*wcześniej*
Wyszedłem ze żłobka i tak jak mówiłem, udałem się w stronę grupy
patrolowej. Dzisiejszy patrol po terenach miał się odbyć wraz z Jelenim
Rogiem oraz Borsuczym Pazurem . Cóż się dziwić - byliśmy jedynymi
młodymi wojownikami . Nasz klan ostatkami zmalał, wraz z prądem chorób i
zakażeń. Martwiło mnie to. Byliśmy najsilniejszym klanem z całej
czwórki, lecz słabniemy z każdą sekundą. Westchnąłem na tę myśl
odchylając uszy do tyłu, po czym rzuciłem kontrolne spojrzenie na
przybrane rodzeństwo.
Coś wisiało w powietrzu. Nasze ogony były napięte, wąsy drgały. Klan
Gwiazd próbował coś nam oznajmić, lecz nigdy nie potrafiłem odgadnąć
dziwnych znaków wiszących w powietrzu.
Wtedy to się zaczęło.
Przejmująca cisza została rozdarta wojowniczym skowytem. Moje kończyny
spięły każdy możliwy mięsień, a po obozie rozpłynął się obcy zapach -
zapach kotów z Klanu Klifu.
Zaatakowali. Wraz z towarzyszącym im pyłem i kurzem, sijąca zamęt armia
kotów napadła na nasz obóz, sypiąc się z każdej możliwej strony.
Zaalarmowana Wojenna Gwiazda wydała z siebie głośny, przeszywający syk
oznaczający atak.
Uczniowie powylatywali z jaskiń. Po ich postawie było widać zmęczenie po
porannych polowaniach, lecz widząc zamęt, mimo przerażenia ruszyli nam
na pomoc.
Skoczyłem bez ostrzeżenia wraz z resztą kotów. Drogę zagrodziła mi
drobna kotka,o myszatej sierści pokrytej plamkami. Atakowała jak dzika
kobra, gwałtownie zakleszczając mi się na szyi. Ból katapultował w owej
okolicy z ogromną siłą. Czułem jak jej kły przebijają się przez skórę.
Syknąłem, po czym z ogromną siłą odepchnąłem napastniczkę od siebie.
Wyskoczyłem w górę odbijając się tylnymi łapami, przygniatając ją swoim
ciałem. Była zwinniejsza ode mnie, lecz byłem silniejszy. Wbiłem w nią
pazury głęboko, aż nie wyczułem cieknącej krwi. Kotka zapiszczała
ulegle, wtedy ją puściłem. Czmychnęła mi spod łap niczym królik,
znikając w kłębie sierści i kurzu.
Wyplułem krew z pyska, która nazbierała mi się w pyszczku przez ranę na szyi.
Rozejrzałem się. Klan Klifu również posiadał tylko 3 wojowników, plus uczniowie i lider. Szanse były wyrównane.
Zobaczyłem, jak szybki rudy kot o dwukolorowych oczach atakuje z
prędkością światła Jeleni Róg. Czym prędzej pobiegłem jej na pomoc.
Z agresją skoczyłem na grzbiet owego kocura. Był słaby, czułem to po
wychudłych mięśniach, które chyba bardziej wykształcił na bieganie.
Przeorałem jego pysk pazurami, zostawiając szramę. Wraz z użytą na nim
siłą, krew z ugryzienia na szyi buchnęła nowym strumieniem.
- Wszystko okej? - zapytała przybrana siostra.
- Ta - burknąłem. Jeleni Róg polizała moją ranę, po czym odbiegła walczyć dalej.
Gwałtowne uderzenie zwaliło mnie z nóg. Kolejny kot z Klanu Klifu rzucił się na mnie.
Był bardzo silny. Przywarł do mnie, przygwożdżając do ziemi, po czym
ugryzł w boleśnie kark. Próbowałem się wyrywać, lecz szary kocur nie
poddawał się.
Kolejna masa ciała dołączyła się do siłaczki. Był to uczeń - Miodowa Łapa.
Próbowała pomóc zepchnąć ze mnie Szarego Płomienia.
- Miodowa Łapo uważaj! - krzyknąłem, lecz nie wystarczająco szybko.
Kocur z Klanu Klifu uderzył ją łapą, a ona zatoczyła się i potoczyła do
tyłu ryjąc rów w ziemi. Zdenerwowałem się.
Wygiąłem ciało w łuk pozbywając się kota z siebie, po czym czmychnąłem w stronę uczennicy. Brutalnie podniosłem ją na nogi.
- Wszystko w porządku? - zapytałem. Kotka pisnęła coś w odpowiedzi, oczy miała zamglone.
Odbiegłem.
– Wojenna Gwiazdo! –usłyszałem grzmiący głos. Odwróciłem nieufnie pysk
widząc niecodzienną cenę. Potężny rudy lider stał na Wojenną Gwiazdą,
gdy ta leżała bez sił na ziemi.
– Kim jesteś? – syknęła. – Gdzie Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura?!
– Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura nie żyją – oznajmił kot – Klan Gwiazd wybrał mnie na nowego lidera Klanu Klifu.
– Jakim prawem łamiesz sojusz zawarty przez twoją poprzedniczkę i mojego
ojca? –była wściekła. Żywy ogień zabłysł w jej dwukolorowych oczach.
Syknąłem do siebie, podbiegając bliżej, aby w razie czego móc obronić
liderkę.
Wielki kocur wziął głęboki wdech. Nagle liderka otworzyła oczy i ociężale podniosła się z ziemi.
– Wojenna Gwiazdo! – zagrzmiał lider po raz kolejny – Pokonaliśmy twój
klan w walce. Musicie odejść z tej części terytorium i zamieszkać po
drugiej stronie Drogi Grzmotu.
– Dlaczego? – wychrypiała szara kotka słabym głosem.
– Klan Klifu przejmuje wszystkie tereny po tej stronie Drogi Grzmotu –
miauknął. – Każda wasza próba odbicia tej części terenów zostanie
odparta. Odejdźcie po dobroci, inaczej wygnam was siłą.
– Czemu złamałeś sojusz? – mruknęła Wojenna Gwiazda.
– Klan Klifu nie potrzebuje już waszej pomocy, a terytorium. Wynoście się. Już!
Szara potężna kotka wstała, następnie dała znać do odwrotu. Nie mogłem w
to uwierzyć. Wściekłość gotowała się we mnie z ogromną siłą. Czy oni
zamierzają tak po prostu się poddać? Nie mogłem przyjąć do siebie
wiadomości, że mamy się pożegnać z tym terenem. Z Suchym Drzewem... Te
miejsca mają w sobie zapisaną historię pokoleń. Nie mogłem tego tak po
prostu zostawić.
Widząc triumf w oczach kotów z Klanu Klifu miałem ochotę rzucić się im
do gardeł. Po czym gwałtownie westchnąłem i ochłonąłem, niczym za
magicznym dotykiem kotów z klanu Gwiazd. Walczyli zacięcie, pełni odwagi
i siły. Lecz ta ambicja kiedyś ich zgubi...
Rzuciłem łbem niczym narowisty rumak, kierując się w stronę żłobka.
Zobaczyłem moją rodzinę - cała złość spłynęła ze mnie niczym peleryna, a
ja poczułem ogromną ulgę. Nigdy nie czułem większego szczęścia. Są
cali.Nikt nie poległ w tej potyczce. Chciałem do nich podbiec, lecz
drogę zagrodziły mi opuszczające teren koty z klanu Wilka. Będąc
blisko, chwyciłem Słoneczko.
- Mglisty Cień! - usłyszałem Cętkowany Ogon blisko swojego ucha.
Uśmiechnąłem się lekko mimo kociaka w pysku. Krew ciekła mi z kącika
ust, kapiąc na rude, nieskażone futerko młodziaka. Moja partnerka miała
się dobrze - nie licząc nogi którą podwinęła pod brzuch. Zmartwiłem się.
Oby to nie było nic poważnego.
Przenieśliśmy się. Zatrzymaliśmy się, budując szybkie małe schronienie
na noc tuż przy Wielkim Jaworze. Koty wylizywały się po bitwie.
Wyglądaliśmy nędznie. Poległy klan, kupki mokrego futra, skulone w
różnych odstępach od siebie. Słońce dawno zaszło, malując niebo na rudo.
Niedługo po tym, wszystko zaczęło barwić sie w granat, a na
nieboskłonie nie widać było gwiazd. Jedynie księżyc patrzył na nas,
bielą swojej pełni.
Usiedliśmy obok siebie. Młodziaki grzecznie usadowiły się obok. Patrzyły
na nas nic nierozumiejącymi oczami, pełnymi niepokoju. Trzęsły się z
zimna wieczoru, jak i z przerażenia. Nie rozumiały. Bawiły się, czerpiąc
radość z dzieciństwa, a nagle wszystko zaczęło się walić niczym ściana.
- Co teraz będzie? - złote oczy Cętkowanej, spojrzały na mnie. Nie
odpowiedziałem, patrząc pusto w przestrzeń. Co będzie? Zbudujemy obóz od
nowa... Nic innego nas nie czeka.
Krew cicho skapywała z mojej szyi. Powinienem udać się z tym do medyka.
- Mglisty Cieniu, martwiłam się.
- Ja też - odparłem szczerze. Najszczerzej, jak potrafiłem. Czułem się obcy.
- Mglisty Cieniu, ty jesteś ranny! - krzyknęła nagle Cętkowana.
Wystraszyłem się bardziej jej zaniepokojonego krzyku, niż fakty iż
naprawdę jestem ranny.
- To nic takiego - skłamałem, czując jak wraz z kłamstwem ból w szyi się
powiększa. Pulsował wraz z rytmem bicia serca, wypluwając nową dawkę
krwi.
- Powinieneś iść z tym do Sowiego Skrzydła.
Nie chcąc się sprzeczać, kiwnąłem tylko głową. Wstałem ociężale,
kierując się w stronę Sowiego Skrzydła, siedzącej samotnie niedaleko
Drogi Grzmotu, patrzącej się w przestrzeń. Widząc mnie prychnęła:
- A ty znowu musiałeś wpadać w tarapaty. Jakby nie dało się wyjść z tego w jednym kawałku.
Przez wykończenie, żadna sensowna odpowiedź nie przyszła mi do głowy,
więc po prostu usiadłem i dałem się obejrzeć kotce. Zrobiła mi opatrunek
z liści. Nie poczułem się lepiej, lecz przynajmniej Cętkowana będzie
spokojniejsza. A niech cię, Dzika Burzo!
Nie chcąc siedzieć bezczynnie, zacząłem pomagać w budowaniu schronienia.
Angażowały się wszystkie koty wraz z uczniami i królowymi. Chwyciłem
pęk patyków w pysk, po czym wplątałem je w ogrodzenie. Kątem oka
zauważyłem jak Słoneczko i Lisek chwytają osobne gałązki w pysk i
próbują wepchnąć je w powstały płot. Rozbawiło mnie to lekko.
- Głupie, nie tak to się robi - poprawiałem je, pokazując dobrą metodę
budowania ogrodzeń. Kociaki skorzystały z rad co wyglądało jeszcze
bardziej pokracznie.
< Ktoś z rodzinki?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Jeśli dobrze zrozumiałam, Szary uderzył Miód, no nie? Za nic by tego nie zrobił. Ale trudno c;
OdpowiedzUsuńTak tylko piszę.
~ Szary, Miód i Tajemnica
Że chyba nie wiedział, że to ona. Wtedy to tak xD
UsuńAaaa bo to jego córka XD *fail*
UsuńUznajmy, że nie wiedział że to ona xD
Wybacz za ten głupi błąd, dobierałam uczniów i wojowników losowo
Spoko, nic się nie stało xD
UsuńWłaściwie to Jelenia i Borsuczy byli w obozie. Trzy koty: samiec, samica i uczeń. Samcem był Mglisty, samica Mysia, a uczniem Miodowa. W moim opowiadaniu pisałam o walce z brązowym wojownikiem (Borsuczym) i nakrapiana kotka, która była Jelenia.
OdpowiedzUsuńWybrałam na patrol Mglistego, bo chciałam dać KK jakieś szanse, a Mysiej i Miodowej chciałam oszczędzić widoku Szarego Płomienia walczącego z ich klanem.
Ale wy mnie tym denerwujcie... Najpierw Cetka napisała, że Klan Wilka był przy śmierci Wojennej, choć pisałam o tym, jak na samym początku wyprowadziła dzieci, a ostatecznie w obozie została tylko Jelenia
Teraz opowiadanie Mglistego -.- Ja rozumiem, że nie każde opowiadanie się czyta, ale jak już się pisze coś trzeci raz, to niech to się minimalnie zgadza z innymi opowiadaniami.
I tak btw to u mnie patrol miał być już po drugiej stronie Drogi Grzmotu, gdzie nadziali się na Błękita i Nakrapiana.
UsuńAha, tak wczoraj lalam z dzikiej kobry, że zapomniałam jeszcze wspomnieć o kolejnym apsurdzie tej wersji. Mianowicie:
Usuń" – Wojenna Gwiazdo! –usłyszałem grzmiący głos. Odwróciłem nieufnie pysk widząc niecodzienną cenę. Potężny rudy lider stał na Wojenną Gwiazdą, gdy ta leżała bez sił na ziemi.
– Kim jesteś? – syknęła. – Gdzie Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura?!
– Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura nie żyją – oznajmił kot – Klan Gwiazd wybrał mnie na nowego lidera Klanu Klifu.
– Jakim prawem łamiesz sojusz zawarty przez twoją poprzedniczkę i mojego ojca? –była wściekła. Żywy ogień zabłysł w jej dwukolorowych oczach. Syknąłem do siebie, podbiegając bliżej, aby w razie czego móc obronić liderkę.
Wielki kocur wziął głęboki wdech. Nagle liderka otworzyła oczy i ociężale podniosła się z ziemi.
– Wojenna Gwiazdo! – zagrzmiał lider po raz kolejny – Pokonaliśmy twój klan w walce. Musicie odejść z tej części terytorium i zamieszkać po drugiej stronie Drogi Grzmotu.
– Dlaczego? – wychrypiała szara kotka słabym głosem.
– Klan Klifu przejmuje wszystkie tereny po tej stronie Drogi Grzmotu – miauknął. – Każda wasza próba odbicia tej części terenów zostanie odparta. Odejdźcie po dobroci, inaczej wygnam was siłą.
– Czemu złamałeś sojusz? – mruknęła Wojenna Gwiazda.
– Klan Klifu nie potrzebuje już waszej pomocy, a terytorium. Wynoście się. Już!
Szara potężna kotka wstała, następnie dała znać do odwrotu. Nie mogłem w to uwierzyć. Wściekłość gotowała się we mnie z ogromną siłą. Czy oni zamierzają tak po prostu się poddać? Nie mogłem przyjąć do siebie wiadomości, że mamy się pożegnać z tym terenem. Z Suchym Drzewem... Te miejsca mają w sobie zapisaną historię pokoleń. Nie mogłem tego tak po prostu zostawić."
Wojenna Gwiazda mówi kwestie Jeleniego Rogu, co miałoby sens gdyby nie "mojego ojca" i to, że raz wściekle się drze, a potem mówi zdechłym głosem.
Nie wiem już, co ja tam powypisywałam xD Tą scenę wzorowałam się na opisie z opka Cętki. Przepraszam, jeśli wprowadziłam cię w gniew :c
Usuń