Kocur widząc jak jego uczeń rozpaczliwie trzyma się głazu, westchnął.
— I co teraz Malinkowa Łapa? — zapytał ironicznie buraska.
Przerażone niebieskie ślipia spoglądały na niego z niepokojem.
— Wyjdziesz sam, czy mam po ciebie tam złazić? — mruknął po chwili ciszy ze strony ucznia, siadając.
Uczeń koniec końców zaczął się wciągać na wystający z nad wody kamień, wyciągając przemoknięty ogon z wody. Wpatrując się cały czas w mentora, zupełne Aronii obowiązkiem było mu pomóc, usiadł na głazie.
— C-co t-teraz? — zapytał słabym głosem, starając się unikać pomarańczowych ślipi mentora.
Aroniowy Podmuch westchnął i pokręcił łbem rozczarowany.
— No jak to co? Skacz! — krzyknął na ucznia, który pod wpływem jego wrzasku nieomal znów wpadł do wody.
Niepewnie Malinowa Łapa zaczął przymierzać się do skoku. Jego ogon drgał nerwowo, a ślipia spoglądały na próg pobocza. W końcu widząc, że nie ma innego wyjścia, odważył się i skoczył. Łapy zahaczyły o brzeg zbocza, a pazury wbiły się biały puch. Kocurek zaczął powoli się ześlizgiwać w dół. Pomimo prób wciągnięcia się nie dawał rady coraz bardziej zjeżdżając.
— A-aroniowy P-podmuchu p-p-pomóż — zawył przerażony.
Czarno-biały kocur podszedł do niego powolnym krokiem i złapał łapy burasa.
— Malinowa Łapo musisz nauczyć się jednej ważnej rzeczy — zaczął tajemniczo, spoglądając się uczniowi.
Niebieskie ślipia z przerażeniem oczekiwały słów mentora.
— W lesie zawsze licz na siebie — mruknął i puścił ucznia.
Jeszcze chwilę obserwował jak ten z pluskiem wpada do lodowatej wody, po czym odszedł, czekając aż w końcu stawi się na górze by kontynuować zwiedzanie terenów.
* * *
Kto by się spodziewał, że taki kawał mięsa i futra jak Malinowa Łapa tak łatwo się przeziębi po małej kąpieli. Zirytowany jego ciągłym smarkaniem i kichaniem w końcu posłał tą mysią strawę do Słodkiego Języka. Liczył, że ta da mu na wzmocnienie jakieś ziółka i ruszą dalej na trening.
— I co z nim? — zapytał zniecierpliwiony, machając ogonem.
Słodki Język oderwała wzrok od burasa.
— Średnio, wygląda na zaczątki Białego Kaszlu — mruknęła niepewnie, wchodząc głąb legowiska, by poszukać jakiegoś zioła. — Najlepiej jak zostanie u mnie wschód słońca lub dwa...
Aronia poczuł jak skoczyło mu ciśnienie. Nie miał zamiaru pozwolić temu hipochondrykowi na wylegiwać się smacznie u medyczki, gdy reszta klanu będzie ciężko pracować.
— E tam — mruknął kocur, podchodząc do ucznia.
Malinowa Łapa na widok zbliżającego się mentora cicho pisnął.
— Jest zdrów jak ryba — stwierdził wojownik, korzystając ze swej zaiście wielkiej medycznej wiedzy. — Prawda Malinku?
<Malinku? ratuj się>
mufalin i arokaza
OdpowiedzUsuńDokładnie xD
UsuńPodejrzewałam to od dawna
Usuń