Zbierało mi się na wymioty. Już dość wytrzymywałem z niesfornym
rodzeństwem, w których głowach mieli chyba tylko dwie opcje: "walczyć
lub nie walczyć". A teraz jeszcze pasowanie na ucznia... Bałem się. Nie
chciałem zostać wojownikiem, lecz bałem się również reakcji mojego taty.
Był bardzo dobrym wojownikiem, myślę, że to hańba mieć syna, któremu
nie zależy na obronie klanu. Uśmiechnąłem się do siebie. Jestem żałosny.
Dużo myślałem, zanim poszedłem na zebranie kotów. Czy ja chce być
wojownikiem? Słyszałem, że jest miejsce jako uczeń u medyczki
klanu...Bałem się tej opcji. Co powie rodzeństwo?
Siedziałem w żłobku, machając wahadłowo ogonem. Moje rodzeństwo jak
zwykle ponosiła energia. Biegali wszędzie jak poparzeni. Już sam nie
wiedziałem, czy z zabawy, czy serio ich coś tam świerzbi. Do żłobka
wszedł ojciec. Zastygłem, wyrwany z rozmyślań. Spojrzał na nas z
uśmiechem.
- Niedługo będziecie uczniami - odrzekł z dumą. - Jak się z tym czujecie?
- Znakomicie! - wyszczerzył kły Słońce.
- Boli mnie brzuch - jęknęła Lisek.
Milczałem. Mglisty Cień podszedł do matki, ona otarła się o niego brodą.
- Jestem z was taki dumny - odrzekł z uśmiechem, co jeszcze bardziej
mnie zakuło.Odetchnąłem lekko. Gdy ojciec wyszedł, podpełzłem do matki.
Tylko jej najbardziej ufałem.
- Mamo.. - zacząłem nieśmiało. Spojrzała na mnie z dołu, swoimi przepełnionymi pozytywizmem oczami.
- Tak, skarbie?
- Ja..- zająknąłem się, zaciskając powieki. - Ja nie chce być wojownikiem. Ja nie potrafię być wojownikiem.
Zamilkła. Zamknąłem oczy, chcąc cofnąć swoje słowa. Po co to powiedziałem...
- Nic się nie stało - przytuliła mnie do siebie. - Zawsze jest kierunek
medyka. Bardzo honorowe stanowisko, myślę, że zgrasz się z nim idealnie.
Te słowa pocieszenia dodały mi otuchy. Jeśli jest sposób, aby uniknąć walki w jakikolwiek sposób, wchodzę w to.
- Może masz rację... - uśmiechnąłem się delikatnie. - Chyba, zostanę medykiem.
<><><<><>
Po zakończeniu spotkania koty rozeszły się w swoje strony. Nowi jak i
starzy uczniowie skierowali się w stronę jaskini uczniów. Ja jednak
chciałem odwiedzić matkę. Byłem dumny ze swojego wyboru, a wszystko
zawdzięczałem jej.
Skierowałem się w stronę żłobka, w którym obecnie przebywała. Szedłem
ostrożnie, stawiając łapy jak najciszej. Gdy usłyszałem głosy ze żłobka,
zastygłem. Była to rozmowa dwóch kotów.
- Uważasz, że Widmowa Łapa źle postąpił zostając medykiem?
- Wierzyłem w niego, Cętka. Miałem nadzieję, że mimo tej wrodzonej
słabości w sobie, nie podda się. Będzie walczyć i zostanie dobrym
wojownikiem!
- Widmowa Łapa nie potrafi być wojownikiem!
- To znaczy, że jest słabym kotem.
- Odłóż dumę na drugie miejsce,Mglisty! Nie poznaję cię...
- Nie zachowuj się jak przewrażliwiona matka. Dobrze wiesz jak jest..
- Nie, to ty nie zdajesz sobie sprawy z sytuacji! Dlaczego nie zezwalasz swojemu synowi być tym kim chce?
- Bo chce dla niego dobrze, Cętkowany Ogonie. Chcę, by był silnym kotem i
radził sobie z problemami! A nie był jakimś medykiem, i zbierał
kwiatki!
- Ty nie wiesz co mówisz...
Szelest. Szary kocur wyszedł ze żłobka. Skryłem się szybko w zaroślach.
Zauważył mnie. Zastygłem w sobie, wbijając zielone oczy w ojca. Ten
tylko rzucił mi przelotne spojrzenie. Wślizgnąłem się szybko do żłobka.
- Mamo... - zacząłem, widząc cętkowaną kotkę siedzącą w roku jaskini. - Wszystko słyszałem...
- Nie przejmuj się tym - westchnęła i mimo irytacji w oczach, wywołanej
poprzednią kłótnią, uśmiech zagościł na jej pysku. - Mglisty Cień martwi
się o ciebie na swój sposób. On ma bardzo dobre serce, lecz czasem nie
myśli co mówi i robi.
Mimo tego owe słowa zraniły mnie. Zawiodłem ojca. Jestem słaby. Nie walczyłem. Ale... czy byłbym wtedy szczęśliwy?
- J-ja może pójdę już... Jutro Sowie Skrzydło zamierza mi udzielić
pierwszych lekcji związanych z ziołami - powiedziałem, przypominając
sobie o mentorce. Wyszedłem szybko.
<><><><><>
Ranek przyszedł wcześniej niż się spodziewałem. Słońce już dawno
wychyliło łepek znad horyzontu. Przez chwilę zastygłem w panice, że
zaspałem, lecz ujrzałem Sowie Skrzydło idącą w moją stronę.
- Chodź młodziaku - uśmiechnęła się lekko. - Długa droga przed nami.
Nauka na medyka to nie są żarty. Ktoś będzie musiał mnie zastąpić, gdy
mnie zabraknie.
Zaśmiała się sucho. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko kiwnąłem łepkiem.
< Sowie Skrzydło?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz