Ja nadal żyję i właśnie powstałam z martwych
Barwinkowy Podmuch źle znosił upały od małego. Przez długą, gęstą sierść, do tego całą czarną, wszystkie promienie słońca szły na niego. Mało tego, musiał łazić po otwartym terenie, po przecież nikt nie da mu wolnego.
No, ale to było kiedy miał czterdzieści księżyców. Wtedy to sobie mógł pobiegać, schować się w cieniu, by inni go nie widzieli, że się obija. I tak zawsze ktoś się znalazł, kto go podkablował.
Teraz, gdy starość coraz bardziej doskwierała kocurowi, zaczął doceniać tamte dni. Zawsze szukał wymówek, a jak tu nie iść, a może ktoś inny by poszedł... Teraz sobie ani nie pobiega, ani nie ponarzeka. Wladciwie, jego tryb życia polegał na wstawaniu rano z głośnym stękiem, chodzenie parę minut po obozie, żeby mu nie zesztywnialy stawy do końca, jedzonko i powrót. Przy okazji obserwował wszystkie nowe postaci w obozie. Jakieś kocięta, uczniów, którzy dorośli, nim się obejrzał. Naprawdę, nie zdążył mrugnąć, a jego wnuki stały się wojownikami. Płakał jak kociak, kiedy ich mianowali. Potem dostał kilka komentarzy, że robił im wstyd, ale przecież od tego są dziadkowie. Gdyby nie on to ich by na tym świecie nie było!! Jeszcze gdyby to była prawda... Chociaż, mógł być dumny z siebie, bo przecież to on ich wychował. Powinni paść na ziemię i mu dziękować za te wszystkie cenne lekcje. O, dokładnie tak.
Westchnął głęboko. Był strasznie zmęczony po kolejnym spacerze, na jaki postanowił się wybrać. Było cholernie gorąco, do tego piski kotów nie pomagały na jego skołatane nerwy.
- Zamknijcie się no! Starcowi żyć nie dacie. - Zaczął narzekać jak rasowy dziad.
- Ale my jesteśmy cicho.
- Guzik prawda, skoro JA was usłyszałem to nie byliście!! - Odparł.
- Myśleliśmy że dawno ogłuchłeś.
- Kochanieńki, ty sobie uważaj, bo mój słuch działa kiedy trzeba! - Burknął.
- Haha bo inaczej to nie działa - zażartował gówniarz.
- Tak jak Twój rozum. - Odgryzł się starszy. - Szare komórki to ty przy porodzie pogubiłeś. A teraz znikaj mi z oczu.
Koty mamrotaly pod nosem na starego Barwinka. A on się cieszył. Lubił tak podogryzać młodszym, patrząc na to, że całe życie uwielbiał żarty. W końcu niewiele uciech mu już pozostało. Starzał się, czas mu leciał.
Jak to mówią, szybciej czas leci, Im bliżej końca jesteśmy. Barwinek to czuł. Każdym włoskiem na ciele. Dni mijały mu szybciej, niż kiedykolwiek. Nie pamiętał co robił rano, ani czy zjadł poprzedniego dnia kolację. Mimo tego pamiętał doskonale większość swoich przygód. Ohh, gdyby ich zapomniał, nie miałby już pociechy na tym świecie.
Wrócił powolnym krokiem do legowiska starszych, czekając aż przyniosą mu posiłek, żeby mógł wciągnąć kogoś w ploteczki. W końcu skądś nowe informacje trzeba brać, a najlepszym źródłem są uczniowie!
Siemka Barwin
OdpowiedzUsuń*macha wesoło*
Usuńdobrze wiedzieć, że żyjesz :uwu_rudzik:
OdpowiedzUsuńJeszcze się człapię XD ale szkółka wyciska wszystko ze mnie
Usuń