Po tłumie rebeliantów rozniosły się pomruki aprobaty. Kamienna Agonia wysunęła pazury i z całej siły uderzyła w ziemię, demonstrując to, co chętnie zrobiłaby z Piaskową Gwiazdą i jej poplecznikami. Tak bardzo czekała na ten moment! Chciała, żeby już w końcu pozbyli się Piaskowej Gwiazdy! Nie mogła uwierzyć, że Zajęczy Nos naprawdę chce zapytać się Byczej Szarży, czy dołączy do rebelii. Czarna wojowniczka wciąż nie rozumiała, dlaczego tak ryzykuje. Żałowała, że nie mogli teraz tak po prostu iść do obozu i zakończyć marny żywot liderki. Obawiała się, że Bycza Szarża rozpowie o rebelii i wszyscy mogą pożegnać się z życiem.
- A co, jak wszystko się rozpieprzy? - Warknęła. - Co, jak Bycza Szarża nas wyda, Piaskowa Gwiazda cię zabije, a my nie zdołamy powstrzymać jej popleczników? To nie plan, tylko próba samobójcza!
Rebelianci ponownie przytaknęli, doszukując się nowych informacji, zaniepokojeni szansą na niepowodzenie planu. Kamienna Agonia zadarła podbródek. Wcześniej strasznie wybuchnęła, słysząc słowa Zajęczego Nosa - jego postanowienie, że zrekrutuje Byczą Szarżę do rebelii. Teraz nabrała jakieś resztki spokoju, w środku jednak wciąż się gotowała. Ufała Zajęczemu Nosowi. Zrobił wiele, by osłabić liderkę. Ale Bycza Szarża nie zasługiwał na zaufanie. To wręcz oczywiste, że ich wyda! Nie ufała temu kretynowi. Nigdy by mu nie zaufała. To on własnymi zębami siłą przywlókł jej matkę pod łapy Piaskowej Gwiazdy. Spojrzała na Jałowego Pyła, który uważnie słuchał białego.
Zajęczy Nos spojrzał się na czarną bez wyrazu i poprawił się, siedząc.
- Rozumiem, że masz wątpliwości. - Miauknął. - Ale musicie mi zaufać. Obiecuję, że wszystko pójdzie dobrze.
Zamilkła po tych słowach, prychając pod nosem. Mimo wszystko miał rację. Nie mieli zbyt wielu rebeliantów, musieli mu zaufać. Uwierzyć, że wie co robi. Modliła się do przodków, by wszystko się udało. By okrutne, haniebne rządy Piasek dobiegły końca. By Bycza Szarża trzymał jęzor na kłódkę.
- Możecie iść. - Powiedział Zajęczy Nos, jeszcze raz przemierzając tłum wzrokiem. - Postaram się, by wszystko poszło dobrze. Nie bójcie się. Nie mamy czego, póki jest z nami Klan Gwiazd.
Wojowniczka podniosła się i odeszła, razem z innymi. Słyszała niepewne pomruki, ale i spojrzenia pełne determinacji. Szła obok Koziego Skoku. Kotki równomiernie stukały poduszkami łap o powierzchnię ziemi.
- Wierzysz w to, że się uda? - Zapytała Kamienna Agonia.
- Ty chyba nie - Mruknęła Kozi Skok, nie odpowiadając bezpośrednio na pytanie.
- Jak mam wierzyć, skoro szanse na wygraną są takie niskie?! - Warknęła czarna, uderzając ogonem w powietrzu. - Piaskowa idiotka zabiła moją matkę i nie mam zamiaru patrzeć, jak akcja się pierdoli! Nie ma mowy, że Bycza Szarża dołączy do rebelii!
Kozi Skok bez słowa splotła na moment koniuszek jej ogona ze swoim w formie specyficznego wsparcia, i szybko wyprzedziła czarną, zmierzając do obozu. Ona była przynajmniej pewna, że z Klanem Gwiazdy dadzą radę. Kamienna Agonia nie mogła w to uwierzyć.
