- Kto?! - Syknęła, nim w ogóle zdążyła zarejestrować, że to Wilcza Zamieć.
Odsunęła się, widząc posturę Wilczej. Świetnie. I co miała powiedzieć? Zaraz znowu spłoszy się jak sarna. Nie chciała robić przedstawienia na cały obóz. Nie teraz. Wodospad emocji zalał ją od środka. Gdy czarna nie wiedziała co powiedzieć, pierwsze, co nasuwało jej się do myśli, to obelgi.
- Możesz bardziej uważać? - Warknęła. - Po co przylazłaś? Znowu powiedzieć, że boisz się jebanych piorunów?
Ominęła siwą i stłumiła w środku wyrzuty sumienia, które jednoznacznie uważała za słabość.
Nie mogła kłamać. Ostatnia sytuacja w legowisku wojowników, bardzo zdenerwowała świeżą zastępczynię. W środku czuła, że Wilcza mogła mieć swoje problemy. Widziała jej minę na zgromadzeniu. Ale jeśli nie miała odwagi wyznać jej prawdy, po jaki cholerny Klan Gwiazdy budziła ją w środku nocy?
Kamienna Agonia, gdy szła przez obóz, dojrzała, jak Wilcza Zamieć zgarbiona wychodzi z niego z resztą patrolu, który córka Królik sama przecież wyznaczyła. Wstydziła się faktu, że specjalnie oszczędzała Wilczej przebywania na patrolach razem z rudymi. Coś ją przed tym powstrzymywało. Zbyt bardzo rozumiała, że Wilcza Zamieć czuła odrzucenie od kotów, które ją skrzywdziły. Przecież ona też czuła, gdy Piaskowa Gwiazda na jej własnych oczach wbiła kły w ciało Króliczego Susu, pozbawiając ją ukochanego życia.
**
Zielonooka wojowniczka założyła łapę na łapę i usiadła w cieniu skały. Ogon wciąż jej bił, ze względu na wiele spraw, które napełniały ją dodatkowymi myślami. Dodatkowymi zmartwieniami.
Jej uwagę przykuł jednak krzyk. Dość agresywny krzyk. Kamienna Agonia rozpoznała głos Marchewkowego Grzbietu. Wtórował jej pogardliwy śmiech Szczypiorkowej Łodygi, która z daleka przyglądała się zajściu. Czarna dostrzegła Wilczą Zamieć, która kuliła się ze strachu przed rudą.
- Najpierw chodzisz na spacerki z moim Pyłkiem, a teraz jeszcze na mnie nadepnęłaś?! Powinnaś bardziej uważać, jestem karmicielką! Nikt cię nie uczył kultury, idiotyczna szczurza strawo?! Nie zbliżaj się do mnie!
Kamienna Agonia spłaszczyła uszy, próbując stłumić te denerwujące dźwięki. Ale to, co się działo, nie dawało jej spokoju. Awanturnicza osobowość czarnej sprawiała, że pazury mimowolnie jej się wysunęły. Zastępczyni wstała z warkotem i ruszyła przed żłobek, gdzie miejsce miało zajście. Kotka splunęła pod nosem, piorunując wzrokiem Marchewę.
- Mogłabyś uciszyć swój denerwujący pysk? - Syknęła. - Wilcza Zamieć nie jest aż taką wywłoką, żeby specjalnie krzątać się koło obrzydliwych rudzielców. Uspokój swój kretyński tyłek i nie rób afery!
Poczuła satysfakcję, gdy na moment Marchewkowy Grzbiet spuściła głowę do dołu. Miała już wyuczony respekt, ale to nie wystarczyło, by się zamknęła i dała spokój. Czarna była przygotowana na kłótnię.
- Zamknij się - Syknęła Marchewka. - Sama łazisz z moim Pyłkiem, a teraz bronisz jeszcze tej padliny?!
- Nie bronię jej - Warknęła Kamienna Agonia. - Tylko próbuję cię naprostować, bo zachowujesz się jak kociak!
- Tak? Też byłabyś taka milusia, gdyby jakaś cholera łaziła z twoim partnerem, a potem jeszcze deptała ci ogon, jakbyś była niewidzialna?
- A co cię to obchodzi? - Fuknęła kotka. - Powinnaś mieć jakiekolwiek resztki szacunku do swojej zastępczyni.
- Tak, jasne, udawaj teraz jakąś świetną - Prychnęła Marchewa. - Jesteś tylko hipokrytką. Przecież każdy wie, że na moim miejscu zrobiłabyś to samo!
Ruda odwróciła się i zniknęła w wejściu do legowiska. Kamienna Agonia miała się już odwrócić, pozostawiając Wilczą samą, gdy poczuła na sobie nieprzyjemny zapach Szczypiorkowej Łodygi.
- Więc teraz się trzymasz ze słabeuszami? - Miauknęła. - Taka niby jesteś silna. Żałosne.
- Z nikim się nie trzymam - Syknęła Kamienna Agonia. - A już zwłaszcza nie z kimś takim jak Wilcza Zamieć!
Szczypiorek popatrzyła się na nią pogardliwie i odeszła. Córka Króliczego Susu miała zamiar odejść, gdy napotkała zaskoczone, przerażone spojrzenie Wilczej.
Nie chciała się z tego tłumaczyć.
Klanie Gwiazdy, mogła po prostu zignorować te wrzaski.
<Wilcza?>
wow, Kamień ty to umiesz zgotować piekło
OdpowiedzUsuń