Leżała, zwinięta w kłębek w rogu legowiska. Już dawno przestała płakać, zupełnie wyczerpana. Oddychała powoli, a jej ciałem co chwilę wstrząsał jeszcze skurcz łapczywego chwytania powietrza. Brązowe ślepia trzymała skryte pod powiekami, niewielkie uszka skulone, a różowy nosek skryty pod ogonem, jakby zamknięcie się na świat miało sprawić, że i on zamknie się na nią, zostawiając ją w całkowitym spokoju.
Jej myśli, chorobliwie krążyły wokół jednego tematu. Obraz krwawej śmierci myszy przewijała w swojej głowie tyle razy, że jego kontury zaczynały się zacierać, a całość traciła kształt. Raz i kolejny, i kolejny i kolejny, i znowu.
Mały tułów rozmywał się i falował, stając tylko brązową plamą na tle przerażającej czerwieni. Skupiła się na tym szkarłacie, wyciekającym wraz z życiem ze stworzonka i przeszedł ją dreszcz. Próbowała spojrzeć gdzie indziej, ale coś nie pozwalało jej odwrócić wzroku.
Kolory stapiały się ze sobą, drżąc i falując, wpełzając na siebie nawzajem. Kształty traciły ostrość, zachodziły mgłą. Mysz nie była już myszą. Jako nowy byt podniosła się na łapki i odskoczyła, zatapiając się z brązie. Odeszła, ale nie całkiem, Pójdźka ciągle wyczuwała jej obecność.
Obecność… Rozluźniła się, wtulając w ciepło promieniujące obok niej. To musiała być jej mamusia, pewnie wróciła, wróciła żeby położyć się obok i przytulić swoją Pójdźkę, pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że nie ma się czego bać, bo zawsze będzie ją kochać i jest z niej bardzo, bardzo dumna. Tak, to musiała być ona. Leżała tutaj, leżała od dawna, przytulając córeczkę, sprawiając, że jej małe serduszko biło trochę spokojniej, bo w końcu była obok. Jak zawsze. I zaraz powie, że jest dumna, że kocha, kocha Pójdźkę, swoją małą córeczkę. A ona… Ona w końcu spokojnie zaśnie…
Kolory zafalowały, przyjmując ją w swoje ciepłe objęcia. Zalała ją fala spokoju, zaciśnięte kurczowo powieki zadrgały, spięte mięśnie rozluźniły się. Westchnęła, raz, głęboko, a później jej oddech wyrównał się i zwolnił.
Obudziła się, pierwszy raz czując spokój. Rozejrzała się i z zaskoczeniem odkryła, że mamusi nie było obok. Nikogo nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz