Zastępczyni odprowadziła wzrokiem oddalającą się Wilczą Zamieć. To... było nie w jej stylu. Ale ostatnio też zachowywała się inaczej. Skoro potrafiła złamać jej uczucia, miały chyba ze sobą coś wspólnego.
Czarna zwróciła ostre spojrzenie na Szczypiorkową Łodygę, której wyraz twarzy wykazywał gniew i zaskoczenie. Po chwili na jej pysk wkradł się drwiący uśmiech.
- Jeszcze ciebie tu brakowało - Miauknęła. - Znowu przyszłaś obronić Wilczą Zamieć?
- Ona nie potrzebuje obrony - Syknęła. - Jest dorosła, poradzi sobie sama. Albo i nie poradzi. Ale zostaw ją w spokoju.
- Jakoś ostatnio trzymasz się z przegrywami życiowymi - Stwierdziła Szczypiorek. - Jałowy Pył... Wrzosowa Łapa... Teraz jeszcze Wilcza Zamieć?
Kamienna Agonia poczuła, jak serce jej się ściska, a ogon zaczyna bić. Miała tak wielką chęć zajebania tej suki na miejscu. Wysunęła pazury i wbiła je w ziemię.
- A wiesz co ja ci powiem? - Warknęła. - Gówno mnie obchodzi, co sądzisz o tym, z kim się zadaję. A poza tym, myślisz, że tu chodzi o Wilczą Zamieć? Po prostu nie masz prawa gnębić nierudych! Czasy Piaskowej Gwiazdy minęły. Nie jest już u władzy.
- Och, tak, ale nierudzi mają prawo gnębić rudych, racja? - Syknęła Szczypiorkowa Łodyga. - Tak, taka właśnie jesteś. Przyjemność ci sprawia patrzenie, jak role się odwracają. Jak Zajęcza Gwiazda umrze i dotkniesz czubka władzy, to zrobisz to samo, co Piaskowa Gwiazda, prawda?
Córka Króliczego Susu cofnęła się o krok i wymierzyła w stronę szylkretki piorunujące spojrzenie.
- Nikt nie będzie mnie osądzał, a już na pewno nie taka gruba, nadęta pizda jak ty - Syknęła. - Czasy Piaskowej Gwiazdy zniszczyły moją rodzinę! Nie będę patrzeć, jak rudzi na domiar się obżerają, nie ponosząc pokuty za własne czyny!
Odwróciła się, bo nie zamierzała dłużej z nią dyskutować.
**
Była późna noc, zbyt późna, żeby obóz tkwił wciąż w ruchu. Kamienna Agonia długo próbowała zasnąć, ale z każdym kolejnym przymrużeniem powiek w jej głowie pojawiały się płomienie. Scena, przy której nie była, scena śmierci jej mentora. A gdy tak dłużej nie spała, zaczęły pojawiać się inne myśli. Myśli o Wilczej Zamieci, o Szczypiorkowej Łodydze, o jej bliskich zmarłych, o Jałowym Pyle, Zajęczej Gwieździe, reszcie jej rodziny pozostałej przy życiu, o jej rodzeństwie, kociętach Jałowego. Było tego zbyt dużo.
Wyszła na zewnątrz. Chciała się przewietrzyć, zapomnieć o tym. Spojrzała w kierunku wyjścia z obozu, obok którego chodziła Blady Zmierzch pełniąca wartę. Podeszła do niej, unosząc wysoko brodę. Nie pokazując mieszanki emocji, które buzowały w jej głowie.
- Nie śpisz? - Miauknęła niepewnie kremowa wojowniczka.
Kamienna Agonia prychnęła.
- Co cię to obchodzi? - Warknęła. - To nieważne, czy śpię, czy nie. Muszę się przejść.
- Nie wiem, czy jest taka potrzeba. - Powiedziała córka Pszczelego Pyłka. - Może spróbuj zasnąć.
- Nie bądź taka milutka - Syknęła czarna. - Nie idę daleko. Potrzebuję chwili. I tak będziesz mnie widziała. O ile nie jesteś ślepa i dostrzeżesz moje futro w nocy. Wrócę za kilka sekund, okej?
Jej głos brzmiał warkotliwie i gniewnie. Bo denerwowało ją, że jej wewnętrzna część nie chciała się przyznać do własnych myśli.
Gdy tylko nie usłyszała sprzeciwu, wyszła z obozu. Nie kłamała. Chciała po prostu zobaczyć miejsce, w którym pochowano jej zmarłego mentora. Nie przychodziła nigdy do grobu. Nie chciała.
Zobaczyła miejsce wyróżnione na tle reszty ziemi. Było wypełnione piaskiem, gęsta trawa nie miała jak tam wyrosnąć. Nie było to miejsce znajdujące się daleko od obozu - ciała zmarłych przyjęło się zanosić blisko. Kamienną Agonię to dziwiło. Dziwiło, że Piaskowa Gwiazda chciała to robić. Że w ogóle fatygowała się, żeby pochować te ciała, a nie powiesić je na palu, tak jak niegdyś Muszy Lot.
Czarna spojrzała się w ziemię. Miała ochotę rozkopać piasek. Rozkopać cały grób, w nadziei, że pod tą warstwą gruzu dostrzeże mentora. Żywego, nieskażonego, zdrowego. Ale wiedziała, że nawet, gdyby to zrobiła, jedyne, co by zastała, to smród i sterta kości pozostała po rozkładającym się ciele.
Usłyszała szelest rozchodzący się gdzieś przy obozie i błyskawicznie odwróciła się w tamtą stronę. Wysunęła z gniewu pazury, widząc Wilczą Zamieć. Nie obchodziło ją, jakie miała zamiary. Wbiła wściekłe spojrzenie w znajome pomarańczowe oko.
<Wilcza?>
randka nad grobami świetny gust kamień
OdpowiedzUsuń