Czarne łapy stąpały gładko po otwartym terenie, zmierzając do obozowiska. Minęła wejście i dotarła do obozu, w którym panowała rutyna, do której wszyscy byli przyzwyczajeni. Nierudzi wymieniali ze sobą często nerwowe zdania. Rudzi w całkowitej większości byli w humorze - bo przecież jak można nie być, skoro cholerna liderka wciąż ich faworyzuje? Spojrzała się bez wyrazu na jego otwartą przestrzeń. Czy niedługo ustanie tutaj Bycza Szarża? Obwieści, że Zając jest zdrajcą? Wyda ich? Zniweczy całą rebelię, która była ich jedyną nadzieją? Rzuciła okiem na Wrzosową Łapę, który pokazywał właśnie Jałowemu Pyłowi swoje nowe umiejętności waleczne. Naprawdę nie chciała, żeby to widział. Nie przekonała się do planu Zajęczego Nosa. Nie miała jakiejkolwiek nadziei, że zadziała.
Widziała białego, jak pewnym siebie krokiem rusza w stronę Byka. Otworzył pysk. Kilka cichych słów wyleciało z niego na wiatr. Wygładzał sierść na karku, pewny tego, co chce. Obserwując to, Kamienna Agonia nie spuszczała z nich oczu. Widziała dokładnie, jak Bycza Szarża wstaje powoli, niechętnie, i rusza z Zajęczym Nosem poza obóz. Dwa koty zniknęły daleko za horyzontem. Czarna poruszyła się nerwowo.
- Spokojnie - Miauknął Gliniane Ucho przeciągłym głosem. Jego łapy głęboko wbijały się jednak w ziemię, oczekując na przebieg zdarzeń. - Zając wie, co robi.
- Mówisz tak, bo jest twoim partnerem - Warknęła Kamienna Agonia. Jej ogon drgał nerwowo. Każda kolejna chwila sprawiała, że coraz bardziej się niecierpliwiła. To te sekundy, podczas których wszystko z momentu na moment stanie się zupełnie inne. Czy Bycza Szarża się zgodzi? Czy wyda ich, udaremniając ciężki, długi trud?
- To nie ma znaczenia. Po prostu mu zaufaj. Wszystko będzie dobrze.
- Oczywiście - Syknęła kotka, kładąc uszy. Teraz polana była czysta. Ale co zrobi Piaskowa Gwiazda, jeśli Bycza Szarża wróci z wieściami o rebeliancie? - Nie będzie dobrze! Jak to ma niby wyjść? Od początku wiedziałam, że to okropny pomysł! Nie ma mowy, że Bycza Szarża przystanie na prośbę Zajęczego Nosa!
Gliniane Ucho zwrócił pysk ku niebu. Jego niebieskie futro mierzwiło się na lekkim wietrze, a przez oczy przebiegł mały błysk.
Kocur spuścił wzrok. Szary pazur przejechał lekko ziemię.
- Glina?
Milczał. Kamienna Agonia skupiła się ponownie na obozie. Próbowała się uspokoić. Przecież nawet, jeśli Bycza Szarża wygada wszystko Piaskowej Gwieździe... Zajęczy Nos mówił, że ma plan. To wszystko się uda. Musiało się udać. To było zaplanowane. Tak miało być.
Czas mijał. Uderzenia serca trwały długo jak jeden świt. Słońce powoli posuwało się ku górze, a dwójki, która wyszła z obozu, wciąż nie było.
Po długim oczekiwaniu, w oddali w końcu można było dostrzec sylwetki idące w kierunku obozu. Kamienna Agonia naprężyła mięśnie, gotowa do ataku. Łapy ją świerzbiły, by wyskoczyć do przodu i rozpocząć chaos.
Stało się. Duży, potężnie zbudowany czarny kocur szedł przodem, zaś z tyłu, za nim, podążał wolnym krokiem Zajęczy Nos. Pysk białego nie miał wyrazu, był pozbawiony blasku, zaś twarz Byczej Szarży tkwiła w poważnej mimice, jakby czekając na słowa liderki. Głośno chrząknął, obmierzając Zająca przenikliwym spojrzeniem.
Czarny ciągnął białego, nie zważając na ból, jaki zadawał niewinnemu wojownikowi. Nie puszczając jego karku, upuścił go prosto na ziemię. Zajęczy Nos padł. Jego oczy błyszczały chłodno, mimo upokorzenia. Mimo spoglądających na niego z pogardą wielu par oczu. Koty z każdą chwilą zaczynały tłoczyć się na polanie.
- Co się dzieje? - Dosłyszała słowa Szczypiorkowej Łodygi, która węszyła w powietrzu z zaciekawieniem. Widząc Zajęczego Nosa brutalnie traktowanego przez Byczą Szarżę, uśmiechnęła się triumfalnie.
Córka Króliczego Susu wzdrygnęła się i przeniosła wzrok na Fretkowy Bieg, która rozmawiała nerwowo z Borówkową Mordką. Kotki zawzięcie omawiały sytuację ze zjeżonymi futrami. Bały się. Bały się rozlewu krwi.
Wojoczniczka zmrużyła oczy. Przecież Byk wszystko wygada! Piasek nie oszczędzi mu żywota, nie mogła, to nie było w jej typie! Kto będzie dowodził buntem?! Był potrzebny! Spojrzała desperacko na Gliniane Ucho, ale ten obserwował wszystko w ciszy, jakby był w transie. Gdy czarny wojownik otworzył pysk, Kamienna Agonia niemal od razu zwróciła się w jego stronę.
- Zdrajca! - wrzask Byczej Szarży przebiegł po obozie, gdy wyrzucił Zajęczy Nos prosto na środek. Od razu wszystkie pary oczu spoczęły na białym wojowniku. Przebiły jego grzbiet, pierś, wpatrując się w jego ciało, które wcześniej zostało wywleczone siłą przez Byka.
Zaraz zobaczyła Piaskową Gwiazdę, wynurzającą odrażający pysk z swojego chronionego leża. W jej oczach błysnęła złowroga iskra. Wpatrywała się w białego jak drapieżnik w zwierzynę, a jej pazury błysnęły, szybko wysunięte.
- Próbował namówić mnie do dołączenia do rebelii! - krzyknął szybko Byk, uważnie obserwując Zająca, by ten nigdzie nie odbiegł. Piaskowa Gwiazda nie potrzebowała więcej słyszeć. Już otwierała pysk, gdy donośny głos Zajęczego Nosa ją uprzedził.
- Klan Gwiazdy odebrał ci życia, Piaskowa Gwiazdo - ogłosił, podnosząc się z ziemi. Pysk Piasek pobladła, a jej oczy na ułamek sekundy zdradziły jej strach. - Ukarał cię za twoje czyny. I wybrał mnie, bym je zakończył.
- Blefuje...- zaczęła Trzcinowa Sadzawka, jednak Piaskowa Gwiazda uciszyła ją ruchem ogona.
- Klanie Burzy! Zdrajca próbuje się wybronić kłamstwem! - krzyknęła, jeżąc wściekle futro.
- Już wystarczająco długo tyranizowałaś ten klan, Piaskowa Gwiazdo. Poddaj się, albo doświadczysz gniewu przodków - jego głos odbił się w uszach kremowej liderki.
- Nie słuchajcie go! Oszalał!
- Masz wybór, Piasek. Daje ci coś, czego nie dałaś nam. Zwróć nam wolność i znieś podział, a wtedy - prychnięcie przywódczyni mu przerwało.
- Zabić - rozkazała, unosząc wysoko łeb. - Bycza Szarżo, pozbądź się zdradzieckiego ścierwa.
Te słowa zadźwięczały jej w uszach. To samo polecenie. Wojowniczka naprężyła mięśnie. Króliczy Sus umarła w ten przeklęty sposób. Zajęczy Nos mówił, że ma plan! To taki miał plan?! Umrzeć?! Umrzeć, zostawiając ich samych z rebelią? Pazury kotki wbiły się z gniewem w ziemię. Byli tak blisko... a teraz Piaskowa Gwiazda miała zniweczyć cały ten trud?
- Jakie są dowody, że to Zajęczy Nos jest zdrajcą? - Czarna wojowniczka usłyszała w tłumie pierwsze głosy zwątpienia wśród szeptów. Desperacko wbijając pazury w ziemię, Kamienna Agonia wbijała spojrzenie w Piaskową Gwiazdę. Nie mogła ot tak go zabić! Nie mogła ot tak pozbawić go życia!
Piaskowa Gwiazda poruszyła koniuszkiem ogona, próbując zapanować nad podszeptami, które pojawiały się wśród zdezorientowanych klanowiczów. Zignorowała wszelkie nieliczne głosy protestu. Kamienna Agonia wydała z siebie cichy, wściekły warkot. Co za idiotyczna, głupia wronia padlina! Była tylko kretyńskim tchórzem! Nie potrafiła nawet odpowiedzieć na zadane pytanie. Nie było żadnych dowodów! Zajęczy Nos nie mógł teraz umrzeć, na cholerny Klan Gwiazdy!
- Zabij. - Przywódczyni powtórzyła te słowa przez zęby, wbijając zdesperowany wzrok w Byka, jakby ledwo powstrzymywała się od samodzielnego zamordowania połowy kotów klanu.
Z gardła Byczej Szarży wydobył się głęboki okrzyk. Jego przeraźliwe brzmienie ogarnęło w uderzenie serca cały obóz. Wśród stłoczonych kotów Klanu Burzy rozległy się przerażone wrzaski, gdy czarny odbił się na umięśnionych kończynach i skoczył na białego, wbijając pazury w jego sierść. Ból, cierpienie. Kamienna Agonia popatrzyła na ziemię, po której ciekła słodka, zimna krew. Czarny wojownik zawarczał i białe, ostre jak brzytwa zęby rozerwały kark Zajęczego Nosa. Czerwona ciecz splamiła białe futro rebelianta.
Wojowniczka znosiła ten okropny widok cierpienia z chłodną krwią. Zbyt wiele widziała już cierpienia, by mogło wywołać na niej wrażenie. Zajęczy Nos kazał im wszystkim mu zaufać. Kazał rebeliantom powierzyć mu swoją wiarę. Czy mógł kłamać? Czy to była jego prosta droga do pozbycia się ciężaru przewodzenia rebelii? Czarna wbijała wzrok w białego, który mimo cierpienia, wciąż walczył.
- Dosyć tych żartów, Bycza Szarżo. - Warknęła Piaskowa Gwiazda, zniecierpliwiona walką. - Zabij go raz, a dobrze. Pozbądź tego żałosnego zdrajcę jego marnego żywota.
Słysząc te słowa, czarny wysunął pazury i wbił je głęboko w gardło białego kocura. Rozległ się obrzydliwy mlask dostającej się do wnętrzności łapy, która przejechała z siłą przez krwawiącą szyję. Biały harczał, dławiąc się, gdy z jego pyska sączyła się krew. Terytorium Klanu Burzy rozdarł okropny wrzask. Ostatni wrzask, spotęgowany przez skalne ściany. Wrzask, którzy brzmiał jak skowyt wilka.
I było po wszystkim.
Kamienna Agonia wpatrywała się w czerwoną kałużę. Strugę krwi, która toczyła się prosto do jej łap. Wszyscy zamilkli, gdy z martwego wojownika wciąż kapały małe czerwone kropelki. Jedynie miarowe dyszenie Byczej Szarży przerywało ciszę.
- Nie... - Usłyszała za sobą niewyraźny szept.
Ciało upadło na ziemię.
Widziała białego, jak pewnym siebie krokiem rusza w stronę Byka. Otworzył pysk. Kilka cichych słów wyleciało z niego na wiatr. Wygładzał sierść na karku, pewny tego, co chce. Obserwując to, Kamienna Agonia nie spuszczała z nich oczu. Widziała dokładnie, jak Bycza Szarża wstaje powoli, niechętnie, i rusza z Zajęczym Nosem poza obóz. Dwa koty zniknęły daleko za horyzontem. Czarna poruszyła się nerwowo.
- Spokojnie - Miauknął Gliniane Ucho przeciągłym głosem. Jego łapy głęboko wbijały się jednak w ziemię, oczekując na przebieg zdarzeń. - Zając wie, co robi.
- Mówisz tak, bo jest twoim partnerem - Warknęła Kamienna Agonia. Jej ogon drgał nerwowo. Każda kolejna chwila sprawiała, że coraz bardziej się niecierpliwiła. To te sekundy, podczas których wszystko z momentu na moment stanie się zupełnie inne. Czy Bycza Szarża się zgodzi? Czy wyda ich, udaremniając ciężki, długi trud?
- To nie ma znaczenia. Po prostu mu zaufaj. Wszystko będzie dobrze.
- Oczywiście - Syknęła kotka, kładąc uszy. Teraz polana była czysta. Ale co zrobi Piaskowa Gwiazda, jeśli Bycza Szarża wróci z wieściami o rebeliancie? - Nie będzie dobrze! Jak to ma niby wyjść? Od początku wiedziałam, że to okropny pomysł! Nie ma mowy, że Bycza Szarża przystanie na prośbę Zajęczego Nosa!
Gliniane Ucho zwrócił pysk ku niebu. Jego niebieskie futro mierzwiło się na lekkim wietrze, a przez oczy przebiegł mały błysk.
Kocur spuścił wzrok. Szary pazur przejechał lekko ziemię.
- Glina?
Milczał. Kamienna Agonia skupiła się ponownie na obozie. Próbowała się uspokoić. Przecież nawet, jeśli Bycza Szarża wygada wszystko Piaskowej Gwieździe... Zajęczy Nos mówił, że ma plan. To wszystko się uda. Musiało się udać. To było zaplanowane. Tak miało być.
Czas mijał. Uderzenia serca trwały długo jak jeden świt. Słońce powoli posuwało się ku górze, a dwójki, która wyszła z obozu, wciąż nie było.
Po długim oczekiwaniu, w oddali w końcu można było dostrzec sylwetki idące w kierunku obozu. Kamienna Agonia naprężyła mięśnie, gotowa do ataku. Łapy ją świerzbiły, by wyskoczyć do przodu i rozpocząć chaos.
Stało się. Duży, potężnie zbudowany czarny kocur szedł przodem, zaś z tyłu, za nim, podążał wolnym krokiem Zajęczy Nos. Pysk białego nie miał wyrazu, był pozbawiony blasku, zaś twarz Byczej Szarży tkwiła w poważnej mimice, jakby czekając na słowa liderki. Głośno chrząknął, obmierzając Zająca przenikliwym spojrzeniem.
Czarny ciągnął białego, nie zważając na ból, jaki zadawał niewinnemu wojownikowi. Nie puszczając jego karku, upuścił go prosto na ziemię. Zajęczy Nos padł. Jego oczy błyszczały chłodno, mimo upokorzenia. Mimo spoglądających na niego z pogardą wielu par oczu. Koty z każdą chwilą zaczynały tłoczyć się na polanie.
- Co się dzieje? - Dosłyszała słowa Szczypiorkowej Łodygi, która węszyła w powietrzu z zaciekawieniem. Widząc Zajęczego Nosa brutalnie traktowanego przez Byczą Szarżę, uśmiechnęła się triumfalnie.
Córka Króliczego Susu wzdrygnęła się i przeniosła wzrok na Fretkowy Bieg, która rozmawiała nerwowo z Borówkową Mordką. Kotki zawzięcie omawiały sytuację ze zjeżonymi futrami. Bały się. Bały się rozlewu krwi.
Wojoczniczka zmrużyła oczy. Przecież Byk wszystko wygada! Piasek nie oszczędzi mu żywota, nie mogła, to nie było w jej typie! Kto będzie dowodził buntem?! Był potrzebny! Spojrzała desperacko na Gliniane Ucho, ale ten obserwował wszystko w ciszy, jakby był w transie. Gdy czarny wojownik otworzył pysk, Kamienna Agonia niemal od razu zwróciła się w jego stronę.
- Zdrajca! - wrzask Byczej Szarży przebiegł po obozie, gdy wyrzucił Zajęczy Nos prosto na środek. Od razu wszystkie pary oczu spoczęły na białym wojowniku. Przebiły jego grzbiet, pierś, wpatrując się w jego ciało, które wcześniej zostało wywleczone siłą przez Byka.
Zaraz zobaczyła Piaskową Gwiazdę, wynurzającą odrażający pysk z swojego chronionego leża. W jej oczach błysnęła złowroga iskra. Wpatrywała się w białego jak drapieżnik w zwierzynę, a jej pazury błysnęły, szybko wysunięte.
- Próbował namówić mnie do dołączenia do rebelii! - krzyknął szybko Byk, uważnie obserwując Zająca, by ten nigdzie nie odbiegł. Piaskowa Gwiazda nie potrzebowała więcej słyszeć. Już otwierała pysk, gdy donośny głos Zajęczego Nosa ją uprzedził.
- Klan Gwiazdy odebrał ci życia, Piaskowa Gwiazdo - ogłosił, podnosząc się z ziemi. Pysk Piasek pobladła, a jej oczy na ułamek sekundy zdradziły jej strach. - Ukarał cię za twoje czyny. I wybrał mnie, bym je zakończył.
- Blefuje...- zaczęła Trzcinowa Sadzawka, jednak Piaskowa Gwiazda uciszyła ją ruchem ogona.
- Klanie Burzy! Zdrajca próbuje się wybronić kłamstwem! - krzyknęła, jeżąc wściekle futro.
- Już wystarczająco długo tyranizowałaś ten klan, Piaskowa Gwiazdo. Poddaj się, albo doświadczysz gniewu przodków - jego głos odbił się w uszach kremowej liderki.
- Nie słuchajcie go! Oszalał!
- Masz wybór, Piasek. Daje ci coś, czego nie dałaś nam. Zwróć nam wolność i znieś podział, a wtedy - prychnięcie przywódczyni mu przerwało.
- Zabić - rozkazała, unosząc wysoko łeb. - Bycza Szarżo, pozbądź się zdradzieckiego ścierwa.
Te słowa zadźwięczały jej w uszach. To samo polecenie. Wojowniczka naprężyła mięśnie. Króliczy Sus umarła w ten przeklęty sposób. Zajęczy Nos mówił, że ma plan! To taki miał plan?! Umrzeć?! Umrzeć, zostawiając ich samych z rebelią? Pazury kotki wbiły się z gniewem w ziemię. Byli tak blisko... a teraz Piaskowa Gwiazda miała zniweczyć cały ten trud?
- Jakie są dowody, że to Zajęczy Nos jest zdrajcą? - Czarna wojowniczka usłyszała w tłumie pierwsze głosy zwątpienia wśród szeptów. Desperacko wbijając pazury w ziemię, Kamienna Agonia wbijała spojrzenie w Piaskową Gwiazdę. Nie mogła ot tak go zabić! Nie mogła ot tak pozbawić go życia!
Piaskowa Gwiazda poruszyła koniuszkiem ogona, próbując zapanować nad podszeptami, które pojawiały się wśród zdezorientowanych klanowiczów. Zignorowała wszelkie nieliczne głosy protestu. Kamienna Agonia wydała z siebie cichy, wściekły warkot. Co za idiotyczna, głupia wronia padlina! Była tylko kretyńskim tchórzem! Nie potrafiła nawet odpowiedzieć na zadane pytanie. Nie było żadnych dowodów! Zajęczy Nos nie mógł teraz umrzeć, na cholerny Klan Gwiazdy!
- Zabij. - Przywódczyni powtórzyła te słowa przez zęby, wbijając zdesperowany wzrok w Byka, jakby ledwo powstrzymywała się od samodzielnego zamordowania połowy kotów klanu.
Z gardła Byczej Szarży wydobył się głęboki okrzyk. Jego przeraźliwe brzmienie ogarnęło w uderzenie serca cały obóz. Wśród stłoczonych kotów Klanu Burzy rozległy się przerażone wrzaski, gdy czarny odbił się na umięśnionych kończynach i skoczył na białego, wbijając pazury w jego sierść. Ból, cierpienie. Kamienna Agonia popatrzyła na ziemię, po której ciekła słodka, zimna krew. Czarny wojownik zawarczał i białe, ostre jak brzytwa zęby rozerwały kark Zajęczego Nosa. Czerwona ciecz splamiła białe futro rebelianta.
Wojowniczka znosiła ten okropny widok cierpienia z chłodną krwią. Zbyt wiele widziała już cierpienia, by mogło wywołać na niej wrażenie. Zajęczy Nos kazał im wszystkim mu zaufać. Kazał rebeliantom powierzyć mu swoją wiarę. Czy mógł kłamać? Czy to była jego prosta droga do pozbycia się ciężaru przewodzenia rebelii? Czarna wbijała wzrok w białego, który mimo cierpienia, wciąż walczył.
- Dosyć tych żartów, Bycza Szarżo. - Warknęła Piaskowa Gwiazda, zniecierpliwiona walką. - Zabij go raz, a dobrze. Pozbądź tego żałosnego zdrajcę jego marnego żywota.
Słysząc te słowa, czarny wysunął pazury i wbił je głęboko w gardło białego kocura. Rozległ się obrzydliwy mlask dostającej się do wnętrzności łapy, która przejechała z siłą przez krwawiącą szyję. Biały harczał, dławiąc się, gdy z jego pyska sączyła się krew. Terytorium Klanu Burzy rozdarł okropny wrzask. Ostatni wrzask, spotęgowany przez skalne ściany. Wrzask, którzy brzmiał jak skowyt wilka.
I było po wszystkim.
Kamienna Agonia wpatrywała się w czerwoną kałużę. Strugę krwi, która toczyła się prosto do jej łap. Wszyscy zamilkli, gdy z martwego wojownika wciąż kapały małe czerwone kropelki. Jedynie miarowe dyszenie Byczej Szarży przerywało ciszę.
- Nie... - Usłyszała za sobą niewyraźny szept.
Ciało upadło na ziemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz