- Pozwolił ci ktoś wspominać o mojej matce? - Warknęła kotka. - Nie mam zamiaru tracić czasu na takiego idiotę, jak ty.
Próbowała wyjść, jednak rudy po złośliwości tarasował jej jakąkolwiek drogę. Prychnęła. To był zarozumiały dzieciak, który myślał, że wszystko mu wolno, bo Piasek go sobie upodobała.
- Ależ ja nawet nie wspomniałem o twojej matce! - Miauknął rudy takim tonem, żeby specjalnie ją sprowokować. Wojowniczka trzasnęła ogonem.
- Przyrzekam, że jeśli nie posuniesz stąd swojego tłustego dupska, to osobiście się ciebie pozbędę - Syknęła przez zęby, czując pulsującą w jej żyłach wściekłość. Co za kretyn. Idiota. Parszywy rudzielec.
- Piaskowa Gwiazda nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że odzywasz się do mnie w ten sposób. - Rudy zadarł podbródek, uśmiechając się złośliwie.
- A ja mam w dupie, co i gdzie będzie twój jęzor mielił. - Warknęła kotka i ze zniecierpliwieniem odepchnęła go z wyjścia. Było to ciężkie, bo musiała przyznać, że kocur był silny. Jednak końcowo udało jej się jakoś przez niego przebrnąć. Nie chciała patrzeć na ten głupi pysk już ani uderzenia serca dłużej.
**
Siedziała na polanie wypełnionej gdzieniegdzie wrzosami. Czuła spokojny powiew wiatru, który mierzwił jej czarne futro. Zielone oczy błysnęły, gdy kotce udało się upolować królika. Podniosła brodę dumnie i skierowała wzrok na mentora.
- Patrz! Udało się! - Miauknęła i zamknęła dumnie oczy. Jej głos nie przypominał tego, który miała obecnie. - Jestem świetna!
Zwęglone Futro pokiwał głową.
- Dobrze sobie radzisz, jestem z ciebie dumny.
Na miejscu młodej, zielonookiej uczennicy, ustała kotka, wyglądająca zupełnie inaczej. Dobrze zbudowane, silne kończyny zastąpiły małe chuderlawe czarne łapki. Zadbane futro zmieniło się w poplamioną, postrzępioną, zrudziałą sierść zniszczoną przez rządy Piaskowej Gwiazdy. Znowu była sobą. Zastępczynią Klanu Burzy. Nie uczennicą, nie posiadającą grzechów na własnym sumieniu.
Coś ją szturchnęło. Obudziła się i wściekła strzepnęła ogonem.
- Cholera! - Warknęła. - Miałam świetny sen!
Wstała i trochę się rozluźniła, widząc brata. Gliniane Ucho uśmiechnął się lekko, a ta prychnęła.
- Czego?
- Przyszedłem cię obudzić. - Miauknął. - Powinnaś przygotować poranny patrol.
- Klanie Gwiazdy, zapomniałam - Wymamrotała kotka z gniewem. - Mogłam wstać wcześniej! Co za idiotyczna sytuacja.
Wstała szybko i wyszła z legowiska wojowników. Zobaczyła tylko raz białą głowę Zająca, który przelotnie się na nią spojrzał, obserwując krótko, jak sobie radzi. Kamienną Agonię już nie obchodził wygląd. Dawno o tym zapomniała. Poczekała, aż tylko wszyscy wyjdą z legowisk, po czym zastanowiła się, kogo zabrać na poranny patrol graniczny. W planach miała jakiegoś rudzielca. Chciała, żeby idiotyczni poplecznicy Piasek w końcu wzięli się za robotę. Pierwszym kotem, o którym pomyślała, był Rozżarzony Płomień. On zdecydowanie był kretynem, który nie potrafiłby pewnie samodzielnie upolować myszy.
- Koty Klanu Burzy! - Miauknęła pośpiesznie, żeby zwrócić uwagę reszty. Cholera, nie wiedziała, jak się wybierało koty na patrol. Nie chciała rozdzielać uczniów z mentorami, a jednocześnie zależało jej, żeby wysłać na patrol głównie rudzielce. - Na poranny patrol graniczny wyruszą Rozżarzony Płomień, Kozi Skok i Słonecznikowa Łodyga. Poprowadzę patrol.
Specjalnie wybrała te koty. Może była złośliwa, ale chciała się odegrać na Żarze. Cieszyła się, że pójdzie na patrol z kotami, których nie lubił.
Usłyszała wściekły pomruk Rozżarzonego Płomienia. Kamienna Agonia podniosła brodę do góry i ruszyła ku wyjściu z obozu, czując, jak przyjemne uczucia kierują jej umysłem. Nie mogła się nacieszyć końcem rządów Piasek, jednak wiedziała, że nie może zbyt odlatywać.
Poczekała, aż reszta do niej dołączy, a potem wyruszyła. Napawała się każdą chwilą, gdy widziała spojrzenie Rozżarzonego Płomienia. Był sztywny, jakby bardzo pilnował, by nie dotknąć przypadkiem żadnego "plugastwa". Idiota nawet nie wiedział, że w tej grupie jedyny był obrzydliwym kretynem.
- Możemy pójść do granicy z Klanem Wilka. - Miauknął Słonecznikowa Łodyga.
Czarna poczuła, jak sierść jej się jeży, ale szybko ją wygładziła i pokiwała głową.
- Tak, dobry pomysł. - Odpowiedziała. - A potem zapolujemy, ale pogoda jest okropna. Jeśli te idiotyczne pioruny spłoszą zwierzynę, to rozszarpię cały ten przeklęty teren na strzępy. Teraz przynajmniej rudzi też wzięli swoje głupie tyłki do roboty.
Bijąc ogonem, ruszyła do przodu. Zatrzymała się dopiero, gdy rozszedł się po nich zapach Wilczaków. Spojrzała na Rozżarzonego Płomienia, gdy ten oznaczał granicę zapachem.
- Nie da się tego robić szybciej? - Warknęła zniecierpliwiona, chociaż bardziej jej zależało, by mu dogryźć. - Byle uczeń lepiej by to zrobił od ciebie!
<Żar? Będzie kłótnia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz