Strzepnęła ogonem, gdy podbiegł do niej jej młodszy brat.
- To jak, kiedy? - Miauknął.
- Kiedy będzie czas, a teraz zmykaj do swojego legowiska i nie zaprzątaj mi dupy - Warknęła czarna pod nosem. Wrzosowa Łapa uśmiechnął się i pobiegł chętny do uczniowskiego leża, pozostawiając wojowniczkę samą z niebieskim.
- Było fajnie, prawda? - Powiedział do niej Gliniane Ucho. - Dobrze czasem odpocząć od... tych spraw.
"Tych spraw", czyli przytłaczającej wizji Klanu Burzy. Wizji, w której Piaskowa Gwiazda była liderką, a oni rebeliantami, ryzykującymi własne życie, spiskując przeciw niej. Kamienna Agonia nie mogła się nie zgodzić. Patrole łowieckie były pożyteczne, a przy okazji mogli rozprostować nogi od politycznych intryg.
**
jeszcze za czasów Piasek
Kotka prychnęła pod nosem, gdy zobaczyła kremową liderkę, która w towarzystwie swojej wiernej służby przemieszczała się po obozie, by zjeść łup ze zwierzyny. Jej łup. Jej królika, którego parę chwil temu upolowała własnymi łapami, tylko, żeby ta ruda idiotka mogła go sobie pożreć, nic nie robiąc!
Spojrzała się w legowisko uczniów, skąd wyszedł właśnie Wrzosowa Łapa. Długo nie poświęcała bratu zbyt dużo czasu. Była zajęta sprawami, które codziennie zaprzątały jej myśli. Obiecała mu, że pójdą jeszcze kiedyś na patrol. Rodzinny patrol. Patrol, tylko we trójkę. A wciąż się nie doczekał. Wojowniczka chciała mu to wynagrodzić, jednak w klanie wciąż działo się coś nowego. Wciąż była napięta atmosfera. Wciąż miała coś na głowie.
Czarna położyła się w legowisku i zamknęła oczy. Nie miała tego dnia siły na cokolwiek innego, niż ponure myśli o równie ponurej przyszłości.
**
teraz
Wstała wcześnie. Niebo było jeszcze całkiem ciemne, można było jednak powiedzieć, że zaczynał się świt. Musiała przywyknąć do nowej rzeczywistości. Rano, po południu i wieczorem musiała być już w pełni gotowa, wypoczęta, przygotowana i obecna w obozie, by wyznaczyć koty na patrole graniczne. Czasem wojownicy przychodzili do niej po spełnionych obowiązkach, jeśli chcieli zrobić coś jeszcze. Kamienna Agonia wciąż miała dużo czasu przed całkowitym rozjaśnieniem się nieba, więc położyła się pod skałą i czekała, aż się rozjaśni.
Słońce świeciło już wysoko na niebie. Wojowniczka była wcześniej na krótkim, samotnym patrolu łowieckim, żeby stłumić jakoś czas spędzony na nierobieniu niczego. Teraz każdy był równy, a zastępczyni zbyt przywykła do dyskryminacji. Odkąd została uczennicą, musiała pracować dwa razy więcej. Dziwny więc teraz był fakt, że mogła w spokoju przeleżeć w obozie parę chwil, bez harowania przez cały dzień bez przerwy. Podeszła do legowiska uczniów i szturchnęła mocno Wrzosową Łapę. Brat ziewnął, a jego długi błyszczący kieł zalśnił w otoczeniu.
- Wstawaj, głupi bachorze - Warknęła zirytowana czarna zastępczyni. - Przespałbyś cały sezon!
- Co? - Zapytał z roztargnieniem uczeń.
- Zabieram cię na patrol, kretynie - Syknęła Kamienna Agonia, a wtedy kocur natychmiast poderwał się z posłania. Zignorowała spojrzenie Rozżarzonego Płomienia, gdy ten patrzył się, jak wychodzi z obozu z jego uczniem.
Gdy wyszli z obozu, czarna natychmiast skierowała się w stronę Toma i tam prowadziła Wrzosową Łapę. Było tam sporo zwierzyny, a poza tym traktor był przyjemny i można było w dobry sposób odpoczywać sobie w jego cieniu.
- Nie idziemy z Glinianym Uchem? - Miauknął niebieski.
- Jest zajęty! - Kotka prychnęła, poddenerwowana ciągłymi pytaniami. - Zresztą, ja też mam sporo obowiązków, a zabrałam cię jednak na ten patrol. Więc nie marudź!
Glina był w legowisku Zająca. Kamienna Agonia nie chciała im przerywać tych miłosnych pogawędek, czy co oni tam robią. Wiedziała, że biały nie mówi jej tyle, co niebieskiemu. Mimo, że wybrał ją na zastępczynię, miała świadomość, że był chętniejszy do szczerych rozmów ze swoim partnerem. Akceptowała to. Posłaniec Klanu Gwiazdy i tak zrobił wiele dla Klanu Burzy, a teraz spełnił jej największe marzenie, o którym marzyła jako kociak. Byłaby głupia, gdyby na to narzekała.
Zatrzymała się, gdy dotarli do traktora i powąchała powietrze, otwierając pysk. Wiatru nie było, przez co dopóki nie zacznie grzmić, mieli dobre szanse na złapanie czegoś całkiem dobrego.
<Wrzos?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz