Wojowniczka odruchowo skinęła głową, słysząc deklarację zastępcy, myślami była jednak daleko.
To musiało się skończyć. Nie mogli tak dłużej. Wiedziała, że problem nie minie sam, wiedziała co musieli zrobić, a jednak…
Jastrzębi Cień przyglądał jej się. Skinął głową.
- Nie bój się. Mów. Jeżeli to coś osobistego, to zostanie to między nami.
Wysunęła i schowała pazury. Dostrzegł, że chodziło jej o coś więcej, ale… nie mogła mu tego powiedzieć. Był jedyną osobą, która jej ufała, jedyną, która szanowała jej opinię. Jeśli teraz wszystko mu powie… Odwróci się od niej jak pozostali. Wojowniczka nie mogła do tego dopuścić. Czepiała się jego sympatii jak tonący jeża.
Bury powtórzył gest, zachęcając ją do mówienia. Pokręciła łbem.
- Nie. I tak mi nie uwierzysz.
Pomarańczowe ślepia przyjrzały jej się badawczo.
- Chodzi o moją matkę?
Futro na grzbiecie niebieskiej zafalowało. Gdy minął pierwszy szok, powoli skinęła głową.
- Słyszałem, że za sobą… nie przepadacie.
Z jej gardła wydobył się warkot, zanim zdążyła go stłumić.
- Zniszczyła mi życie. Ona, jej chora obsesja i chore gierki, gdyby nie… - urwała, wiedząc, że znów się zapędziła. Pokręciła łbem. - To wszystko to jej wina. Te piszczki. Kara od Klanu Gwiazdy za jej bezprawne rządy. Nie wybrali jej. Nie mogli. Po tym wszystkim, co zrobiła, po tym co się stało, ja… nie wierzę. Nie, nie mogli. Teraz nas karzą. Za nią, za to co zrobiła, wszystko, co zrobiła! Musimy… Jest tylko jeden sposób, zanim, zanim wszyscy umrzemy z głodu, jest tylko jedna droga… Musimy ją powstrzymać.
<Jastrzębiu? :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz