli.
- Krzywusie, coś się stało? Wpatrujesz się w tamten krzak jak nawiedzony- mruknęła pod nosem Sowie Skrzydło. Ocknąłem się i otarłem o jej pysk.
- Nie, nie Sowo. Po prostu...nieważne- zaśmiałem się i położyłem uszy.
- Oh bez tajemnic mi tutaj!- syknęła do mnie i przyłożyła mi pazur do gardła ciut rozbawiona. Zaśmiałem się i liznąłem ją w nos.
- Zauważyłem moją rodzinę, ale coś mi się tylko tak zdawało, jak sądzę- przyznałem się i wydałem z siebie cichy pomruk. Sowie Skrzydło jakby się ożywiła i przycisnęła się bliżej do mnie.
- Jak wyglądała twoja rodzina?
- A czemu cię tak to obchodzi?- spytałem trochę zbity z tropu.
- Chciałabym wiedzieć jak będą wyglądać nasze dzieci...- odparła cicho i spuściła głowę z lekkim rumieńcem.
-Oh...zatem...moja matka była bardzo jasną kotką z trochę ciemniejszymi pręgami. Miała wielkie, zielone oczy. Zwała się Mysie Serce, przez swoją ciemną plamkę na piersi. Mój ociec był ciemnym kotem w wielkie, grube czarne pręgi. Ogromna blizna rozdzielała go jakby na pół. Zwał się zatem Młody Jastrząb- opowiadałem przypominając sobie wszystkie miłe chwile jakie z nimi spędziłem- a moja siostra była jaśniutka niczym matka, po za wielką plamą na swym grzbiecie. Przez to nosiła imię Żółwię Kocię.
- Kocię?- spytała zaciekawiona Sowie Skrzydło. Wiedziałem, że o to zapyta. Powróciły wspomnienia. Mały ja biegłem z siostrą po przez obóz. Wyskoczyliśmy przez przejście mimo krzyków innych wojowników. Koło naszego obozowiska płynęła rzeka. Wskoczyliśmy bez namysłu na skały. Żółwie Kocię chciała zobaczyć tą piękną rybę, tą z jej snu. Opowiadała mi, że była wielka, złota z lodowymi oczami. Szukała jej zbliżając się coraz bardziej do krawędzi skały. Ja moczyłem łapkę w wodzie. Nurt był niezwykle rwący. Wtem słyszałem krzyk i plusk. To była moja siostra. Wynurzyła się na chwilę i wrzasnęła. Jej krzyk odbił mi się echem w uszach. I potem to tylko mozaika jakiś postaci, dźwięków, zapachów. Mnóstwo kotów a pośród nich matka. Mama miauczy. Szuka jej. Wie jednak, że przepadła. Złapała mnie za kark i poszła do żłobka. Płaczę. Ona płaczę. Legła ze mną na ziemi i przytuliła mnie mocno. Szepcze coś. Nie słyszę bo w uszach dzwoni mi tylko krzyk siostry...nie pomogłem...
- Krzywusie...?
- Utonęła.
Sowie Skrzydło przestała mną trząchać. Zamarła w bezruchu wpatrzona we mnie. Chyba długo się nie ruszałem. Położyła uszy i oparła się o mnie.
- Bardzo mi przykro...
- Nie ma słów by wyrazić to co czułem. Byłem tylko małym kociakiem a już widziałem czyjąś śmierć- wymamrotałem ale widząc przerażoną minę Sowy zmieniłem temat- wybacz. To może ty coś opowiesz o rodzinie?
<<Sowie Skrzydło? Wybacz, nie mam weny ._.>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Znajdki w Klanie Klifu!
(trzy wolne miejsca!)
Miot w Klanie Nocy!
(trzy wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz