w luj dawno temu
Rudy uśmiechnął się na słowa Słonecznika. To naprawdę fajne uczucia słyszeć pochwały. Już i tak wielkie ego Perkoza wzrosło jeszcze bardziej. Komplementy zawsze fajnie usłyszeć. Nie dostawał ich zbyt wiele ani od matki - Owieczki, czy też też Kostki, ani od siostry. Doszedł dawno do wniosku, że ci wszyscy widocznie są ślepi jak nornice, i nie potrafią zauważyć jego piękna.
- Masz rację - Miauknął Perkoz. - Byłbym na pewno świetnym bratem!
**
teraz
Wiele się zmieniło, to rudy musiał przyznać. Szyszka umarła. Perkoz nie znał jej zbyt dobrze i nie mógł powiedzieć, że było mu przykro, ale była całkiem fajna. Szczególnie, jak odwiedzała czasem żłobek. Teraz liderką została Błysk, której Perkoz też dobrze nie znał, ale póki co nie obchodziły go te dziwaczne intrygi. Był na razie jeszcze młodzikiem, i chciał korzystać z tego, że nie miał jeszcze zbyt wielu obowiązków na głowie. Chociaż fakt, że został uczniem trochę go już zadowolił. Co prawda miał więcej obowiązków, niż jako kociak, ale było to fajne doświadczenie. Niestety, los chciał, że uczył się razem z tym półgłówkiem Ćmą, i marudną Poziomką. W sumie tej drugiej dobrze jeszcze nie poznał, chociaż już raz zdążył ją nieco wkurzyć. Miał nadzieję, że okaże się fajną mentorką.
Oczywiście syn Owieczki nie byłby sobą, gdyby nie przyszedł się komuś pochwalić. Puchacz miał sporo na głowie, więc rudy nie chciał zawracać mu głowy, mimo, że był jednym z nielicznych kotów, które przypadły mu do gustu. Innym takim był Słonecznik. Perkoz od razu o nim pomyślał i udało mu się go znaleźć, jak akurat zeskakiwał z jednego z drzew. Miauknął na przywitanie.
- Cześć, Słonecznik! - Przywitał się, a pazury same mu się wysuwały z podniecenia. - W końcu zostałem uczniem. Nie mogę się doczekać, aż będę się uczył walki!
Zademonstrował parę dziwnych ruchów imitujących atakowanie przeciwnika. Tak bardzo już chciał być wojownikiem. Jednak szkolenie wywoływało u niego równie dobre dreszczyki emocji. Miał już dość siedzenia ciągle w żłobku i patrzenia, jak inne koty wspinają się już po drzewach albo walczą, podczas gdy on, jedyne co umiał to miauczeć w niebogłosy i bawić się w chowanego. Perkoz słyszał, że Słonecznik uczył się u Bielik. Nie znał jej, ale wiedział, że miała powaloną relację z Owieczką. Ale patrzył na to z przymrużonymi oczami, bo niezbyt obchodziło go to, co matka robiła i z kim. Kocurek zwrócił wzrok z powrotem na syna Kostki. Już czekał na masę pochwał!
<Słonecznik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz